Najbardziej pamiętny mecz w historii polskiego futbolu? Trochę ich było: remis na Wembley, wygrana z Niemcami, Górnik, Legia, Widzew w pucharach… To te pozytywne akcenty. Jeżeli natomiast schodzimy na mecze hańby, pokazujące, w jakim bagnie znajdowała się nasza piłka, to finał Pucharu Polski z 1998 roku walczy o czołowe lokaty. Niestety nie przez niecodzienny wynik (5:3), a przez bezwstydny przekręt, do jakiego wtedy doszło. Sędzia Marek Kowalczyk z Lublina i jego decyzje doprowadziły Amicę Wronki do zdobycia trofeum. Lata później doprowadziły natomiast bohaterów tego meczu do sądu we Wrocławiu, gdzie potwierdzono to, co każdy kibic wtedy widział.
Dziś, dzięki pracy naszego czytelnika z Konina – Rafała Osajdy, każdy może w obszernym materiale zobaczyć, co 22 lata temu, 13 czerwca, wydarzyło się w Poznaniu. To skrót meczu uzupełniony o zeznania i kulisy, które ujawniono m.in. podczas wrocławskiego procesu.
Jaki przebieg miało tamto spotkanie? Wystarczy obejrzeć 10 minut przygotowanego przez pana Rafała filmu, żeby zorientować się, że coś tu jest nie tak. Powiedzieć, że sędzia podejmował wątpliwe decyzje, to nic nie powiedzieć. Nawet komentujący to spotkanie Edward Durda i Janusz Basałaj to dostrzegali. W przerwie meczu komentatorzy mówili, że piłkarze Aluminium mają dość sędziego Kowalczyka i na drugą połowę nie wyjdą. W rozmowie z nami potwierdzał to Artur Bugaj. – Nie chcieliśmy, to prawda. Czuliśmy, że nie jesteśmy w stanie tego sportowo wygrać. Sędzia pilnował, wszyscy wszystko widzieli, a mimo to nie bali się. Głosy były mocno podzielone – wychodzić czy nie wychodzić. W końcu przyszedł chyba menadżer Socha i kazał nam wyjść. Niestety.
Piłkarze wyszli i to był błąd. „Puchar Polski dla sędziego” – śpiewali kibice po tym, jak zespoły zameldowały się na murawie z opóźnieniem. Z opóźnieniem, bo w przerwie miała trwać licytacja. Kto więcej zapłaci, ten zgarnie trofeum. Efekt? Aluminium kończyło mecz w „dziesiątkę”, Amica strzelała kolejne gole. Mecz skończył się wynikiem 5:3. – Nie byliśmy w stanie nic zrobić, choć nie był jakiś osiedlowy mecz, tylko transmitowany na całą Polskę finał. Czułem wewnętrzną wściekłość. Uczucie nie do opisania. Udzieliłem nawet na gorąco po meczu wywiadu, że sędziowie to gangrena polskiej piłki. Chyba przesadziłem, ale z perspektywy późniejszych zatrzymań, chyba wiele nie nadużyłem. To od nich najwięcej zależało na boisku – mówił nam Bugaj.
Po meczu rozdano trofea i nagrody. Amica Wronki zdobyła puchar, 500 tysięcy złotych i miejsce w pucharach. Medal na szyi zawiesił również Ryszard F., czyli „Fryzjer”. Sędzia Kowalczyk, lżony przez każdego, kto miał oczy, otrzymał natomiast wysoką notę od obserwatora Alojzego Jarguza – 8/10. Nie stwierdzono ani jednej pomyłki arbitra.
Więcej nie będziemy wam już zdradzać. Jeśli ktoś ma wątpliwości, jak wielkim bagnem były tamte czasy w polskiej piłce, powinien zobaczyć ten film. Ostrzegamy – to materiał pewien absurdów, więc przygotujcie się, że wiele razy złapiecie się za głowę. Autorowi filmu należą się natomiast gratulacje za tytaniczną pracę i poskładanie całości materiału.