Reklama

PZPN: szkolenia, licencje, zasady. Też PZPN: łeee, to tylko zabawa

redakcja

Autor:redakcja

01 maja 2020, 16:44 • 2 min czytania 19 komentarzy

Ah, kwarantanna, izolacja. Można zgłupieć siedząc w czterech ścianach, zapomnieć się, a potem jak dziennikarz podstawi mikrofon pod twarz, powiedzieć coś niezbyt mądrego. Myślałem natomiast, że to się będzie tyczyć głównie piłkarzy, bo to często młodzi goście bez obycia medialnego i można im czasem wybaczyć pewne rzeczy. Ale wiceprezes PZPN-u, kandydat na prezesa? No panie Marku, tego to ja się nie spodziewałem.

PZPN: szkolenia, licencje, zasady. Też PZPN: łeee, to tylko zabawa

Otóż zdaniem Koźmińskiego ligi od trzeciej i niżej to tylko zabawa. Cóż, może mamy różne słowniki w domu, ale mi zabawa kojarzy się z czymś skrajnie nastawionym na przyjemność, z czymś, z czego nie wynika nic konkretnego. Ot, spotykamy się, bawimy, potem albo mamy fajne wspomnienia, albo nie mamy. Ale żeby coś za zabawą poszło w przyszłości? Nie bardzo.

No i niestety muszę pana Marka zmartwić, że obecni reprezentanci Polski w większości nie wyrośli z Ekstraklasy. To nie było tak, że poród Arkadiusza Milika przyjął fizjoterapeuta Górnika Zabrze. Nie było też tak, że zanim Robert Lewandowski mówił „mama” i „tata”, to śpiewał „w górę serca niech zwycięża Lech Kolejorz”. Błaszczykowski też musiał zobaczyć i pograć coś niżej, i tak dalej, i tak dalej.

Czyli jednak nie zabawa, a raczej ciężka praca tych wszystkich trenerów, którzy za śmieszne pieniądze wychowują wam piłkarzy, by ci potem mogli grać w reprezentacji i ściągać kibiców na trybuny. A na kibicach zarabia PZPN, nie pierwszy trener Milika.

Rany, tyle się mówi o szkoleniu, właściwie PZPN ciągle trąbi. LAMO, AMO, ZAMO, certyfikacje, cuda, programy szkoleniowe. Wszystko, zakładam, żeby podciągnąć poziom polskiej piłki. A potem przychodzi Koźmiński i mówi:

Reklama

– Nie no, panowie, to tylko zabawa.

Jeśli to jest zabawa, to nie wiem po co liczycie bramki, punkty. Nie wiem, po co stawiacie wymogi licencyjne, nie wiem po co zawracacie tym klubom głowy. Bawić się można na różne sposoby, ustawić z tornistrów słupki, linie namalować pianką do golenia i też będzie fajnie. Wyobraźnia to naprawdę dobra broń i jeśli dzieciom dwa kijki wystarczą do walki, to piłkarze w niższych ligach też obejdą się bez różnych bajerów.

Chyba że zrobimy inaczej.

Olewamy to wszystko i ograniczamy polską piłkę do trzech lig centralnych. Na boiskach mniejszych drużyn budujemy supermarkety i parkingi, a te zabawowe ekipy niech się wynoszą. Na przykład do parku. Dwa drzewa są? Są. Trawa jest? Jest. To teraz tylko kupić piłkę, ale taką najtańszą, biedronkę, i można pykać. Nawet nie jedenastu na jedenastu, pięciu na pięciu wystarczy.

To przecież tylko zabawa.

A tak serio to niestety, z zabawą ta wypowiedź Koźmińskiego miała tyle wspólnego, że była zabawna.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

19 komentarzy

Loading...