Reklama

Śląsk rozmawia o obniżkach, najdalej do porozumienia z Pichem i Putnockim

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

24 kwietnia 2020, 08:43 • 10 min czytania 5 komentarzy

Śląsk Wrocław może stracić dwóch kluczowych zawodników – Roberta Picha i Matusa Putnockiego. “Przegląd Sportowy” informuje, że ci dwaj są zdecydowanie najdalej porozumienia odnośnie cięcia płac. “Super Express” donosi o zainteresowaniu Barcelony Aleksandrem Buksą z Wisły. W “Sporcie” przeczytamy zaś między innymi wywiad z fizjologiem Janem Chmurą o fizycznym aspekcie powrotu piłkarzy do rozgrywek. Co jeszcze ciekawego w dzisiejszej prasie?

Śląsk rozmawia o obniżkach, najdalej do porozumienia z Pichem i Putnockim

GAZETA WYBORCZA

Katar i Arabia Saudyjska biją się o Anglię. Saudyjczycy kupują Newcastle, Katarczykom się to bardzo nie podoba.

Katarczycy globalny sport podbijają m.in. poprzez potężniejącą telewizję beIN Sports, która za prawo do transmisji meczów zapłaci lidze angielskiej w trzy lata pół miliarda funtów. Ich sygnał podbierają jednak Saudyjczycy – nielegalnie, wpuszczając obraz na własną platformę satelitarną, opatrując go dźwiękiem własnego komentarza, zakrywając oryginalne logo, w przerwach reklamowych emitując własne spoty (stąd kilkusekundowe opóźnienie w nadawaniu na żywo). Oferują transmisje tańsze i dostępne dla wszystkich nie tylko w regionie. To regularne złodziejstwo, więc oficjalnie się do niczego nie przyznają („taki podmiot nie prowadzi u nas działalności”), ale sprawa jest jasna. Z procederem bezskutecznie usiłuje walczyć także mnóstwo innych okradanych stacji, zresztą piraci zachowują się bezczelnie, manifestując poczucie absolutnej bezkarności. Nazwali się beoutQ, w ostatniej literze nawiązując do Kataru. I tak pozostają bowiem dla międzynarodowych sił śledczych nieuchwytni.

Awanturę poprzedził wybuch regionalnego konfliktu, który w 2017 r. sprowokował Arabię Saudyjską (wraz z sojusznikami z Bahrajnu, Egiptu i ZEA) do zerwania z Katarem stosunków dyplomatycznych i nałożenia na ten kraj ostrego handlowego embarga.

Reklama

SUPER EXPRESS

Ostre cięcia i zamrożenia w Legii. Nikt nie zarobi tam więcej niż 20 tys. złotych, co oznacza, że Artur Jędrzejczyk zejdzie z wynagrodzenia o 90%. Część zostanie zamrożona, część utracona bezpowrotnie.

Co zatem podpisywane właśnie ustalenia oznaczają dla obrońcy wicemistrza Polski? Umowa o redukcji płac obowiązuje, na razie, do końca czerwca (licząc od marca). Nie wdając się w skomplikowane kwestie dotyczące premii, obniżka za najbliższy czas ma sięgnąć 50 proc. zarobków. Równocześnie żaden z piłkarzy w najbliższych miesiącach nie będzie otrzymywał więcej niż 20 tys. zł. Czyli jeśli Jędrzejczyk ma 200 tys. zł miesięcznie, to przez najbliższe miesiące i tak będzie otrzymywał tylko 20 tys. zł. Pozostałe 80 tys. zł z każdego z najbliższych miesięcy w jego przypadku trafi do zamrażarki i zostanie mu wypłacone na koniec roku. Połowa wypłaty za okres marzec–czerwiec przepadnie więc bezpowrotnie. Czyli ok. 400 tys. zł.

Barcelona bacznie obserwuje Olka Buksę.

Reklama

Z tego, co słyszymy, kataloński klub miałby już nawet konkretny plan rozwoju dla młodego Polaka. Oczywiście, nie zakłada on tego, że Buksa od razu wskoczyłby do pierwszej drużyny, bo to nierealne, na to zdecydowanie za wcześnie. Z drugiej strony nie byłoby też tak, że miałby trafić do którejś z drużyn młodzieżowych.

Wstępny plan zakładałby ogrywanie go w drugiej drużynie i monitorowanie postępów. Na tym etapie nie byłoby też planu wypożyczenia go do innego, mniejszego klubu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dawid Błaszczykowski, nowy prezes Wisły Kraków, chce przede wszystkim ocieplić relacje z miastem.

Co Dawid Błaszczykowski wniesie do Wisły?
— Są cztery obszary, nad którymi zamierzam pracować. Pierwszy to poprawa relacji z władzami Krakowa. Chcę nawiązać dialog, rozmawiać o przyszłości Wisły, wypracować rozwiązanie korzystne dla obu stron, bo wierzę, że zarówno nam, jak i miastu zależy na współpracy.

Gdzie dziś w tych relacjach jest największy problem?
— W tym, że nie ma dialogu. Chciałbym do niego wrócić. Zależy mi na tym, żebyśmy mogli usiąść z partnerem, z którym chcemy współpracować i który może nam pomóc biznesowo. Miasto jest jednym z największych wierzycieli Wisły, dlatego chcemy rozmawiać, jesteśmy otwarci i gotowi na negocjacje.

Izolacja sportowa objęła już wszystkie zespoły naszej ligi.

Kluby miały przedstawić listę 50 osób, które po wznowieniu sezonu będą obecne na wszystkich meczach drużyny. Chodzi o piłkarzy, trenerów, asystentów, masażystów, fizjoterapeutów, kierowników zespołów, dyrektorów sportowych, prezesów i innych pracowników klubu. Przez czternaście dni ludzie objęci izolacją sportową mają unikać kontaktów z otoczeniem. Muszą codziennie wysyłać formularz oceny medycznej, w którym podają wyniki pomiaru temperatury i informują o niepokojących objawach, takich jak: kaszel, katar, bóle głowy czy biegunka. Po dwóch tygodniach względnej separacji wskazana przez każdy klub pięćdziesiątka przejdzie testy na obecność koronawirusa i dopiero po nich będzie wiadomo, czy zostaną dopuszczeni do udziału w meczach.

W Śląsku obniżki płac, problem z dogadaniem się – przede wszystkim z Putnockim i Pichem.

Do końca tygodnia Śląsk spodziewa się zakończyć rozmowy w sprawie obniżenia obecnych kontraktów piłkarzy. Znaczna część drużyny, w tym wielu obcokrajowców, akceptuje cięcia pensji, ale wciąż mniej lub bardziej zaawansowane rozmowy trwają z dwunastoma piłkarzami. Najmniejsze wydają się szanse na porozumienie z Robertem Pichem i Matušem Putnockym.

Śląsk nie komentuje przebiegu negocjacji. Zrozumieniem wobec trudnej sytuacji klubu wykazała się duża część „starszyzny” (kapitan, rada drużyny, niektórzy zawodnicy z najdłuższym stażem w Śląsku). Ci piłkarze nie tylko szybko zgodzili się na cięcia, ale wzięli aktywny udział w pośredniczeniu między zarządem a resztą szatni. Mowa tutaj o Krzysztofie Mączyńskim, Mariuszu Pawelcu, Wojciechu Golli, Piotrze Celebanie, Kamilu Dankowskim.

„W sporcie potrzebujemy ludzi jak Boniek” – pisze w swoim felietonie Łukasz Kadziewicz.

Spodobało mi się, że nie czekał wygodnie w fotelu na rozwój sytuacji. Po konsultacjach z premierem Mateuszem Morawieckim zapadła decyzja o wznowieniu rozgrywek, która najprawdopodobniej podzieliła sportowe środowisko. Na jej konsekwencje przyjdzie nam poczekać zapewne kilka miesięcy. Najistotniejsze w tym wszystkim jest wykazanie się inicjatywą oraz wyjście na pierwszą linię frontu. Boniek potrafił wyznaczyć cel, wskazać daty pierwszych spotkań ligowych i pucharowych. W dobie kryzysu potrzebujemy planu naprawczego, charakteryzującego się właśnie wyznaczeniem celów krótkoterminowych. Możemy zmieniać narzędzia, którymi będziemy to realizować, jednak wyznaczenie daty, do której musimy się przygotować, potęguje zaangażowanie i pozwala złapać trochę optymizmu potrzebnego do działania. Liderowanie to kreowanie i podejmowanie trudnych decyzji. Nie jesteśmy w stanie zadowolić wszystkich, jednak grzech zaniechania może okazać się najgorszym z możliwych.

To nie pierwsze trudne decyzje podejmowane przez prezesa PZPN. Nie jest tajemnicą, że twardy z niego negocjator, który potrafi uderzyć pięścią w stół podczas rozmów z piłkarzami lub prezesami klubów. Podczas jego kadencji w polskiej piłce zmieniło się wiele. Nie twierdzę, że jest idealnie, ale kilkakrotne zwiększenie budżetu związku pokazuje, że jego metody jako szefa są bardzo skuteczne.

SPORT

Profesor Jan Chmura, były fizjolog wielu ligowych klubów, o fizycznych aspektach powrotu do grania w piłkę. Po jakim czasie przygotowań piłkarze będą gotowi na sto procent do rywalizacji?

Co z czasem na takie przygotowanie? Ile go potrzeba?
— Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. To nie jest tydzień, to nie są nawet dwa czy trzy tygodnie, bo to sprawa indywidualna. U jednych zawodników może być to miesiąc, a u tych przeciętnie wytrenowanych jednak dłuższy okres. Dzisiaj nie zdajemy sobie sprawy, jak głębokie nastąpiło załamanie zdolności wysiłkowych. Jest to nieuchronny efekt niskiej aktywności fizycznej, żeby nie powiedzieć – hipokinezji (bezczynność ruchowa – red.). Nie zdajemy sobie z tego sprawy! Posłużę się tutaj analogią do 12-piętrowego wieżowca. Jeżeli w momencie przerwania ligi część graczy była w formie, to ich dyspozycję porównałbym do 12. piętra tego wieżowca. Dzisiaj, po sześciotygodniowej przerwie w treningach ich zdolności wysiłkowe spadły nawet do pierwszego czy drugiego piętra! To jest ogromne „tąpnięcie” dla organizmu!!! A co z pozostałymi zawodnikami? Część z nich jest na poziomie parteru, a niektórzy nawet w… piwnicy. Jest to ogromne wyzwanie dla sztabów szkoleniowych, aby w krótkim czasie, przy równym poziomie wytrenowania zawodników, nadrobić potężne zaległości motoryczne. Owszem, można powiedzieć, że piłkarze są zregenerowani i wypoczęci po tak długiej przerwie w treningu, ale to nie rozwiązuje tematu. Tutaj problemem jest przede wszystkim deficyt szeroko pojętej szybkości, wytrzymałości i wytrzymałość-szybkościowej, której nie da się budować ani w siłowni, ani w domu czy w mieszkaniu. Boisko bardzo szybko zweryfikuje wszelkie niedostatki i braki.

Przerwa w rozgrywkach sprawiła, że Górnik Zabrze nie miał okazji poprawienia wyjazdowego bilansu. Na wygraną poza domem czeka już prawie rok.

Po raz ostatni zabrzanie triumfowali na wyjeździe 18 maja zeszłego roku. Był to ostatni mecz sezonu 2018/19, a efektownie, bo 3:0, pokonali Koronę w Kielcach. Wiosną 2019 r. w gościach pięć razy wygrali, zaliczyli dwa remisy i tylko raz przegrali. Pod tym względem nie przebił ich ani mistrz Polski Piast, ani wicemistrz Legia. W bieżących rozgrywkach w 13 kolejnych grach „górnikom” nie udało się zwyciężyć na wyjazdach.

Kristopher Vida kosztował Piasta sporo, a nie miał okazji rozwinąć skrzydeł – plany pokrzyżowała epidemia.

— Lubię grać w gry planszowe. Mam ich w domu od groma! Oglądam filmy i seriale. Słucham każdego rodzaju muzyki, ale przed każdym meczem włączam sobie na cały regulator rocka! Szczególnie mój ulubiony zespół to AC/DC! – przyznaje Vida, który lubi… gotować i marzy o otwarciu restauracji.

— Jestem człowiekiem oszczędnym, bo wychodzę z założenia, że nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdą trudne czasy. Takie jak na przykład teraz – opowiada o sobie w ankiecie dla strony klubowej Piasta. Lubi spędzać czas w domu, ale teraz – jak inni zawodnicy – chciałby już wrócić do normalnych treningów i móc spotkać się z kolegami z zespołu.

Większość pierwszoligowców chce wznowienia rozgrywek. Największe opory mają ci, którzy są na zadowalających ich miejscach.

Ci, którzy chcą grać, są w przewadze. Co zrozumiałe – to cała strefa spadkowa (Odra Opole, Wigry Suwałki, Chojniczanka) czy zespoły z miejsc 4-6, którym w razie zakończenia rozgrywek przepadłoby prawo udziału w barażu o ekstraklasę (Radomiak, GKS Jastrzębie, Miedź Legnica), ale też drużyny mogące się w tym barażu znaleźć, jak Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Olimpia Grudziądz.

Listę chętnych otwiera zaś klub, któremu teoretycznie mogłoby zależeć najmniej, czyli Podbeskidzie Bielsko-Biała. – TS Podbeskidzie jest za wznowieniem i dokończeniem sezonu. Mam tylko obawy co do tego, co się stanie, gdy jeden z piłkarzy zostanie zarażony. Wtedy może się zdarzyć, że sanepid zdecyduje o kwarantannie większości zawodników drużyny… – napisał na Twitterze Bogdan Kłys, prezes klubu spod Klimczoka.

Wiceprezes Drugiej Ligi Piłkarskiej i prezes Resovii Wojciech Zając nie wyobraża sobie, by za testy na koronawirusa dla piłkarzy i sztabów miał nie zapłacić PZPN, mówi też o 14-dniowej izolacji, której wprowadzenie nie było realne.

Wciąż nie wiadomo, kto miałby zapłacić za testy na koronawirusa.
— To kwestia jasna. Kluby na pewno nie będą płacić za testy. Nie wyobrażam sobie tego. Te koszty musi pokryć PZPN.

We wtorek kluby otrzymały dokument głoszący, że 14-dniowa izolacja oraz obowiązek składania raportów w I i II lidze obowiązuje od czwartku. Ruszyliście?
— Natychmiastowe wprowadzenie izolacji było nierealne. Część zawodników była u siebie w domach, trudno było ich z dnia na dzień ściągać do Rzeszowa. Za szybko się to dzieje. We wtorek wieczorem przyszło pismo, a od czwartku należało stosować przepisy… Trzeba się nad tym mocno pochylić. Zdaję sobie sprawę, że te zalecenia to nie obligo, a rekomendacja. Nie można klubu do niczego zmusić – można jedynie rekomendować, jak postępować, by zminimalizować ryzyko. No i właśnie – to tylko minimalizacja. Nikt nikogo nie zapewni, że stosując obostrzenia, unikniemy zakażeń.

LASK Linz, lider swojej ligi, wrócił do treningów jako pierwszy austriacki klub.

Obowiązkowe maski i z góry określone pozycje z odpowiednią odległością na boisku – to warunki, na jakich austriackie Ministerstwo Zdrowia wyraziło zgodę na treningi. Do Pasching przyjechało 40 osób (dziennikarzy, fotoreporterów, kamerzystów, techników), przywitał ich na parkingu rzecznik LASK, a potem pojedynczo podchodzili działacze, trenerzy i zawodnicy.

— Cieszymy się, że możemy znowu wykonywać swoją pracę — stwierdził francuski trener Valerien Ismael. — To zupełnie nowa sytuacja, zaczynamy właściwie od zera. Zachowanie dwumetrowego dystansu jest pewnym wyzwaniem, ale w drużynie panuje dobry duch. Najważniejsze, że wracamy na boisko po ponad pięciu tygodniach przerwy. Chłopcy są tak wysportowani, że nie widziałem żadnego z nadwagą.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Patryk Stec
0
Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Komentarze

5 komentarzy

Loading...