– Przebiegnięcie jedenastu kilometrów w masce będzie bardzo trudne. Oddychanie to jedna sprawa, ale taka maska ogranicza również widoczność. Jest założona od nosa aż po brodę. Utrudniona będzie komunikacja z sędziami asystentami i arbitrami VAR – zauważył Tomasz Musiał w rozmowie z Marcinem Ryszką na antenie Weszło FM.
Zapraszamy na tekstowy zapis rozmowy z arbitrem.
Pierwsze pytane od jakiegoś czasu u nas standardowe. Jak zdrowie?
Wszystko w porządku, cała rodzina zdrowa. Nie mam prawa narzekać.
A jak forma?
Ciężko powiedzieć. Przed ostatnie dwa tygodnie nie było łatwo, jeżeli chodzi o treningi. Jakoś sobie trzeba radzić. Mieliśmy zajęcia fitnessowe. Potrzeba matką wynalazków – korzystałem z takich udogodnień jak parking podziemny, gdzie sobie biegałem. Albo po schodach. Biegałem z obciążeniem do sklepu i z powrotem. Jakoś sobie człowiek radził.
Policja nie zwróciła uwagi?
Żadnego problemu nie miałem, ani razu nie zostałem zatrzymany. Ale zawsze profilaktycznie pakowałem do plecaka jakieś mleko czy masło, żeby nawet w drodze do sklepu mieć jak udowodnić, że nie biegam bez potrzeby. W drodze powrotnej było łatwiej, bo miałem już przy sobie torby z zakupami. Na szczęście nikt mnie nie skontrolował.
Tęsknota za meczami duża? Liga białoruska odpalona?
Tęsknota bardzo duża, ale liga białoruska mnie nie przekonuje, nie potrafię tego oglądać. Wolę włączyć jakieś powtórki, na przykład magazyn piłkarski GOL sprzed lat. Coś niesamowitego. A tak to z żoną skupiamy się na serialach, a z dziećmi na bajkach.
Ile pan, jako arbiter, pokonuje kilometrów podczas spotkania?
Między 11 a 12 kilometrów. Najsłabszy wynik miałem zaraz po kontuzji w zeszłym roku, gdy przebiegłem około ośmiu kilometrów. Ale tam powodów niższego wyniku było więcej, bo spotkanie nie wymagało biegania i dostosowałem się do tego poziomu, co mi było na rękę.
Pytam dlatego, że sędziowie mają po boisku poruszać się w masce na twarzy. Trudno to sobie wyobrazić.
Zgadza się, chociaż w Krakowie podczas przygotowań do sezonu też używa się masek, ale antysmogowych. Jak przygotowuję się do rundy i wychodzę na podwórko, na trening, to zawsze ubieram antysmogową maskę. Jestem do tego w pewnym sensie przyzwyczajony. Ale przebiegnięcie 11 kilometrów w takiej masce będzie bardzo trudne. Oddychanie to jedna sprawa, ale taka maska ogranicza również widoczność. Jest założona od nosa aż po brodę. Utrudniona będzie komunikacja z sędziami asystentami i arbitrami VAR.
Może będzie o tyle łatwiej, że piłkarze nie będą was aż tak otaczać.
Mnie to nie jest na rękę, bo ja jestem znany z tego, że lubię sobie porozmawiać z zawodnikami. Na tym się opiera moja taktyka prowadzenia zawodów. Co nie zmienia faktu, że tych interakcji sędzia – zawodnik i tak jest mniej niż momentów styczności samych piłkarzy. Przy każdym stałym fragmencie gry mamy skupisko zawodników w polu karnym. Dwadzieścia osób w szesnastce, często się trzymają. Tam ta odległość jest bliska. Sędzia zwykle trzyma się dwa-trzy metry od akcji.
Pytano was o opinię odnośnie planowanych środków bezpieczeństwa?
Na razie żadnych konsultacji nie było, ale mamy jeszcze na to czas. Te plany odnośnie startu ligi pod koniec maja są wciąż odległe. Myślę, że takie rozmowy siłą rzeczy muszą się odbyć, jak to ma wyglądać z naszej strony.
Będzie poddanie dwutygodniowej kwarantannie?
Na razie żadnych poleceń nie było. Nie jestem poddany żadnej dodatkowej izolacji czy kwarantannie.
Jeżeli przyjdzie się sędziom cofnąć do czasów bez VAR-u, będzie to dla was utrudnienie?
Po części na pewno tak. Trzeba się przede wszystkim przestawić w głowie, ale my na wszystkie mecze wychodzimy z taki założeniem, jakby nie było VAR-u. Podejmujemy decyzję na podstawie tego co widzimy, nie myślimy o tym, że VAR nas może poprawić. Dlatego większego problemu z przestawieniem się nie będzie, nastawienie się nie zmieni. VAR jest tylko od korygowania błędów.
Myśli pan, że koronawirus zmieni pana życie jako sędziego? Pojawia się jakiś strach na przykład przed podróżowaniem?
Może nie strach, ale coś takiego się pojawia. Podróże międzynarodowe na razie nie wchodzą w rachubę. Podróżowanie po kraju też będzie polegało na tym, żeby jeździć na jak najbliższe wyjazdy. Ale jako społeczeństwo damy sobie z tym problemem radę. Podobał mi się ten okres, gdy nie można było wychodzić na pole i ludzi rzeczywiście było bardzo mało. Teraz wszyscy chodzą w maskach. Wygramy tę nierówną walkę.
Rozmawiał MARCIN RYSZKA
fot. FotoPyk