Wojciech Pawłowski, 2012 rok, dla 2×45: – Nie mam zamiaru więcej grać w polskiej lidze. Przez tych 16 meczów poznałem Ekstraklasę od środka i zdążyłem się przekonać, jaki to brud, smród i obłuda. Wolałbym zakończyć karierę, zamiast znów grać w Polsce.
Wojciech Pawłowski, 2016 rok, dla 2×45: – Mówienie, że nigdy nie wrócę do Polski, było jeszcze głupsze niż ten wywiad z Włoch.
Kamil Grabara, 2020 rok, dla Foot Trucka: – Jeśli ktoś zagrał jeden sezon na Zachodzie czy chociaż kilkanaście meczów, to wie, że polska liga to jest zadupie. (…) Łapię się czasami na tym, dlaczego ja to oglądam? Nawet jakiś znakomity uczony nie byłby w stanie rozłożyć na czynniki pierwsze tego, dlaczego w polskiej lidze jest chujowo.
Kamil Grabara, 2024 rok: ?
Młody bramkarz Huddersfield i młodzieżowej reprezentacji Polski lubi sobie pogadać, wszyscy o tym wiemy, co więcej, nie chcemy mieć mu tego specjalnie za złe – czasem wbije szpilę celnie, czasem spudłuje o kilometr, ale komu się to nie zdarza? I jemu, i nam, i wam. Wszystkim. Dlatego, jeśli po zestawieniu powyższych cytatów sądziliście, że ten tekst bezpośrednio uderzy w Grabarę, to sorry, ale nic z tego.
Chodzi nam trochę o coś innego.
Po pierwsze ustalmy jedną zasadniczą rzecz. Tak, Kamil Grabara ma absolutną rację: polska liga to jest zadupie. Niewątpliwa prawda, nie ma się o co kłócić. Świadczy o tym wszystko: miejsce w rankingu, wyniki w pucharach, szrot ściągany tutaj może już nie wagonami, ale autobus wciąż byłby zapchany.
Gdzie, jak nie na zadupie, mieliby trafiać piłkarze pokroju Griciów czy innych Gnjaticiów? Na zadupie, to oczywiste, salony by na nich nie spojrzały, ba, przedpokoje salonów założyłyby szlaban, wycieraczka zostałaby obłożona kolcami.
Zadupie, no.
Natomiast: nawet zadupie nie lubi być nazywane po imieniu, wolałoby usłyszeć jakieś słowa na około i będzie pamiętliwe. Grabara jest wciąż na początku swojej kariery, zupełnie nie wiadomo jak się ona potoczy – regularna gra w wieku 20-21 lat na poziomie Championship to spore osiągnięcie, w końcu to lepsza liga niż większość europejskich najwyższych klas rozgrywkowych, ale jak wiemy, z Kamilem jest tam różnie. Utrzymuje się w składzie, więc ostatnią ofermą z pewnością nie jest, natomiast szereg błędów już popełnił, co zresztą razem z Wiśniowskim i Polkowskim na kanale Foot Truck ocenia (całkiem uczciwie, trzeba oddać).
Do czego zmierzamy – są tacy, którzy wciąż funkcjonują na Zachodzie, ale potrzebowali powrotu na zadupie, by się otrząsnąć. Przykład: choćby Mariusz Stępiński.
I tak jak zgadzamy się ze słowami Grabary, że Ekstraklasa to zadupie, tak mamy jedną prośbę: Kamil, jeśli kiedykolwiek wrócisz do polskiej ligi, nie wypieraj się tego przekonania. Nie mów o błędach młodości, bo już dzisiaj doskonale wiesz, co robisz – ten wywiad musiał się ponieść szerokim echem, a mądrością piłkarza jest również przemyślany kontakt z mediami. Jeśli wrócisz, powiedz: wracam na zadupie, bo na salonach mi nie poszło. Żadne: polska liga jest jednak wymagająca i mogę się tutaj odbudować. Nie. Zadupie.
Choć oczywiście powrotu nie życzymy. Najlepiej, gdybyś wzorem choćby Łukasza Fabiańskiego mógł z tego zadupia odbierać tylko kartki na święta.
Fot. FotoPyk