Reklama

Ćwierć wieku łapówkarstwa. Wszystkie przekręty Jacka Warnera

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

07 kwietnia 2020, 17:03 • 13 min czytania 3 komentarze

Dodrukowanie kilku tysięcy nadprogramowych biletów na mecz. Wystawianie swoich głosów w Komitecie Wykonawczym FIFA na sprzedaż. Przyjmowanie milionowych łapówek. Angażowanie w przekręty całej rodziny. Stworzenie sieci powiązań, jakiej nie powstydziłaby się sycylijska mafia. Witajcie w świecie Jacka Warnera.

Ćwierć wieku łapówkarstwa. Wszystkie przekręty Jacka Warnera

W poniedziałek Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych opublikował 69-stronicowy akt oskarżenia dotyczący łapówek związanych z prawami do organizacji, a także do transmisji mistrzostw świata 2018 i 2022.

Jest w nim miejsce między innymi dla byłego prezesa i dyrektora wykonawczego Fox International Channels Hernana Lopeza czy prezesa Fox Networks Group Latin America Carlosa Martineza. Mieli oni łapówkami utorować telewizji Fox drogę do pozyskania praw telewizyjnych do Copa Libertadores i przede wszystkim do mundiali 2018 i 2022.

Pierwszy raz też tak dokładnie opisany jest w nim proceder kupowania głosów, które przesądziły o przyznaniu mistrzostw świata 2018 Rosji, a tych w 2022 roku Katarowi. Czytamy w nim między innymi:

„Kilku członkom komitetu wykonawczego zaoferowano lub przekazano łapówki w zamian za ich głosy. Na przykład oskarżony Ricardo Teixeira, Nicolas Leoz oraz Wspólnik #1 otrzymali oferty łapówek w zamian za ich głosy na rzecz Kataru, by ten mógł zorganizować MŚ 2022. Dodatkowo oskarżony Jack Warner otrzymał obietnicę i przyjął łapówki o łącznej wartości 5 milionów dolarów, a Rafael Salguero otrzymał obietnicę łapówki w wysokości 1 miliona dolarów w zamian za głosy na rzecz Rosji jako gospodarza MŚ 2018.

Reklama

Dnia lub w okolicach dnia 1 listopada 2010, na kilka dni przed pierwszymi płatnościami na rzecz Jacka Warnera, asystent Warnera otrzymał e-mail od współpracownik Wspólnika #3, w którym czytamy między innymi: <<Uprzejmie informuję, że „co zostało dogadane, będzie wykonane w tym tygodniu”. Proszę również poinformować go, że jestem mniej zmartwiony obietnicami po mojej stronie niż jego zdolnością do dotrzymania obietnicy, gdy nadejdzie czas. Gdyby nie potrafił jej dotrzymać, znalazłbym się w ogromnych tarapatach>>.”

Warner słowa dotrzymał, pieniądze spłynęły na jego konto. I tak już pękające w szwach od wcześniejszych tego typu transakcji.

I choć żadną tajemnicą nie jest, że Warner dekadami łykał łykał jak pelikan, w całym swoim życiu spędził w areszcie zaledwie jedną noc.

Koperta zamiast srebra

Jak pewnym swojej pozycji trzeba być, by w obecności przedstawicieli 25 związków piłkarskich zadać pytanie: „czy są na sali media?”, a wobec odmownej odpowiedzi przekazać tym ludziom informację, że na każdego z nich czeka 40 tysięcy dolarów w brązowej kopercie?

Czujność Jacka Warnera, wiceprezydenta FIFA i prezydenta CONCACAF była jednak już dawno uśpiona. Od ponad dwóch dekad dokonywał wielomilionowych przekrętów i nie spotkały go za to właściwie żadne konsekwencje.

Wtedy jednak posunął się o krok za daleko.

Reklama

Warner postanowił bowiem w wyborach na prezydenta FIFA poprzeć rywala Seppa Blattera, Mohameda Bin Hammama. Wiceprezydent bardzo mocno nadepnął na odcisk prezydenta, próbując przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojego sojusznika poprzez namówienie wszystkich federacji zrzeszonych w CFU (Karaibska Unia Piłkarska), by jednomyślnie głosowały przeciwko Blatterowi.

W wyborach na prezydenta FIFA każda federacja dysponuje jednym głosem. Ten należący do federacji Anglii, Niemiec czy Hiszpanii waży dokładnie tyle samo, co głos federacji z Wysp Dziewiczych, Turks i Caicos czy Kajmanów. Dość łatwo się w takim układzie domyślić, czyja przychylność może być „tańsza”. Warner zaprosił więc przedstawicieli 25 karaibskich federacji do luksusowego hotelu Hyatt Regency na Trynidadzie, gdzie miał ich wraz z Bin Hammamem urobić.

Kluczowym punktem spotkania była „niespodzianka”, jaka czekała na delegatów po obiedzie. Mieli się zjawić przy recepcji w określonych godzinach, gdzie jeden po drugim otrzymali koperty wypełnione banknotami. — 40 tysięcy dolarów. To prezent od CFU — usłyszał wiceprezes związku piłkarskiego Bahamów Fred Lunn od uśmiechniętego od ucha do ucha Jasona Sylvestra, współorganizatora całego wydarzenia z ramienia CFU.

Podczas gdy większość oficjeli brała kasę bez szemrania, Lunn zadzwonił do Antona Sealeya – swojego szefa, prezesa bahamskiej federacji, który stwierdził, że ma nie przyjmować tych pieniędzy pod żadnym pozorem. — Bolało, gdy oddawałem te pieniędze, bo myślałem, co mogliśmy za to kupić. Ale to była dobra decyzja — mówił później Lunn.

— Szczególnie niepokojące było to, że podczas gdy większość delegatów brała te koperty, w tle leciały wiadomości CNN, gdzie po raz pierwszy mówiono o tym, że Katar został organizatorem mundialu w 2022 roku dzięki łapówkom — wspominał Lunn na łamach książki Heidi Blake i Jonathana Calverta „The Ugly Game. The Qatari Plot to Buy the World Cup”.

Może i Bin Hammamowi, Warnerowi i ich świcie uszłoby to na sucho, gdyby Sealey nie chwycił za telefon i nie poinformował o wszystkim włądz CONCACAF i FIFA. Warner nie tracił jednak rezonu. Wyszedł drugiego dnia na scenę i najpierw spytał, czy są na sali obecne media, a później – gdy już upewnił się, że nie – wyraził głęboki żal, że przedstawiciele federacji nie potrafili docenić gestu katarskiego kandydata na prezydenta FIFA i zachować dyskrecji.

— Mohamed Bin Hammam chciał dla was przywieźć srebrne plakiety i drewniane statuetki, ale takie upominki dla trzydziestu osób nie zmieściłyby się w bagażu. Powiedziałem mu, że nie musi nic przywozić, ale jeśli chce wam coś podarować, niech da wam ekwiwalent tych prezentów. Powiedziałem, że może zabrać ze sobą pieniądze – nie musi ich dawać komukolwiek, CFU może przekazać je w jego imieniu swoim członkom. Nie chciał bowiem, byście myśleli, że w zamian oczekuje waszych głosów.

Spalone mosty

Za pośredniczenie pomiędzy Bin Hammamem a federacjami z dowodzonej przez siebie strefy CONCACAF Warner miał wziąć od Katarczyka 1,2 miliona dolarów. Kolejny milion miał trafić do jego dwóch synów i jednego z pracowników.

Może i Warner mimo wszystko i z tej afery wyszedłby suchą stopą, gdyby po spaleniu mostów z Blatterem nie zrobił tego także ze swoim największym sojusznikiem, z którym długo szli ramię w ramię, a więc z ówczesnym sekretarzem generalnym CONCACAF i członkiem Komitetu Wykonawczego FIFA Chuckiem Blazerem.

Warner zamiast jednak porozmawiać o aferze, w sprawie której telefon Blazera rozgrzewał się do czerwoności, postanowił swojego kumpla zignorować. Amerykański działacz stracił cierpliwość i doniósł na Warnera do FIFA za naruszenie zasad etycznych.

Sam co prawda o etyce za wiele nie wiedział, bo był oskarżany o nielegalną sprzedaż biletów, łapówkarstwo, a miesiąc po donosie został zatrzymany przez agentów FBI i IRS, ponieważ – jak się okazało – przez ponad dekadę jakoś tak zapominał płacić podatek dochodowy.

Bin Hammam został wykluczony dożywotnio ze struktur piłkarskich, Blatter był wściekły, Warner przestał być przyjacielem. Warner w 2011, gdy w FIFA toczyło się postępowanie w jego sprawie, zrezygnował więc z posady wiceprezydenta, a także z fotela w Komitecie Wykonawczym. Jako że wewnętrzne śledztwo nie zostało zakończone, zastosowano domniemanie niewinności i sprawę umorzono. Dając jeden z wielu sygnałów, że jeśli FIFA ma być traktowana poważnie, a nie jako organizacja zła do cna, to nie może rozwiązywać takich spraw wewnętrznie.

Skandal wokół jego osoby bynajmniej nie pozbawił Warnera zuchwałości. „Każdy obiektywny arbiter oczyściłby mnie z zarzutów” – pisał w śmiałym oświadczeniu.

Złoto z RPA

Pięć milionów tu, milion dwieście tam. Największe sumy przytulił jednak Warner w 2004 i 2005 roku. Gdy rozstrzygała się kwestia organizacji mistrzostw świata 2010, Maroko zaoferowało mu milion dolarów. Gdy dowiedzieli się o tym oficjele z Republiki Południowej Afryki, szybko przekonali wpływowego działacza, że Marokańczycy wycenili jego usługi zdecydowanie za tanio.

Niedługo później 10 milionów dolarów powędrowało w trzech ratach na konta CFU i CONCACAF w celu „wsparcia afrykańskiej diaspory na Karaibach”. Jak łatwo się domyślić, osobą trzymającą pieczę nad rachunkami bankowymi obu federacji był człowiek nazywany „Trinidad Jack”.

Tutaj potwierdzenie trzech przelewów o łącznej wartości 10 milionów dolarów (źródło: BBC)

A tu rozpisana dystrybucja środków. Jak widać, spora część „wsparcia afrykańskiej diaspory” oznaczała spłatę kart kredytowych Warnera (źródło: BBC)

To nie był jednak koniec zarabiania na południowoafrykańskich mistrzostwach, co to, to nie. Warner żył bowiem wówczas jeszcze w znakomitej komitywie z Seppem Blatterem, którego chciał wystawić w wyborach w 2011 roku. Szwajcar podpisał więc rok po przyznaniu mistrzostw RPA jedną z wielu potwornie niekorzystnych umów, jakie zawarła w jego czasach FIFA. Odsprzedał rządzonej przez Warnera Karaibskiej Unii Piłkarskiej prawa do transmisji MŚ 2010 za 600 tysięcy dolarów. W 2007 zarejestrowana na Kajmanach firma J&D International sprzedała te prawa jamajskiej telewizji SportsMax za kwotę pomiędzy 18 a 20 milionami dolarów.

Pieniądze i perły

Nietrudno się domyślić, że skoro w 2010 roku wybierano dwóch gospodarzy mundiali, to skoro Warner postanowił uszczknąć kilka milionów od Katarczyków, to i Rosjanie nie będą mieli trudu, by przekonać go do swojej kandydatury.

Warner chciał jednak na początku poprzeć Anglików. Wyszedł więc do nich z ofertą głosu za marne 4 miliony dolarów na budowę centrum edukacji na Trynidadzie, a także 800 tysięcy by mógł z dobrego serca wykupić prawa do pokazywania mistrzostw świata 2010 dla zniszczonego przez trzęsienie ziemi Haiti. Jak się później okazało, Warner te prawa miał już w swoich rękach wcześniej, a obie wpłaty miały oczywiście trafić na konta firm, w których widniał jako jeden z dyrektorów.

Ale oferenci próbowali zyskać sobie przychylność Warnera w tamtym czasie również bardziej subtelnymi sztuczkami. Bonita Mersiades pracująca przy ofercie Australijczyków (zrezygnowała właśnie przez takie praktyki) zdradziła, że żona Warnera otrzymała na przykład od australijskiej federacji naszyjnik z pereł o wartości kilku tysięcy dolarów, a to znów jedna z federacji ufundowała zespołowi U-20 z Trynidadu i Tobago udział w turnieju na Cyprze za około 250-300 tysięcy dolarów.

Sardynki w puszce

Swoją karierę krętacza Jack Warner zaczął jednak dużo, dużo, dużo wcześniej. Jeszcze w latach 80. poprzedniego stulecia. Wtedy to piął się po kolejnych szczeblach kariery błyskawicznie, poprzez ruch „Trinidad’s Black Power” wędrując na fotel prezesa federacji piłkarskiej Trynidadu i Tobago. Zasmakował władzy i pieniędzy, o jakich jego uboga rodzina z Rio Claro mogła tylko śnić. Ale dopiero zaczynał swoje imperium.

Po kilku latach prezydentury przytrafił mu się pierwszy skandal na dużą skalę. W 1989 roku Trynidad i Tobago mierzył się w barażu o mundial z reprezentacją USA. Zainteresowanie spotkaniem było ogromne, zjeżdżali na nie ludzie z każdego zakątka Karaibów. Warner wyczuł szansę na duży zarobek. Zlecił dodrukowanie kilku tysięcy biletów. Mimo że FIFA zalecała, by obciąć pulę wejściówek o 5% z racji meczu wysokiego ryzyka, on poszedł w zupełnie inną stronę. — Zdecydowałem się powiększyć pojemność stadionu o 5000 do 43000 — stwierdził.

Tysiące ludzi nie mogło wejść na obiekt, tłoczyło się pod jego bramami. Dochodziło do omdleń, było o krok od większych tragedii. Warner nakazał jednak selekcjonerowi powiedzieć publicznie, że wszystko było w porządku. Gally Cummings nie miał zamiaru grać w tę grę i wypalił: — Ludzie byli stłoczeni jak sardynki w puszce. Gdyby zdarzyło się coś złego, wiele osób by umarło.

Nie wiedział wtedy, z kim zadziera. Został wyrzucony z pracy, Warner zadbał też o to, by nigdzie na Karaibach nie znalazł już zatrudnienia w piłce.

Oficjalnie ustąpił z funkcji prezesa krajowej federacji piłkarskiej. Skumał się jednak ze wspomnianym Blazerem i już rok później został prezydentem federacji kontynentalnej. A także doradcą zarządu federacji Trynidadu i Tobago, co w rzeczywistości dawało mu z cienia pociągać za sznurki w ojczyźnie.

600 dolarów za mundial

Rok 2006 miał być dla piłki nożnej na Trynidadzie i Tobago rokiem niesamowitym. W końcu reprezentacja tego kraju wywalczyła pierwszy raz w swojej historii awans na mistrzostwa świata. Jako doradca TTFF (Federacji Piłkarskiej Trynidadu i Tobago) Warner uznał, że piłkarzom należy się za to odpowiednia gratyfikacja. Bardzo szczodrze zaproponował 50% zysków, jakie federacja wyniesie z uczestnictwa w niemieckim mundialu.

Jakież było więc zdziwienie piłkarzy, gdy po turnieju usłyszeli, że należy im się po 600 dolarów na głowę. Sprawa trafiła do sądu, niektórzy zawodnicy poszli na ugodę w miarę szybko, ale trzynastu walczyło o swoje do końca. I wreszcie pięć lat po mistrzostwach dostali 1,1 miliona dolarów do podziału. Rzecz w tym, że ich zdaniem to i tak było za mało. Domagali się odtajnienia ksiąg i wypłacenia im kolejnych trzech milionów.

— Nigdy nie było żadnej przejrzystości w działaniach federacji. To farsa, że cała ta sprawa ciągnie się tak długo — mówił w 2011 roku Shaka Hislop.

Piętro w Trump Tower

Nie jest jednak tak, że w ojczyźnie Warner budzi jednoznacznie złe emocje. Gdy większość jego skandali wyszła na jaw, wciąż potrafił wygrać w głosowaniu na najbardziej popularnego ministra w rządzie Trynidadu i Tobago.

— Nie ma nic pomiędzy, albo jesteś za, albo przeciw Jackowi Warnerowi. Jego zwolennicy twierdzą, że jest najlepszym członkiem rządu w historii. Jego zdolność do pracy jest legendarna. Wiele razy wspomagał organizacje charytatywne nalegając, by te nie upubliczniały informacji o swoim dobrodziejcu. Zrobił bardzo wiele dla piłki nożnej. Inni powiedzą: „wielcy kryminaliści robią to samo. Jest oszustem i zawsze nim był” — mówił kilka lat temu Brian Lewis, prezes Komitetu Olimpijskiego Trynidadu i Tobago.

Skąd taka popularność Warnera?

— Miał reputację człowieka czynu, pomagał tym, którzy nie mieli w życiu szczęścia. Lądował na pierwszych stronach gazet, dawał pieniądze na odbudowanie ludziom rozpadających się domów, adoptował dzieci — tłumaczyła Rita Pemberton, szef departamentu historii na Uniwersytecie West Indies w St. Augustine na Trynidadzie.

Jest też człowiekiem niezwykle obrotnym. Wiadomo, na jakich fundamentach budował i skąd brał na wiele rzeczy pieniądze, ale nie można mu odmówić, że doprowadził CONCACAF jako organizację do wielkości. Przejmował ją jako federację z rocznym budżetem w wysokości 140 tysięcy dolarów, zostawiał z budżetem 40-milionowym. W pewnym momencie CONCACAF rozrósł się tak bardzo, że jego biura zajmowały całe piętro Trump Tower w Nowym Jorku.

Niedaleko pada jabłko…

Ostatecznie jednak nawet CONCACAF oskarżył swojego wieloletniego prezydenta o oszustwo, defraudację środków, na czele z przejęciem własności wartego ponad 20 milionów dolarów kompleksu sportowego, nazwanego na cześć byłego prezydenta FIFA Dr. João Havelange Centre of Excellence. Rok temu sędzia William Kuntz wydał wyrok nakazujący Warnerowi zapłatę 79 milionów dolarów rekompensaty za szkody wyrządzone kontynentalnej federacji.

Pierwsze wyroki przeciwko rodzinie Warnerów zapadły jednak kilka lat wcześniej. I wcale nie przeciwko Jackowi, a jego synom – Daryllowi i Daryanowi. W 2013 roku Daryll Warner przyznał się do oszustw telekomunikacyjnych i nielegalnych transakcji finansowych w celu uniknięcia podatków w związku z zakupem wartego niemal milion dolarów kondominium w Miami. Kilka miesięcy później do budynku Sądu Federalnego w Brooklynie wszedł zaś jego brat, który przyznał się do uczestnictwa w nielegalnej odsprzedaży biletów na mistrzostwa świata w 2006 i 2010 roku. Wejściówki, które przypadały jego ojcu z racji posady w FIFA, były dystrybuowane po znacznie zawyżonych cenach przez biuro podróży Simpaul Travel – mimo że federacja zastrzegała, że odsprzedaż biletów nie może odbywać się powyżej ich wartości.

Przyznać się musieli, by uniknąć dużych wyroków. W 2011 roku popełnili bowiem amatorski błąd przy wpłacaniu zarobionych nielegalnie pieniędzy do banków od Miami, przez Nowy Jork, aż po Las Vegas. Trzymali się schematu, by nie wpłacać więcej niż dziesięć tysięcy dolarów za jednym razem wiedząc, że w przypadku wyższej kwoty bank musi powiadomić władze federalne. Obaj zdecydowanie wagarowali na matmie, bo najpierw jeden, a potem drugi dokonując depozytu w euro źle policzył kurs wymiany, przez co równowartość wpłaty w dolarach przekroczyła wspomniane dziesięć kawałków.

Swojego aktu oskarżenia doczekał się jednak również i senior rodu. W 2011 roku władze USA rozpoczęły śledztwo w sprawie korupcji we władzach piłkarskich, w 2015 roku Jack Warner został zatrzymany w Szwajcarii wraz z kilkunastoma innymi wpływowymi działaczami. Loretta Lynch, prokurator generalny, porównała wówczas dochodzenie w FIFA do spraw dotyczących członków mafii z Rzymu czy Sycylii.

Fałszywe kontrakty konsultingowe, przesyłanie pieniędzy przez pośredników, którzy zarabiali po 150 tysięcy dolarów rocznie plus 2% od każdej transakcji, tworzenie firm fasadowych w rajach podatkowych, ukrywanie zagranicznych kont, przyjęcie łącznie 150 milionów dolarów w łapówkach – to tylko część ze stawianych wówczas piłkarskim oficjelom zarzutów.

Mimo jednak, że od 2015 roku Stany Zjednoczone ubiegają się o ekstradycję Warnera, nadal nie udaje się do niej doprowadzić. System sądowniczy na Trynidadzie i Tobago działa bowiem bardzo wolno, każda kolejna apelacja kupuje miesiące, a nawet lata wolności dla byłego działacza, ministra w rządzie Trynidadu i Tobago, a przez moment nawet człowieka pełniącego obowiązki premiera.

Choć nie da się mieć jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że Warner ma za paznokciami więcej brudu niż niejeden mafiozo, on wciąż nie wylądował za kratkami. Cały czas jego jedyny pobyt w areszcie, to noc w 2015 roku, po której wpłacił kilkaset tysięcy dolarów kaucji i wrócił do domu.

I mimo że trudno było uwierzyć w jego słowa z tamtego okresu, dziś, kiedy wciąż jest wolnym obywatelem Trynidadu i Tobago, można się tylko wykrzywić z goryczą.

— Zobaczycie, to ja będę się śmiał ostatni.

SZYMON PODSTUFKA

fot. główne: Pete Souza, oficjalna galeria Białego Domu (od lewej: były prezydent USA Barrack Obama, były prezydent FIFA Sepp Blatter i Jack Warner)

Najnowsze

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
3
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?
Piłka nożna

Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Szymon Piórek
1
Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Komentarze

3 komentarze

Loading...