W czasie pandemii przekonujemy się wszyscy dotkliwie, jak trudnym zadaniem jest przesiadywanie w domowej izolacji i ograniczenie swoich życiowych aktywności do wychodzenia po zakupy i do pracy. Ta niełatwa sytuacja ewidentnie przerosła wielu sportowców, którzy nie potrafią usiedzieć zamknięci w czterech ścianach i – co tu dużo mówić – często wychodzą na kompletnych dzbanów.
Przykłady? Służymy uprzejmie.
KYLE WALKER
Najpierw najświeższa sprawa, o której dopiero co poinformowały brytyjskie media. Kyle Walker, reprezentant Anglii i piłkarz Manchesteru City, złamał zasadę “dystansu społecznego” tak bardzo, jak tylko to możliwe. Urządził sobie bowiem sex-party w towarzystwie kumpla i dwóch prostytutek. Świetnie poinformowane angielskie brukowce dotarły już nawet do pewnych szczegółów finansowych całego zajścia. 21-letnia Louise McNamara za noc spędzoną z piłkarzem zgarnęła 2200 funtów. Wydaje się jednak, że na tym wydatki Walkera się nie skończą. Kara finansowa ze strony klubu będzie prawdopodobnie wielokrotnie wyższa.
Anglik skompromitował się przede wszystkim hipokryzją, ponieważ sam namawiał za pośrednictwem mediów społecznościowych, żeby przestrzegać zasad i dbać o zdrowie. Zrobił to już po imprezie.
– Dostałam telefon od szefa, że wysoko postawiony klient zażyczył sobie kogoś z klasą. Pojechałyśmy we dwie, z dziewczyną z Brazylii. Kyle nie powiedział nam, że jest piłkarzem, przyznał to jego przyjaciel – opowiadała przejęta Louise, przedstawiona przez The Sun jako “samotna matka” i “studentka kryminologii”.
Zdjęcie dla kolegi:
źródło: The Sun
Warto napomknąć, że angielskie media od dawna żyją “sercowymi” aferami z udziałem Walkera. Była partnerka angielskiego piłkarza próbuje go obecnie oskubać ze sporej części majątku. Para rozstała się po jedenastu latach związku, ponieważ okazało się, że Walker ma dziecko z inną kobietą. No i tak to się właśnie żyje w tym Manchesterze.
JACK GREALISH
Ekscesy z prostytutkami, alkoholowe libacje? Jack Grealish z Aston Villi wie o nich wszystko.
O jego wyczynach podczas pandemii już pisaliśmy:
“Grealish zaledwie kilka dni temu apelował żarliwie do kibiców Aston Villi i nie tylko, żeby ci dla własnego bezpieczeństwa pozostali w domach i do minimum ograniczyli wszelkie życiowe aktywności w czasie kwarantanny. Brytyjczycy porzucili już bowiem owiany złą sławą model „stadnej odporności” w walce z koronawirusem. Piłkarz zaangażował się w szlachetną akcję wsparcia dla służby zdrowia. – Musicie zostać w domach – przemawiał za pośrednictwem swojego oficjalnego profilu w mediach społecznościowych. – Opuszczajcie domy tylko po to, żeby kupić jedzenie, leki, albo żeby poćwiczyć. Trzymajcie się co najmniej na dwa metry z dala od innych ludzi. To bardzo ważne. Chrońcie NHS [brytyjski odpowiednik NFZ]. Zostańcie w domu. Ratujcie życie.
Oczywiście słowa to za mało – ważne jest też, by osoby publiczne, na przykład popularni młodzi sportowcy, dawały przykład swoim zachowaniem, że pozostanie w domu nie jest nudne, lecz bezpieczne.
Co zrobił Grealish?
Cholera, żeby on chociaż dał się sfotografować, jak rozmawia z sąsiadem bez zachowania odpowiednich środków bezpieczeństwa. Żeby go ktoś przyłapał na nieumyciu rąk po spacerze z psem. Byłoby to do przełknięcia. Ale nie. Niespełna 25-letni Anglik odpiął wrotki i poszedł na całość. Internet obiegły zdjęcia, jak wyraźnie nieświeży Grealish stoi (w niedobranych laczkach) obok rozbitego samochodu. Okazało się, że gwiazdor Aston Villi złamał surowe zalecenia władz i wyskoczył sobie na imprezę. Ta wymknęła się spod kontroli. Jej finałem była samochodowa stłuczka – Range Rover należący do Grealisha staranował i poobijał dwa zaparkowane auta.
źródło: Daily Mail
Jak opowiedział sąsiad angielskiego zawodnika w rozmowie z brytyjskimi tabloidami, huczna impreza z udziałem Grealisha trwała przez całą noc, a hałasy były nie do zniesienia. Do stłuczki doszło natomiast około ósmej rano, gdy towarzystwo nieudolnie próbowało powrócić do domów”.
TIM PAYNE
Kolejna godna opisania aferka wydarzyła się w Australii. Tim Payne, zawodnik Wellington Phoenix, został przed paroma dniami aresztowany w Sydney. Jedna sprawa, że złamał koronawirusową kwarantannę, za to jeszcze by go chyba nie skuto w kajdany. Payne przeskrobał w inny sposób. Mianowicie – śmigał sobie po pijaku golfowym Melexem. Oczywiście nie po polu golfowym, tylko po ulicach miasta. Zawodnik potem utonął we łzach, przepraszając za swoje totalnie nieodpowiedzialne zachowanie.
LUKA JOVIĆ
Luka Jović to kolejny specjalista od wywoływania medialnych skandali. Niewypał transferowy Realu Madryt nie tak dawno zbulwersował opinię publiczną w Serbii porzuceniem partnerki z kilkumiesięcznym dzieckiem dla modelki, Sofiji Milosević. Podczas pandemii napastnik ponownie dał do pieca i znów ma to związek z Sofiją.
Co się takiego wydarzyło?
Jović z pełną premedytacją złamał zasady kwarantanny narzucone przez Real i powrócił do ojczyzny, ponieważ za wszelką cenę chciał świętować ze swoją partnerką jej urodziny. Jak poinformowały hiszpańskie media, Sofija bardzo stanowczo naciskała na piłkarza, żeby ten jak najszybciej wrócił do kraju, więc posłuszny Jović zapomniał o wszelkich regułach ostrożności, spakował się i poleciał do Serbii. Co nie było wcale takie proste, ponieważ i w Hiszpanii, i w Serbii panują obecnie bardzo surowe obostrzenia odnośnie przekraczania granic państwowych. Ale to wciąż nie koniec. Para ruszyła bowiem na miasto, zamiast cieszyć się swoją obecnością w zaciszu domowego ogniska.
źródło: A. Slavković/RAS SRBJIA
Jović i jego dziewczyna spotkali się ze straszliwą krytyką serbskich mediów. Mało tego – nawet przedstawiciele rządu zmiażdżyli nieodpowiedzialnego zawodnika. – Jeśli jeszcze raz opuści swój dom, zostanie aresztowany – oświadczył bez ogródek sam prezydent kraju.
AMINE HARIT
Kolejny przypadek z cyklu zawodników, którzy żarliwie namawiali wszystkich do pozostania w domu, żeby samemu uderzyć w melanż. Amine Harit, gwiazdor Schalke 04, został podczas kwarantanny zauważony w barze z fajkami wodnymi. Lokal miał zostać zamknięty o godzinie 18, ale właściciele i klienci zlekceważyli ten zakaz i bawili się w najlepsze do późnej nocy. W końcu zniecierpliwieni sąsiedzi zadzwonili po policję, skarżąc się na hałasy dobiegające z baru. Stróże prawa przyjechali na miejsce i zastali tam między innymi Harita.
– Amine był w tym lokalu. Przypomniałem mu o powadze sytuacji. Wyraził skruchę i bardzo gorąco przeprosił – powiedział Jochen Schneider, dyrektor sportowy Schalke. Bez kary się jednak nie obeszło – Marokańczyk otrzymał od klubu grzywnę w wysokości 100 tysięcy euro. Zostanie ona przekazana na poczet fundacji “Schalke pomaga”.
CHRIS BOUCHER I RUDY GOBERT
Tylko piłkarze odstawiają głupoty podczas kwarantanny? Otóż nie.
Wymienić można choćby dwa przypadki ze świata NBA. Pierwszy to oczywiście wyczyny Rudy’ego Goberta, prawdopodobnie pacjenta zero w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Center Utah Jazz kompletnie lekceważył zagrożenie, jakie niesie za sobą koronawirus. Kiedy istniało już poważne podejrzenie zakażenia, Francuz zaczął z premedytacją obściskiwać kolegów z zespołu, a podczas konferencji prasowej ironicznie chwytał za podstawione mu pod nos mikrofony.
źródło: Insider.com
Można jednak powiedzieć, że Gobert zrehabilitował się za swoje idiotyczne zachowanie. Sam pokonał już chorobę i wpłacił pół miliona dolarów na walkę z koronawirusem.
Z kolei Chris Boucher z Toronto Raptors złamał zasady kwarantanny poprzez wizytę w sklepie. Wszyscy zawodnicy Raptors zostali odizolowani właśnie z tego względu, że rywalizowali z Utah Jazz i zakażonym Gobertem. Boucher postanowił jednak wyskoczyć sobie po zakupy, zanim poznał wyniki testu na obecność koronawirusa, który ostatecznie okazał się negatywny.
ALEKSANDAR PRIJOVIĆ
No i na koniec znajomy akcent, czyli Aleksandar Prijović.
Co nawywijał były napastnik Legii Warszawa? Cóż, mówiąc w skrócie – złamał godzinę policyjną. I wylądował w areszcie.
Pisaliśmy wczoraj: “Serbia, jak prawie wszystkie obecnie państwa na świecie, a w szczególności w Europie, zmaga się obecnie z pandemią koronawirusa. Władze podjęły bardzo odważne i bezkompromisowe decyzje celem zdławienia pandemii. Co do zasady, po godzinie 17:00 nie można wychodzić z domu. Prijović wraz z żoną i grupą znajomych postanowił zignorować ten zakaz. Około godziny 20:00 policjanci przyłapali go w kawiarni należącej do jednego z hoteli w Belgradzie. Cała grupa została natychmiastowo aresztowana. Nie było zmiłowania – w tej chwili niesfornemu towarzystwu grozi nawet kara więzienia.
O całym zajściu poinformował serbski portal „Telegraf”.
– Prijović został aresztowany w towarzystwie większej grupy ludzi – potwierdził Vladimir Rebić, przedstawiciel serbskiej policji. – Złamali godzinę policyjną, pijąc alkohol w restauracji w grupie przekraczającej pięć osób. Hotel też jest odpowiedzialny za to przestępstwo, bo po 17:00 nie wolno serwować drinków i jedzenia na miejscu, wyłącznie na wynos”.
Ostatecznie skończyło się na karze trzech miesięcy aresztu domowego dla Prijo, który spokojnie może teraz wcielić się w rolę ambasadora akcji #zostańwdomu.
fot. NewsPix.pl