Posiadanie zespołu biorącego udziału w World Tourze było od zawsze wielkim marzeniem Dariusza Miłka. Marzeniem, które udało mu się spełnić w połowie 2018 roku, kiedy przejął amerykański BMC Racing Team, a jego firma została nowym sponsorem tytularnym. Na końcu to jednak wciąż biznes. Jeśli przynosi straty, trudno się go trzymać. Dlatego nie można wykluczyć, że największy projekt polskiego kolarstwa – CCC Team, może wkrótce przejść do historii. Koronawirus nie bierze bowiem jeńców…
Kolarstwo, jak obecnie każda inna dyscyplina, nie jest wolne od kryzysu. Do początku czerwca na pewno nie odbędą się żadne wyścigi. Na październik przesunięte zostało Giro d’Italia, a niebawem ma zostać podjęta decyzja w sprawie Tour De France. W tej sytuacji nie ma rady: na horyzoncie pojawiły się widma kolejnych cięć i obniżek.
Prezes rady nadzorczej spółki CCC S.A. Dariusz Miłek potwierdził na wideokonferencji, że jego działalność również dotknęły trudności: – Decyzje co do poziomu naszego zaangażowania w sponsoring sportowy będą podejmowane w kolejnych tygodniach. Będą one potencjalnie bolesne, aczkolwiek w tej sytuacji niezbędne. Kolarze obecnie nie jeżdżą i jeździć nie będą jeszcze przez dłuższy czas, a więc nie będą realizować celów marketingowych jakie zostały postawione przed tym projektem sportowym […] Walczymy teraz o nasz biznes, nie będziemy mieć więc sentymentów co do ruchów przynoszących nam redukcję kosztów sportowych. Niemoralnym byłoby redukować koszty pracownicze pomijając w tym kolarzy – mówił cytowany przez rowery.org.
Co to oznacza? Niestety nie można wykluczyć nawet najbardziej pesymistycznego scenariusza, jakim będzie kompletne wycofanie się spółki z kolarstwa. Ostatecznie sport nie jest aż tak istotny. Żadna konkretna decyzja tego typu jednak jeszcze nie padła, co zauważa w rozmowie z nami Adam Probosz, komentator Eurosportu i współprowadzący audycji Tur de Tur na Weszło FM: – Dariusz Miłek bardzo lubi plastycznie mówić, natomiast jak to się przełoży na rzeczywistość… Nigdzie nie było deklaracji, że grupa zostanie rozwiązana. Pod tym kątem jeszcze bym się chwilę wstrzymał. Być może będą cięcia – w zarobkach zawodników i obsługi. Albo inne ruchy. To się dzieje na ten moment we wszystkich grupach, nie tylko w kolarstwie, też w innych dyscyplinach. Jeszcze bym więc poczekał z mocnymi tezami.
Fakty są takie, że polski gigant obuwniczy przechodzi obecnie przez ciężkie czasy. Jego przychody w pierwszym kwartale 2020 roku były niższe o 9% niż rok wcześniej. Wszystko oczywiście przez spadek ruchu w sklepach w pierwszej połowie marca, a potem zamknięcie większości placówek stacjonarnych. Nic więc dziwnego, że – w celu przetrwania kryzysu – bierze się pod uwagę możliwości wygaszenia, lub zamknięcia projektu sportowego. Probosz: – Trzeba pamiętać, że Dariusz Miłek to osoba, która te kolarstwo naprawdę lubi, nie traktuje go jak zabawki. Sam był zresztą kolarzem. W doniesieniach i komentarzach nie było mowy o ekipie młodzieżowej CCC Developments, ani o grupie kobiecej, albo o Copernicusie – jeszcze młodszych kolarzach. Bardzo więc liczę, że Dariusz Miłek zostanie przy kolarstwie, bo nie ukrywajmy: to, że Polska ma grupę w World Tour, jest powodem do dumy.
Cóż, nikt nie wie, kiedy sytuacja na świecie zostanie opanowana oraz jak mocno kryzys uderzy w świat sportu. Trudno więc pokusić się o dokładne prognozy, również jeśli chodzi o przyszłość CCC Team. Wiemy natomiast, że tegoroczny sezon kolarski może być wyjątkowo ubogi. Na dniach powinniśmy poznać decyzję w sprawie Tour De France. Czy największy z wyścigów kolarskich zostanie odwołany? – Bardzo na to liczę – mówi Probosz. – Myślę, że to jedyny rozsądny krok. Wszelkie próby przeciągania tego, wymyślania wyścigów bez kibiców są idiotyzmem. Wiemy przecież, że sytuacja we Francji nie jest kolorowa, liczba zachorowań rośnie, a nie da się Tour De France przeprowadzić całkowicie za zamkniętymi drzwiami. Setki, tysiące osób w warunkach sterylnych przemieszczających się przez cały kraj? Nie ma takiej możliwości. Parcie do tego jest bez sensu. Bardzo liczę, że organizatorzy pójdą do rozum do głowy i jeśli wciąż będzie istnieć zagrożenie – a wątpię by do lipca udało się go pozbyć – odwołają wyścig.
Fot. Newspix.pl