Dlaczego wielu piłkarzom norweskiej Eliteserien pensje wypłaca norweski rząd? Czy zostali odesłani na zasiłek? Dlaczego kluby podpisały ze sobą dżentelmeńską umowę o nie podbieraniu sobie zawodników? Liga norweska zmaga się z podobnym co Ekstraklasa problemem dotyczącym kontraktów, ale ze względów prawnych i struktury ekonomicznych rozwiązania i dylematy są zupełnie inne.
***
Paweł Tanona: – Liga norweska jest zawieszona. Miała się zacząć 4 kwietnia, ale terminy są przesuwane, obecnie na ostatni weekend maja. Kluby do końca marca mają też zakaz organizowania treningów, ale jest możliwe, żeby niektórzy piłkarze trenowali w grupkach po parę osób, z czego część korzysta. W kraju jest w tym momencie ponad cztery tysiące zakażonych, dzienny przyrost to ponad dwieście, a zmarło 26 osób. Wciąż są jednak też takie gminy, gdzie koronawirus nie dotarł – Norwegia jest dość rozbita geograficznie. Był też przypadek gminy Frosta na północ od Trondheim, która została całkowicie zamknięta, nie dało się do niej wjechać i z niej wyjechać. Jednak z powodu braku nowych zachorowaniach została już z powrotem otwarta.
Głośno zrobiło się o sytuacji kontraktowej w Eliteserien, szczególnie, że to gorący temat i w Polsce.
W Norwegii piłkarze podpisują kontrakty, ale podlegają pod te same przepisy prawne co wszyscy zwykły pracownicy. W prawie pracy istnieje taki zapis jak “permittering” – częściowe zwolnienie, albo inaczej, zawieszenie wykonywania obowiązków, ale bez rozwiązania umowy o pracę. Polega to na tym, że pracownik musi zgłosić się internetowo do Urzędu Pracy, jako bezrobotny, Normalnie miałby obowiązek rozglądania się za nową pracą, ale w obecnej sytuacji nie jest to wymagane. Od tego czasu pensję wypłaca mu w formie zasiłku rząd. To było 62% wcześniej, a teraz, w momencie kryzysu, gdy 300 tysięcy osób jest na premitteringu – największa liczba w powojennej Norwegii – rząd podniósł to do 80% do kwoty około 300 tysięcy koron zarobionych łącznie w ciągu ostatnich 12 miesięcy i 62% do różnicy w przedziale od 300 do 600 tysięcy koron. Nawet jeśli ktoś rocznie zarabiał powyżej 600 tysięcy koron rocznie, nie może liczyć na wyższy zasiłek. Permittering może trwać maksymalnie 24 tygodnie, po tym czasie pracodawca musi albo zwolnić pracownika, albo przywrócić go do pracy. Prawo pozwala jednak wypowiedzieć swoją umowę po 14 dniach trwania permitteringu.
W Eliteserien wykorzystano to jako sposób na zejście z kosztów.
Strømsgodset wysłało całą kadrę, poza tymi, którzy się nie kwalifikują. Strømsgodset już przed kryzysem koronawirusa miało problemy finansowe, teraz mogliby nawet zbankrutować. Na tym przykładzie pokazując: piłkarze Strømsgodset przez pierwsze 20 dni permitteringu dostaną sto procent pensji, potem dostaną zasiłek wyliczony według wspomnianych wyżej zasad.
Zwykli ludzie nie mają z tym problemu, że państwo płaci pensje piłkarzom?
Nie, bo w Norwegii nie ma takiego rozstrzału płacowego. Tu jak piłkarz zarabia nawet dwa miliony koron rocznie, to kierowca autobusu pół miliona. Nie ma tak jak w Polsce, gdzie pensja przeciętnego człowieka to ułamek pensji piłkarza. Dodatkowo piłkarzowi przysługuje takie samo prawo do zasiłku, jak każdemu innemu pracownikowi, a do wyliczenia zasiłku brane pod uwagę jest zarobione maksymalnie 600 tysięcy koron rocznie, niezależnie od realnych dochodów.
Ile klubów skorzystało z permitteringu?
Rosenborg i Sarpsborg tylko wysłali na urlop swoich graczy, Brann i Molde dogadało się z piłkarzami na obniżkę pensji o 20%. Aalesund wysłało swoich graczy na zwolnienia chorobowe, ponieważ cała drużyna przebywa w kwarantannie po powrocie ze zgrupowania z Hiszpanii. Bodo/Glimt i Start nie podjęły na razie żadnych decyzji. Reszta zespołów wysłała swoich piłkarzy na permittering.
Czego się obawiają, że jeszcze nie wysłali piłkarzy na permittering?
Rosenborg, Brann i Molde mają dość pieniędzy, finansowo są powyżej reszty ligi, mogą sobie na to pozwolić, by radzić sobie samodzielnie. Sarpsborg, Aalesund, Bodo/Glimt i Start myślę, że mogą wkrótce dołączyć do reszty.
Czy piłkarz po tych 14 dniachpermitteringu, może odejść na własną rękę?
To nie jest sprawa czarno-biała. Prawnicy się o to spierają. Norweski związek sportowców jest za tym, że powinni mieć możliwość rozwiązania kontraktów, inni jednak, że nie. No i piłkarze, choć niby podlegają pod to samo prawo co wszyscy, to jednak też obowiązują ich przepisy UEFA, związku, także sprawa jest ciut bardziej złożona. Dwie istotne kwestie, które dziś wyczytałem. Kluby razem z federacją zawarły umowę dżentelmeńską, że w jej ramach nie będą sobie podbierać zawodników korzystając z przepisów permitteringu. Natomiast dyrektor sportowy Stabaek powiedział, że według niego norweskie kluby nie są w złej sytuacji, skoro teraz, przed kilkoma dniami, składał oferty finansowe za zawodników, i dostawał same odmowy…
Pisałeś dzisiaj na Twitterze o przypadku Haugesund.
Było tu tak, że piątka obcokrajowców nie została wysłana na permittering. Trzech z nich nie spełniało warunków, żeby dostać zasiłek. Z kolei dwóch innych nie zostało na niego wysłanych z obawy przed tym, że przyjadą ich agenci i ich zabiorą, wywiozą z kraju. Także to pokazuje, że sprawa nie jest jasna. Albo taka kwestia: piłkarze Odd wysłali swoich zawodników na 45% permitteringu, a piłkarze Vikinga na 75%. To znaczy, że wciąż płacą im część pieniędzy. Gdyby posłali swoich zawodników na 100% rządowej płacy, nie mogliby w ramach kontraktu zorganizować treningów, a część ma takie plany.