– Z tego, o czym na szybko rozmawiamy z kolegami prezesami innych klubów wynika, że istotny jest termin, w jakim pieniądze zostaną przelane. Zaraz się może okazać, że największy problem z płynnością finansową klubów będzie w okresie maja i czerwca, a nie za osiem czy dziesięć miesięcy, kiedy być może sytuacja wróci do normy. Z jednej strony cieszymy się z tego, że PZPN nam pomaga, ale z drugiej strony powstaje wiele niewiadomych – mówi w rozmowie z nami prezes GKS Tychy, Leszek Bartnicki. Zapraszamy.
***
Przedstawiony został program pomocowy PZPN dla polskich klubów. Jak to wpływa na GKS Tychy?
Pierwsza sprawa jest taka, że cały czas żyjemy w takim momencie, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, jaka sytuacja będzie za kilka tygodni czy kilka miesięcy. Możemy sobie gdybać, jakby to było, jeśli dzisiaj dostalibyśmy te środki od PZPN-u, ale ciężko powiedzieć, w jakiej sytuacji będziemy za miesiąc, dwa miesiące czy pięć miesięcy. To wróżenie z fusów. Na pewno bardzo dobrze, że przewidziano dodatkowe środki. Choć na gorąco każdy też ma swoją perspektywę. Mój klub jest w tej chwili na podium w Pro Junior System i na przykład kluby, które nie są w czołówce klasyfikacji PJS, dostaną po 120 tysięcy złotych, a GKS Tychy na środki zapracował sobie swoją pozycją w PJS. To może się wydawać trochę niesprawiedliwe, bo de facto wywalczyliśmy sobie to „wirtualne” podium. Ale absolutnie nie mam żalu, bo wiem, że praktycznie każdy z moich kolegów prezesów potrzebuje dzisiaj dodatkowych środków.
Natomiast bardzo atrakcyjnie wygląda kwota 10 milionów, która w przyszłym sezonie ma iść na szkolenie dla klubów I ligi. Policzyłem sobie, że jeśli podzieli się to na równych zasadach, na osiemnaście klubów, to wyjdzie po 550 tysięcy, co stanowi solidną kwotę i istotną pomoc. Dzięki temu nikt nie będzie musiał oszczędzać na pracy z młodzieżą, która jest przecież przyszłością funkcjonowania klubów.
Dobrze, że jakiś program w ogóle powstał.
Oczywiście, że dobrze. Wierzę, że trudny czas, w jakim jesteśmy, jeszcze bardziej ukaże solidarność środowiska piłkarskiego. W tym ekosystemie jedni są potrzebni drugim. Z tego, o czym na szybko rozmawiamy z kolegami prezesami innych klubów wynika, że istotny będzie też termin, w jakim te pieniądze zostaną przelane. Zaraz się może okazać, że największy problem z płynnością finansową będzie np. w okresie maja i czerwca, a nie za osiem czy dziesięć miesięcy, kiedy być może sytuacja wróci do normy. Osobiście podoba mi się to, że w przyszłym sezonie w Pucharze Polski będzie wymóg grydwóch młodzieżowców, bo uważam, że jak najbardziej jest to ruch w dobrą stronę. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby docelowo wprowadzić to też w I lidze.
Jako kluby, już niedługo będziemy się pewnie mierzyć z kwestią utrzymania płynności finansowej. Spodziewaliśmy się jakiejś decyzji na temat możliwości renegocjacji kontraktów. Tego dzisiaj nie było. Tego zabrakło. A to też obecnie jest bardzo ważna kwestia, z którą większość klubów będzie się zmagała. I proszę nie myśleć, że tak jest tylko w Polsce, bo wiem, że przedstawiciele czołowych klubów europejskich – takich z pierwszych stron gazet – tak samo o tym mówią, że za dwa miesiące może być problem z płynnością finansową. Teraz jeszcze wszyscy nie wiemy co się wydarzy, ale to będzie problem. Trzeba starać się złagodzić ten moment i jak najbardziej pomóc klubom przejść przez ten trudny czas.
Jak tak sobie obliczaliście, to ile pieniędzy przypadnie wam za miejsce na podium Pro Junior System?
Powstała sytuacja, którą trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Nie wiadomo, czy liga zostanie wznowiona, czy nie. Jeśli zostanie wznowiona, to jeszcze wiele kolejek przed nami, więc sytuacja może się jeszcze diametralnie zmienić. Na razie jesteśmy na trzecim miejscu w PJS, więc przypada nam 1,1 miliona. Natomiast na drugim miejscu są Wigry, które są na miejscu spadkowym i też pytanie, czy będą uwzględniane w tej klasyfikacji czy właśnie nie. Ale podkreślam, że na dziś to tylko gdybanie.
Przypadnie wam ponadmilionowa suma, a wcześniej wspominał pan, że niesprawiedliwością jest brak dotacji w postaci 120 tysięcy, które otrzymują kluby spoza czołówki PJS. Nie macie chyba na co narzekać…
Cieszy mnie, że inni dostaną 120 tysięcy, nie myślę kategoriami zawiści, ale zastanawia mnie, dlaczego kluby, które wywalczyły sobie dużo w PJS, też nie zostaną objęte tą kwotą. Każdy przystępując do sezonu wiedział za co przysługują te środki.
Trzeba postawić kilka pytań na temat przyszłości. W Tychach myśleliście na temat obniżek płac, zwolnień, redukcji, cięć?
Są takie przychody, o których stracie możemy powiedzieć już. Mówimy o tych z dnia meczowego. Nas to akurat mocno dotknęło, bo w tym miesiącu czekało nas sporo meczów u siebie – w tym spotkanie z Cracovią, które musieliśmy zagrać bez publiczności, a domyślam się, że byłoby to starcie, na które przyszłoby bardzo dużo kibiców. Druga sprawa to są informacje, jakie nas dochodzą, że zaraz nie będziemy dostawać rat z tytułu praw telewizyjnych. Że mogą być problemy z pieniędzmi od sponsorów ligi.
Druga sprawa jest taka, że jako klub, który nie może świadczyć usług reklamowych, za chwilę możemy spodziewać się, że nasi sponsorzy też mogą przestać wpłacać nam środki. Tym bardziej, że wiele branż również dotknął bolesny korona-kryzys. Nie jesteśmy w stanie dziś oszacować, o ile dokładnie zmniejszą się nasze przychody, a co za tym idzie, ile pieniędzy będziemy mieli do wydania. Natomiast nie da się ukryć, że prawdopodobnie staniemy przed taką koniecznością – podobnie jak inne kluby – żeby rozmawiać z pracownikami, z piłkarzami, ze sztabem, o tym, że na dzień dzisiejszy musimy zrozumieć, w jakich warunkach przyszło nam funkcjonować i jakie środki trzeba podjąć, żeby racjonalnie przez to przebrnąć. W interesie wszystkich jest, żeby utrzymać kluby we w miarę zdrowej kondycji. Nie chcielibyśmy chyba za kilka miesięcy czytać informacji, że jeden, drugi, trzeci klub wycofał się z rozgrywek, bo nie miał środków.
Wiadomo, że wszystko ma swoje blaski i cienie, perspektywy, zależności, ale spodziewaliście się właśnie takiej pomocy od PZPN-u czy jesteście tym zawiedzeni?
Zarówno Ekstraklasa, jak i I liga składały swoje postulaty i projekty dotyczące tego, jak można byłoby wpływać na wysokość trwających i przyszłych kontraktów – tutaj żadnej odpowiedzi nie było. Natomiast każde środki, które otrzymamy dodatkowo, należy interpretować jako dużą pomoc i plus. Też proszę sobie zdać sprawę z jeszcze jednej rzeczy – na dzisiaj dochodzą też takie sygnały, nie tylko z Polski, że sezon zostanie wydłużony, że może będziemy ten sezon kończyć w lipcu czy sierpniu. To się wiąże z tym, że piłkarzom trzeba będzie płacić dwa miesiące dłużej. I to nawet tym, których może byśmy już w klubie nie chcieli. Ok, to jest fakt, który już znany, ale to jest tylko jedna ze zmiennych w tym układzie równań. Reszta dalej jest nieznana.
ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK
Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl