Robert Lewandowski przekazał milion euro na walkę z koronawirusem. Piękny, szlachetny, wspaniały gest. Gest, który nie ma prawa wywołać żadnej negatywnej emocji. Czytam jednak, że pewne rejony internetu zawyrokowały – to w zasadzie nic takiego.

Robert, dlaczego tak mało?
A co to dla ciebie?
A ile tak w zasadzie zarabiasz w godzinę?
Oddałeś Polakom czy może Niemcom?
Szukasz poklasku?
A dlaczego tylko milion, a nie dwa?
I choć wiem, że to tylko margines, jestem przerażony. Nie przechodzi mi przez głowę, jak ludzkie myśli po przeczytaniu informacji „Lewandowski oddał milion” mogą zabłądzić w tak smutne rejony. Uwielbiamy zaglądać w portfele, ale niestety głównie nie w nasze. Mamy ogromne oczekiwania względem tego, jak inni będą wydawać swoje pieniądze. Każdy ponad każdym. Wszyscy najmądrzejsi. Jakub Żubrowski z Korony zasugerował wczoraj na Twitterze, że te komentarze muszą być dziełem botów. Jarosław Królewski celnie odpisał: – Nie obrażaj botów.
Nikt nie ma obowiązku pomagania. Nikt. To dobrowolny gest. Piłkarz będący milionerem ma prawo kupić sobie ósme Lamborghini i nic nam do tego. To jego prywatne pieniądze, uczciwie zarobione. Duże? No duże, ale nie wzięły się znikąd – Lewandowski generuje dla Bayernu milionowe zyski, a więc i sam otrzymuje od klubu miliony. Sam sobie nie zapłacił, wolny rynek ocenił – tyle warte są jego usługi. Czy takie zarobki są moralne? To już inna sprawa. Ale jak dodać im moralności, jeśli nie takimi gestami?
Ktoś powie – pomaganie powinno być anonimowe. Ale ja nie widzę kompletnie nic złego w tym, że ktoś – jak Lewy – pochwali się dobroczynnością. Zwłaszcza, że może dzięki temu nakręcić spiralę. Dać innym przykład. Zainspirować. Na Lewego spływa należny mu szacunek, inne osoby ze świata sportu – posiadacze grubych portfeli – uznają, że także mogą w ten sposób pomóc. Moda się nakręca, a moda na pomaganie to najwspanialszy rodzaj mody, jaki można sobie wyobrazić. Przecież Lewy nie był pierwszym w szatni Bayernu, to Kimmich i Goretzka ruszyli domino zakładając fundację „We Kick Corona”, która zbiera środki na wiadomy cel.
Ale nie, faktycznie. Milion to za mało. Powinien oddać dziesięć, sprzedać dom, zamieszkać w ciasnej kawalerce, przesiąść się do Peugeota 206. Może wtedy udałoby się zadowolić gawiedź.
To naprawdę coś złego, że ktoś pochwali się swoją pomocą? Ktoś jest w stanie podać jeden argument, który przekona mnie, że to jest jednoznacznie złe? Wiadomo, pobudki mogą być szlachetniejsze (nie wiem, jakie były pobudki Lewego), ale wolę, by ktoś zdobywał poklask ratowaniem życia niż głupotami na Instagramie. Spójrzmy na ludzi, których te środki ocalą. Na respiratory, które zostaną w szpitalach na długie lata. Na ludzkie dramaty, do których nie dojdzie. Na personel medyczny, heroicznie ratujący życia, pracujący w warunkach ogromnego ryzyka zarażenia się wirusem, który dostanie więcej masek i odzieży ochronnej. To naprawdę nie jest warte chwilowego poklasku?
Ktoś powie – po co w ogóle reagować na jakieś marginalne wpisy odmętów internetu? A jednak wolę, by sportowcy – czy generalnie bogaci ludzie – mieli poczucie, że większość publiki jednak docenia takie gesty. Oddaje należny szacunek. Ktoś wymyślił kiedyś celne powiedzenie – kłamstwo powtórzone kilka razy staje się prawdą. Zwłaszcza w internecie. Jeśli nie reagujesz na takie wpisy, zyskują one zwolenników, coraz więcej osób uznaje, że faktycznie coś w tym jest. Może te internety mają racje? Może Lewy to faktycznie cebulak? Spirala znów się nakręca – nie w tę stronę, w którą powinna.
Nie dopuśćmy do świata, w którym wygrani są ci, którzy leżą na kanapie, a nie ci, którzy dobrowolnie przekazują milion euro na cel dobroczynny. Dlatego mam prośbę – jeśli uważasz, że Lewy oddał za mało, to rzuć trochę groszy na potrzebujących. Nie wiem, tysiąc złotych? Dwa? Przecież to nic takiego. Przecież nawet nie odczujesz. Z góry dzięki.
Robercie, ogromny szacunek.
Fot. FotoPyK
A czemu Niemcom, a nie Polakom. Niech się nie pokazuje na reprezentacji. jak lansować się i interesy robić to Polska dobra. Kasa Polaków też dobra. Biznesy w Polsce też dobre. A jak przychodzi co do czego, to dał Niemcom i palą głupa.
„Nie dopuśćmy do świata, w którym wygrani są ci, którzy leżą na kanapie, a nie ci, którzy dobrowolnie przekazują milion euro na cel dobroczynny. Dlatego mam prośbę – jeśli uważasz, że Lewy oddał za mało, to rzuć trochę groszy na potrzebujących.”
Rząd obiecał ponad 200mld. Taki mądry inaczej jak ty nie wie, że rząd żadnych pieniędzy nie ma, tylko musi wsiąść od tych co wypracowują kasę w Polsce. Tak więc ci z kanapy dadza więcej niż Lewandowscy, którzy nie dali nic. Jedynie lansuje się i zarabia na Polakach.
Lewy został już raz wyruchany przez Polaka zbierającego kasę na ratowanie życia jakiejś dziewczynki bodajże. Głośna sprawa.
Ciekawe czy jeden z drugim głąbem wpłacił choćby dychę, czy dwie? Taką wyśmiewaną ,,bańkę Lewandowskiego”.
Da znacznie więcej, bo rząd nie ma żadnych pieniędzy, tylko zbiera w podatkach. Każda złotówka wydana przez rząd idzie z kieszeni tych co siedza na kanapie.
acha czyli lewego podatki się nie liczą? a może on podatków nie płaci? czy to nie jest przypadkiem tak ,że lewy oprócz płacenia podatków oddał dobrowolnie swój hajs?
A co on produkuje w Polsce poza lansem? Zapamiętaj to raz na zawsze, podatek płaci konsument.
Mało kto płaci w podatkach milion zł rocznie. Poza tym każdy obywatel korzysta z rzeczy fundowanych z podatków, więc to żaden datek. Zatem chuja da a nie więcej.
a dodatkowe 200 mld to UFO podrzuci a nie więcej podatnik wpłaci.
Zobaczysz te 200 mld, jak świnia niebo. 200 mld to pół budżetu Polski.
Kikhull: podatki, debilu płacisz pod przymusem, a Lewandowski dał 4 banki dobrowolnie. Poza tym Lewandowski też płaci podatki. Jak już pisałem, 4 banki to ty z podatków, nie zapłacisz przez całe swoje zasrane życie, a on je dał dobrowolnie. Wiem kurwa, zaraz wysrasz, że to lans, a że koronawirus to kaszelek i katarek, który zagraża tylko starym ludziom.
A ile kościół przekazał?
modlitwe:-) Dobrze przynajmniej, że nie biorą za nią kasy.
jak to nie. chcieli msze robić póki państwo im nie obiecało rekompensaty za to, czeog nie zbiora na tacę.
ksiądz z kropidłem przeszedł się ulicą 😉
Księża się zlecieli i cię minusują 🙂
Ludzie umniejszają dobre działania czy sukcesy innych tylko dlatego, bo wtedy mogą poczuć się lepiej z tym, że sami nic nie robią i nic nie osiagają. Proste.
Kikkhull Panie tępy Janie!! 212mld zloty rzad ,zabespieczy, na walkę z następstwami w gospodarce po epidemii virusa nie na walkę z nim nato dal 470mil unia 32mild. Dał owszem 2 miliardy na kampanie pis w tvp. Ma Lewy biznesy w Polsce Anna też… (Gral tu jakis czas) Płacą podatki! Wieksze niż ty! Poczytaj pomyśl anie wysrywassz tu wypociny i jad. Zdrowia życzę widze wczesniejszy post usunięty haha
Ale się zabełkotałeś, łysy szympansie. Podatki to płaci ten co kupuje, bo w cenie są wszystkie. Od sterydów mózgi wam się kurczą.
@kikhull: Kto cie wysrał ty zjebie genetyczny?
Brawo orangutanie, tylko na tyle cię stać.
A co mam napisać na twoje brednie? Przecież ty, 4 miliony w podatkach, nie zapłacisz przez całe swoje zasrane życie, pierdolony jełopie.
Niedojebie, nie dostałeś od Lewandowskiego ani grosza, a to ty jemu zapłaciłeś za to że założył koszulkę z orłem.
W szpitalach nie ma nic, pieniądze dojone podatkami z dobrze prosperującej gospodarki zostały przeznaczone na wyborcze rozdawnictwo. Teraz ministry wpadły w panikę, bo budżet pusty jak bęben. Dziś jakiś pan na grupie fb Dobre Wiadomości pisał, jak zakupił dla średzkiego szpitala maseczki z Chin, bo z Warszawy nie przyszła ani jedna maseczki ani jedna też złotówka. Koleś z własnych pieniędzy ogarnął zakup maseczek i transport z Azji. Na granicy maseczki zostały skonfiskowane przez państwo. Za chwilę Adrian będzie je wręczał przed kamerami i mówił, że dostał od Xi Jinpinga, którego zna osobiście. Czaisz to? Rząd da pieniądze, jak wydrukuje, do czego przyznał się już prezes NBP, ale to nie będą prawdziwe pieniądze.
„Piłkarz będący milionerem ma prawo kupić sobie ósme Lamborghini i nic nam do tego.”
Ale jak Kosecki i Żyro sobie kupowali samochody, to się przypieprzaliście. Choć obaj zdecydowanie sobie na nie zapracowali, bo zdobyli mistrzostwa kraju, będąc (kolejno rok po roku) głównymi ogniwami drużyny. Żyro dodatkowo wygrał grupę w LE.
Przecież napisali wyraźnie: „piłkarz będący milionerem”.
„Milioner” Kosecki gra w 2 lidze tureckiej , „milioner” Żyro w Stali Mielec – do portfela im co prawda nie będę zaglądał, ale obaj byli na takim etapie kariery, w którym powinni się skupić na podnoszeniu umiejętności i rozwoju, a nie kupowaniu drogich aut.
Mieli inne priorytety i wylądowali, gdzie wylądowali i to raczej nie przez brak talentu.
Nie trzeba pandemii, by tak zwanym dejom odpierdalało z powodu zarobków najbogatszych. Wiecie ile Lewandowscy (i im podobni) dostają dziennie próśb?
„dej mnie kasę, ty nie odczujesz, a mi się przyda”
Brak odzewu?
„Ty chuju pazerny, biednym żałujesz”
A ile ma dziennie próśb o finansowanie leczenia?
„Moje dziecko umiera, a Ciebie stać, pomóż, przelej.”
Przelewać wszystkim? Jak wybierać adresatów pomocy?
Jak nie zrobi i tak będzie źle. Ktoś będzie rozczarowany, ktoś obsmaruje, ktoś zwyzywa.
To wcale nie są tak proste tematy.
.
a mógł dac na TVP. wtedy chociaż media by go chwaliły 😉
Brakuje jeszcze wybitnych analiz (oprócz jełopa kikkhulla, który bardzo sie stara), że te sume i tak odpiszą sobie od podatku, no i że Lewy ma brzydką żone.
Poziom cebuli w tym przywaleniu się do Lewandowskiego wybiło poza skalę.
Zresztą zawsze najlepiej się wydaje nie swoje pieniądze. Dla mnie liczy się sam fakt gestu i jest on godny pochwały. Tak samo jak gest Błaszczykowskiego czy nawet piłkarzy Borussi M’Gladbach którzy na czas zamrożenia rozgrywek zgodzili się na spore cięcia swoich sowitych pensji.
A dla każdego kto ma ból 4 liter że „dał mało” to zapytam- a co Ty zrobiłeś w tym względzie, dałeś cokolwiek?
No i zestawcie go z takim Arakiem czy Rzeźniczakiem którzy nie dość że nie dali nic to jeszcze płaczą że po paru dniach bez przelewu nie mają za co żyć bo są „panami piłkarzami”.
Pełna zgoda,trzeba doceniać takie wsparcie w tych cieżkich czasach . oby było inspiracją dla innych .A takimi indywiduami nie ma co zawracać sobie głowy ,zawsze sie znajdą w necie tacy ,którym każdy przejaw normalnosci ,strasznie w oczy kole.
w tym czasie Rydzyk prosi o zbiórkę dla siebie by znowu zabrakło mu na nowy samochód
No i czego nie rozumiesz? Mówi, że brakuje, to brakuje.
Może nie wszyscy tutaj zdają sobie sprawę, jak bardzo te pieniądze są potrzebne.
Sąsiadka jest pielęgniarką w Szpitalu Wojewódzkim w Jastrzębiu Zdroju. Mówi, że jest na skraju załamania nerwowego, personel szpitala nie ma nawet gumowych rękawiczek (!!!!) Muszą pracować gołymi rękami. Jakbym sam nie słyszał, nigdy bym nie uwierzył. I nie zdziwię się, jak wielu z was nie uwierzy. Dziś już 4 osoby z personelu szpitala zostały odesłane na kwarantannę – i mają z góry zakaz mówienia o tym, o braku testów i innych podstawowych środków ochrony nie wspomnę. Nie chcę tu jechać po rządzie, ale zachowuje się jak pijane dziecko i idzie w zaparte. Jak sami sobie nie pomożemy, nikt nam nie pomoże. Takie osoby jak Lewandowski i inni, którzy bezinteresownie wyręczają rząd w ratowaniu ludzi zasługują na naszą najgłębszą wdzięczność.
Robert Lewandowski jest częścią biznesu, który pokazuje jak chory jest współczesny kapitalizm. Współczesny, czyli zaczynający się gdzieś od lat 80, czyli od nierządów takich ludzi jak Reagan czy Thatcher. Biznesu, który generuje niesmaczne pieniądze, zupełnie nieadekwatne do wartości społecznej, pożytku społecznego. Właśnie teraz, kiedy przestała na szczęście szaleć Korona w Ekstraklasie, a zaczęła, niestety, korona w powietrzu, widzimy jakie to szalenie istotne. Panowie piłkarze siedzą na dupach, a prawdziwymi bohaterami są obciążeni jak Atlas lekarze, przemęczone, jak powieki ministra Szumskiego, pielęgniarki na tyci, tyci pensjach czy kasjerzy i kasjerki w marketach, często przywoływani jako straszydło jak kiedyś Baba Jaga albo Czarna Wołga, bo “w ogóle to jak nie będziesz się uczył młody i ciągle będziesz grał w tego Fortnaja to pójdziesz na kasę, hehehe”.
Bez nich, jak i bez innych zawodów, wymieńmy chociażby śmieciarzy, kierowców przedsiębiorstw miejskich i prywatnych czy sprzątaczki, nie byłyby dopilnowane bardzo, bardzo ważne elementy dla funkcjonowania całego społeczeństwa. A jeszcze raz przypomnę, jak niską rangą cieszą się niektóre z tych prac i zawodów, jak mało zarabiają, zwłaszcza w porównaniu do takich piłkarzy czy finansistów z Wall Street. Bez tych pierwszych świat nie mógłby funkcjonować, bez tych drugich a i owszem, więcej: bez tych wymienionych zupełnie jako ostatni śmiem twierdzić, że nawet lepiej.
Z czego to w dużej części wynika? Ano z tego, że taka Dominika Kulczyk czy inni multimilionerzy i miliarderzy to ludzie optymalizujący, jak to korporacyjna nowomowa każe mówić. Optymalizujący zatrudnienie, instytucje, innych ludzi, rządy innych ludzi (no bo przecież nie ich to rządy, oni stoją co najmniej obok jak nie nad, nawet hen nad, gdzie podnosząc wzrok Słońce już nam pali oczy). Z kolei uczciwość i odpowiedzialność społeczna podpowiada, że to ludzie unikający. Unikający płacenia podatków, zatrudniania na godnej płacy, przyznania się, że wywierali lub wywierają niezdrową presję na premierów, ministrów, szefów spółek Skarbu Państwa (presji nawet większej niż ma ta słynna pielęgniarka, co zarabia 12 kilowatogodzin, ma na utrzymaniu mendel dzieciaków, tuzin mężów pijaków, ich liczne szlaufy i całkiem słodką parkę świnek morskich z jedzenioholizmem).
Lewandowski to tylko symbol, cichy i niewinny jednak przedpokój do współczesnej Bursztynowej Komnaty, turbokapitalistycznej, hermetycznej kapsuły wyściełanej warstwą złota i dolarów tak dużą jak dystans w studiu ETOTO pomiędzy Stanowskim i Kołtoniem. I w niej właśnie znajdują się wspomniani milionerzy, a zwłaszcza miliarderzy, w których te krytykowane wpisy mają bić, a którzy śmieją się w twarz reszcie, bo sypnęli na kogoś swoim groszem, czyli naszym milionem.
Nic nie wiemy o samym Lewandowskim i jego podatkach. Ale zważywszy, że czołówka futbolu nie płaci podatków, jak już udowodniły między innymi Football Papers, tak sądzę, że i on, nasz faktyczny prezydent Polski, nowy nasz papież, prawdziwy papież, ma swoją firmę cwanych i chytrych optymalizatorów w okularach Persol, którzy dokonują za niego tej operacji na społecznym sercu. I o to w tym chodzi, że te charytatywne wpłaty to – nomen omen w tych czasach albo inaczej: słowo klucz w tych czasach (zarazy; hehe, bo użyte w takim kontekście po raz 2137, też hehe) – mydlenie oczu wzruszonej do głębi tłuszczy. Gdyby te osoby płaciłyby rzetelnie podatki to nie byłoby teraz mowy o dysfunkcyjnych, jak zarządzanie w Arce Gdynia, służbach zdrowia wielu europejskich (i nie tylko) państw, narzekania na brak personelu, respiratorów, maseczek i czegokolwiek, co tylko umęczona siedzeniem w domu dusza zapragnie w dniu swojej koronapróby. Nie byłoby także państw z kartonów, czasów pracy z gumy i systemów edukacji z dupy, i nie tylko tego, w ogóle wszystkich tych chujów, dup i kamieni kup pewnie by nie było.
Krew mnie zalewa i wypływa powolutku, i boleśnie oczami, kiedy czytam “to jego prywatne pieniądze, uczciwie zarobione” albo “wolny rynek ocenił – tyle warte są jego usługi”, bo widzę, że ta epidemia nie nauczyła niczego redaktora Białka, ale bądź spokojny mój niedzielny, ligominusowy druhu, także bardziej doświadczonych nie oświeciła, na przykład ichniego (bo na pewno nie mojego) niedzielnego, ligoplusowego redaktora Twarowskiego (vide wysryw na twitterze). Raz, że człowiek jest istotą społeczną i żyje w społeczeństwie, więc wiele rzeczy ma wpływ na innych i wiele rzeczy nie jest tylko jego, prywatną sprawą. A dwa, że święty bożek wolnego rynku jest centrum fałszywej religii, samotny aksjomat wolnego rynku nie jest logiczny, goły darwinizm wolnego rynku nie jest naturalny. Szkoda, że pokazał to dopiero wirus, chociaż człowiek udowadniał to już od lat.
Świetnie napisane, do samego Lewego szacun. Ale po zdaniu „piłkarz będący milionerem” tekst powinien się skończyć – żaden piłkarz nie powinien być milionerem. Dlaczego? Wyjaśnione powyżej. Wolny rynek ocenił wartość jego usług – szczerze to mam w dupie taki wolny rynek, widocznie coś mocno poszło nie tak z tym wolnym rynkiem skoro „piłkarze” zarabiają dziennie tyle ile kto inny 30 lat musi spłacać w kredycie na mieszkanie. Jeśli kluby mają za dużo hajsu to niech przeznaczają na cele charytatywne lub podwyżki dla kasjerek i pielęgniarek zamiast płacic miliony rozkapryszonym gwiazdom. Jeszcze raz do Lewego szacun i nie o niego tutaj w tym wpisie chodzi ale o cały świat sportu napompowany niczym bańka mydlana.
W sumie wolny rynek nadal działa. W czasach pandemii wartość piłkarzy pikuje, ponieważ nie mają, gdzie grać. Natomiast wartość lekarzy rośnie, bo ktoś musi nas ratować. Już kluby chcą obcinać pensje w akcie desperackiej obrony przed bankructwem.
I prawdopodobnie ten trend się utrzyma przez kilka lat.
Jednakże to dziecinne tupanie nóżką, bo piłkarze „zarabiajom mylijony”, wskazuje na brak zrozumienia podstaw ekonomii. Piłkarze nie zarabiają więcej od lekarzy. Wręcz przeciwnie. Milionowe kontrakty są zarezerwowane dla NAJLEPSZYCH NA ŚWIECIE w swoim fachu (przypominam, że piłkę oglądają 2 mld ludzi, zarejestrowanych piłkarzy jest około 100 mln). NAJLEPSI lekarze na świecie bynajmniej nie pracują za 2000 zł miesięcznie, ta kwota jest 6-cyfrowa. Przeciętny kopacz z III ligi zarabia mniej niż dobry lekarz po rezydenturze. A niższe szczeble grają już raczej hobbystycznie, bo nawet nie ma transmisji w TV (ergo nie ma reklam). Doskonale to wyjaśnił Gortat w pewnym wywiadzie. Powiedział, że szanuje pracę lekarzy, ale pula osób zdolnych do gry na poziomie NBA jest o wiele mniejsza niż liczba miejsc pracy dla lekarzy. Raptem kilkunastu nowych koszykarzy rocznie wyjdzie na parket w sezonie zasadniczym.
Swoją drogą gdyby lekarze mieli reklamy na fartuchach i występowali w TV, też by pławili się w luksusach. Niestety, lekarze mają ustawowy zakaz grania w reklamach leków. Chociaż może i dobrze?
Czyli dokonałeś gradacji sportowców na przykładzie Gortata i koszykarzy, i wyszczególniłeś graczy NBA, natomiast wszystkich lekarzy wrzuciłeś do jednego wora? Przecież tu także są lekarze średni i lepsi, także nie każdy może zostać wybitnym specjalistą. Bo ile w swojej historii medycyny mieliśmy Zbigniewów Religów?
Poza tym znowu powracasz do niczym nieobudowanego kryterium wolnego rynku jako jedynego istotnego przy ocenie człowieka. A ja mówię o wartości społecznej, pożyteczności danego człowieka dla społeczeństwa. Nie sprowadzam tego tylko do faktu, kto może latać z reklamą na napompowanej klacie, a kto nie. Jak ma się wolny rynek do faktu, że bez śmieciarza śmieci będą się walać i gromadzić na ulicach, a co następuje będzie dochodzić do zanieczyszczeń, być może roznoszenia jakiś chorób? Jakie w prównaniu z tym zasługi ma koszykarz? Rozrywka? Napychanie kabzy sobie i miliarderowym właścicielom? O tym mówię.
Tak samo przywołani przez Ciebie lekarze (nie zapomnijmy o innych pracownikach służb medycznych!!! Pielęgniarkach, ratownikach medycznych zaiwaniających na pierwszej linii w karetkach). Jak się to ma, kiedy pomyślimy nie tylko o kryterium wolnego rynku, ale uzmysłowimy sobie jego wartość dla społeczeństwa. Leczy ludzi, a więc nawet już powracając do kryterium wolnego rynku, to przywraca ich na ten rynek, co niewątpliwie pozwala rosnąć gospodarce. Ponadto jego praca obarczona jest wielką odpowiedzialnością, bo od niego często zależy ludzkie życie, także jakość tego życia. Aha, byłbym zapomniał, ile trwa kariera sportowca, a ile lekarza czy pielęgniarki? Dla Ciebie może być to argument za wysokościami pensji sportowców, dla mnie natomiast za tym, że wartość sportowca nawet dla wolnego rynku jest krótkotrwała, a lekarzy czy pielęgniarki dla społeczeństwa nie. No i dla wolnego rynku okazuje się, że też nie.
A, mówisz, że wolny rynek działa i rośnie wartość lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, także dorzućmy kasjerki, pracowników pordukcji, kierowców i może na tym poprzestańmy, bo jeszcze będzie parę tych zawodów. Czyli rozumiem, że przez następne lata tym ludziom pensje wsytrzelą tak że będą zarabiać co najmniej setki tysięcy złotych rocznie?
Jeszcze powracając do poziomu bardziej ogólnego, po prostu przedstawiam perspektywę, nazwijmy to bardziej przeciętno-robotniczą. Bo sam uważam się za syna klasy robotniczej i nie jest to żaden powód do wstydu. W mediach jest nadreprezentacja ludzi, którzy nie chcą zmian, bo dobrze im się w tak chorym systemie żyje. Ludzi przesadnie zamożnych, multimilionerów i miliarderów. Nawet teraz słucham sobie Sekcji Piłkarskiej i Obidziński przestrzega przed krytyką LPP, chociaż ich wina jest oczywista, obnażająca motywacje wielkich firm: czysty zysk bez względu na wszystko. A kim jest Obidziński? Korpobotem, który całe życie zajmował się właśnie, używając nowomowy, restrukturyzacją i optymalizacją, a więc, mówiąc po ludzkiemu, wywalaniem ludzi i obniżaniem im pensji. A więc obce mu są inne perspektywy i motywacje, a więc już broni towarzyszy tego systemu. Możliwe nawet, że zna albo zna kogoś, kto zna tych ludzi i nie w smak mu taka słuszna krytyka.
Z całym szacunkiem, ale to komunistyczne myślenie (nie jest to obelga, bo komunizm narodził się w kręgach robotniczych). Jest różnica między realiami a myśleniem życzeniowym. Ja też chciałbym, aby lekarze zarabiali więcej. Dlaczego nie zarabiają więcej? Bo służba zdrowia jest publiczna, a wydajemy zdecydowanie za mało pieniędzy z podatków na służbę zdrowia. Powinniśmy wydawać minimum 6% PKB, by to miało ręce i nogi. Gdyby rzeczywiście był ich aż taki niedobór, to też by zarabiali więcej. Widocznie nie brakuje ich tylu, co programistów.
Rzeczywistość wygląda tak, że wartość pracy nie jest wyznaczana przez „potrzebę społeczną” albo „sprawiedliwość społeczną” tylko przez popyt. Najwidoczniej ludzie wolą rozrywkę od służby zdrowia. Tak jak mówiłem na świecie są 2 miliardy kibiców. To więcej niż ludzi w Chinach.
A i jeszcze jedno. Jestem przekonany, że łatwiej zastąpić lekarza niż gracza NBA. Koszykarz musi się urodzić dwumetrowym wzrostem, a następnie pokonać setki tysięcy dzieciaków po to, by w ogóle w Drafcie wystąpić. Już nie mówię nawet o Lewandowskim, bo łatwiej wygrać w totka niż zajść tak daleko, jak on. Dlatego jego praca jest tak cenna.
To elementarz ekonomii. Dlaczego złoto jest tyle warte? Bo trzeba się sporo nakopać, by wydobyć choćby 1-gramową grudkę. Dlatego NBP kupuje tony złota, by podtrzymać wartość naszej polskiej złotówki.
Wiem, że to brutalne, ale taki jest świat.
Wiedziałem, że prędzej czy później padnie słowo na „k”. Trochę tak to wygląda, że nie odnosisz się do wielu moich argumentów, snując dalej chłopskorozumowe rozważania ekonomiczne. Nie mam nic przeciwko kapitalizmowi, dlatego w tekście głównym używam tak konkretnych zwrotów, piszę o turbokapitalizmie, współczesnym kapitalizmie, „współczesny, czyli zaczynający się gdzieś od lat 80, czyli od nierządów takich ludzi jak Reagan czy Thatcher”. A Ty mi już tutaj o komunizmie. Pewnie dlatego, że użyłem słów „klasa” czy „robotniczy”, ale to tak proste skojarzenie, że aż wulgarne. Tym bardziej, że klasowość społeczna dalej istnieje, a pomiędzy turbokapitalizmem a komunizmem jest wiele przestrzeni. Nie popadajmy w skrajności.
Dalej piszesz „Gdyby rzeczywiście był ich aż taki niedobór, to też by zarabiali więcej.” Czyli jest nadmiar np. pielęgniarek czy ratowników medycznych, stąd ich zarobki są tak niskie? Statystyki mówiąc wręcz przeciwnie, np. w sprawie pielęgniarek, większość to kobiety, które mają między 50-60 lat i zaraz mogą iść na emeryturę.
Potem „Rzeczywistość wygląda tak, że wartość pracy nie jest wyznaczana przez „potrzebę społeczną” albo „sprawiedliwość społeczną” tylko przez popyt. Najwidoczniej ludzie wolą rozrywkę od służby zdrowia. Tak jak mówiłem na świecie są 2 miliardy kibiców”. Ależ wiem przez co jest wyznaczana, problem w tym, że Ty, redaktor Białek czy Twarowski nie rozumieją, że należy to skorygować i teraz jest najlepszy moment do tego. I o tym mówią wpisy czy komentarze, które niby krytykują Lewandowskiego, a tak naprawdę jest ich przedmiotem jest coś o wiele głębszego. I o tym piszę w swoim głównym tekście.
Obecna pandemia pokazuje bankructwo współczesnego turbokapitalizmu. Wątpię, żeby gdyby ludzie mieli do wyboru pewność, że będą mieli miejsce w szpitalu a pewność, że będzie grany mecz NBA, to wybraliby to drugie. To dopiero jest elementarz, ale psychologii (hierarchia potrzeb Maslowa). Piszesz też, że kibiców są 2 miliardy. Kibiców chyba w ogóle czy samej NBA? Mniejsza o to, bo pacjentów jest około 7,6 mld, czyli tyle, ile jest ludzi na świecie. I nie, ludzie nie wolą mieć rozrywkę niż służbę zdrowia. Natomiast skąd Twoje wnioski? Chłopski rozum dalej? Sytuacja tak wygląda, bo po prostu od lat 80 następują cięcia wydatków na zdrowie, edukację, świadczenia socjalne, bo skądś trzeba wziąć pieniądze, które państwo traci przez obniżanie podatków dla najbogatszych, obniżanie podatków dla wielkich firm i korporacji. I koszty tego przerzuca się na zwykłego człowieka, człowieka pracy.
Wspominasz też o elementarzu ekonomii. To taki Adam Smith, ojciec liberalizmu ekonomicznego do takiego kanonu należy, tak? A on pisał: „najniższa kategoria zwykłych robotników powinna zarabiać co najmniej dwa razy tyle, ile potrzebuje na własne utrzymanie, aby każdy był w stanie wychować dwoje dzieci” czy „nie jest bardzo wygórowanym, żeby bogaci płacili na publiczne wydatki nie tylko w proporcji do ich dochodu, ale trochę więcej niż w tej proporcji.” Czy tak teraz jest?
A propos już tego elementarza, to nie ma jednej ekonomii. Warto się tym zainteresować, czytając prace Piketty’ego, Stiglitza czy Ha-Joon Changa. No i pochylić się nad jedną z moich ulubionych anegdotek.
Guru amerykańskiej ekonomii akademickiej Gregory Mankiw z Uniwersytetu Harvarda (autor najważniejszego podręcznika ekonomii, z którego uczą się amerykańscy studenci) powiedział kiedyś coś takiego: ekonomiści lubią udawać naukowców. Wiem, bo sam to robię. Kiedy wchodzę na zajęcia ze studentami pierwszego roku, zaczynam od bardzo formalnego wykładu przedstawiającego ekonomię jako dziedzinę, w której wszystko można zmierzyć i w miarę precyzyjnie przewidzieć. Dlaczego to robię? A co? Mam mówić młodym, pełnym dobrych chęci ludziom, że zapisali się na jakieś chybotliwe akademickie rozważania, które nie zakończą się zdobyciem żadnej twardej wiedzy? Już wkrótce sami się o tym przekonają.
PS. „A i jeszcze jedno. Jestem przekonany, że łatwiej zastąpić lekarza niż gracza NBA.” – w akapicie pierwszym mojej pierwszej repliki odpowiedziałem na to, a Ty dalej wrzucasz wszystkich lekarzy do jednego wora. To proszę powiedz, ilu w swojej historii medycyny mieliśmy Zbigniewów Religów?
Nie obrażaj się, ten „komunizm” to była właśnie tylko gra słowna do tych słów kluczy, których użyłeś wyżej. Nie miałem na myśli, że jesteś komunistą. Ja cię nie znam. Jeżeli dla ciebie to obelga, to szanuję i przepraszam.
Z tego co widzę, to z większością twoich argumentów się zgadzam. Nie zgadzam się wyłącznie z twoją propozycją rozwiązania. Ty piszesz o „skorygowaniu” wolnego rynku. W jaki sposób to zrobisz? Gospodarką planową? Będziesz narzucał odgórne limity płacowe prywatnym inwestorom, którzy mogą płacić za piłkarzy tyle, ile im się żywnie podoba? Już mieliśmy taką sytuację przed 1989 rokiem. Skończyło się tak, że wszyscy mieli pieniądze, ale nie było czego kupować, bo półki sklepowe były puste.
Oczywiście, są różne szkoły ekonomii. Sam jestem zwolennikiem wysokich, acz mądrze wydawanych podatków. Zgadzam się również z tezą, że w czasach klęsk żywiołowych turbokapitalizm nie działa. Zarzucasz mi wnioski z sufitu, a ja przedstawiłem konkretną propozycję. Minimum 6%-10% PKB na służbę zdrowia. Niezależnie czy wg ciebie podatki są zbyt szczodre, czy zbyt skąpe, 6% PKB to spora sumka. Niestety, dopóki państwo będzie wydawało mnóstwo kasy na defilady i kampanie wyborcze zamiast na budżetówki, dopóty tak to będzie to wyglądało. Jeżeli chcemy żyć jak Szwedzi i Niemcy, to płaćmy tyle podatków, co oni. Pieniądze nie rosną na drzewach. Innego wyjścia nie ma.
Innymi słowy, jestem otwarty na socjaldemokratyczne rozwiązania, jeżeli nie polegają na patrzeniu obywatelom do kieszeni. I tak, to prywatna sprawa Lewandowskiego, na co wydaje swoje pieniądze. Zarobił je uczciwie i nie musi się żadnym zawistnikom tłumaczyć.
A jeżeli chodzi o Zbigniewa Religę, to miał pecha, że przyszło mu pracować za komuny. W wolnej Polsce był wieloletnim ministrem zdrowia, więc na brak pieniędzy nie narzekał. Natomiast obecnie kardiochirurgów jest wielu i zarabiają naprawdę spore sumy w sektorze prywatnym. Dzięki temu wstrętnemu kapitalizmowi chirurdzy i inni lekarze żyją nad wyraz godnie.
Zresztą ja wcale nie wrzucam lekarzy do jednego wora. Napisałem wyraźnie: przeciętny lekarz zarabia więcej niż przeciętny piłkarz na poziomie II-III ligi i niżej, bo nawet Ekstraklasa to dla wielu niedoścignione marzenie. Natomiast ci najlepsi chirurdzy w normalnym, kapitalistycznym kraju zarabiają krocie, ponieważ są prawie niezastąpieni. Tak jak Gortat czy Lewandowski.
Dlaczego gospodarka przed 89 rokiem była dysfunkcyjna? Głównie przez korupcję decydentów od wysokiego szczebla przez średni aż po ten niski, niekoniecznie przez rozwiązania ekonomiczne. Poza tym nie wszystko w komunizmie było złe, na przykład całkowite wyeliminowanie analfabetyzmu czy aktywna rola państwa w budownictwie mieszkaniowym. Oczywiście ogólnie okres od 45 do 89 oceniam bardzo źle, ale bardzo brakuje mi w debacie publicznej odcieni szarości. Nie wszystko było czarno-białe, motywacje bywają różnorakie, a skrajności to pożywka dla popkultury, a nie element prawdziwego życia. Ale żeby było jasne, podkreślę ponownie: komunizm oceniam bardzo źle i nie, nie chcę centralnie niczego planować (znowu czemu taka skrajność u Ciebie?)
6-10% PKB na służbę zdrowia to oczywistość, myślałem, że nawet nie muszę tego dodawać, patrząc na to, co piszę i jak piszę, ergo po której stronie mam serce. Pieniądze na defilady czy kampanie wyborcze to są jakieś setki tysięcy czy miliony, więc to nie jest rozwiązanie, a czysty populizm (plan finansowy NFZ to niemal 100 miliardów złotych). Poza tym na kampanie wyborcze wydają pieniądze partie polityczne, a nie państwo. Zrezygnować z tego nie sposób, bo ugrupowania na łasce darczyńców to prosta droga do bycia pieskiem na kolejnym łańcuchu bogatych, co zresztą doskonale widać w kampanii prezydenckiej w USA (a propos na marginesie: fuck you Obama!).
Owszem, rozwiązania socjaldemokratyczne, wymieniając choćby zmniejszenie nierówności („miliarderzy nie powinni istnieć” – Ocasio Cortez), wprowadzenie progresji podatkowej, dochodu gwarantowanego, podatku od wielkich majątków, limitu płacowego dla prezesów firm, aktywną działalnością państwa w zakresie polityki mieszkaniowej, wzmocnieniem roli związków zawodowych, solidną walką z monopolizacją danej gałęzi rynku czy solidarną walką z rajami podatkowymi w ramach UE (bo w Europie też są). Obecnie na przykład mamy degresywny system podatkowy, polecam rozmowy Sroczyńskiego z ekonomistami: Sawulskim czy Doligalskim, którzy to pięknie objaśniają. Zatem jest duże pole do sprawiedliwego popisu.
A co do piłki, dobrym pomysłem jest to Finansowe Fair Play, ale niestety traci wiarygodność przez niekonsekwencje, uleganie lobbystom wielkich klubów czy brak kar za kreatywną księgowość. A limity płacowe itd? Przecież takie Salary Cup jest właśnie w NBA czy MLS.
Nikt nie chce zabijać wolnego rynku, nikt nie jest przeciwko kapitalizmowi, nikt nie jest przeciwko bogatym ludziom. Po prostu obecnie przestało być to normalne, a stało się patologią ze słabymi usługami publicznymi czy klasą biednych-pracujących, którzy pomimo że pracują to i tak nie stać ich na zapewnienie życiowych potrzeb (co przecież jest ogromnym wypaczeniem kapitalizmu, pracują a dalej nie mogą się utrzymać).
Lekarzy na początku wrzucałeś do jednego wora. Porównanie piłkarzy II czy III ligi z lekarzami też jest nie na miejscu, bowiem wysiłek edukacyjny jest zupełnie inny, a i odpowiedzialność zawodowa także. Poza tym Marcin Robak w Widzewie Łódź zarabia 50 czy 60 tysięcy złotych miesięcznie. A i lekarzy są różni, dentysta tyle zarobi ale czy pediatra? Anestezjolog? I jakim kosztem zarobi dentysta? Poza tym wśród lekarzy też są turbokapitaliści. Protest lekarzy-rezydentów obnażył wiele zaniedbań, polecam wpisy Jakuba Sieczki (lekarza w trakcie specjalizacji).
A co do Lewego… Powtarzam, nie o niego tu chodzi tak naprawdę. Ale tak, uczył się w szkole publicznej za podatki obywateli, jeździ po drogach za podatki obywateli, korzysta z usług dostarczanych przez ludzi, którzy zostali wykształceni na państwowych uczelniach za podatki obywateli. Więc to nie jest tak że jest samotną wyspą i życie w społeczeństwie go nie dotyczy. Zatem milionerzy i miliarderzy, nie chcemy Waszych charytatywnych datków, po prostu płaćcie uczciwie progresywne podatki. Nikt z Was od tego nie zbiednieje, bo nie to jest celem, gwarantuję. Zyskacie natomiast zdrowych, zadowolonych z życia, mogących zapłacić wyższą cenę konsumentów.
Dzięki wielkie za tę rozmowę i cieszę się, że z wieloma postulatami się zgadzasz. Już nie będę odpisywał, bo odlecieliśmy już w sferę ekonomiczną pod felietonem, który ma 2 dni, czyli jak na warunki dziennikarstwa internetowego jest dinozaurem. Poza tym, tak na koniec, nie jestem żadnym wojującym komunistą (na nazwanie mnie „komunistą” się nie obrażam, ale nóż w kieszeni się otwiera, kiedy znowu ktoś o tym wspomina, kiedy proponuje się normalne, socjaldemokratyczne rozwiązania), nie jestem aktywny politycznie, kieruje mną jedynie głęboko rozwinięta empatia i współodczuwanie. No i książki, statystyki, analizy, raporty, które pokazują, że jest źle i jest wielkie pole do zmian. Trzymaj się i powodzenia!