Podczas gdy cały świat się zamyka, wprowadzając kolejne obostrzenia, raptem za naszą miedzą, na Białorusi, Aleksander Łukaszenka uspokaja, że aby zwalczyć koronawirusa wystarczy codziennie sucha sauna, praca w polu i wódeczka – dyspozycje są dość precyzyjne, potrzeba około 40-50 gramów spirytusu każdego dnia. Czy może dziwić, że w tych okolicznościach liga białoruska, jako jedna z ostatnich na świecie, wciąż gra?
Pytanie jednak – czy piłkarze nie za wiernie stosują się do tego trzeciego zalecenia prezydenta, bo wyniki są, delikatnie mówiąc, osobliwe…
W pierwszej kolejce:
Mistrz kraju Dynamo Brześć zremisował u siebie z FK Smalawiczy, beniaminkiem.
Znane w całej Europie BATE, aktualny wicemistrz, przegrał z potężnym Energetikiem-BGU.
Pupilki Łukaszenki, czyli Dinamo Mińsk, wtopiło u siebie z beniaminkiem, Ruchem Brześć.
Brązowy medalista, Szachtior Szoligorsk, przegrał u siebie z Żodino.
Kilka dni temu daliśmy wam większy artykuł: dlaczego na Białorusi wciąż grają ,w dodatku z kibicami.
Czytając różne wypowiedzi, widać, że piłkarze raczej woleliby nie grać, ale niekoniecznie powiedzą to wprost. Pomocnik Nemana Grodno, Walerij Żukowski 13 marca mówił dla Football.by, że „lepiej być zdrowym niż ryzykować”, ale też dodał, że nie podobałby mu się pomysł grania przy pustych trybunach i jeśli grać, to tylko z kibicami. – Europa i świat nie są głupcami. Znają sytuację, badają ją i jeśli odwołują ligi, oznacza to, że widzą w tym sens. Na Białorusi sytuacja jest pod kontrolą, ale jeśli władze zawieszą rozgrywki, poprę tę decyzję – mówił z kolei trener Alaksandr Łuchwicz, do niedawna prowadzący FK Mińsk.
Dzisiaj, zgodnie z planem, kolejne mecze – FK Słuck – Sławia Mozyrz, Biełszyna – FC Mińsk, a my zastanawiamy się: czy ta nieprzewidywalność ma drugie dno? Cóż, mieć nie musi. Otwarcia sezonów bywają wielce zaskakujące. To wciąż raptem jedna kolejka pełna dziwnych przypadków. Ale może być też tak, że piłkarze, po prostu, nie mogą się skupić na grze, bo choć na Białorusi słowo prezydenta jest niemal święte, tak trafiali się piłkarze, którzy mówili, że woleliby nie grać, bo jednak magicznej alkometodzie Łukaszenki nie ufają. Jest też oczywiście możliwa jeszcze jedna teoria: to ostatnia liga w Europie, którą można obstawiać – co więcej, dopowiedzcie sobie sami.
Aha, jeśli ktoś ma jakieś skojarzenia z orkiestrą na pewnym sporym statku – w Białorusi grają nie tylko piłkarze na boisku, ale i kibice na trybunach.
Fot. NewsPix