– Na razie nic takiego nie zaobserwowałem, nie ma zakupowego szału, ludzie do wszystkiego podchodzą spokojnie, bez obaw o przyszłość. Zauważyłbym, jeśli supermarkety stałyby się puste, ale najwyraźniej Holendrzy trochę inaczej podchodzą do tej kwestii. Teraz przyjechali do mnie rodzice z Polski i od razu powiedzieli, że są zdziwieni tutejszym spokojem, bo w Polsce dużo bardziej nerwowo do tego podchodzą. W Holandii na razie wielki spokój – opowiada bramkarz Heerenveen Filip Bednarek. Zapraszamy.
***
Filip, co tam słychać w Holandii?
Wszystkie mecze odwołane do końca marca. Klasyka. Holandia nie wyróżnia się spośród innych krajów, nie wyłamuje się, wszystko ze względu na bezpieczeństwo. Ponadto imprezy do stu osób też odwołane, a jeśli chodzi o szkoły i instytucje publiczne, to na razie są otwarte, ale myślę, że to raczej kwestia czasu niż bezmyślności. Poza tym za wiele się nie dzieje.
Jest dyskusja na temat zamykania szkół i instytucji? To absolutnie nie jest oczywista decyzja.
Myślę, że to kwestia podejścia państwa do budowania zbiorowej świadomości. Nikt nie chce wzbudzać niepotrzebnej paniki, bo to nikomu w niczym nie służy. Z drugiej strony absolutnie nie krytykowałbym zamykania szkół i instytucji publicznych, bo to skuteczne przeciwdziałanie stykania się ze sobą dużych mas ludzi, tutaj na razie podejście jest inne, ale chyba mogę tylko powtórzyć, że wydaje mi się, że to raczej kwestia dni, kiedy państwo zdecyduje o czasowych zamknięciach tych miejsc.
Ale jak z zaleceniem, żeby przenosić swoje aktywności do domu i ograniczać wychodzenie na dwór?
U nas, w Heerenveen, mamy normalnie treningi, nic się w tej kwestii nie zmienia. Znaczy wiadomo, jest to trochę inne, stadion jest zamknięty, nikt nie ma wstępu na zajęcia, ani na sam obiekt, ale drużyna funkcjonuje w codziennym trybie, bez większych przeszkód.
Wśród zawodników nie ma jakichś obaw? To dalej są spotkania w dość dużych grupach…
W momencie, kiedy ktoś jest przeziębiony, ktoś ma jakiekolwiek objawy pochodzenia grypowego, to ma odgórny przykaz, żeby zostać w domu i to jest forma zabezpieczenia.
A jak to wygląda w sklepach, na ulicach, w miejscach publicznych w Holandii? W Polsce w pewnym momencie – może tryb przyszły to nawet nadużycie – był szał na wykupowanie z półek sklepowych produktów długoterminowych.
Na razie nic takiego nie zaobserwowałem, nie ma zakupowego szału, ludzie do wszystkiego podchodzą spokojnie, bez obaw o przyszłość. Zauważyłbym, jeśli supermarkety stałyby się puste, ale najwyraźniej Holendrzy trochę inaczej podchodzą do tej kwestii. Teraz przyjechali do mnie rodzice z Polski i od razu powiedzieli, że są zdziwieni tutejszym spokojem, bo w Polsce dużo bardziej nerwowo do tego podchodzą. W Holandii na razie wielki spokój.
Rodzice przyjechali na dłużej?
Na razie na weekend, ale kto wie? Zależy, jak się wszystko wykreuje i czy granice będą otwarte, a to pokaże dopiero czas.
Jakiś kontakt z Jankiem Bednarkiem w Anglii macie, więc przy okazji podpytam, jak on do tego wszystkiego podchodzi? W Premier League kilka przypadków koronawirusa wśród piłkarzy było…
Wszystko odwołali, wprowadzono środki bezpieczeństwa, zaczęto respektować rządowe przykazy i chyba dla niego tylko dobrze, że tak się złożyło i Premier League też już nie rozgrywa swoich meczów. Niczego się nie obawiamy. Jesteśmy młodzi, mamy odpowiedni układ odpornościowy, więc nam to specjalnie nie grozi. Wiadomo, trzeba być odpowiedzialnym, niczego nie lekceważyć, zwracać uwagę na codzienną higienę, ale też nie wpadać w panikę, bo serio to nigdy nie jest wskazane.
W Heerenveen macie jakieś specjalne przykazy?
Tak, tak, cały czas – zakazane jest podawanie rąk, zaleca się ich dezynfekowanie rąk, przypomina się o konieczności regularnego mycia rąk, dbania o swoją higienę, bo w tej kwestii za wiele innego nie można zrobić. Typowe środki zapobiegawcze, żeby też nie szukać niczego na siłę.
Ale paniki absolutnie nie ma?
Absolutnie, tutaj wszyscy są ostatni do jakichkolwiek panicznych reakcji. Naprawdę.
JM