Bundesliga była ostatnią topową ligą, która miała grać w ten weekend. I to mimo, że trener Paderborn był pod obserwacją. Również siłą rzeczy na opustoszałe stadiony mieli być wysłani gracze 2.Bundesligi, choć w dwóch klubach zdiagnozowano koronawirusa. Przed kilkunastoma minutami DFL ugięła się pod presją, ale my ciut wcześniej rozmawialiśmy z Waldemarem Sobotą z Sankt Pauli, którego klub miał według terminarza wpaść na Norymbergę, gdzie u jednego z graczy wykryto wirus.
Waldek, jak to w praktyce wygląda? Według waszego terminarza w weekend gracie z Norymbergą, a w tym klubie wykryto u jednego z zawodników wirusa.
WALDEMAR SOBOTA: Norymberga tydzień temu grała z Hannoverem. Automatycznie, gdy okazało się, że Timo Hubers z Hannoveru został zarażony wirusem, drużna poddała się kwarantannie. Dzisiaj okazało się, że w Norymberdze też ktoś jest zarażony, dostaliśmy więc informację, że nasz mecz prawie na pewno się nie odbędzie. Wiem, że Norymberga złożyła pismo do DFL, że ich drużyna jest na dwutygodniowej kwarantannie. Prawdopodobnie to zostanie zaakceptowane, bo będący na kwarantannie Hannover nie gra w ten tydzień.
Natomiast pozostali są zobligowani do gry i dopiero od wtorku mają przerwę (sytuacja jak widać zmienia się z godziny na godzinę, z Waldkiem rozmawialiśmy wpół do czwartej – przyp. red.) Wiadomo, chodzi o duże pieniądze, piłka dziś to wilki biznes, ale sytuacja jest bez precedensu. Trudno w takich warunkach kontynuować grę. Jestem za tym, by przerwać rozgrywki do momentu, w którym sytuacja choć troch się wyjaśni. Każda dyscyplina ma problem, to globalna sprawa, nie można jej lekceważyć.
Jakie są nastroje wśród piłkarzy w Niemczech? Masz kolegów również w Bundeslidze.
Koledzy, z którymi rozmawiałem, a grają na co dzień w 1. Bundeslidze, są za tym żeby nie grać. Z jednej strony poszło stanowisko, że dopiero od wtorku gra jest zawieszona, ale wydaje mi się, że trzeba to zrobić już teraz – dla mnie to igranie z ogniem. Mamy do czynienia z niebezpiecznym wirusem, najważniejsze jest w tej chwili zdrowie. Nam młodym może nie grozić aż tak wiele, ale za chwilę spotkamy się z rodzicami, dziadkami, znajomymi… Wiadomo jakie to ryzyko. Przecież nikt nie chce, żeby doszło do katastrofy.
Widziałeś wpis Thiago Alcantary, który poranną decyzję o grze Bundesligi w ten weekend nazwał szaleństwem?
Odbił się w Niemczech dużym echem, tak wśród kibiców, ekspertów jak i piłkarzy. Co tu dużo mówić – Thiago mówił w imieniu zawodników. Ta sytuacja go denerwuje, też ma rodzinę blisko siebie, przede wszystkim nie chce ich narażać. Można to zrozumieć. Człowiek jest myślami gdzieś cały czas przy rodzinie. Sam myślałem, że gdybyśmy mieli te następne tydzień czy dwa wolne, to może wybrałbym się do Polski. Zmieniłem jednak zdanie – nie chciałbym nikogo z mojej rodziny narażać.
Trenujecie w klubie normalnie?
Dziś trenowaliśmy normalnie, ale nie był to jakiś intensywny trening. Krótko przed treningiem dostaliśmy informację o tym, że w weekend nie gramy. W klubie jest mnóstwo środków ostrożności zachowanych, ale na koniec i tak nawet przestrzegając wszystkich procedur można się przecież zarazić. W pewnym momencie trzeba iść na zakupy, można się zarazić na ulicy od przypadkowej osoby. Na razie mamy się jutro spotkać w klubie normalnie na treningu, natomiast jesteśmy cały czas w kontakcie z klubem, tutaj decyzje zmieniają się z minuty na minutę, jeśli coś się zmieni będziemy na bieżąco poinformowani. Na teraz, na godzinę przed szesnastą, jutro widzimy się w klubie i dowiemy się planu na następne tygodnie.
Jak z twojej perspektywy wygląda obecnie walka z koronawirusem w Niemczech?
W każdym państwie są mniejsze lub większe problemy z wirusem. Tydzień temu ta sytuacja nie była tak napięta, teraz widzimy jak to się rozprzestrzenia. W najbliższych tygodniach to życie będzie utrudnione, ale zdrowie jest najważniejsze.
Szkoły czy restauracje w Hamburgu są już pozamykane, widać mniej ludzi na ulicach albo kolejki w sklepach?
Sytuacja jest dynamiczna, wczoraj jeszcze szkół nie zamykano, ale nowe informacje pojawiają się z godziny na godzinę i wydaje mi się, że na tę chwilę od poniedziałku będą zamknięte. Wczoraj byłem na zakupach, faktycznie było więcej ludzi niż zwykle, ale na pewno półki nie były puste.
Masz już plan na moment, gdy ewentualnie przyjdzie spędzić ładnych kilka dni tylko w domu?
Na pewno postaram się wykorzystać go mimo wszystko aktywnie, na tyle ile to będzie w domu możliwe. Nigdy nie wiadomo, może za trzy tygodnie przyjdzie grać, trzeba być przygotowanym. Dopóki konkretnej informacji nie ma, trzeba trzymać formę.
LM