– Wiemy, że zawodnicy innych klubów też się obawiają. Mamy rodziny, dzieci. Nie wszyscy są takimi twardzielami, żeby śmiało sobie teraz jeździć po całej Polsce – mówił Rafał Zembrowski z drugoligowej Legionovii Legionowo na falach Weszło FM. W związku zagrożeniem epidemiologicznym Legionovia odmówiła wyjazdu na mecz ligowy z Górnikiem Polkowice.
To bardzo ważny precedens i ważna rozmowa, więc łapcie zapis.
Jak to u was wygląda, skąd taka decyzja?
Rozmawialiśmy na ten temat od kilku dni, o sprawie jest głośno na całym świecie. Wiedzieliśmy, że PZPN dzisiaj będzie podejmował decyzję odnośnie zawieszenia bądź kontynuowana rozgrywek. Kiedy usłyszeliśmy decyzję związku, stwierdziliśmy, że my się jednak obawiamy. Czym różnimy się od zawodników trzecioligowych? Dlaczego my mamy jeździć jak bydło po całej Polsce, a piłkarze trzecioligowi już nie? Nie jesteśmy ani bardziej chronieni, ani bardziej odporni. Wszystkim należy się chwila przerwy. Trzeba przeczekać to całe zamieszanie. Dlatego podjęliśmy męską decyzję, że na kolejny mecz nie jedziemy.
Co na to władze klubu, trener?
Żeby była jasność – to nie jest tak, że my w ogóle nie chcemy grać. Chcemy. Apelujemy, żeby mecz z Górnikiem przełożyć. Dzwoniliśmy w tej sprawie do drużyny z Polkowic, której nie bardzo się ten pomysł spodobał. Ale my mamy swoje zdanie. Poszliśmy z nim do trenera i prezesa, obaj nas poparli. Bo rozsądek mówi, żeby chwilowo wstrzymać rozgrywki. Umówmy się – mówimy o jednej z najgorszych lig świata. Jak się przez dwa tygodnie rozgrywki nie będą odbywać, to nikomu się nic nie stanie. Tym bardziej że ludzie i tak tego nie będą mogli oglądać. Moim zdaniem zachowujemy się rozsądnie i odpowiedzialnie.
Jak teraz będzie wyglądało życie w klubie? Treningi i tak dalej?
Czekamy na indywidualne rozpiski. Od jutra nie pojawiamy się w klubie, ale zdajemy sobie sprawę, że formę trzeba trzymać, żeby w przyszłości dokończyć sezon. Dostaniemy indywidualne plany treningowe, do których wszyscy muszą odpowiedzialnie podejść i zadbać o swoją dyspozycję. Zresztą – chodzą plotki, że nasz obiekt lata moment zostanie zamknięty. To w końcu obiekt miejski.
Możemy się spodziewać, że inne kluby pójdą w wasze ślady?
Z czystej ciekawości wykonaliśmy dziś w szatni kilka telefonów. Wiemy, że zawodnicy innych klubów też się obawiają. Mamy rodziny, dzieci. Nie wszyscy są takimi twardzielami, żeby śmiało sobie teraz jeździć po całej Polsce. Decyzja należy do klubów i trzeba ją po prostu podjąć, nie bać się o tym głośno mówić. Wielu piłkarzy czuje tak samo jak my, ale zwleka z podjęciem decyzji. Zdrowie jest najważniejsze.
A jak się w ogóle skrzyknęliście?
Na początku – wiadomo – żartowaliśmy sobie z tematu. Nie będę ukrywał. Wtedy jeszcze Polski to tak nie dotykało. Ale w pewnym momencie usiedliśmy w szatni i zaczęliśmy o tym poważnie dyskutować. Decyzję podjęliśmy wspólnie, razem ze sztabem szkoleniowym. Każdy miał prawo zabrać głos. Poza tym, dostawaliśmy kolejne informacje ze świata. Hiszpańska ekstraklasa zawieszona. NBA zawieszona. No to dlaczego akurat druga liga polska ma grać? Czym my się różnimy od tych ludzi? Czy to aż takie straty finansowe, kiedy nie odbędzie się mecz Gryfa Wejherowo z Pogonią Siedlce? No z całym szacunkiem.
fot. NewsPix.pl