Reklama

Jacek Kruszewski: „Mecze będą wyglądać inaczej. Więcej niż motywacja będą znaczyć umiejętności”

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2020, 13:10 • 5 min czytania 14 komentarzy

Stadiony zamknięte dla kibiców na cztery spusty – oto, co oznacza koronawirus w Polsce dla piłki nożnej w naszym kraju. W związku z tym porozmawialiśmy na antenie Weszło FM z prezesem Wisły Płock, Jackiem Kruszewskim na temat tego, jak Nafciarze podejdą do organizacji kolejnych spotkań i jak on sam odnosi się do decyzji rządu o zamknięciu wydarzeń sportowych dla publiczności.

Jacek Kruszewski: „Mecze będą wyglądać inaczej. Więcej niż motywacja będą znaczyć umiejętności”

— Domyślaliśmy się, że taka decyzja może zapaść. Teraz pozostaje tylko kwestia przygotowania się organizacyjnie do tego, jak mecze do końca sezonu mają wyglądać. Do końca sezonu jacyś ludzie w organizacji meczów piłkarskich muszą uczestniczyć. Z drugiej strony granie przy pustych trybunach… Ostatnio graliśmy sparing z Legią Warszawa na zamkniętym stadionie i jest to zupełnie co innego. Gra się dla kibiców, stąd będzie to ekstremalna sytuacja dla wszystkich. Z tego, co znam historię polskiej piłki, to tylko raz, w 1939 roku, rozgrywki nie zostały dokończone, ze względu na wybuch II wojny światowej. Tu również mamy taką sytuację, że niemożliwe może się okazać dogranie rozgrywek. Oczywiście doskonale rozumiem tę decyzję, sytuacja jest na tyle trudna, dramatyczna, że na pierwszym miejscu trzeba postawić bezpieczeństwo, zdrowie ludzi. Kibiców, pracowników, piłkarzy.

ATALANTA BERGAMO POKONA DZISIAJ VALENCIĘ? OBSTAWIAJ W TOTOLOTKU, GDZIE KURS WYNOSI 2.45

Mógłby pan powiedzieć coś więcej na temat ewentualnego niedokończenia rozgrywek? Wiemy, że mecze będą póki co rozgrywane na zamkniętych stadionach, a czy jest realne zagrożenie, że spotkanie również zostaną odwołane? Rozmawia się o tym?

— Nie jestem osobą decyzyjną, więc mogę tylko rozważać pewne możliwości, rozmawiać o nich. Już wiemy, że w Serie A rozgrywki zostały zawieszone, jest już teraz bardzo dużo meczów zaległych, nierozegranych. Tam też pojawia się opinia, że rozgrywki mogą zostać anulowane. U nas sytuacja jest w tej chwili o wiele lepsza, nie ma jeszcze na ten moment ofiar śmiertelnych. Rzecz jest jednak na tyle dynamiczna, że wszystko może się szybko zmienić. Gdyby choroba się rozprzestrzeniała, występowałyby ofiary śmiertelne, wtedy na pewno trzeba by się było zastanowić, czy należy grać. Kontakt między ludźmi, między piłkarzami, sędziami, asystentami, delegatami, pracownikami telewizji i tak dalej zawsze będzie. Na razie taka opcja nie jest rozważana, bo to by było bardzo skomplikowane. Wiele zespołów w lidze o coś gra, są też kwestie praw telewizyjnych. Telewizja ma wykupione prawa do pokazywania określonej liczby meczów. Skrócenie rozgrywek i granie jej mniejszej liczby wiązałoby się pewnie z tym, że telewizja zapłaciłaby mniejsze pieniądze za prawa transmisyjne. Z drugiej strony mogłyby się pojawić żądania odszkodowania na przykład od klubów grających o utrzymanie, a zostałyby tej możliwości gry pozbawione. Nie chciałbym, by do tego doszło, ale musimy taki wariant brać pod uwagę. A przez to, że później są mistrzostwa Europy – o ile się odbędą – eliminacje pucharów, terminy na dogranie ligi się kurczą, sytuacja się komplikuje.

Reklama

Był pan w lutym na meczu SPAL – Juventus. Powoli mówiło się już chyba wtedy we Włoszech o koronawirusie?

— Zaczęła się już wtedy taka informacja pojawiać. Byłem na tym spotkaniu, był też selekcjoner. Natomiast od niego minęły już trzy tygodnie. To też nie jest tak, że każdy będzie ten wirus za chwilę przenosił. Nie mamy żadnych problemów – ani ja, ani moja rodzina mieszkająca we Włoszech. Arek Reca wczoraj wypowiadał się zresztą na waszej antenie, że nawet ściągnął żonę i córkę z powrotem do Włoch. Trzeba zrobić po prostu wszystko, by uniknąć ryzyka. Są sprawy ważniejsze niż granie przy kibicach na trybunach. Wzrośnie widownia przed telewizorami, ludzie mają komfort oglądania w telewizji wszystkich spotkań. Mecze oczywiście będą wyglądać inaczej – będą w większej mierze decydowały umiejętności piłkarskie niż mentalność, wsparcie trybun.

Będzie to ciekawa weryfikacja piłkarzy, jeśli chodzi o wypowiadanie się, ale też trenerów. Mikrofony za liniami bocznymi na pewno będą dobrze wszystko to zbierać.

— No tak.

Zorganizowanie takiego zamkniętego wydarzenia to trudna praca? Jak to wygląda?

— W tej chwili rozpoczynamy pracę nad przygotowaniem meczu z Koroną. Gramy go dopiero za sześć dni, w przyszły poniedziałek, więc mamy nieco czasu. To są kwestie pod tytułem: kogo wpuścić. Jak rozwiązać kwestię dziennikarzy, konferencji prasowej. Z komunikatów z Ekstraklasy wynika, że dostęp do piłkarzy, do trenerów, ma być ograniczony do minimum. Trzeba będzie mocno się nad tym zastanowić. Wiem, że niektóre redakcje już w tej chwili nie wzywają swoich dziennikarzy do pracy stacjonarnie, tylko pracują w domach. Nasz stadion jest na tyle otwarty przed rozpoczęciem budowy, że kibice mogą stanąć za ogrodzeniem i sobie zerknąć na plac gry. Może się zdarzyć tak, że ktoś na murku za południową bramką pojawi.

Reklama

Przy niektórych klubach, nawet w Europie, jest tak, że kibice patrzą na zakazy i mówią jasno: i tak pojawimy się pod stadionem. Co by pan powiedział tym fanom, którzy chcą się mimo wszystko zebrać w grupie pod stadionem?

— Zabronić tego nie możemy, ale nie sądzę też, by takie zjawisko miało miejsce. Kibice rozumieją, że to nie jest wymysł piłkarzy, klubów, władz państwowych, tylko są to realia. Rozwija się pandemia, jest to bardzo poważna sprawa i nie należy w żaden sposób ryzykować. Myślę, że żadne apele nie będą potrzebne. Rozmawiałem już ze stowarzyszeniem kibiców, oni zastanawiają się, jak pokazać piłkarzom, że wciąż ich wspierają. Myślę, że piłkarze to zrozumieją, że kibiców nie ma na meczu nie dlatego, że narozrabiali czy nie chcą przyjść, tylko taka jest decyzja władz. Szkoda, że to dzieje się akurat na finiszu rozgrywek, gdy będą decydować się losy mistrzostwa, pucharów, utrzymania. Teraz będzie coraz cieplej, więc i kibiców byłoby coraz więcej. Bardzo tego żałuję, ale mamy ekstremalną sytuację i musimy się z nią zmierzyć.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
1
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

14 komentarzy

Loading...