Dlaczego piłka nożna, a nie metro, kościoły i wiece? Kto podejmuje ostateczne decyzje o zamknięciu meczu dla kibiców? Czy da się zapobiec graniu w przypadku meczów niebędących imprezami masowymi? Jaka jest różnica między koronawirusem, a dziesiątkującą kontynent sto lat temu “hiszpanką”? O tym wszystkim na antenie “Kanału Sportowego” z wiceministrem zdrowia Januszem Cieszyńskim rozmawiali Krzysztof Stanowski i Michał Pol.
Dlaczego piłka nożna? Metro, kościoły, wiece kampanii prezydenckiej – tam też ludzie stykają się ze sobą, podają sobie ręce.
Działania będą podejmowane stopniowo. Do niedawna nie było w Polsce przypadków, teraz jest ich kilkanaście, a w najbliższych tygodniach ich liczba wzrośnie. Pewnie będzie ich codziennie więcej o kilkadziesiąt, może nawet więcej. Dlaczego mecze piłki nożnej? Dlatego, że gromadzą się na nich tysiące fanów. Może i w ekstraklasie nie ma kompletu na trybunach, ale gdy kibice wchodzą, czekają w kolejce, to są zgromadzeni w dużych grupach. To idealne warunki, by wirusa przekazywać dalej. Frajda z oglądania piłki na żywo jest mniej ważna niż to, by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Stąd dzisiejsze spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z szefami związków sportowych.
To kwestia apelu o rozsądek czy wydania jakiegoś dekretu rządowego? A może to wojewodowie mają dowolność?
Zgodnie z prawem polskim to wojewoda podejmuje decyzję o odwołaniu imprezy masowej. Natomiast już wczoraj Główny Inspektor Sanitarny wydał rekomendację do nieorganizowania i odwoływania tego typu wydarzeń. Inspekcja sanitarna nie może jednak wydawać wiążących poleceń, więc zaapelowaliśmy do organizatorów. Jeśli to nie pomoże, będą w kolejnych tygodniach decyzje o odwoływaniu imprez masowych.
Ma pan przekonanie, że można już powiedzieć, że Polak mądry po szkodzie? Że uprzedzamy pewne działania, a wiele krajów spóźniło się z taką decyzją?
Widząc to, co dzieje się w innych krajach, bylibyśmy mało roztropni, gdybyśmy nie wyciągnęli wniosków. Koronawirus jest już w każdym kraju Unii Europejskiej, to nie jest coś, co dzieje się bardzo daleko. Dlatego musimy przeciwdziałać, jest szereg działań, w tym odwoływanie imprez masowych. Polska też jako pierwszy kraj wprowadziła wzmożone kontrole sanitarne na granicach. Wszyscy pasażerowie busów i autobusów podlegają sprawdzeniu, notowane są też ich dane, gdyby okazało się, że jeden pasażer później miał objawy koronawirusa. Dzięki temu możemy szybko dotrzeć później do pozostałych pasażerów.
Kiedy takie decyzje mogą zostać odwołane? Kiedy będziemy mogli oglądać imprezy z udziałem publiczności? Włosi na przykład już odwołali rozgrywki do 3 kwietnia. To data, do kiedy będziemy mogli powiedzieć, że coś zostanie opanowane?
Nie jest tak, że ktokolwiek mówi o tym, że to ostateczna data, a później wszystko wróci do normy. Bardziej prawdopodobne, że te okresy będą przedłużane. Wszyscy planują swoje życie z jakimś wyprzedzeniem, więc ci ludzie powinni wiedzieć, że przez kilka kolejnych tygodni wydarzenia tego typu będą odwoływane. Informacja jest bardzo ważna w walce z koronawirusem.
Piłka nożna nie kończy się na wielkich stadionach, są mecze niższych lig niekwalifikujące się do miana imprezy masowej (powyżej 999 osób). Czy będą inne formy nacisku, by takie imprezy były bez udziału kibiców?
Już teraz takie apele ze strony Inspekcji Sanitarnej zostały sformułowane. W piłce, w biznesie, w życiu najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Dlatego apelujemy do wszystkich organizatorów wydarzeń sportowych, by tam, gdzie to możliwe, nie dopuszczali do tworzenia się dużych skupisk ludzi. Zawsze można piłką cieszyć się oglądając ją w telewizorze.
Mamy w reprezentacji Polski piłkarzy grających w rejonie Włoch dotkniętym epidemią. Czy oni będą szczególnie przebadani po przylocie do Polski?
Jeśli ktoś przyjeżdża z takiego regionu, ma objawy koronawirusa, powinien skontaktować się z najbliższą stacją Sanitarno-Epidemiologiczną. Można to zrobić przez infolinię, można też zdobyć numer do lekarza pierwszego kontaktu, od którego można uzyskać teleporadę. Mamy e-recepty, e-zwolnienia i to dobry czas, by się do tych rozwiązań przekonać.
Jaka jest różnica między koronawirusem a hiszpanką, która zdziesiątkowała kontynent po I wojnie światowej?
Grypa hiszpanka zdziesiątkowała populację Europy, dziś jesteśmy mądrzejsi, wiemy, jak zapobiegać rozprzestrzenianiu się takich schorzeń. Stąd stosujemy takie środki, jak izolowanie tych, którzy są podejrzani lub chorzy oraz ograniczanie transmisji na kolejnych pacjentów.