Trudno nie mieć wrażenia, że w ostatnim czasie Piotr Stokowiec żyje w Lechii od problemu do problemu. A to musi motywować piłkarzy, o których wie, że nie dostają pieniędzy, a to zabiera mu się najważniejsze ogniwa, a to wrzuca mu się nowych piłkarzy za pięć dwunasta, ba, pięć po dwunastej, bo na Śląsk Wrocław trzeba było zmontować ławkę z samych gołowąsów. Na pewno pełnienie funkcji pierwszego trenera Lechii to nie jest dziś droga usłana różami. Co więcej, my powoli dostrzegamy problem, o którym jeszcze się wiele nie mówi – przepis o młodzieżowcu przestaje być atutem gdańszczan.
Do niedawna Lechia była tym klubem, który mógł z pewną stanowczością twierdzić, że konieczność obecności gracza U22 na placu nie stanowi dla niego problemu. Stokowiec korzystał z bardzo solidnego Fili, rzetelnie pracującego na transfer do Serie A, albo z Tomasz Makowskiego, grającego na niezłym poziomie w środku pola (czy na boku obrony, gdy trzeba było). Często obaj panowie występowali zresztą razem, bez straty na jakości gdańskiej drużyny.
Ostatnio jednak Fila z Makowskim wyglądają, jakby mieli ochotę pobić się o miano najsłabszego ogniwa. Dobra, o podium tej klasyfikacji, bo Lipski z Gajosem odstawili stawkę na parę długości.
Fili z wiosny w Ekstraklasie pamiętamy przede wszystkim mecz w Poznaniu, kiedy zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie. Można mówić o braku doświadczenia, ale facet w czerwcu skończy 22 lata, nie 17, a na tyle wyceniamy jego wylot w spotkaniu z Lechem z boiska. W tamtym momencie nie trzeba było faulować, rywal uciekał bardziej do boku niż do przodu, można było tę akcję zaasekurować w inny sposób. Tymczasem Fila faulował, dostał żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Po tym meczu Stokowiec chyba poczuł, że Fila nie jest sobą i po raz pierwszy od 15 maja posadził młodzieżowca w lidze na ławce. Potem, gdy prawy obrońca mógł grać, po prostu grał.
Zjazd formy Fili jest zauważalny.
Średnia not 18/19 – 4,72
Średnia not 19/20 – 4,55
Runda wiosenna 19/20 – 3,0
Można mówić, że cały zespół gra gorzej, ale są piłkarze, którzy formę utrzymali – jak Kubicki, Mladenović, Kuciak, czy wcześniej Augustyn.
Drugim przypadkiem jest Tomasz Makowski, który, mamy coraz większe wrażenie, stał się piłkarzem bez konkretnej właściwości. Do przodu niewiele, jedyne liczby zaliczył w pucharowym starciu z Zagłębiem. Z tyłu? Daleko mu do poziomu Jarosława Kubickiego, który potrafi ustawić środek pola pod siebie, a jeszcze pociągnąć zespół w ofensywie. Myślimy o jednej, konkretnej zalecie Makowskiego i przychodzi nam to z trudem.
Porównajcie Makowskiego do takiego Modera z Lecha Poznań. Drugi gra zdecydowanie rzadziej, a wiemy o nim dużo więcej niż o Makowskim. Spójrzmy na noty lechisty:
Średnia 18/19 – 4,40
Średnia 19/20 – 4,06
Wiosna 19/20 – 3,5
No nie wygląda to najlepiej. W odwodzie Stokowcowi pozostaje jeszcze Kobryń, ale trudno powiedzieć, by był to jakiś „game changer”. Wejście w rundę miał niezłe, ale w Kielcach jego stroną ataki sunęły raz za razem, trudno też powiedzieć, by Kobryń udźwignął rolę stopera przeciwko Legii.
Cóż, może nie jest to kluczowe zmartwienie Stokowca, ale jednak warto je zauważyć. Młodzi, jeśli nie zatrzymali się w rozwoju, to ten rozwój stanowczo wyhamowali. Natomiast… nie chcemy ich za to winić w stu procentach. Musi być im trudno podnosić umiejętności w klubie tak niepoukładanym, gdzie nie wiadomo co z pensjami, premiami, kiedy kolejne doniesienia zbierają nad Gdańskiem czarne chmury.
Ale jak zapytacie Adama Mandziary, powie wam, że jest dobrze.
Fot. 400mm.pl