Ognjen Mudrinski opuścił Jagiellonię Białystok. Przeniósł się – na razie na zasadzie wypożyczenia – do chorwackiego HNK Gorica, gdzie spróbuje załatać lukę po transferze Łukasza Zwolińskiego do Lechii Gdańsk. Z czego zapamiętamy pobyt Serba w Ekstraklasie? Nie no, to źle postawione pytanie. W ogóle go nie zapamiętamy. Ot, kolejny kompletnie chybiony transfer w naszej lidze i forsa przepalona na wypłaty dla gościa, o którym trudno nawet teraz powiedzieć, dlaczego nie odpalił. Czy dlatego, że jest aż tak cienki, czy może zabrakło pomysłu na to, jak go wykorzystać w zespole?
Podsumujmy sobie strzeleckie dokonania napastników, których Jagiellonia Białystok ściągnęła w ostatnich latach, często za naprawdę niezły pieniądz, jeśli spojrzeć na kwoty odstępnego i liczby zapisane w kontraktach.
Cillian Sheridan (Irlandia; rocznik 1989) – 62 mecze dla Jagiellonii, 20 bramek.
Roman Bezjak (Słowenia; rocznik 1989) – 33 mecze dla Jagiellonii, 6 bramek.
Stefan Scepović (Serbia; rocznik 1990) – 7 meczów dla Jagiellonii, 0 bramek.
Ognjen Mudrinski (Serbia; rocznik 1991) – 12 meczów dla Jagiellonii, 1 bramka.
Dla porównania:
Patryk Klimala (Polska; rocznik 1998) – 50 meczów dla Jagiellonii, 11 bramek.
Karol Świderski (Polska; rocznik 1997) – 128 meczów dla Jagiellonii, 25 bramek
Widać jak na dłoni, że broni się tylko transfer Sheridana – z Irlandczyka oczywiście żaden wielki goleador, ale trochę jakości do ofensywy Jagi wniósł, zwłaszcza na początku swojej przygody z klubem, choć był zawodnikiem z olbrzymią tendencją do łapania kryzysów strzeleckiej formy. Według portalu Transfermarkt zatrudnienie rosłego napastnika kosztowało białostoczan około 300 tysięcy euro. Rozstano się z nim natomiast poprzez rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Czy interes się summa summarum Jagiellonii opłacił? No, powiedzmy, że przy pewnej życzliwości można tak powiedzieć. Miał okresy solidnej gry. Nawet gdy do siatki nie trafiał, potrafił się przydać na murawie.
Co innego, jeśli chodzi o Bezjaka, Scepovicia i Mudrinskiego.
Na sprzedaży tego pierwszego Jaga parę groszy zarobiła, choć podstawową zaletą transferu Słoweńca do APOEL-u Nikozja był fakt, że wreszcie odpadła konieczność oglądania go na boiskach Ekstraklasy. Chłop nazbierał w Polsce więcej kartek (sześć żółtych, jedna czerwona) niż bramek. To dość dobitnie podsumowuje jego wyczyny w Białymstoku.
Ale nawet jego dorobek wygląda na całkiem przyzwoity w zestawieniu z wyczynami panów Scepovicia i Mudrinskiego. Obaj do spółki uzbierali jedną bramkę w barwach Jagi – złote trafienie zapisał na swoim koncie Mudrinski. Do siatki trafił w sierpniu 2019 roku, korzystając na fatalnym błędzie defensywy rywali w starciu z Lechią Gdańsk. I w sumie nie może dziwić, że w tym duecie to akurat on tak spektakularnie błysnął skutecznością. Scepović, cokolwiek o nim powiedzieć, trafił do klubu bez kwoty odstępnego po rozwiązaniu kontraktu na Węgrzech, nabawił się też poważnej kontuzji. Za usługi Mudrinskiego trzeba było zapłacić przeszło pół miliona euro.
Od razu przypomina się wywiad Leszka Milewskiego z Ireneuszem Mamrotem:
– Wolałbym, żeby w klubie był i analityk, i skauting. Wtedy, szczerze, dwóch zawodników mniej – jak najbardziej – mówił były szkoleniowiec Jagiellonii. – Prawda jest taka, że jak przeliczymy, ile niektórzy zawodnicy mieli minut, ilu nie wywalczyło miejsca, przegrało rywalizację, a jakie były na nich koszty… Paradoks polega na tym, że te kilka dodatkowych osób do sztabu czy skautingu i tak nie kosztowałoby tyle co jeden taki gracz. Ostatnio rozmawiałem z jedną osobą i doszliśmy do wniosku, że w Polsce oceniamy piłkarzy tylko pod względem sportowym. A rolą skauta jest też poznać jego cechy charakterologiczne. Jak zareaguje, gdy nie będzie grał, jak się zaaklimatyzuje, jaki jest jego poziom profesjonalizmu.
Karol Świderski i Patryk Klimala – pomimo młodego wieku – zapewnili Jagiellonii więcej bramek niż razem wzięty kwartet Sheridan, Bezjak, Scepović, Mudrinski. Jasne – obaj polscy zawodnicy też przechodzili trudne chwile i potrzebowali naprawdę sporo czasu, żeby dostosować się do realiów gry w Ekstraklasie. No ale przecież na tym to właśnie polega – gracze zagraniczni mają wnosić jakość z miejsca, po to się ich opłaca, czy nawet często przepłaca. Tymczasem prawda jest taka, że Scepović i spółka – dokładnie tak samo jak Klimala i Świderski – potrzebowali najwyraźniej cierpliwości i zaufania, by rozkręcić się w Polsce. Którego nikt im w Białymstoku nie miał zamiaru zapewnić z wiadomych względów.
Na transferze Klimali do Celticu klub zarobił 4 miliony euro. Na sprzedaży Świderskiego do PAOK-u – 2 miliony.
Gdzie jest dziś Bezjak? Nie ma klubu. Gdzie jest Sheridan? Znowu szuka szczęścia w Ekstraklasie, tym razem w Wiśle Płock. Gdzie jest Scepović? Odcina kupony w drugiej lidze japońskiej. Transfery bez przyszłości.
– Mudrinski… wydawał się bardziej dynamiczny na video – mówił Mamrot. – Miał łatwość zdobywania bramek, ale to jest to, o czym mówiłem, ta waga goli w innej lidze może być inna, a inna w naszych rozgrywkach. Nic nie mogę mu zarzucić, patrząc na treningi: dobre uderzenie, świetny strzał głową. Na pewno też aklimatyzacja nie przebiegła u niego tak dobrze, choć nie chcę przesadzać.
Patrząc na transferowe dokonania Jagi – bądź co bądź, jednego z najpoważniejszych klubów w naszej lidze, nawet jeżeli obecnie w lekkim kryzysie – można tylko załamać ręce. I powiedzieć wprost: w dzisiejszym futbolu trzeba postawić albo na porządne szkolenie, albo na porządny i precyzyjny skauting. A najlepiej – jedno i drugie. Przeprowadzenie w 2020 roku transferów w oparciu o materiały wideo albo tak zwany wywiad środowiskowy, który często polega na wysłuchiwaniu różnych opowieści dziwnej treści, to jak jazda Syrenką albo oglądanie filmów na kasetach VHS. Po prostu relikt przeszłości.
fot. FotoPyk