Reklama

Drągowski górą w polskim meczu. Linnety i Bereś obrali kurs na Serie B

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2020, 18:27 • 4 min czytania 0 komentarzy

Piątka w bagażu z Lazio, cztery plomby od Napoli i wreszcie kolejna piątka, tym razem od Fiorentiny. Delikatnie mówiąc, na przestrzeni ostatniego miesiąca widzieliśmy drużyny, które radzą sobie lepiej od Sampdorii. Ekipa Karola Linettego i Bartosza Bereszyńskiego nie dość, że niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej, to jeszcze robi to w kompromitującym stylu.

Drągowski górą w polskim meczu. Linnety i Bereś obrali kurs na Serie B

Kibice z Genui mają już dość patrzenia, jak ich klub dostaje łomot i odklepuje w starciach z kolejnymi rywalami. Podczas meczu z Fiorentiną na murawę już drugi raz w ostatnim czasie poleciały race. Problem w tym, że gospodarze nie mieliby chyba nic przeciwko, gdyby mecz przerwać i przyznać rywalom walkowera. Przynajmniej oszczędziliby sobie wstydu. Z drugiej strony żal byłoby kończyć przed czasem, bo postronni widzowie na pewno dobrze się przy tym meczu bawili. Sampdoria wyglądała bowiem jak zaginiony uczestnik programu „Śmiechu Warte”.

A zaczęło się tak dobrze – to Sampdoria ruszyła do ataku jako pierwsza i wydawało się, że po ostatnim zwycięstwie nad Torino pójdzie za ciosem. Niestety nadzieje szybko prysły, bo festiwal pomyłek zaczął się już w ósmej minucie spotkania. Karol Linetty niecelnie podawał do Quagliarelli, goście wyszli z kontrą, zagrali piłkę wzdłuż pola karnego, a ta odbiła się od nogi Mortena Thorsby’ego i wpadła do siatki. Gol był kuriozalny, ale Norwega można jeszcze usprawiedliwić, bo w tej sytuacji trochę zasłaniał go Bartosz Bereszyński, który zdążył zrobić unik przed lecącą piłką. Ale już tego, co kilka minut później zrobił w polu karnym Gaston Ramirez, wyjaśnić się nie da. Pomocnik skoczył do główki w polu karnym niczym bohater znanej sceny z Titanica i sprokurował rzut karny.

Jedenastkę wykorzystał Vlahović, który postanowił uczcić to prowokując trybuny. To o tyle istotne, że sprowokował też Nicolę Murru, który wyłapał żółtko za kłótnie z arbitrem. Dlaczego o tym wspominamy? Bo Murru jeszcze przed przerwą zgarnął drugą żółtą kartkę, tym razem za wypłacenie rywalowi z łokcia w polu karnym i Sampdoria znalazła się w miejscu, do którego słońce nie dochodzi. Sytuację nieco ratował fakt, że chwilę później z boiska wyleciał też piłkarz Fiorentiny, bo w innym razie w Genui mogło dojść do solidnej kompromitacji. A tak skończyło się „tylko” na dwóch kolejnych golach straconych po przerwie, już w nieco mniej kompromitujących okolicznościach.

Problem Sampdorii leży w tym, że tych goli i tak powinno być więcej. Goście dwukrotnie zaliczyli bowiem słupek, więc, choć po opisie poprzednich wydarzeń brzmi to głupio, to tak, genueńczycy mieli w tym meczu trochę szczęścia. Ale tylko trochę, bo gdyby mieli go ciut więcej, to mimo opuszczonej gardy mogliby z rywalami trochę powalczyć. Tu jednak należy oddać cesarzowi, a raczej Bartłomiejowi Drągowskiemu, co cesarskie, bo Polak zaliczył kolejny świetny występ. Popisowa interwencja? Strzał z ok. pięciu metrów, kapitalnie wyjęty na linii. Do tego pięć kolejnych parad, praktycznie brak błędów (jedno nieporozumienie z obrońcami, na szczęście dla niego bez konsekwencji) i kiedy już wydawało się, że nic nie popsuje mu humoru, gospodarze strzelili honorowego gola.

Reklama

Do Drągowskiego ciężko się jednak o to przyczepić – ładna, koronkowa akcja, strzał praktycznie nie do obrony, no nie mógł zrobić w tej sytuacji więcej. Warto dodać, że przy tym trafieniu udział miał Karol Linetty, który częściowo odkupił winy za błąd z pierwszej połowy spotkania i zaliczył asystę drugiego stopnia. Zresztą jeśli mamy być szczerzy, to zarówno Karol jak i „Bereś” na tle genueńskiej mizerii wypadli na tyle nieźle, na ile dobrze można oceniać piłkarzy zespołu, który stracił pięć bramek. Taki Bereszyński wygrał np. 7 z 11 pojedynków, świetnie przyblokował napastnika po jednym z kontrataków i tak – na pewno miał kilka błędów, parę razy dał się objechać, ale generalnie nie powiemy, że był czarną owcą. Podobnie z Linettym – koncertu nie dał, ale i nie był 12. piłkarzem Fiorentiny.

Dla obu z nich to zapewne marne pocieszenie, ale cóż, lepszego nie mamy. Może lepiej nie będziemy przypominać, że Sampdorię czeka teraz wyjazdowy mecz z Interem i konfrontacja z niepokonanym od ośmiu gier Hellasem, bo z takim terminarzem ciężko o optymizm.

Sampdoria – Fiorentina 1:5

Gabbiadini 90′ – Thorsby 8′, Vlahović 18′, 57′, Chiesa 40′, 78′

***

No dobrze, a co z pozostałymi dzisiejszymi meczami, które są już za nami? Wspomniany Hellas zremisował z Udinese, ale Polacy wciąż są w odstawce w obydwu zespołach. Tylko Mariusz Stępiński zdołał zaliczyć dziś jakieś minuty, a dokładniej 10 minut, jednak nie oddał w tym czasie ani jednego strzału.

Reklama

W rolę obserwatora, choć akurat z perspektywy boiska, wcielił się też Wojciech Szczęsny. Juventus co prawda wciąż potwornie męczy bułę, w dodatku bez odpoczywającego Cristiano Ronaldo, ale jednak Brescia nie mogła Starej Damie zagrozić. Zwłaszcza że przez ponad pół meczu grała w dziesiątkę. Efekt? „Tek” musiał interweniować tylko dwa razy. Warto jednak zwrócić uwagę, że nasz bramkarz podawał dziś ze stuprocentową skutecznością, a to zawsze jakiś plusik po raczej nudnawym występie. Poza tym jeszcze dwa istotne fakty z tego spotkania: kontuzja Miralema Pjanicia, który opuścił boisko chwilę po tym, jak się na nim zameldował oraz powrót do gry Giorgio Chielliniego, który wyleczył zerwane więzadła.

W meczu Sassuolo z Parmą biało-czerwonych nie mogliśmy się spodziewać, więc odnotujemy tylko w ramach ciekawostki debiut Lukasa Haraslina, który w 77. minucie zastąpił Jeremiego Bogę i zaliczył występ przeciwko byłej drużynie.

Udinese – Hellas Werona 0:0

Juventus – Brescia 2:0

Dybala 38′, Cuadrado 75′

Sassuolo – Parma 0:1

Gervinho 25′

Fot.Newspix

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
1
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Weszło

Hiszpania

Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?

Patryk Stec
0
Ciekawe wieści z Włoch. Syn Ancelottiego trenerem Romy?
Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Komentarze

0 komentarzy

Loading...