Reklama

Wzmocnienie, które nie wnosi wiele nowego, czyli Borysiuk w Jagiellonii

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

13 lutego 2020, 19:05 • 6 min czytania 0 komentarzy

Śmiechy i chichy z Podlasia, jakoby cywilizacja dochodziła tam znacznie później niż do innych rejonów kraju, są tak stereotypowe i ograne, że rzadko, kiedy używa się do opisywania realnych zjawisk. A tu się okazuje, że wystarczy spojrzeć na sytuację kadrową Jagiellonii, żeby się przekonać, że coś z tym Podlasiem jednak jest na rzeczy. W Białymstoku zorientowali się bowiem, że sezon ucieka, kadra wcale nie jest szczególnie silna, a zmiana trenera niewiele nowego wniosła (przynajmniej na ten moment) i na ostatnią chwilę poczyniono dwa nieco rozpaczliwe transfery – Macieja Makuszewskiego i Ariela Borysiuka. Fajnie, że Polacy, że z występami w reprezentacji na koncie, że doświadczeni, ale czy aby na pewno o to chodzi?

Wzmocnienie, które nie wnosi wiele nowego, czyli Borysiuk w Jagiellonii

– Wychodzimy na mecz i po raz kolejny boimy się wziąć na siebie odpowiedzialności. Znowu nasza gra opiera się na ladze do przodu, a tak wygrać się nie da. Jeżeli nie ma zaangażowania, to nie da się wygrać w Ekstraklasie. Determinacja to podstawa. Dziwi mnie, że nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków. Dostaliśmy kilka ostrzeżeń, nie rozumiem nic z tego, ponieważ jesteśmy dobrze przygotowani, mamy sporo odpraw, a na boisku wracają stare błędy. Z Wisłą Kraków przegraliśmy bez walki i zaangażowania. To już nie pierwszy raz – grzmiał Taras Romanczuk w strefie mieszanej po porażce z Białą Gwiazdą w kompromitującym wymiarze 0:3.

Na konferencji prasowej wtórował mu Iwajło Petew. Stało się oczywiste, że ta drużyna nie ruszyła do przodu. Rywal, lany na prawo i lewo w rundzie jesiennej, wzmocnił skład, poczynił progres, zasygnalizował chęć wydostania się na powierzchnię ziemi, a Jagiellonia nie pokazała absolutnie nic pozytywnego. Wszystko po staremu. Oczywiście nie będziemy skreślać nowego szkoleniowca po jednym (bardzo, bardzo, bardzo) nieudanym meczu, ale po przepracowanym okresie przygotowawczym i możliwości wdrożenia swoich pomysłów oczekiwalibyśmy od tego tworu trochę więcej.

Co zobaczyliśmy? Bramkarza z dziurawymi rękoma, obronę złożoną z czterech Rafałów Janickich w osobach Bodvarssona, Arsenicia, Szymonowicza i Wójcickiego, bezpłciowy środek pola, wykastrowane skrzydła i zagubionego Bidę na szpicy. No, nie, nie, nie, to nie jest to.

Początek rundy wiosennej na strat. Falstart. Nie mamy jednak wątpliwości, że Jagiellonia będzie walczyć o miejsce w pierwszej ósemce. I najprawdopodobniej będzie walczyć o to do ostatniej kolejki z Lechią Gdańsk, Wisłą Płock, Zagłębiem Lubin, Rakowem Częstochowa i może, ale tylko może, kimś z dwójki Lech-Piast, choć to mniej prawdopodobne, bo oba kluby nieco uciekły stawce.

Reklama

Jak wypadają bezpośredni rywale? Lechia w grudniu i styczniu wietrzyła kadrę, ale pod koniec okna transferowego wzięła się za solidne wzmocnienia i zapowiada mocniejszą wiosnę, Wisła Płock znajduje się na najlepszej drodze do stabilizacji, Zagłębie utrzymało swoją dotychczasową kadrę, a Raków, choć ulepszył kadrę, to jeszcze nie wiadomo, czy pogra o utrzymanie, czy zadowoli się miejscem w górnej połówce drugiej ósemki, czy może nasz wszystkich jeszcze zaskoczy, więc nawet nie próbujemy wyrokować. Tak czy inaczej, pozycja startowa Jagiellonii (po oddaniu Klimali do Szkocji) nie wygląda jakoś szczególnie kolorowo.

I zaczęło się palić. Pierwsza ósemka to obowiązek w Białymstoku. Dlatego właśnie najpierw sięgnięto po Makuszewskiego, a teraz po Borysiuka, który przeszedł testy medyczne na Podlasiu i wzmocnił zespół. Jak oceniać ten ruch?

Na pewno nie wypada się nim specjalnie podniecać. To klasa średnia aspirująca poziomu PKO Bank Polski Ekstraklasy. Niczego specjalnego nie spieprzy, jest niezły w odbiorze, twardy, nie dostaje rozwolnienia, kiedy dostaje piłkę pod nogi, celnie poda krótko, celnie poda dalej, ogarnie środek pola, umie uderzyć (dobra, to akurat żart, to jeden z gości, których ta łatka trzyma się z absurdalnych powodów, klisza dla komentatorów telewizyjnych). Ale podsumowując: dramatu nie ma. Z nim jest taki problem, że za każdym razem, kiedy zaczynało mu iść na rodzimych boiskach, to stawał przed lustrem, dumnie klepał się w pierś i postanawiał wyruszać na zachód.

ekstraklasa-2020-02-13-18-02-46

Kilka lat temu nazwaliśmy go domatorem i pisaliśmy o nim tak:

”Po ładnych kilku latach co najmniej przyzwoitej gry w Legii, Borysiuk wyrusza na Zachód. Zrozumiały ruch – czas spróbować się wśród mocniejszych. Miał 20 lat, idealny moment, by spróbować wyjechać z Polski i zrobić międzynarodową karierę.

Reklama

Później, cóż, po prostu nie pykło. Bundesliga. Spadek. Strata miejsca w Kaiserslautern. Nieudane wypożyczenie do Wołgi.

Aż wreszcie powrót do kraju jak haust świeżego powietrza. Konsekwentne przypominanie wszystkim w lidze kto to jest Borysiuk. Wiosną 2015 roku powrót do Legii i świętowanie dubletu.

I wtedy kusząca propozycja z QPR, być może ostatnia okazja, by spróbować sił na Zachodzie. Ariel wyjeżdża do Anglii, ale tam prezentuje się po prostu przeciętnie. Na tyle przeciętnie że Rangers oddają go bez żalu do Lechii.

W Ekstraklasie znowu potwierdza swoją jakość. W barwach Lechii jest wiosną najlepszym piłkarzem z pola. Według naszych not zarobił a średnią 5.79, czyli niemal zawsze był graczem czołowym, biorącym odpowiedzialność, nie schodzącym poniżej pewnego solidnego poziomu. W całej drużynie Nowaka lepsze noty wykręcił tylko fenomenalny tamtej wiosny Kuciak.

[etoto league=”pol”]
To faktycznie dużo o nim mówi. Potem znowu wrócił do Polski i nie choć nie było już jakoś spektakularnie, to dalej był solidny. Tak, po prostu solidny, bez większej filozofii:
2017/18 (wiosna): Lecha Gdańsk – 12 meczów
2018/19 (jesień): Lechia Gdańsk – 5 meczów
2018/19 (wiosna): Wisła Płock – 12 meczów, 2 gole
Latem – tu nikogo nie zaskoczył – wyjechał sobie do Mołdawii, żeby tam pokopać sobie w Sheriffie Tiraspol. Zagrał 10 razy, zazwyczaj w pełnym wymiarze czasowym, a jego drużyna z nim w składzie nie przegrała żadnego meczu i pewnie zdobyła mistrzostwo Mołdawii. Miło, sympatycznie, ładny wpis do CV. No i teraz Borysiuk wraca do Jagiellonii. Jagiellonii, w której jest… potrzebny.
Aktualnie środek pola obstawiają tam Pospisil i Romańczuk. Duet niezły na polskie warunki. Pierwszy odpowiada w nim za ofensywę, drugi za defensywę. Rzut oka na statystyki i noty:
Romanczuk – 2 gole, 2 kluczowe podania, 5,20
Pospisil – 3 asysty, 5 kluczowych podań, 5,00
Dramatu nie ma, szału też nie. Borysiuk może wejść za ich obu, nie obniży poziomu, da jakość, nie mamy ku temu wątpliwości. Problem jest jednak taki, że ten transfer to bardziej akt desperacji, aniżeli jakieś planowane i sensowne wzmocnienia. Tak jakby ktoś w Białymstoku zastanowił się: ”Mhm, czego nam brakuje”. A potem stworzył listę. Brakuje zaangażowania? Tak. Brakuje Polaków? Tak. Brakuje Polaków jeszcze raz? Tak. Na jakie pozycje brakuje? Pewnie na wszystkie, ale niech będzie pomoc.
Potem przesondowano rynek i wybrano Makuszewskiego z Borysiukiem. No, wszystko super, swojego czasu i jeden, i drugi to na poziom ligi wysoki poziom, ale teraz? Teraz już nie elektryzują i nie zaczną elektryzować. To wzmocnienia, które się bronią, ale czy podnoszą poziom ligi? Nie. Czy podnoszą poziom samej Jagiellonii? Nie obniżają, więcej nie można od nich wymagać. Czy zapewnią pierwszą ósemkę? Nie powiemy, że w Białymstoku po ich zakontraktowaniu są jakoś szczególnie bliżej…
Fot. NewsPix.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...