Reklama

Pogoń na mistrza? Dlaczego ta misja nie musi się udać?

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2020, 09:14 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kibice Pogoni Szczecin mają po rundzie jesiennej rozpalone nadzieje. I nic dziwnego – klub z Pomorza Zachodniego, od momentu powrotu do Ekstraklasy, był w najlepszym wypadku solidnym średniakiem. Wiele zmieniło się po przyjściu Kosty Runjaicia, choć wszystkie sezony, w których niemiecki szkoleniowiec prowadził tę drużynę, pozostawiają po sobie niedosyt. W pierwszym z nich spokojnie utrzymał Pogoń w lidze, w drugim – znów stworzył drużynę będącą solidnym średniakiem. W międzyczasie klub wzrastał na poziomie organizacyjnym, rundę jesienną Pogoń zaczyna jako trzecia siła w lidze. W teorii ma wszystko, by zaatakować liderującą Legię, zwłaszcza po dwóch bezpośrednich zwycięstwach nad nią, ale… dziś będziemy nieco sceptyczni. Dlaczego Pogoni będzie trudno włączyć się w wyścig o mistrzostwo? Poszukajmy dziury w całym.

Pogoń na mistrza? Dlaczego ta misja nie musi się udać?

Widzimy co najmniej cztery mocne argumentu za tym, że Pogoń nie będzie faworytem w drodze po tytuł. Po pierwsze…

a) Pogoń nie ma parcia na wynik. I to żaden zarzut – ów wniosek wynika z polityki klubu, która jest nad wyraz rozsądna. Wielu prezesów widząc, że ich klub zimuje na podium, rzuciłoby wszystkie siły do ataku. Trochę na zasadzie: jak nie teraz, to kiedy? W Szczecinie natomiast na obecny układ tabeli zareagowano nadzwyczaj spokojnie. Mimo że w klubowej kasie pustki nie świecą – a to za sprawą transferów Walukiewicza czy Buksy – nikt w Pogoni nie zamierza działać na hurra. Mogli ściągnąć czterech-pięciu piłkarzy i zaatakować pierwsze miejsce? Pewnie mogli. Ale gdyby to nie wypaliło – obudziliby się z ręką w nocniku i wstrzymali harmonijny rozwój klubu na rok czy dwa. W efekcie został ściągnięty tylko Paweł Cibicki – i to także dlatego, że na rynku pojawiła się akurat taka okazja.

Czy to dobre działanie? Długofalowo – na pewno tak. W kontekście tego sezonu – raczej nie. Ale chyba ważniejsze jest to, co może czekać Pogoń za kilka lat, a nie to, co jutro.

b) odszedł kluczowy gracz. I to naprawdę kluczowy – Adam Buksa miał udział (gol lub asysta) przy dokładnie połowie bramek, jakie strzelili szczecinianie. Żaden piłkarz ligi nie miał tak dużego wpływu na zdobycze bramkowe swojej drużyny. Potrafił zrobić coś z niczego, wykorzystywał sytuacje, samemu je kreował. Problem związany z jego odejściem jest tym większy, że…

Reklama

c) nie znaleziono jeszcze pewnego zastępstwa dla Buksy. Szczecińscy kibice przed inauguracją rundy mogą żyć nadziejami – by nie powiedzieć: złudzeniami – że któryś z dotychczasowych snajperów się przełamie. To już w zasadzie pewne, że za atak będą odpowiedzialni…

– Michalis Manias (zero goli przez rundę)
– Soufian Benyamina (dwa gole przez 1,5 roku)
– Adam Frączczak (wieczny zapchajdziura, obecnie leczący uraz, jeden gol jesienią).

ekstraklasa-2020-02-09-08-02-16

„Portowcy” wierzą, że koniec końców któryś z zagranicznych napastników wypali. W końcu Manias był ściągany jako zastępstwo Buksy jeden do jednego – zostało mu powiedziane, że przychodzi jako pierwszy napastnik, bo jego polski konkurent z pewnością wyjedzie. Sam Buksa był  zresztą latem spakowany, wyjechałby z pewnością już pół roku temu, gdyby nie to, że rozmowy z innymi klubami nie wypaliły. Został w Szczecinie, a więc musiał grać wszystko – raz, że był po prostu lepszy, dwa – regularną grą zwiększał swoją wartość. Manias nie miał podjazdu, pierwsze pół roku stracił, a już układał sobie w głowie, że do Polski przyjeżdża jako gość do regularnej gry…

Inaczej sprawy mają się z Benyaminą – on pierwsze pół roku w Polsce stracił z powodu niecodziennej, ale poważnej kontuzji, po której przez jakiś czas nie wiadomo było, czy w ogóle odzyska wzrok. Dziś widzi, ale od momentu tego urazu nie jest w stanie się przebić w drużynie Pogoni. Na obozie przygotowawczym strzelił dwa gole i wydaje się, że to on może wyjść w pierwszym składzie.

W odwodzie zawsze jest jeszcze Adam Frączczak, przeżywający w ostatnim czasie większe problemy niż brak miejsca w składzie. Wydaje się, że Pogoń będzie w pierwszej kolejności celowała w dwie pierwsze opcje. Ale nie zdziwiłoby nas to szczególnie, gdyby koniec końców uśmiechnęła się do swojego nominalnego kapitana.

Reklama

[etoto league=”pol”]

d) bo w każdym z pierwszych czterech meczów Pogoń może polec. Szczecinianie nie lubią rywali, którzy oddają pole, cofają się głęboko, każą im martwić się o rozegranie akcji. Wtedy często… głupieją. Wystarczy spojrzeć na pięć ostatnich wyników z drużynami z dołu tabeli:

⁃ 0:1 z Koroną,
⁃ 0:1 z Wisłą Kraków,
⁃ 1:1 z Arką,
⁃ 1:2 z Rakowem,
⁃ 1:1 z Górnikiem

Zero zwycięstw, w najlepszym razie remisy. Nie trzeba specjalnych zdolności diagnostycznych, by stwierdzić u Pogoni pewien problem. Pierwsze wiosenne mecze „Portowcy” grają kolejno z Wisłą Płock, Śląskiem Wrocław, ŁKS-em i Górnikiem Zabrze. W każdym z tych meczów będą faworytem i spotkają drużynę zabunkrowaną we własnym polu karnym. Jesienią z tą czwórką wygrali tylko jeden mecz. Zapowiada się na męczenie buły, które niekoniecznie musi zakończyć się happy endem.

***

Wnioski? Pogoń rozwija się świetnie, jest bardzo poukładanym klubem, wznosi swój stadion, ciężko jej nie oklaskiwać. Nie zamierza wydawać pieniędzy na „ura bura ciocia Agata” – woli robić to rozsądnie, na tyle, na ile pozwala klubowy budżet. A trofea? Wygląda na to, że przyjdą. Ale niekoniecznie jeszcze w tym sezonie.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-618-2020-02-09-03_44_57

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
7
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

0 komentarzy

Loading...