Reklama

Polskie piwo? Tego się nie da pić! Czeski film z Pospisilem i Prikrylem

redakcja

Autor:redakcja

08 lutego 2020, 13:19 • 11 min czytania 0 komentarzy

Motorem napędowym Jagiellonii została jesienią dwójka Czechów – Martin Pospisil znajdował się w najlepszej formie od przyjazdu do Polski, a Tomas Prikryl okazał się czołowym asystentem ligi (pięć ostatnich podań). Spotkaliśmy się z nimi i porozmawialiśmy o… Czechach. 

Polskie piwo? Tego się nie da pić! Czeski film z Pospisilem i Prikrylem

Dlaczego polskiego piwa nie da się pić? Czy wylewanie piany z piwa to nietakt? Czemu w Czechach lepiej nie szukać drogi? Czy czeski humor można zrozumieć i z jakich powodów ciężko ogląda się w Polsce filmy? Dlaczego największym błędem sprzedawcy jest przyznanie się do tego, że sprzedaje polskie mięso? Czy wyobrażenie o wyluzowanych Czechach to mit? Zapraszamy. 

Dlaczego nie zostaliście hokeistami? 

Tomas Prikryl: – Bo jestem za mały! Nie mam odpowiedniej postury, ale zawsze grało się w hokeja na wiosce, gdy była zima. 

Martin Pospisil: – Ja też zawsze lubiłem hokeja. Zacząłem grać w niego mniej więcej wtedy, co w piłkę. Graliśmy na wiosce dla zabawy. Później zobaczyłem, że w piłce idzie mi trochę lepiej, więc postawiłem na futbol. Zresztą – do hokeja potrzeba było więcej pieniędzy. Grali w niego głównie ci, którzy mieli bogatych rodziców. Ale ja zawsze byłem przekonany, że chcę grać w piłkę. Nie było tak, że chciałem zostać profesjonalnym hokeistą, ale nie mogłem.

Reklama

Tomas Prikryl: – Do piłki nożnej potrzebowałeś tylko butów, a do hokeja cały sprzęt. Ja też grałem głównie dla zabawy. Nic poważnego.

Martin Pospisil: – Ale obserwować dalej lubię. Nawet ostatnio Czesi grali – oczywiście oglądałem.

Jak wyglądała wasza gra w hokeja? Grało się na zamarzniętym stawie?

Martin Pospisil: – Rybnik zamarzał, wszyscy się spotykaliśmy i się grało. Mieliśmy nawet oświetlenie, więc zdarzało się grać do nocy.

Tomas Prikryl: – U nas nie było stawu, ale ktoś zawsze nastrikal wody na placyk i przez noc zamarzała. Rano mieliśmy boisko.

Martin Pospisil: – Kije się kupowało, ale w naszym przypadku raczej te tańsze.

Reklama

Tomas Prikryl: – Takie klasyczne, z drewna. U ciebie też? 

Martin Pospisil: – Tak. Jak się złamał, to naprawiało się go śrubokrętem i grało się dalej. Pamiętam też, że czasem graliśmy na betonie piłką do tenisa. Bez łyżew naturalnie, biegało się w butach. To wioska – grało się we wszystko. 

Tomas Prikryl: – Ja też spróbowałem u siebie chyba każdego sportu.

Hokeiści są bardziej popularni w Czechach niż piłkarze? 

Tomas Prikryl: – Różnie. Jak jest zima, dominuje hokej. Latem to się zmienia i piłka jest na pierwszym miejscu. Najwięcej osób kibicuje, gdy są mistrzostwa. Mecze puszczane są w restauracjach i miejscach publicznych. Naród tym żyje.

Martin Pospisil: – Wszędzie widać wtedy czeskie flagi. W hokeju mistrzostwa są co rok, w piłce trzeba dłużej czekać. W erze Jaromira Jagra wszyscy byli za hokejem. Zdobywaliśmy wtedy złote medale. Teraz przyszła kolej na młodych.

BELEK 27.01.2020 MECZ TOWARZYSKI: JAGIELLONIA BIALYSTOK - DNIPRO-1 DNIEPROPIETROWSK 1:0 --- FRIENDLY FOOTBALL MATCH: JAGIELLONIA BIALYSTOK - SC DNIPRO-1 DNIPRO 1:0 MARTIN POSPISIL FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Martin, masz ksywę Pepik, tak?

Martin Pospisil: – Zgadza się. 

To jaką w takim razie ty masz, Tomas? Pepik 2?

Tomas Prikryl: – Czasami dla żartu koledzy tak mówią! Ale generalnie jestem Tomasz. 

Macie świadomość, że w Polsce często śmiejemy się z czeskiego?

Martin Pospisil: – Jest parę takich słówek, ale myślałem, że będzie tego dużo więcej. Ale pamiętaj, że to działa w dwie strony – dla Czechów wasze słowa też są śmieszne. Ale tak samo nie ma ich zbyt wiele.

Co na przykład? 

Tomas Prikryl: – (śmiech) Nie wiem, czy możemy mówić! 

Martin Pospisil: – Na przykład polska „droga” to po czesku narkotyki. Raz to usłyszałem i nie wiedziałem, co powiedzieć. Najbardziej śmieszne jest, wiadomo – „szukać”.

Lepiej żeby polski turysta w Czechach niczego nie szukał.

Tomas Prikryl: – Jak usłyszałem to za pierwszym razem, przeraziłem się. „Zaraz, zaraz, co ty powiedziałeś?!” 

Martin Pospisil: Mi przez jakiś czas było ciężko w ogóle powiedzieć to słówko. Czułem się nienaturalnie.

Tomas Prikryl: – Ja też, ale teraz jest już normalnie.

Zdarzyło wam się kupić w Polsce czerstwy chleb?

Martin Pospisil: – Cerstvy? Przecież to czeskie słówko.

W Polsce znaczy coś odwrotnego. W Czechach cerstvy chleb to świeży chleb, w Polsce – nieświeży, dwudniowy.

Tomas Prikryl: – Nie wiedziałem. 

Martin Pospisil: – Ja też. Uczymy się cały czas. A na przykład kveten u nas polski „maj”. Można się pogubić.

Wiecie, co oznacza czeski film? 

Martin Pospisil: – Dotarło to od nas. Ale co znaczy? 

Sytuacja, w której nikt nic nie wie, nie wiadomo o co chodzi.

Tomas Prikryl: – Dlaczego tak jest? To dlatego, że Polacy nie rozumieją czeskiego poczucia humoru? 

Martin Pospisil: – Jak obserwują czeskie filmy to pewnie nie wiedzą, o co chodzi!

Chyba tak. 

Martin Pospisil: – A my mamy dobre filmy. 

Tomas Prikryl: – Nawet bardzo dobre! Ale też słyszałem, że wielu obcokrajowców nie wie, o co w nich chodzi. 

Martin Pospisil: – Bo czeski humor jest specyficzny. Ulubiony film nasz obu to klasyka – „Dědictví aneb Kurvahošigutntag” (polski tytuł: „Spadek albo kurwachopygutntag” – red.). Chyba najbardziej lubiany film w całym kraju. Nie ma Czecha, który by go nie widział. Możesz oglądać go dwudziesty raz, a i tak się śmiejesz. Ale zdaję sobie sprawę, że to czeski humor, który nie wszyscy rozumieją. 

Tomas Prikryl: – Opowiada o życiu na wiosce. 

Martin Pospisil: – Główny bohater cały czas pije. Nie ma nic i w jednym momencie dostaje spadek – staje się milionerem. 

Tomas Prikryl: – Nie ma pojęcia, co zrobić z tymi pieniędzmi.

Martin Pospisil: – I funduje całej wiosce, co tylko chcą. A propos filmów – polski dubbing to katastrofa! Jak może być tak, że głos podkłada tylko jeden lektor? W Czechach każda osoba ma swój osobny głos. Kobieta ma kobiecy, mężczyzna męski, dziecko dziecięcy. 

U nas też, ale w niewielu filmach.  

Martin Pospisil: – Nigdy nie wiem, o co chodzi. Dziwne. Do teraz się jeszcze do tego nie przyzwyczaiłem. 

BELEK 21.01.2020 MECZ TOWARZYSKI --- FRIENDLY FOOTBALL MATCH: JAGIELLONIA BIALYSTOK - BALLKANI SUHAREKE 3:3 TOMAS PRIKRYL FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

To prawda, że czeskie piwo jest najlepsze na świecie? 

Tomas Prikryl: – Tak.

Martin Pospisil: – Tak. Ale Tomas musi o tym powiedzieć, bo pije więcej piwa ode mnie (śmiech).

Tomas Prikryl: – Hej, tylko jak jest przerwa na kadrę!

Martin Pospisil: – Nie piję zbyt dużo piwa, ale jak porównuję polskie i czeskie… Nie da się tego porównać. Nie tylko polskie jest takie, gdziekolwiek jestem zagranicą czuję, że to nie jest piwo. Nie da się pić. U was można kupić czeskie piwa, ale w tej puszce to i tak nie jest to, co być powinno. Prawdziwe piwo jest z nalewaka. Musi być z pianką. Zimą byłem w górach i byli tam Polacy. 

Tomas Prikryl: – Słyszałem, to jest katastrofa! 

Martin Pospisil: – Klasyczne czeskie piwo musi mieć piankę na trzy palce. Oni wzięli łyżkę i wylewali piankę z piwa. Wszyscy na nich patrzą: co oni robią?! 

Tomas Prikryl: – W Czechach jest prosta zasada: nie ma pianki – nie ma piwa. Jeśli podadzą ci piwo bez piany, możesz je zwrócić. Mówimy na nie cochtan.

Martin Pospisil: – Jest też na przykład mliko, czyli kufel wypełniony cały pianą, albo hladinkasnyt, czyli coś pomiędzy. Kelnerzy muszą robić specjalne kursy, jak nalewać piwo. Też dlatego w Czechach piwo smakuje dużo lepiej – kelnerzy wiedzą, jak je podać. Piwo powinno się nalewać na pięć-sześć razy. W Polsce zwykle leją na raz i od razu podają.

Piliście w Polsce piwo z nalewaka?

Martin Pospisil: – Próbowałem. 

W Polsce jest na odwrót – to z nalewaka jest najgorsze, często dodatkowo rozwodnione. 

Martin Pospisil: – I takie gazowane, że nie da pić. 

 Tomas Prikryl: – Faktycznie, zauważyłem, że w restauracjach ludzie często zamawiają w butelkach. U nas jest zupełnie na odwrót.

W czym Czesi są lepsi od Polaków?

Martin Pospisil: – W hokeju. 

To wiadomo.

Tomas Prikryl: – Mamy piękniejsze kobiety.

Martin Pospisil: – To prawda, ale może nie pisz tego, bo kibicki z Białegostoku nie będą zadowolone! (śmiech) Są piękne, ale Czeszki są jeszcze piękniejsze. 

Kto jest bardziej pracowici? Polacy?

Martin Pospisil: – Tak, bez dwóch zdań. Jak Polak wyjdzie na boisko, to wiesz, że będzie zapierdzielał. Widać od razu, że ma większą agresję.  

Tomas Prikryl: – Też mi się tak wydaje. Jak czegoś nie trzeba, to się Czech ukryje, schowa.

Bardzo niewielu waszych rodaków wyjeżdża zagranicę. Masa Polaków żyje z kolei w Anglii, Niemczech czy nawet w Pradze. 

Martin Pospisil: – Bo Czesi są lenie! Wystarczy im siedzieć w domu. Nie chcą próbować nic nowego. 

Tomas Prikryl: – Teraz jest młoda generacja, dużo influencerów, młodzi lubią wyjeżdżać zagranicę, poznawać coś nowego. Wielu Czechów starszego pokolenia nie zna języków. Nie chciało im się uczyć. Ale to się zmienia. 

BIALYSTOK 15.05.2019 MECZ 36. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19: JAGIELLONIA BIALYSTOK - LEGIA WARSZAWA 1:0 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: JAGIELLONIA BIALYSTOK - LEGIA WARSAW 1:0 MARTIN POSPISIL MARKO VESOVIC FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Za co nie lubicie Czechów? Jaka jest wasza wada narodowa? 

Martin Pospisil: – Moim zdaniem zazdrość. Jak ci idzie, masz wynik, więcej jest zazdrośników niż ludzi, którzy cię wspierają. Mało kto cieszy się z twoich sukcesów. Gdy w Ołomuńcu przegrywaliśmy mecz, od razu  było dwieście komentarzy. Wygrasz – nikogo to nie obchodzi, komentarzy jest pięć. 

Tomas Prikryl: – Czesi tacy są, zwłaszcza w sporcie. Dużo jest hejtu. Ale raczej nie mam rzeczy, która mnie bardzo drażni w moim narodzie. Może to, że mamy przekonanie, że we wszystkim jesteśmy słabi. A w sporcie osiągamy dużo – świetnie gramy w hokej, radzimy sobie w piłce, mamy tenisistów. Ilu tenisistek mamy w pierwszej trzydziestce WTA? 

Martin Pospisil: – Pliskova, Kvitova, Vondrousova, Muchova, Strycova… Pięć. 

Tomas Prikryl: – Ale wszyscy i tak czekają na ten moment, jak nie będzie szło. 

Martin Pospisil: – Byli przyzwyczajeni przed laty do tego, że zawsze był jakiś wynik – złoto, srebro, brąz. Jak już nie ma niczego aż tak wielkiego, sport przestaje im się podobać.  

To ciekawe, bo w Polsce jest takie wyobrażenie, że Czesi niczym się nie przejmują, są bardzo wyluzowanym narodem.

Tomas Prikryl: – Słyszałem, że wszyscy tak o nas myślą – fajnie sobie żyjemy, jest spokojnie. Ale tak nie ma. Często się obrażamy. 

Martin Pospisil: – Najbardziej to widać, gdy jedziesz gdzieś daleko na wakacje. Widzisz, że wszyscy są uśmiechnięci, pozytywni. Jesteś na lotnisku w Czechach i od razu widzisz innych ludzi. Byłem zaskoczony, jacy pozytywni ludzie są w Białymstoku. Słyszałem o Polsce, że tu też jest dużo zazdrosnych ludzi, ale dowiedziałem się potem, że jest duża różnica, w jakim mieście żyjesz. Inaczej jest w Krakowie, inaczej w Warszawie, inaczej w Białymstoku. Trafiliśmy chyba do dobrego miejsca. 

Czego z Czech najbardziej wam brakuje? 

Martin Pospisil: – Jedzenia. Zawsze jak przyjeżdżam do Czech, wybieram się od razu na klasyczne czeskie jedzenie.

Tomas Prikryl: – O tak. Knedliky.

Martin Pospisil: – Poza tym wszystko jest podobne. W Polsce można kupić wszystko – nawet rzeczy typowo czeskie.

Macie jakąś czeską knajpę w Białymstoku?

Martin Pospisil: – Nie. Ale w Warszawie jest. Tomas, może otworzymy?

Tomas Prikryl: – Dobry pomysł. 

BIALYSTOK 17.08.2019 MECZ 5. KOLEJKA PKO EKSTRAKLASA SEZON 2019/20 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: JAGIELLONIA BIALYSTOK - GORNIK ZABRZE 3:1 TOMAS PRIKRYL FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Czesi lubią Polaków? 

Tomas Prikryl: – Nie lubią nikogo! 

Martin Pospisil: – Teraz już się trochę poprawiło, ale wcześniej nie lubili Polaków. 

Tomas Prikryl: – Tak było, po prostu. Utarło się przez lata, że Polaków się nie lubi. Od kiedy pamiętam, było takie myślenie.

Dużo było w Czechach – jak w Niemczech – żartów o tym, że Polacy to złodzieje. 

Tomas Prikryl: – Było, było. Możliwe, że to jest powód. Ale to tylko taka gadanina. 

Martin Pospisil: – Jak w sklepie było coś polskiego, na przykład mięso, wszyscy mówili, że nie jest zbyt dobrej jakości. Gdy tylko sprzedawca się przyznał, że pochodzi z Polski, nikt nie chciał kupować. Mieli to w głowach już tak głęboko zakorzenione – z Polski, znaczy, że nie dobre. Teraz się to zmienia. Wszyscy widzą, że Polska nas przegoniła, poszła do przodu. 

U nas mówi się, że Polacy lubią Czechów, bo z każdym innym sąsiadem zdążyli się już skłócić.

Martin Pospisil: – Ja się spotkałem tu z dużą sympatią. Wszyscy chcieli pomagać. Gdy mówiłem, że jestem z Czech, podchodzili do tego bardzo pozytywnie. Nie wiem czy dlatego, że byłem z Czech, czy po prostu chcieli zaopiekować się obcokrajowcem, ale byłem pozytywnie zaskoczony wszystkim. 

Tomas Prikryl: – W Polsce generalnie masz dużo więcej zagranicznych piłkarzy. W Czechach jest ich niewielu i zwykle trzymają się razem, w swojej grupce. Szatnia jest specyficzna. 

Martin Pospisil: Po meczu cała czeska drużyna wychodzi razem.

Tomas Prikryl: – W trakcie tygodnia też są bardzo zżyci. 

Martin Pospisil: – Ale Polska jest bardzo podobna pod tym względem. Rozmawiam z chłopakami, którzy grali w lepszych ligach i tam jeszcze bardziej traktują piłkę jak pracę, mniej ze sobą wychodzą.

Tomas Prikryl: – Często Czech cieszy się, gdy już wraca do naszej ligi. Może odetchnąć.

Zdziwiło was, ile w Polsce jest kościołów? Podobno 80% Czechów nie wyznaje żadnej religii.

Martin Pospisil: – W samym Białymstoku ile jest! Tak, jestem zaskoczony, nie wiedziałem wcześniej, że aż tak to wygląda. U nas w ogóle nie ma takich tradycji. Mało kto chodzi do kościoła. W Polsce to normalne, że ktoś wierzy, u nas jak ktoś jest wierzący, to wszyscy na niego patrzą: ale jak to, co ty robisz?

Tomas Prikryl: – Wcześniej tak nie było, ale teraz nie ma wierzących. W Czechach funkcjonuje takie wyobrażenie o Polakach. Mówisz „Polak”, myślisz – wierzący.  

A jesteście otwartym, tolerancyjnym narodem? Mówi się o was, że tak.

Martin Pospisil: – To się nie zgadzam. Zależy od miasta. Ale większość nie jest otwarta. 

Tomas Prikryl: – Wielu lubi swojego, ale obcego już nie chcą. 

Martin Pospisil: – Jesteśmy zamknięci w swoim gronie. Ja i Tomas jesteśmy tolerancyjni, ale zależy na kogo trafisz.

Tomas Prikryl: – Zwłaszcza w mniejszych miastach, bo w większych ludzie są bardziej otwarci. Chłopak ma takie włosy, dziewczyna wygląda inaczej – nikt na nich nie patrzy, jest normalnie. Jak z wioski pojedziesz do miasta, wszyscy poznają, że jesteś z wioski. Tak samo na odwrót – jak pojedziesz z miasta na wieś, wszyscy będą na ciebie patrzeć, że tak wyglądasz. 

Martin Pospisil: – O tym, że jesteśmy otwarci, gdzieś przeczytałeś?

Tak. 

Tomas Prikryl: – To chyba dobrze, że tak o nas piszą! 

Martin Pospisil: – Generalnie nie ma wielkiej różnicy pomiędzy oboma krajami. Wiadomo, w domu jest w domu – masz swoją rodzinę, swoich znajomych. Ale świetnie się czuję w Białymstoku. Niby jesteś daleko, ale tego nie czujesz, bo jest podobnie.

Tomas Prikryl: – Wiele rzeczy jest takich samych. Bardzo szybko się przyzwyczailiśmy. Ale oczywiście – dom to jednak dom. 

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-613-2020-02-08-12_53_27

Rozmawiał JAKUB BIAŁEK

Fot. newspix.pl / FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...