– Nie można mieć 40 ludzi i wszystkim płacić, bo to by wykrwawiło klub, którego dobro zawsze jest na pierwszym miejscu. Trzeba brać na siebie konsekwencję pewnych działań. My musimy działać mądrze, wyciągać maksa z tego, co mamy – i mimo wszystko wesprzeć się jakimiś ruchami personalnymi. Nie stać nas jednak na 5-6 transferów. Na tym rynku możemy oddać jeden, dwa strzały – i one muszą być celne, by nam pomogły. A nie byle jakie – tłumaczy na łamach “Sportu” raczej niewielką aktywność Korony Kielce na rynku transferowym jej trener Mirosław Smyła.
GAZETA WYBORCZA
Ile lat ma naprawdę Cristiano Ronaldo – pyta „GW” przy okazji 35. urodzin CR7.
Stale ćwiczy z Francisem Obikwelu, rodakiem nigeryjskiego pochodzenia, który w 2004 r. zdobył srebro olimpijskie w biegu na 100 m – pracuje nad możliwie najwydajniejszym zrywem, przyspieszeniem, techniką sprintu. Aplikuje też sobie trening koszykarski, by fruwać ponad obrońcami – i wciąż sięga piłki głową na takiej wysokości, że jego wyczyny porównuje się do wsadów gwiazd NBA (ostatnio wbił w ten sposób gola Sampdorii). On nie tyle „opóźnia efekty starzenia”, co wciąż się rozwija, chce nadal być w fazie wzrostu. I nieustannie odkrywa, testuje nowe metodologie.
– Góruje nad wszystkimi szybkością reakcji, bo codziennie pracuje nad szczegółami, nad którymi inni nie pracują nawet od święta. Chce być tylko w optymalnej formie fizycznej, a ostatnio jest – mówi Maurizio Sarri.
SUPER EXPRESS
Lechia Dzierżoniów przebuduje stadion dzięki transferowi Krzysztofa Piątka. Z jej prezesem, Pawłem Sibikiem, rozmawia Marcin Szczepański.
Lechia może liczyć na duże pieniądze za wyszkolenie Piątka. Co dla klubu jest najpilniejszą sprawą?
– Przebudowa stadionu, który nie był modernizowany od wielu lat. Już wcześniej powstał projekt jego przebudowy. Miasto uwzględniło pieniądze w budżecie na ten cel. Powstaną oświetlenie, kryta trybuna, będą krzesełka. Jak dostaniemy te pieniądze, to będziemy chcieli wspomóc tę inwestycję, aby jak najszybciej ją zrealizować.
Na co jeszcze spożytkujecie pieniądze?
– Pozwolą nam na normalne funkcjonowanie. Nie będzie trzeba się martwić, że zabraknie piłek czy innego sprzętu, że nie będzie z czego opłacić obozu. Odciąży się rodziców, bo wydatki spadały na nich.
RZECZPOSPOLITA
Andrzej Juskowiak przed startem rozgrywek między innymi o nadchodzącej kolejnej reformie ekstraklasy.
Planowany powrót do ligi 18-zespołowej oraz zniesienie podziału na grupę mistrzowską i spadkową to dobry pomysł?
– Wydaje mi się, że w ostatnich latach tyle zmienialiśmy, że przydałyby się teraz dwa–trzy lata spokoju. Od początku byłem przeciwny podziałowi punktów, gdyż to, co wypracowało się na boisku, nie powinno być odbierane.
Ale poza tym obecny wariant jest dobry?
– Tak. To, czy w ekstraklasie będzie 16 czy 18 drużyn, nie jest zresztą decydujące. Ważniejsze jest to, jak kształt ligi wpływa na grę w pucharach i podniesienie poziomu. Oczywiście odpływ zawodników i brak stabilizacji w klubach utrudnia ocenę zero-jedynkową. Przez podział na górną i dolną ósemkę liga jest ciekawa, dużo się dzieje w trakcie sezonu, nie ma meczów o pietruszkę. Kiedyś spotkałem się z opinią, że z tego powodu trenerzy – zwłaszcza na wiosnę, gdy trzeba walczyć o górną ósemkę, a później o utrzymanie – oszczędnie podchodzą do wprowadzania młodych piłkarzy, przede wszystkim w defensywie. W tej chwili młodzież ma zagwarantowane co najmniej jedno miejsce w wyjściowym składzie, więc ten argument odpada.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Pierwsze strony dla powracającej ekstraklasy. Robert Błoński pisze, że choć ekstraklasa straciła całą masę wiodących postaci, wcale wiosną nie musi być nudna.
CZY ZNOWU BĘDZIE NIEOCZYWISTY MISTRZ?
Ponad rok temu Michał Probierz odważnie deklarował, że Pasy grają o mistrzostwo. Rozgrywki rozpoczęły od pięciu porażek oraz trzech remisów i szkoleniowiec Cracovii został wyśmiany. Okazało się, że wiedział, co mówi i co robi. Ugasił pożar, wydźwignął zespół z zapaści i między grudniem 2018 a kwietniem 2019 jego drużyna wygrała 11 z 14 meczów, a potem wystąpiła w europejskich pucharach. Gdyby nie straty z początku, miejsce byłoby wyższe niż czwarte. Teraz Cracovia nie zaliczyła falstartu. Po 20 kolejkach traci do lidera dwa punkty, a nie dwanaście jak przed rokiem. Probierz szykuje się do gry o wszystko – wzmocnił zespół, a odejście wspomnianego Piszczka nie będzie odczuwalne, bo napastnik był rezerwowym. Cracovia przystępuje do wiosny silniejsza niż była. 29 lutego nastąpi weryfikacja jej planów. Pasy zagrają z Legią na jej boisku. Na niespodziankę w walce o tytuł liczą kibice w Szczecinie i Wrocławiu. Trenerzy Kosta Runjaic i Vitezslav Lavička zbudowali zespoły zdolne przeciwstawić się Legii. – Są dwa, trzy kluby marzące o tytule i jeden, który uważa, że mistrzostwo zdobyć musi, bo inaczej znowu dojdzie do katastrofy. Legia sama uważa, że wygranie ligi to konieczność, Cracovia z Pogonią i ktoś jeszcze mogą zrobić niespodziankę jak Piast rok temu – przewidywał prezes Boniek. A może do gry włączy się skreślony przez wielu Kolejorz?
Co dalej z Arką Gdynia po tym, jak Dominik Midak ogłosił, że chce się klubu pozbyć?
Niedawno Midak miał zasugerować, że oczekuje ze sprzedaży około pięciu milionów złotych, co niekoniecznie zachęci potencjalnego inwestora. – Ta kwota jest zupełnie nieadekwatna do sytuacji. Jeżeli ktoś chciałby przejąć klub, musiałby zapłacić tę sumę, a do tego jeszcze kolejnych kilka milionów przeznaczyć na spłatę zobowiązań i pokrycie wysokich kontraktów niektórych graczy. Boję się, że jeśli nie utrzymamy się w tym sezonie w ekstraklasie, kolejne rozgrywki zaczniemy od czwartej ligi – mówi nam człowiek ze stowarzyszenia kibiców.
Ale po kolei. Latem 2017 roku w mediach pojawiła się informacja, że 20-letni wówczas Dominik Midak został właścicielem Arki. Środowisko na początku było podzielone, co dobrze widać po wypowiedziach naszych rozmówców. – Zadawałem sobie pytanie: „Po co młodemu człowiekowi na dorobku klub piłkarski?”. Byłem sceptyczny, wydawało mi się to podejrzane – przekonuje osoba dobrze znająca realia Arki. – Wcześniej słyszeliśmy, że udziały mają jakieś dziwne spółki z Cypru, a teraz zobaczyliśmy młodego człowieka, który był zaangażowany. Przychodził na treningi, zakładał szalik i chodził na mecze. Pojawiał się też w szatni. Ludzie pomyśleli, że może być fajnie – tłumaczy człowiek ze stowarzyszenia kibiców.
A w środku zamieszania – transfer. Douglas Berqvist, środkowy obrońca, nowym graczem Arki. Wcześniej grał m.in. w prowadzonym przez Grahama Pottera (dziś menedżera Brighton) Östersunds.
– Doug jest zaprawionym w bojach środkowym obrońcą, który wiele w życiu doświadczył. Podoba mi się jego charakter i rozumienie gry – powiedział na powitanie Szweda trener Östersunds FK Graham Potter.
Decyzja o wyjeździe okazała się słuszna, bowiem z występów w ÖFK został najlepiej zapamiętany. Przyczynił się do zdobycia Pucharu Szwecji i wywalczenia awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Östersunds było jedną z rewelacji sezonu 2017/18 i dotarło aż do 1/16 finału rozgrywek. Odpadło dopiero po emocjonującym dwumeczu z Arsenalem (0:3, 2:1), w którym Bergqvist rozegrał 17 minut.
Drugim napastnikiem Lecha, w razie kontuzji Christiana Gytkjaera, jest w tym momencie 17-letni Filip Szymczak. Lech nadal szuka zastępcy dla Duńczyka.
Jeszcze w listopadzie dyrektor sportowy Tomasz Rząsa deklarował, że w zimowym oknie transferowym nie biorą pod uwagę sprowadzenia nowego napastnika. Pozycja Gytkjaera w ataku była niepodważalna, a jego zmiennikiem na końcówki spotkań lub w przypadku ewentualnego urazu miał być Paweł Tomczyk. A jesienią w kadrze był przecież jeszcze wypożyczony do Lecha z CSKA Moskwa Timur Żamaletdinow. Tyle że w ostatnich tygodniach sytuacja obu mocno się zmieniła.
– Na koniec rundy zawsze dokonujemy analiz zawodników i w przypadku Pawła wnioski nam się nie spodobały. Zauważyliśmy, że po dobrym początku sezonu później prezentował się trochę słabiej. Oceniliśmy, że na ten moment nie do końca widzimy go jako kandydata na potencjalnego zastępcę Gytkjaera. Dlatego uznaliśmy, że jeżeli zdołamy teraz ściągnąć nowego zawodnika, Paweł uda się na wypożyczenie, by wreszcie móc się konkretnie sprawdzić na poziomie ekstraklasy – wyjaśniał nam kilka dni temu sytuację Tomczyka dyrektor Rząsa (…).
Alternatywą dla Gytkjaera wiosną nie będzie również Żamaletdinow, który przez rok w Lechu zupełnie się nie sprawdził i przy Bułgarskiej już go nie potrzebują.
Dalej kilka newsów z ekstraklasy:
– Cracovia w pierwszym meczu rundy zagra bez zawieszonych Davida Jablonskiego i Michala Siplaka;
– Jacek Kiełb wraca do Korony Kielce;
– Ognjen Mudrinski i Mile Savković w rezerwach Jagiellonii;
– Dani Ramirez w Lechu, Antonio Dominguez w ŁKS-ie.
Diego Żivulić testowany na stoperze. Coraz bardziej realna jego gra na tej pozycji wobec kontuzji Wojciecha Golli.
– Diego jest mi znany jeszcze z czeskiej ligi. Już gdy załatwialiśmy jego sprowadzenie do Śląska, dobrze wiedziałem, że to defensywny pomocnik, ale jest w stanie pomóc na środku obrony. Na tej pozycji oczekuję piłkarza, który jest pewny w pojedynkach, który będzie umiał zaasekurować bocznego obrońcę, ale zarazem mającego też pewne wyczucie: kiedy należy zagrać po prostu bezpiecznie, a kiedy konstruktywnie. On jako defensywny pomocnik pewne naturalne cechy związane z graniem piłką po prostu ma – tłumaczy Lavička. Trzeba przyznać, że Czech zapracował na kredyt zaufania jeśli chodzi o takie nieoczywiste rozwiązania. Rok temu, kiedy Śląsk miał duże problemy z grą obronną, Trener razem ze sztabem sięgnął po inny „patent”, przy którym kibice zastanawiali się, o co chodzi. Wykorzystał lewego obrońcę Djordje Čotrę jako środkowego (…). W krytycznym momencie sezonu linia obronna z Čotrą stoperem utrzymała pole pod naporem nieprzyjaciela.
Iza Koprowiak porozmawiała po transferze do Ankaragucu z Danielem Łukasikiem. Między innymi o kulisach transferu do Turcji.
Negocjacje z Ankaragücü to była kwestia dni czy raczej godzin?
– W czwartek około godziny 20 usłyszałem o ofercie, o 1.30 w nocy kluby się dogadały. Ja szybko się zdecydowałem. Fajna liga, mogę nauczyć się czegoś nowego. Na pewno rozwinę się jako piłkarz. W Polsce występuję już bardzo długo, potrzebowałem zmiany. Czułem, że to pora, by wyjść ze strefy komfortu, spróbować czegoś nowego. Potrzebowałem tego. Nowego bodźca, przewietrzenia głowy.
Czy to pan chciał wyjechać, czy Lechia na to naciskała?
– Inicjatywa wyszła z mojej strony. Lechia nie za bardzo była przekonana, ale porozmawiałem z osobami z klubu, przedstawiłem swoje argumenty i ostatecznie dostałem zielone światło.
Jakie były to argumenty?
– To dużo mocniejsza liga niż polska. Mają lepszych zawodników w ofensywie, więc poprawię swoją grę w defensywie. Nowe doświadczenie, poznam inny styl gry, inne schematy. Cie-szę się, że są tu Michał Pazdan i Konrad Michalak, to na pewno ułatwia aklimatyzację w zespole. Wiadomo, że zespół potrzebuje punktów, aby się utrzymać. Pierwszy mecz (z Kasimpasa FK 1:1), pomimo, że wielu zawodników w naszym zespole było nowych, napawa optymizmem.
SPORT
Sylwester Czereszewski widzi faworyta ligi w Legii, uważa że może z nią powalczyć Cracovia, a także że zdecydowanie wyższe miejsce powinna zajmować Jagiellonia.
Czy jest jakiś zespół, który pana zdaniem zasługuje na wyższą lokatę, niż zajmuje obecnie?
– Zdecydowanie Jagiellonia. Fajnie się ogląda jej mecze. Nie idzie to jednak w parze z wynikami. Białostoczanie grają ładną dla oka ofensywną piłkę, nieważne czy u siebie, czy na wyjeździe. Niestety, widocznie się to nie opłaca, patrząc na ich miejsce w tabeli. Jednak chciałbym, żeby znaleźli się chociaż na trzeciej pozycji. Białostoczanie znajdują się w trójce najlepiej grających drużyn razem z Pogonią i Legią. Mimo wszystko to raczej Cracovia będzie najbardziej naciskała na legionistów.
Cracovia solidnie wzmocniła się w środku pola. To pomoże w walce o mistrzostwo, a Florianowi Losajowi – o powołanie na Euro?
Już jutro o godzinie 18.00 piłkarze Cracovii wyjazdowym meczem z Arką Gdynia zainaugurują rundę wiosenną. Wicelider ekstraklasy w okresie zimowej przerwy transferowej wzmocnił drugą linię, sprowadzając trzech pomocników. Brazylijczyk Thiago przyszedł z Sandecji Nowy Sącz, Chorwat Ivan Fiolić grał ostatnio w cypryjskim AEK Larnaka, a wychowany w Belgii Kosowianin Florian Loshaj był zawodnikiem rumuńskiego klubu Politehnica Jassy.
Florian Loshaj mierzy wysoko. 12 stycznia tego roku, czyli tuż przed podpisaniem kontraktu z Cracovią, zadebiutował w reprezentacji Kosowa. Wybiegł w wyjściowej jedenastce drużyny, która w marcu walczyć będzie w barażach o awans do turnieju finałowego tegorocznych mistrzostw Europy. – Marzę o reprezentowaniu Kosowa – dodaje pomocnik Cracovii. – Zrobię wszystko, żeby najpierw awansować do Euro 2020, a później wystąpić w tym turnieju. W barażach zagramy z Macedonią Północną, a zwycięzca tej pary spotka się w finale z Gruzją lub Białorusią. Myślę, że mamy olbrzymią szansę.
W Gliwicach wiedzą, że „jaka inauguracja, taka cała runda” to hasło niemające wiele wspólnego z prawdą.
Piast nawet w swoich najlepszych sezonach olśniewająco nie rozpoczynał wiosennego grania. Dość powiedzieć, że w ostatnich pięciu sezonach tylko raz gliwiczanie wygrali więcej niż jeden mecz, licząc trzy pierwsze kolejki, które najczęściej rozgrywane są w lutym. Ten miesiąc zresztą jest średnio szczęśliwy dla Piasta. Drużyna z Okrzei przypadkowo lub nie, ma tendencję do rozkręcania się z kolejki na kolejkę. Dlatego zazwyczaj w lutym nie punktuje rewelacyjnie. W 2017 roku gliwiczanie zgarnęli okrągłe… 0 punktów, ale utrzymanie w ekstraklasie udało się zapewnić. A jak szło drużynie w dwóch najlepszych sezonach do tej pory w ekstraklasie? Przed rokiem przyszli mistrzowie Polski przegrali na wyjeździe z Cracovią 1:2, choć nie byli dużo gorsi od gospodarzy. Można powiedzieć, że tamta porażka zmobilizowała Piasta, który w drugiej kolejce w nowym roku rozgromił Lecha, a w Gdyni kontynuował serię. W 2016 roku gliwiczanie zostali wicemistrzami Polski. Wtedy startowali z dobrej pozycji, jako lider ekstraklasy, ale wiosnę rozpoczęli od falstartu. Zespół prowadzony wówczas przez Radoslava Latala najpierw zanotował dwa bezbramkowe remisy, by potem przegrać z Lechią. Ostatecznie Piast przegrał rywalizację o złoto z Legią, ale srebrny medal był do maja 2019 roku największym sukcesem klubu z Okrzei.
Dalej mamy wywiad z Mirosławem Smyłą, trenerem Korony Kielce. Tłumaczy między innymi, skąd mała liczba transferowych ruchów Korony.
Korona była skazana na pożarcie na rynku transferowym tak, jak to pokazuje pusta niemalże lista nabytków?
– Zima w kontekście transferów jest trudna. Kadra miała ponad 20 zawodników, o rozwiązanie umów nie jest łatwo. A nie można mieć 40 ludzi i wszystkim płacić, bo to by wykrwawiło klub, którego dobro zawsze jest na pierwszym miejscu. Trzeba brać na siebie konsekwencję pewnych działań. Musimy grać zawodnikami, jakich mieliśmy do dyspozycji. Staramy się przy tym wykonać jakieś ruchy – o ile nie cierpi na tym klub. Wiemy, że nietrudno przesadzić, a to się może źle skończyć. Różnie się dzieje z tymi, którzy jadą po bandzie. Lądują w I lidze – i sypią się dalej. My musimy działać mądrze, wyciągać maksa z tego, co mamy – i mimo wszystko wesprzeć się jakimiś ruchami personalnymi. Nie stać nas jednak na 5-6 transferów. Na tym rynku możemy oddać jeden, dwa strzały – i one muszą być celne, by nam pomogły. A nie byle jakie.
Cecarić, z którego wcześniej zrezygnowała Cracovia, to taki celny strzał? Zebraliście za ten ruch trochę krytyki.
– Ronaldo nie był do wzięcia! (śmiech). Skąd wziąć lekką ręką 15-20 tysięcy euro na napastnika, który ma jakieś tam CV – a w nim wpisane wszystkie ligi świata? I co? Mam włączyć InStata, obejrzeć dwa mecze, uwierzyć, że to wypali i nakłonić klub, by takiemu zawodnikowi zapłacić? Jaką to da gwarancję powodzenia? To nie jest takie proste. A Bojan to chłopak, który – po pierwsze – mógł do nas przylecieć do Turcji na treningi, po drugie – rozegrał sparing, po trzecie – poznaliśmy go, po czwarte – jest za normalne, rozsądne pieniądze. Grał dobrze w swojej ojczyźnie. To, że nie wyszło mu ostatnio w jednym miejscu, nie oznacza, że nie wyjdzie mu także w drugim. Krytyka – krytyką, ale oceńcie nas po, a nie przed. Przypomnę jeszcze tylko, że Cecarić w dwóch sparingach zdobył po bramce. A z tym wcześniej był u nas problem.
Roman Prochazka i Erik Jirka mają pociągnąć grę Górnika wiosną, choć Patrik Lendel ze słowackiego „Futbal magazin” nie jest przekonany że jeden czy drugi od razu będzie dużym wzmocnieniem.
Zaskoczyły pana transfery Romana Prochazki i Erika Jirki do Górnika?
– Czy zaskoczyły? Prochazka ostatnio w Viktorii Pilzno nie grał, a po tym, jak jako trener pojawił się tam Adrian Gula wiadomo było, że nie będzie występował, bo to trener, który znany jest z tego, że stawia na młodych graczy. Ze starszymi nie pracuje. Zresztą wcześniej też miał okresy, że nie występował. Co do Jirki, to został wypatrzony przez skautów i działaczy Crvenej Zvezdy, kiedy ta rywalizowała o miejsce w fazie play off Ligi Mistrzów ze Spartakiem. Trafił do klubu z Belgradu, ale nie przebił się tam do pierwszego zespołu.
Co można o nich powiedzieć? Będą wzmocnieniem?
– Prochazka, jak wspominałem, ostatnio nie grał regularnie. Nie jestem więc przekonany, że może jakoś pomóc. Co do Jirki, to potrzebuje czasu, żeby dojść do dobrej dyspozycji. Może po trzech meczach będzie silnym punktem. To pokaże wasza liga. Z drugiej strony ekstraklasa jest stworzonym miejscem dla słowackich piłkarzy.
fot. FotoPyK