Reklama

Ci goście wiosną w Ekstraklasie wyjdą z cienia?

redakcja

Autor:redakcja

04 lutego 2020, 16:54 • 6 min czytania 0 komentarzy

Każdy zespół ma w swoim składzie postaci z drugiego i trzeciego szeregu, które często już się chwilami pokazały, co niego grania liznęły. Aspirują do odgrywania ważniejszych ról, ale z różnych względów dotychczas im się nie udawało. Przed startem rundy wiosennej w Ekstraklasie zastanawiamy się, kto pasujący do takiego opisu najprędzej ma szansę wypłynąć na szersze wody.

Ci goście wiosną w Ekstraklasie wyjdą z cienia?

W tym gronie znajdują się przede wszystkim młodzi Polacy, często wracający do piłkarskiego świata żywych po różnych kontuzjach. Nie jest to jednak żelazna reguła. Są również już nie pierwszej świeżości obcokrajowcy i 30-letni Polak. O wielu z nich wciąż zbyt dużo nie wiemy. Ba, niektórych jeszcze nigdy nie widzieliśmy na boisku, ale są sygnały, że ten stan rzeczy wkrótce się zmieni.

RUBIO

Brat Carlitosa w ekstraklasowym debiucie strzelił efektownego gola Śląskowi Wrocław. Kibice Cracovii w sondzie uznali tę bramkę za najładniejszą w ich zespole w całym 2019 roku. Rubio potrafił też zachwycić swoim trafieniem w sparingu. Hiszpan jednak poprzestał na dwóch ligowych występach, bo pod koniec sierpnia trafił do szpitala z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Do meczowej kadry wrócił dopiero 25 listopada, ale w lidze więcej nie wystąpił. Zimą już normalnie przygotowywał się z kolegami. Na podstawie gier kontrolnych widać, że zacznie jako rezerwowy, ale jeśli zdrowie nie będzie mu przeszkadzać, powinien pokazać w tym roku znacznie więcej.

TIAGO ALVES

Reklama

Portugalczyk w 2019 roku notował błyskawiczne przeskoki. Wiosną świetnie prezentował się w II lidze w Olimpii Grudziądz i walnie przyczynił się do awansu. Na pierwszoligowym poziomie również od razu zaczął się wyróżniać i jeszcze przed końcem letniego okienka kupił go Piast. W tym momencie nastąpiło spowolnienie. Nowy pomocnik musiał się oswoić z wymaganiami Waldemara Fornalika. W Pucharze Polski nie zawodził, strzelał gole z Unią Skierniewice i Pogonią Siedlce. W Ekstraklasie zadebiutował w Gdyni, wchodząc na kilka minut. Zdążył nawet zmarnować dobrą sytuację.

Później zaczęły się problemy z plecami, przez które Alves opuścił siedem ostatnich kolejek. Zimowych przygotowań również nie zaczął na najwyższych obrotach, dopiero pod koniec tureckiego zgrupowania zagrał w sparingach z Szachtiorem Soligorsk i NK Celje. Do pełni formy jeszcze będzie dochodził, ale zakładamy, że w najbliższych miesiącach mistrzowie Polski będą mieli z niego znacznie większą pociechę.

Pilka nozna. PKO Ekstraklasa. Arka Gdynia - Piast Gliwice. 29.09.2019

MATYAS TAJTI

Młodzieżowy reprezentant Węgier (foto główne) trafił do Zagłębia Lubin 2 września i przez całą jesień nie zdołał zadebiutować w pierwszym zespole. Zagrał tylko dwa razy w rezerwach „Miedziowych”, za to niezmiennie występował w kadrze U-21 swojego kraju. Wygląda jednak na to, że nadchodzą dla niego lepsze czasy. Podczas zgrupowania w Turcji pokazał się z dobrej strony, a w obliczu problemów zdrowotnych Bartosza Slisza wyrósł na poważnego kandydata do pierwszego składu na inauguracyjną kolejkę. W próbie generalnej przed ligą zaliczył 76 minut w sparingu z Beroe Stara Zagora. Jest szansa, że zostanie zapamiętany znacznie lepiej niż Asmir Suljić który przychodził w tym samym dniu co on, rozegrał pięć meczów i w grudniu odszedł.

PRZEMYSŁAW BARGIEL

Reklama

Latem wrócił do Polski po epizodzie w młodzieżowych drużynach Milanu. W Śląsku Wrocław od razu zapowiadano, że jest raczej inwestycją na przyszłość. W pierwszej części sezonu terminował w trzecioligowych rezerwach, wystąpił nawet przeciwko Ruchowi Chorzów, w barwach którego jako 16-latek debiutował w Ekstraklasie. Pewnie dostałby jakieś minuty od Vitezslava Lavicki, lecz po drodze przyplątała się kontuzja.

Zimą jest już brany pod uwagę jako kandydat do gry w seniorskiej drużynie. W sparingach dostawał sporo szans i nieźle się prezentował. Pora zatem przypomnieć się obserwatorom na najwyższym szczeblu. Bargiel może dać większe pole manewru, bo dotychczas WKS w temacie młodzieżowca był w zasadzie uzależniony od Przemysława Płachety, który jako rocznik 1998 od przyszłego sezonu już tego statusu posiadać nie będzie.

HUBERT ADAMCZYK

Naprawdę obiecująco prezentował się w ubiegłym sezonie na wypożyczeniu w GKS-ie Tychy, ale po powrocie do Wisły Płock dość szybko doznał kontuzji łękotki i wypadł na resztę roku. Teraz zaczyna wszystko od zera. Trudno zakładać, żeby wskoczył szybko do wyjściowej jedenastki, ale szanse po wejściach z ławki powinien dostawać. Czas leci, 23 lutego dwudzieste drugie urodziny, a Adamczyk w świadomości wielu nadal jest „tym od juniorów Chelsea”. Pora zerwać z tą łatką.

Pilka nozna. Sparing. Wisla Plock - Slovan Bratyslawa. 22.01.2020

ALEKSANDER BUKSA

Jednego ładnego gola w Ekstraklasie już ma, ale liczymy, że w tej rundzie 17-latek z Wisły Kraków pokaże nam więcej. Jasne, w hierarchii napastników ciągle przed nim znajduje się Paweł Brożek, a możliwe, że przyjdzie ktoś jeszcze. Młody Buksa udowadnia jednak, że się rozwija i nie zadowala byle czym. Sam przyznaje, że zimowy obóz był dla niego najcięższy ze wszystkich trzech, które już przepracował z seniorami. Mimo to dał radę, w sparingach zdobył dwie bramki i bez wątpienia zapewnił lubiącemu stawiać na młodzież Arturowi Skowronkowi pozytywny ból głowy.

JULIUSZ LETNIOWSKI

Minął ponad rok od jego transferu z Bytovii, a nadal czeka na oficjalny debiut w Lechu. Większość kibiców nie rozpoznałoby go na ulicy. Najpierw drobnej postury pomocnik aż do września nie trenował normalnie przez ciągle powracający ból w kolanie. Później ogrywał się w drugoligowych rezerwach, w dziewięciu meczach strzelił trzy gole. Nadchodzi pora, by wejść na kolejny etap i wreszcie sprawdzić się w Ekstraklasie. Nie spodziewamy się, żeby Letniowski wygrał rywalizację z Marchwińskim i Ramirezem na pozycji „dziesiątki”, ale można go również wystawić na skrzydle. W takiej roli zagrał od początku do końca w generalnej próbie „Kolejorza” z Mariborem.

KAROL ANGIELSKI

Chłopak od dawna jest chodzącym nieszczęściem. Pod koniec wypożyczenia w Olimpii Grudziądz, gdy zmierzał po koronę króla strzelców I ligi, doznał masakrycznej kontuzji głowy w meczu z Wigrami Suwałki. Twarz dosłownie trzeba było mu poskładać od nowa. Lekarze w pewnym momencie wątpili, czy wróci do gry. Angielski na dłuższą metę nie przebił się potem w Piaście Gliwice, choć za kadencji Waldemara Fornalika strzelił dwa gole (swoje pierwsze w Ekstraklasie) i pomógł w utrzymaniu.

W Wiśle Płock w pierwszej rundzie wydawało się, że wychodzi na prostą: w ciągu tygodnia dwukrotnie trafiał w lidze i raz w Pucharze Polski. Ale potem po zderzeniu na treningu z Bartłomiejem Żynelem znów poważnie ucierpiała jego głowa. Była to mniej poważna sprawa niż w czasach Grudziądza, ale i tak dwa meczowe miesiące uciekły. Po powrocie do zdrowia grał od czasu do czasu, rywalizacja była spora. W tym sezonie natomiast dwukrotnie w bardzo krótkim odstępie łamał kość śródstopia w jednej i drugiej nodze. W efekcie jesienią u Radosława Sobolewskiego zagrał raptem kilka minut na Legii. Teraz wreszcie ma być dobrze. Droga do wyjściowego składu wydaje się jednak dość długa. Jest Grzegorz Kuświk, dopiero co pozyskany został Cillian Sheridan, a dobre recenzje zbiera sprowadzony z GKS-u Bełchatów 17-letni Dawid Kocyła.

Pilka nozna. PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa - Wisla Plock. 14.12.2019

MICHALIS MANIAS

Pozostanie Adam Buksy latem sprawiło, że szykowany na jego następcę Grek prawie nie podnosił się z ławki. I jest to jedyny argument na jego obronę, bo jak już grał, zupełnie nie przekonywał. Tak było w Pucharze Polski z drugoligową Stalą Rzeszów, tak było w 3. kolejce z Piastem (65 minut). Podobnie rzecz się przedstawiała na zakończenie ligowej jesieni. Buksa finalizował już odejście do USA, Manias przeciwko Koronie Kielce zaliczył pełny występ i wypadł słabiutko. No ale okej, prawdziwa weryfikacja ma nadejść wiosną, więc czekamy. W sparingach Grek grał regularnie i udało mu się trafić do siatki rumuńskiej Universitatei Craiova.

ANDRZEJ NIEWULIS

Kapitan Rakowa od kwietnia pauzuje z powodu kontuzji kolana. Zapowiedzi co do powrotu były bardziej optymistyczne, lecz skończyło się na ponad półrocznej przerwie. W efekcie jego ekstraklasowy dorobek to niezmiennie dwa mecze dla Jagiellonii z sezonu 2009/10. Zimą Niewulis też nie od razu wszedł na najwyższe obroty, ale gdy już wystąpił w sparingu z bułgarskim Carsko Sofia, od razu zdobył zwycięską bramkę. Nikt tak jak on w częstochowskiej drużynie nie zasłużył na porządne sprawdzenie się w elicie i prędzej czy później na pewno do tego dojdzie. Petrasek i Jach są pewniakami wśród stoperów, ale później zaczynają się schody. Aż się prosi, żeby możliwie najszybciej tę lukę wypełnił właśnie powracający kapitan.

Pilka nozna. Puchar Polski. Rakow Czestochowa - Legia Warszawa. 13.03.2019

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...