– Presja będzie, na tym poziomie presja jest zawsze i trzeba sobie z nią radzić. Krzysiek wie po co przyszedł do Berlina, wie, że przed Herthą są stawiane wysokie cele – z Tomaszem Magdziarzem, właścicielem Fabryki Futbolu, menadżerem Krzysztofa Piątka, w poranku Weszlo.FM rozmawiali Wojciech Piela i Eldo. Zapraszamy.
***
Hertha to taki klub, który od samego początku był zainteresowany Krzysztofem Piątkiem?
Tomasz Magdziarz: – Rozmawialiśmy z Herthą już dużo wcześniej na ten temat. Największe zainteresowanie pojawiło się trzy tygodnie temu i wówczas te rozmowy bardzo przyspieszyły.
Co was przekonało do tego kierunku?
Projekt Herthy, który będzie się “dział”. Patrząc na Herthę z perspektywy ostatnich sezonów, możemy powiedzieć, że to klub może nie tyle co miał kłopoty, co nie mógł pokusić się o walkę o najwyższe cele. W tej chwili jest nowy trener, nowi sponsorzy, nowy właściciel, a przede wszystkim długofalowy plan, który wygląda bardzo obiecująco. Za tym planem idą bardzo duże budżety, także może być bardzo fajnie.
Jak wrażenia po debiucie?
Powiem szczerze, oglądałem tylko parę skrótów, bo byłem akurat w samolocie. Koledzy z firmy byli na meczu. Nie spodziewaliśmy się, że Krzysztof wejdzie na tak długo. Zakładaliśmy może piętnaście minut. Ale on tego bardzo chciał, chciał być przy zespole, trener był podobnego zdania. Cieszy nas to, najważniejsze, że gdzieś dostał szansę przywitać się z publicznością. Teraz musi ciężko pracować, żeby pomóc Hercie.
Nazwisko Jurgena Klinsmanna znaczy w futbolu wiele. Dla napastnika zwłaszcza to duża postać, może się nim inspirować.
Byłem przy pierwszej rozmowie Klinsmanna z Krzysztofem. Zrobił na nas wielkie wrażenie jako człowiek. Karierę znamy, wiemy jaka była, ale przy tym niesamowite wrażenie w kontakcie. Ciarki troszeczkę. Powiedział czego będzie wymagał, na co liczy. To była bardzo motywująca rozmowa.
Jak duża presja będzie spoczywać na Piątku?
Presja będzie, na tym poziomie presja jest zawsze i trzeba sobie z nią radzić. Krzysiek wie po co przyszedł do Berlina, wie, że przed Herthą są stawiane wysokie cele. Oczywiście w tym sezonie trzeba zrobić utrzymanie, ale kto wie, jeszcze nie wszystko stracone, może o coś więcej, to połowa sezonu. Niemniej wiadomo, że ten zespół dopiero będzie się budował. Krzysiek wie jaka będzie presja i nie ma z tym problemu, jestem pewny, że sobie poradzi.
Te oczekiwania to momentalnie pierwszy skład, także od wtorkowego meczu w Pucharze Niemiec?
Myślę, że tak. Krzysiek był największym transferem, nie wyobrażam sobie, że nie miałby zacząć. Jest w rytmie meczowym, treningowym, jest przygotowany na grę od pierwszej minuty.
Trudno było się wyrwać z Milanu przez ostatnie tygodnie? Wiemy, że postawa była raczej taka, żeby Krzysztofa sprzedać, wypożyczenia nie bardzo ich satysfakcjonowały, chcieli odzyskać pieniądze.
To akurat nie jest prawda, mieliśmy inne oferty, wypożyczenia, i Milan zachował się na tyle fair, że akceptował każdą ofertę, którą zaakceptuje Krzysiek. Mieliśmy wybór, mieliśmy możliwości. Padła ona na definitywny transfer do Herthy, bo projekt, który tworzy się w Berlinie, jest bardzo ciekawy, Krzysiek chciał w nim uczestniczyć.
Doniesienia pojawiały się różne. Cytując znanego polskiego redaktora: dlaczego nie Barcelona?
Wiele pojawiało się mitów, nazw klubów, ja chciałbym rozmawiać o tym, co będzie, a nie o tym, czy było. Jesteśmy szczęśliwi, że trafił do Herthy, więcej szczegółów nie chciałbym zdradzać.
Czy ma znaczenie, że z Berlina bliżej jest do Polski, ma Krzysztof tę bliskość domu?
Generalnie skupiamy się na stronie sportowej. Dzisiaj nie problem, można wsiąść w samolot, wszędzie jest blisko. Oczywiście fajnie być bliżej domu, ale jeśli jest się w fajnym klubie. A Hertha takim jest. Cały transfer przebiegał bardzo profesjonalnie, a aspekty sportowe najbardziej nas interesowały. Bardzo długo nad tym myśleliśmy i uważamy, że to dobry wybór.
Pojawiały się informacje odnoście Tottenhamu. Jak było blisko?
Wiele informacji było przesadzonych, ale oferta to prawda. Proponowano wypożyczenie.
Fot. Chwieduk/400mm.pl