Reklama

99 problemów Arki Gdynia

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2020, 15:45 • 9 min czytania 0 komentarzy

Co można powiedzieć o klubie, któremu miasto cofa finansowanie, a kibice stawiają właścicielom taczki z ich zdjęciami pod stadionem? Arkę znów czeka walka o ligowy byt, tym razem jednak w cięższej wersji niż przed rokiem. W Gdyni nie szaleli z transferami, ale przynajmniej nie było też wyprzedaży najważniejszych zawodników. Jednocześnie jednak jesienne problemy z boiska nie zostały zażegnane, więc wiosną czeka nas jazda bez trzymanki.

99 problemów Arki Gdynia

NAJMOCNIEJSZA STRONA

Tu się chyba nic nie zmienia. Nieważne, jak źle byłoby w Arce, sytuację nieco ratuje fakt, że na ławce trenerskiej siedzi ktoś, kto zna się na rzeczy. Może trochę zbyt szybko doceniamy Aleksandara Rogica, ale jesienią wiele czasu nie miał, a wypadł pozytywnie. Udźwignął ciężar debiutu w derbach, finiszował czterema meczami bez porażki, w tym dwoma wygranymi. To wystarczyło, żebyśmy mogli mówić o światełku w tunelu.

Jesteśmy po prostu ciekawi, jak gość wypadnie po przepracowaniu okresu przygotowawczego, w normalnych – no, może nie tak do końca, ale o tym dalej – warunkach pracy. Zaczął obiecująco i wygląda na to, że tak jak przed rokiem Jacek Zieliński, tak teraz on może wydostać klub z kłopotów i zapewnić utrzymanie. Co prawda Rogić twierdzi, że samo pozostanie w lidze go nie zadowala, ale… stąpajmy twardo po ziemi, niech zacznie chociaż od tego. Jest w o tyle dobrej sytuacji, że zimą nie rozsprzedano mu drużyny, a Arka może skupić się już tylko na rozgrywkach ligowych.

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Reklama

Do wyboru, do koloru. Słaba defensywa? Być może, ale Steinbors trochę ratował sytuację. To może napastnicy, którzy jesienią wykręcili oszałamiający wynik 0 bramek? To już bardziej, bo poza Dawitem Schirtladze, Arka z przodu była tak groźna, jak małe szczeniaczki na zdjęciach. Do rangi legendarnych urosły już wyczyny Fabiana Serrarensa, który nie tyle gola, co celny strzał, zdołał zaliczyć dopiero na finiszu rundy. Zresztą gola prawie strzelił – już zdążyliśmy go za to pochwalić, a jednak wychodzi na to, że piłka po jego strzale nie wturlałaby się do bramki, gdyby nie pomoc Macieja Jankowskiego. To naprawdę wiele mówi o tym, z jak pociesznym typem mamy do czynienia.

Ale najgorsze dla Arki jest to, że mimo tak mocnego kandydata, możemy wyliczać dalej. Gdynianie mają przecież ogromne problemy z młodzieżowcami. Ten temat zostawimy jednak na osobny akapit. Do miana największej bolączki można też nominować to, co dzieje się poza boiskiem i chyba to będzie najbardziej właściwy wybór. Arka Gdynia to już nawet nie jest organizacyjnie Stal Mielec, to jest organizacyjnie Arka Gdynia. Do rundy wiosennej klub startuje z takim bagażem:

– Miasto cofnęło mu dofinansowanie
– Kibice protestują przeciwko właścicielom
– Którzy olali walne zgromadzenie klubu
– Którzy odrzucili wieloletni plan dla Arki, bo nie podobało im się sędziowanie
– Z nowym prezesem, już trzecim w tym sezonie

W Trójmieście cieszą się z małych rzeczy, takich jak zatrzymanie Rogica, o którym pisaliśmy wyżej, chociaż to, że trener myślał o odejściu to przecież kolejny kamyczek do ogródka dla zarządu.

Skoro Arka straciła już wsparcie całej Gdyni, bo nie może liczyć na miasto, ani na kibiców, to strach pomyśleć, jak teraz będzie grała przed własną publicznością. Jesienią, kiedy jeszcze jakoś się to wszystko trzymało, gdynianie wygrali u siebie dwa spotkania. Oczywiście nie musimy dodawać, że to najsłabszy wynik w lidze i kolejna rzecz, którą możemy uznać za spory problem. Sytuacja klubu wygląda trochę jak z tego dowcipu:

– Generale, jesteśmy otoczeni.
– Świetnie, możemy atakować we wszystkich kierunkach!

Reklama

Próbujcie, tylko nie dawajcie karabinu Serrarensowi.

KLUCZOWY PIŁKARZ

Skoro jeszcze nie wyjechał do Premier League, to Michał Nalepa.

A tak zupełnie na poważnie, to pomocnik zbyt wielkiej konkurencji nie ma. Marko Vejinović? Póki co cień gościa sprzed roku. Dawit Schirtladze? Błysnął, ale też stracił końcówkę rundy przez uraz. Zostają więc Nalepa i… Pavels Steinbors. Niedawno chwaliliśmy Łotysza, który całkiem zasłużenie został najlepszym piłkarzem roku w swojej ojczyźnie. Jego rodacy zapewne bardziej patrzyli na mecze kadry niż Arki, ale nie da się ukryć, że to w Gdyni wypracował wysoką formę. Okazji ku temu miał mnóstwo: według EkstraStats wyciągnął ponad setkę strzałów, procentowo – jeśli policzymy tylko tych, którzy grali chociaż pół rundy – łapie się natomiast na trzecie miejsce. Bez niego Arka mogła być dziurawa jak durszlak.

Nalepie jednak też nie sposób odmówić zasług. Jesienią miał najlepsze liczby w całym zespole. Cztery gole, asysta, trzy kluczowe podania. Średnia naszych not? 5,30 – bardzo solidnie. Poza tym najwięcej nominacji do kozaków z całej drużyny (trzy, tyle co Steinbors, ale on raz zagościł też po przeciwnej stronie), ważny gol w derbach z Lechią. No jednak przy całym szacunku dla Steinborsa i Schirtladze, to Nalepę należy docenić najmocniej. Może też dlatego, że fajnie widzieć, jak chłopak z Gdyni ciągnie zespół, któremu kibicował od dziecka. Takie historie zawsze są warte uznania. Może też dlatego, że choć Nalepa do Premier League nie wyjedzie, to – biorąc pod uwagę obecny trend – odejście z Trójmiasta faktycznie byłoby w jego przypadku realne. Najbardziej realne spośród całej trójki liderów zespołu. Ale że Nalepa kontrakt przedłużył, to chociaż pod tym względem kibice Arki mogą być spokojni przynajmniej na razie.

TRANSFER OKIENKA

Wybór mamy taki, że aż głowa boli. Takiego okienka w Gdyni nie było już dawno, Aleksandar Rogić wejdzie do szatni i drużyny nie pozna. O ile wejdzie, bo wcisnąć się w taki tłum to nie lada sztuka. Dobra, już na poważnie, do wyboru mamy:

Nemanję Mihajlovica, Nemanję Mihajlovica oraz, niespodzianka, Nemanję Mihajlovica.

Przeprowadziliśmy burzę mózgów i po kilkugodzinnych naradach uznaliśmy, że wybierzemy… żadnego z nich. Tak, były pomocnik Heerenveen to transfer ciekawy. Chłopak ma niezłe CV, mistrzostwo Serbii jako podstawowy zawodnik, odbił się od Holandii, ale Vejinović też się od niej odbił, a jakoś w Gdyni błyszczał. Życzymy jak najlepiej i będziemy trzymać kciuki.

Ale paradoksalnie, Arkę najbardziej mogą wzmocnić transfery wychodzące. Oczyszczenie szatni z gości, którzy sporo zarabiali, jak Azer Busuladzić, czy z kompletnie bezużytecznych Hiszpanów, jak Samu Araujo i Nando Garcia, odciąży klubowy budżet, który w świetle wycofania się miasta ze sponsorowania klubu, wyraźnie potrzebował trochę oddechu. Poza tym to dobry początek – oczyścić klub ze szrotu, wyprowadzić sprawy organizacyjne na prostą i może coś jeszcze się w tej Gdyni urodzi. Poza tym skoro w Trójmieście sami zdają sobie sprawę, że latem nawalili z transferami, to lepiej balast zrzucić, niż dalej się z nim wozić.

CO Z MŁODZIEŻOWCEM?

Skoro ustaliliśmy już, że transferowe szaleństwo Gdynię ominęło na wszelkie możliwe sposoby, to łatwo się domyślić, że w kwestii młodzieżowców jak była bryndza, tak jest nadal. Nie bez powodu jesienią co kilka chwil przypominaliśmy, że Arka ma z młodzieżą spory problem. W pierwszej części sezonu najbardziej rozczarował Kamil Antonik, który wykręcił niebywały wynik w ofensywie: 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań, średnia not 3,0 i jeszcze trzy nominacje do badziewiaków. Combo, które spokojnie zapewniłoby mu miejsce w naszej „szrotowej jedenastce”, gdyby tylko jego nazwisko kończyło się na -ić, a nie -ik.

W Gdyni szukano jakiegoś rozwiązania, próbowano stawiać w obronie na Jakuba Wawszczyka i nie powiemy – wyglądało to nieco lepiej, niemniej ciężko stwierdzić, że to był chłopak, od którego można zaczynać budowanie składu. Haraslin w derbach sprawił, że Wawszczyk poczuł się jak podczas rundki po wszystkich karuzelach w Disneylandzie. Ale ok, asystę zaliczył, według naszych not był najlepszym młodzieżowcem Arki (średnia 4,14), trochę otrzaskał się w bojach i jest to jakaś opcja.

Najprędzej jednak w Arce zostaną przy Mateuszu Młyńskim, który w ostatnich dwóch meczach wypadł bardzo solidnie. Wcześniej lepsze momenty przeplatał słabszymi, ale to wciąż największa nadzieja gdyńskiego klubu. Rocznik 2001, więc jeśli tylko nie wyrwie go jakiś włoski drugoligowiec z aspiracjami, powinien ubezpieczyć ekipę z Trójmiasta na parę lat.

Generalnie jednak nadal zalecamy Arce przejrzenie metryk tych chłopaków, bo chyba nikt nie zauważył, że za pół roku Antonik i Wawszczyk stracą status młodzieżowca i zrobi się jeszcze większy problem, jeśli poszukiwania ich zastępców zostaną odłożone na ostatni dzwonek.

ZIMOWE SPARINGI

Nie wiadomo do końca co o tym myśleć. Niby prawie wszystko w ryj, ale jednak od solidnych rywali. Niby trochę dziury z tyłu, ale nawet Serrarens coś strzelił. To nie żart, pocieszny Holender wpakował gola uczestnikowi Ligi Mistrzów. Co prawda z metra do pustaka, ale dobrze wiemy, że gdyby xGoals uwzględniały dotychczasową formę zawodnika, to w tym przypadku nie byłaby to „setka”. W każdym razie było tak:

Arka Gdynia – Sumqayit FK 0:1
Arka Gdynia – Crvena Zvezda Belgrad 2:3 (Zbozień, Serrarens)
Arka Gdynia – FK Struga 2:0 (Marcus da Silva, Wilczyński)
Arka Gdynia – Łokomotiw Płowdiw 1:4 (Nalepa)

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Samu Araujo w Arce zrobił spektakularną karierę – w jedynym występie na polskich boiskach przyczynił się do tego, że gdynianie odpadli z Pucharu Polski z Odrą Opole, która dzięki temu przerwała serię 12 meczów bez wygranej. W ojczyźnie poszło Hiszpanowi nieco lepiej. Tuż po transferze obejrzał z ławki, jak jego koledzy z Leonesy wyrzucają za burtę Copa del Rey Atletico Madryt, a potem sam miał szansę sprawdzić się z Valencią. Tym razem jednak Leonesa poległa, więc chłop chyba po prostu przynosi swoim drużynom pecha.

OPINIA EKSPERTA

Niestety, jest to prawdziwy cytat z prawdziwej rozmowy z Rafałem Żurowskim, dyrektorem wykonawczym Arki, który opowiadał o kulisach odrzucenia planu naprawczego przygotowanego przez niego i prezesa Stańczuka.

Przez decyzje sędziów mamy siedem punktów mniej. (…) Nawet przy założeniu, że to niechcący, że to przez przypadek, i że to zwykłe błędy. Ale kumulacja tych wszystkich wydarzeń, jeszcze wraz z meczem z Pogonią, w którym nie uznano bramki Marcusa da Silvy, doprowadziła do okoliczności, w której my, w obliczu tego, że właściciele są znienawidzeni i wyzywani, a sędziowie psują nam ligę, przyjeżdżamy i mówimy, że ”Szanowni państwo, bardzo prosimy, żebyście włożyli jeszcze tyle i tyle pieniędzy”. Wypada to śmiesznie. Też nie było jednak tak, że zostało to całkowicie zanegowane. Plan spodobał się właścicielom, ale mówiąc oględnie, to nie był dobry moment, żeby wymagać od właścicieli jakichkolwiek pieniędzy. (…)

Mam rozumieć, że jeśli sędzia Myć dałby wam karnego z Legią, to kibice byliby dla was sympatyczniejsi, mielibyście więcej punktów, a właściciele daliby wam pieniądze na plan Stańczuka?

Myślę, że jest to możliwe, ale to wszystko nie jest takie proste. Moment, w którym była ta decyzja podejmowana, nie sprzyjała temu, żeby wydawać miliony.

PRZEWIDYWANY SKŁAD

2

NASZ WERDYKT

Mimo wszystko myślimy, że Arka się utrzyma. Może i nie jest to najbardziej stabilne miejsce na ziemi, może i wiosną ważniejsza bitwa rozegra się poza boiskiem, ale jednak wprawieni w walce o życie piłkarze staną na wysokości zadania. Nie wróżymy jednak spektakularnych sukcesów – trener Rogić, który mówi o tym, że pozostanie w lidze go nie zadowoli, powinien jednak zejść na ziemię. Górna ósemka w obliczu tego, co dzieje się w Arce, byłaby wynikiem ponad stan. A jak wiadomo, w Polsce wyniki ponad stan lubią zatapiać trenerów, więc czasami lepiej się wstrzymać z deklaracjami.

W każdym razie Arka zatonąć nie powinna, pytanie tylko, jak właściciele rozwiążą problem konfliktu z kibicami, a przede wszystkim konfliktu z władzami miasta. Bez pełnych trybun i bez pieniędzy z Gdyni, samo utrzymanie może się okazać jedynie pudrowaniem rzeczywistości.

Najnowsze

Niemcy

Kamil Grabara trafi do giganta? „To nie jest fikcja”

Patryk Stec
2
Kamil Grabara trafi do giganta? „To nie jest fikcja”
Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
1
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...