Reklama

Szczęście sprzyja lepszym? Rebić znów przepchnął wygraną Milanowi

redakcja

Autor:redakcja

24 stycznia 2020, 23:22 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zlatan Ibrahimović wrócił do miasta, od którego zaczął podbój Serie A, ale to nie on był gwiazdą wieczoru. Show skradł Ante Rebić, który zaliczył prawdziwy powrót z zaświatów. Wyciągnięty z szafy Chorwat drugi raz z rzędu wyszarpał trzy punkty dla Rossonerich. Nie było to zwycięstwo łatwe, może i nie było również zasłużone, ale jednak – od czasu przyjścia Ibry, Milan takie stykowe mecze wygrywa i dzięki temu wciąż może marzyć o Lidze Mistrzów.

Szczęście sprzyja lepszym? Rebić znów przepchnął wygraną Milanowi

Kto jest największym beneficjentem skasowania Krzysztofa Piątka? Paradoksalnie nie Rafael Leao, a Ante Rebić. Choć pozycje obydwu piłkarzy nie pokrywają się w stu procentach, to faktem jest, że skreślony Rebić dostał drugie życie dopiero po tym, jak jego miejsce na dole hierarchii zajął właśnie Polak. Wielu domagało się jego występu już od pierwszej minuty, ale Stefano Pioli zaskoczył i posadził bohatera spotkania Udinese na ławce. Efekt? Męczarnie i czekanie na drugi z rzędu ratunek.

Jaki był to mecz? Brzydki. Pełen fauli, nieczystej gry, brudnych zagrań. Sędzia Paolo Valeri zapewne do jutra będzie odczuwał ból płuc, bo po gwizdek musiał sięgać co kilka chwil. Ale czego oczekiwać po spotkaniu dwóch zespołów, które braki formy i pomysłu nadrabiają walką?

Rossoneri agresywnie rzucili się do ofensywy już od pierwszych minut, ale początkowo obijali tylko rywali. Z biegiem czasu Milan tracił przewagę, choć i tak powinien prowadzić, jednak Zlatan zupełnie nie w swoim stylu zmarnował setkę z pięciu metrów. Z drugiej strony kibice mogli się do tego przyzwyczaić – jak wyliczył OptaPaolo Milan i Brescia to dwie ekipy, które najczęściej we Włoszech schodzą do szatni z wynikiem 0:0, więc taki rezultat do przerwy był do przewidzenia.

Za to po powrocie na boisko radzą sobie znacznie lepiej i faktycznie mecz się rozkręcił. Dość nieoczekiwanie to Brescia przycisnęła Milan do ściany. Torregrossa trzasnął z nożyc tak, że Donnarumma mógł się tylko pomodlić i widocznie zrobił to na tyle skutecznie, że futbolówka minęła słupek. Z kolei kiedy już piłka zatrzepotała w jego siatce, sędzia dopatrzył się spalonego.

Reklama

Ale trzeba Gigiemu oddać, że szczęściu mocno pomógł. Siedem skutecznych interwencji, w tym pięć po strzałach z pola karnego – takie statystyki robią wrażenie, choć trochę ośmieszają podopiecznych Piolego, bo wychodzi na to, że bramkarz ratował im tyłki w starciu z beniaminkiem Serie A. Aż w końcu na boisku pojawił się Rebić i było pozamiatane. Jasne, jego gol nie był szczególnej urody. Ibra dograł w pole karne, piłka w gąszczu nóg krążyła jak kulka w pinballu, ale w końcu Chorwat trzasnął tak, że Joronen mógł się tylko obejrzeć.

Potem Milan nie wykorzystał szansy, żeby pójść za ciosem – Ibra zaliczyłby efektowną asystę piętą, jednak był na spalonym, a Theo nie umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji najlepszych strzelców Rossonerich, bo trafił tylko w poprzeczkę. Niemniej, może i bez stylu, ale jednak mediolańczycy zbliżyli się do TOP4 na siedem „oczek”. W niedzielę będą zapewne trzymali kciuki za Lazio w derbach Rzymu, a jeśli drużyna Inzaghiego wygra, wszystko może się zdarzyć.

Wciąż wygląda to komicznie, kiedy do wyścigu o puchary dołącza zespół mający ujemny bilans bramkowy, ale cóż – nie takie rzeczy w Ekstraklasie widzieliśmy, nas już nic nie zaskoczy. No może poza powrotem do gry Piątka, który jest już zupełnie odsunięty od składu. We Włoszech żyją dziś m.in. wypowiedziami taty polskiego napastnika, który przyznał wprost, że jego syn nie chce być rezerwowym. Bardziej oczywistego sygnału, że krótki romans z włoską stolicą mody dobiega końca, wysłać się już nie da.

Brescia 0:1 Milan 

Rebić 71′

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...