Hubert Hurkacz w ostatnich tygodniach zachwycał formą, regularnie lejąc wyżej notowanych rywali. Magda Linette także miała papiery na to, żeby w Australian Open zaliczyć naprawdę solidny wynik. Zaś przy nazwisku Igi Świątek stał wieki, soczysty znak zapytania, bo przecież nastolatka z Warszawy po raz ostatni na korcie była widziana w lecie, na US Open. Tymczasem Hurkacz i Linette już pakują walizki, a ich młodsza koleżanka właśnie zameldowała się w 3. rundzie turnieju.
Świątek pod koniec sierpnia przegrała w trzech setach z Anastasiją Sevastovą. Porażka nie była żadną niespodzianką, bo Łotyszka w rankingu wyprzedzała ją o ponad 20 miejsc. To była druga runda US Open. To o tyle ważne, że aż do tego tygodnia, to był ostatni zawodowy mecz Polki. Potem leczyła kontuzję i nadrabiała zaległości w szkole. Teraz wzięła się za nadrabianie zaległości na korcie.
Wczoraj nie dała żadnych szans Timei Babos, notowanej pod koniec pierwszej setki Węgierce, którą pokonała 6:3, 6:2. Polka była faworytką i zrobiła swoje. Dziś poprzeczka była zawieszona dużo wyżej. Po drugiej stronie kortu stała Carla Suarez Navarro, w swoim czasie szósta zawodniczka światowego rankingu, ćwierćfinalistka trzech z czterech Wielkich Szlemów. Dziś ma 31 lat, ale wciąż gra na bardzo wysokim poziomie, dwa lata temu w Australian Open dotarła właśnie do ćwierćfinału. Tym razem zaczęła od wyeliminowania rozstawionej z 12. Aryny Sabalenki, ale to na nasze szczęście był koniec dobrych wiadomości dla Hiszpanki. Dziś walczyła z Igą Świątek, miała swoje momenty, ale po 90 minutach musiała uznać wyższość Polki. Skończyło się na 3:6, 5:7, chociaż przez chwilę zanosiło się na to, że cała zabawa może potrwać znacznie dłużej, a widzowie dostaną w prezencie trzeciego seta. W pierwszym Polka najpierw trzy razy obroniła się przed przełamaniem, potem odebrała serwis rywalce i wystarczyło. W drugim operacja była nieco bardziej skomplikowana, a serwis z obu stron – trudniejszy do utrzymania. Ostatecznie Iga została przełamana dwukrotnie, w tym na 5:5. Chwilę potem jednak znów odebrała serwis Navarro, wykorzystując trzeci break point. Trójka zresztą była dziś jej szczęśliwą liczbą, bo moment później, przy trzeciej piłce meczowej, zakończyła spotkanie z doświadczoną rywalką.
W ubiegłym roku w Australii przygoda Świątek skończyła się na drugiej rundzie. Teraz powalczy o czwartą i wcale nie będzie bez szans. Jutro jej rywalką w walce o wyrównanie najlepszego wyniku w karierze (4. runda Roland Garros 2019) będzie Donna Vekić. 23-letnia Chorwatka jest notowana na 20. miejscu w rankingu WTA, w Melbourne ograła kolejno Marię Szarapową (ta sama, ale już nie taka sama, 145. w rankingu WTA) i Alize Cornet (#61). Podobnie, jak Świątek, nie straciła jeszcze seta. Inna sprawa, że nie taki diabeł straszny. W tym roku Vekić przegrywała już z Julią Putincewą (#38) oraz Dajaną Jastremską (#21), zaś Iga – siłą rzeczy – póki co jest niepokonana.
Na szali meczu Świątek z Vekić będzie leżało 300 tysięcy dolarów australijskich oraz 240 punktów do rankingu. Dla Polki sprawa jest prosta: jeśli wygra, wskoczy na najwyższe miejsce w karierze. To co, śmigamy do czwartej rundy?