Reklama

Młodzi Polacy są sporo tańsi niż Latynosi. Stąd moda na nich w USA

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2020, 08:54 • 11 min czytania 0 komentarzy

– Zauważono, że w wielu polskich piłkarzy wyjechało o ostatnio do Włoch. A amerykańskie kluby mogą finansowo z włoskimi konkurować, mówię o pułapie tak do 10 mln euro. Młodzi Polacy są w większości do wzięcia za 4–5 mln euro, to sporo mniej niż Amerykanie wydają na Latynosów. Dlatego kupują chętnie w Polsce. Cenowo i wiekowo Niezgoda z Buksą wpisują się w ten model – mówi o ostatnich transferach Polaków do USA Robert Warzycha, były zawodnik i menedżer, a dziś trener młodzieży w Columbus Crew.

Młodzi Polacy są sporo tańsi niż Latynosi. Stąd moda na nich w USA

SUPER EXPRESS

„SE” rozmawia o transferach polskich napastników do MLS z Robertem Warzychą, dziś trenerem młodzieży w Columbus.

Adam Buksa i Jarosław Niezgoda już podpisali kontrakty z klubami z MLS, a lada moment może to zrobić kilku kolejnych piłkarzy z polskiej ligi. Jak wytłumaczyć ten trend?
– Amerykańskie kluby zmieniają strategię, nie sięgają już po podstarzałych piłkarzy, celują w młodszych, do 24.–25. roku życia. Zauważono, że w wielu polskich piłkarzy wyjechało o ostatnio do Włoch. A amerykańskie kluby mogą finansowo z włoskimi konkurować, mówię o pułapie tak do 10 mln euro. Młodzi Polacy są w większości do wzięcia za 4–5 mln euro, to sporo mniej niż Amerykanie wydają na Latynosów. Dlatego kupują chętnie w Polsce. Cenowo i wiekowo Niezgoda z Buksą wpisują się w ten model.

Kto trafił do lepszego klubu: Niezgoda czy Buksa?
– Lepszą bazę kibiców ma Portland Niezgody, tam ludzie przychodzą już na 1,5 godz. przed meczem, dopingują, bawią się. Pod względem sportowym są to natomiast kluby porównywalne, w obu gra się na sztucznej murawie.

Reklama

Artur Sobiech chciał być bliżej żony, gdy odejdzie z Lechii i będzie. Bogna odchodzi bowiem z Borussii Dortmund i karierę szczypiornistki będzie kontynuować w tureckim Uskudar.

Gdy już pół roku temu chciałeś odejść z Lechii, tłumaczyłeś to chęcią bycia razem z żoną, która jest piłkarką ręczną Borussii Dortmund. Po przeprowadzce do Stambułu będziesz miał do niej o wiele dalej niż z Gdańska!
– Mówiłem prawdę i nikogo nie zwodziłem. Niebawem będziemy mieszkali razem.

Jak to?!
– Bogna po zakończeniu sezonu w Bundeslidze przeniesie się do Stambułu, do klubu Uskudar, który gra w tureckiej Superlidze. Gdy planowałem swój transfer, to obojgu nam chodził po głowie taki pomysł, żeby być razem. Za 3–4 miesiące będziemy razem w Stambule.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.29.57

GAZETA WYBORCZA

Tutaj dziś futbolu brak, lecimy dalej.

Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.17.03

Łukasz Olkowicz zasiadł do stołu z Pawłem Cibickim, Tomasem Podstawskim i Davidem Stecem. Jego wywiad otwiera strony piłkarskie w „Przeglądzie Sportowym”.

Jest was trzech, a w każdym z was ta sama, polska krew. Jakie są wasze pierwsze wspomnienia z związane z krajem?
CIBICKI: Prom. Osiem, dziewięć godzin ze Szwecji, a później sześć samochodem do Warszawy. Ten prom był dla dziecka najlepszy. Ogromny, ganialiśmy się, chowaliśmy. No raj.
PODSTAWSKI: Nas jest pięcioro – mam dwóch braci. Do Warszawy lataliśmy, ale też pamiętam czterodniową wycieczkę autem z Portugalii do Bydgoszczy, gdzie do dziś mieszkają moi dziadkowie. Po drodze mijaliśmy polskie tiry i machaliśmy kierowcom. Frajda dla dziecka.
STEC: Granica. Była zamknięta, pamiętam, że długo na niej staliśmy. Często jeździliśmy do Polski samochodem, z Wiednia nie jest daleko. Tylko jeszcze nie było tak dobrych autostrad, jak dziś na Słowacji. Później wybudowano z Bratysławy do Żyliny, a już jak otworzyli granice, to trasa zajmowała trzy i pół, cztery godziny. Potem były ptasie grypy. Na granicy musieliśmy wychodzić z auta, przechodzić przez matę. Z boku jechał nasz samochód, sprawdzali opony.
CIBICKI: Czy broni nie przewozicie.
STEC: Przewoziliśmy telewizor. I jeśli mieli nas zamiar skontrolować, to 100 szylingów chowało się w paszport. Wtedy bez problemów przepuszczali. Bo wybierali auta, kierowali na bok i sprawdzali, mogli też coś zabrać. A szkoda byłoby telewizora.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.17.25

Jakub Radomski przedstawia Torgila Gjertsena, nowego skrzydłowego Wisły Płock. Zawodnika o kontrowersyjnym hobby.

– Tata uwielbia polować i łowić ryby. Od lat podróżuje po świecie, wybiera miejsca, gdzie są najlepsze warunki do rozwijania tej pasji, jak Słowacja czy Kanada. Gdy byłem dzieckiem, zabierał mnie na polowania czy wędkowanie. Spędzaliśmy wiele godzin, czając się na zwierzęta – wspomina Gjertsen.

Gdy miał 12 lat, mógł strzelać do ptaków, a cztery lata później do większych zwierząt. W 2016 roku Norweg był z ojcem w Republice Południowej Afryki. Na Instagramie umieścił zdjęcia z upolowanymi zwierzętami, w tym z antylopą. Największymi „trofeami” są jednak jelenie, na które polowali również w Norwegii. Imponującymi zdobyczami może się też pochwalić, jeśli chodzi o ryby. – Kiedyś złowiłem halibuta, który ważył około 40 kilogramów. Wędkarstwo mnie uspokaja. Kristiansund, w którym grałem przez ostatnie dwa i pół roku, leży nad oceanem, więc łowiłem ryby przynajmniej raz w tygodniu – opisuje. A jak nowy zawodnik Wisły odnosi się do kontrowersji dotyczących łowiectwa? Do głosów, że zabijanie zwierząt jest nieludzkie? – W Norwegii też trwa dyskusja na ten temat i niektórym nie podoba się to, co robimy. Dla mnie człowiek to istota, stojąca na czele piramidy, a zwierzęta są pod nim. Polowanie jest czymś normalnym, jak jedzenie mięsa. Przecież my nie zabijamy zwierząt dla zabawy, ale właśnie dla mięsa – przekonuje.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.17.35

Lech pożegnał kapitana – Darko Jevticia.

Lech nie zakładał sprzedaży Jevticia zimą, ale jego nieoczekiwany transfer otwiera dla klubu nowe możliwości. Oficjalna wartość transakcji pozostaje tajemnicą, ale według naszych informacji kwota jest na tyle duża (mówi się o 600 tysiącach euro), że Kolejorz jest zdecydowany na wycofanie się z pomysłu sprzedaży Kamila Jóźwiaka.

Poznaniacy już we wtorek mieli zresztą odrzucić leżącą na stolę ofertę za 21-letniego skrzydłowego. A według pierwotnych założeń to właśnie transfer Jóźwiaka miał pozwolić na sfinansowanie ruchów do zespołu Lecha. On sam jednak od początku nie palił się do wyjazdu tej zimy, bo liczy, że uda mu się załapać do kadry Jerzego Brzęczka na mistrzostwa Europy. Już jesienią w niej zadebiutował, a wobec niespecjalnie licznej i mocnej obsady reprezentacyjnych skrzydeł powołanie na europejski czempionat wydaje się prawdopodobne. Aby jednak stało się faktem, 21-latek musi regularnie grać, a w przypadku odejścia zimą do innego zespołu (wymieniało się głównie drużyny z angielskiej Championship), o minuty na boisku mogłoby być trudno.

Piast Gliwice interesuje się Davidem Babunskim, jednym z dwóch braci, którzy uchodzili swego czasu za wielkie piłkarskie talenty.

Możliwe, że do Gliwic trafi David Babunski, który gra w drugiej linii, ale może też biegać na lewym skrzydle. Reprezentant Macedonii Północnej to bardzo ciekawa postać na boisku, jak i poza nim. Grać w piłkę nauczył się w słynnej akademii La Masia. W Hiszpanii występował jego ojciec Bob Babunski, reprezentant Jugosławii, a później Macedonii. David spędził dekadę w Barcelonie, gdzie grał w drużynach młodzieżowych, w rezerwach, czasami trenował też pod okiem Pepa Guardioli. W pierwszym zespole Barcy jednak nie zaistniał i dlatego przeszedł do Crvenej Zvezdy Belgrad, a stamtąd trafił do Japonii. Najpierw występował w Yokohama F. Marinos, a ostatni sezon spędził w drugiej lidze w Omiya Ardija, gdzie strzelił cztery gole i miał trzy asysty. Jego umowa z japońskim klubem wygasa pod koniec tego miesiąca, czyli za jego pozyskanie Piast nie będzie musiał płacić.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.17.42

W „PS Historia” kolejny odcinek cyklu „Był sobie piłkarz”. Tym razem bohaterem Józef Kohut.

Kohut miał fantazję, która sprawiała, że nic nie było go w stanie złamać, ani nawet przestraszyć. Wszystko robił po swojemu, a w tym stwierdzeniu zawiera się także stopniowo wyniszczająca go słabość. – Lubił wypić. Żył w takim otoczeniu. Jak to na Kazimierzu. Kiedy szedł przez ulicę Kupa, to był bez szans. Ktoś go zawsze musiał na kielicha wyciągnąć – napisał na łamach „Tempa” wiele lat po jego śmierci dawny kolega z drużyny Władysław Giergiel. O okupacyjnych czasach Kohuta wypowiadał się niemal z podziwem. – Józek to był kozak, jak się patrzy. Mówili na niego „król tandety”, czyli słynnego krakowskiego bazaru. Podczas okupacji nosił za cholewą buta pistolet, naciągał Niemców na niesamowite nieraz geszefty – notował we wspomnieniach, sypiący anegdotami jak z rękawa piłkarz-gawędziarz. Zanim na dobre Kohut trafił do Wisły, spędził dwa lata w służbie wojskowej, między innymi grając w Legii Warszawa. Jego syn opowiadał kiedyś o ojcowskich anegdotach z tamtych zmilitaryzowanych czasów. Oto rekrut Kohut wraz z paroma kolegami jakimś cudem na chwilę uprowadzają załadowaną prowiantem wojskową ciężarówkę i znaczną część żywności rozdają zachwyconym mieszkańcom stolicy. To niechybny znak, że kozacka inwencja nie opuszczała go nawet w armii.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.26.52

SPORT

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.04.11

Kapitan Wilczek schodzi z mostka. Napastnik, który został legendą Broendby, zagra w tureckim Goztepe Izmir.

Turcja nie jest żadnym zaskoczeniem w przypadku Wilczka. Już latem ubiegłego roku kojarzono go z Besiktasem. – W tej chwili jestem w dobrej dyspozycji, jestem potrzebny drużynie, ale to nie znaczy, że nigdy nie opuszczę klubu. Warunki powinny być jednak dobre i dla mnie, i dla Broendby. Fakt, że tak duży klub, z tak bogatą przeszłością chce mnie pozyskać, motywuje mnie – oświadczył wtedy Wilczek cytowany przez tureckie media. Temat transferu do Besiktasu poruszał na początku stycznia 2019 roku dziennik „Hurriyet”. Kierunek się potwierdził, tylko klub jest inny. Broendby porozumiało się z Goeztepe, które najbliższy mecz ligowy zagra 26 stycznia z… Besiktasem.

Co czeka Wilczka w Turcji? Polacy zostawali tam legendami, ale i byli tacy, którym przenosiny złamały karierę.

Klubem, który najchętniej zatrudniał polskich piłkarzy, jest Trabzonspor. Jego barw bronili Jacek Cyzio, Tomasz Iwan, Arkadiusz Głowacki, bracia Piotr i Paweł Brożkowie, Adrian Mierzejewski i Mirosław Szymkowiak. Z ostatnim z wymienionych wiąże się kolejna burzliwa historia. Na początku była sielanka, a zawodnik był w Trabzonie uwielbiany. Kiedy jednak zespół zaczął grać gorzej, to normalne było, że na autokar z piłkarzami spadał… deszcz kamieni. Nie pomogła również fotografia, która trafiła do internetu, a na której Szymkowiak trzyma w ręce piwo. Po latach „Szymek” przyznał, że będąc w Turcji przestał w ogóle sięgać po ten napój. 30 grudnia 2006 roku, nie mogąc wyrwać się z Trabzonu, zawodnik zdecydował o zakończeniu piłkarskiej kariery. Jego kontrakt z tureckim klubem, po długim postępowaniu, został rozwiązany przez UEFA w sierpniu 2007 roku.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.04.21

Piast Gliwice na obozie zimowym wygrywa mecz za meczem, wczoraj pokonał Łudogorca Razgrad 2:0.

Sztab szkoleniowy gliwiczan miał po meczu powody do zadowolenia, bo to już drugi wygrany sparing tej zimy. W dodatku mistrz Polski zagrał dwoma napastnikami – Piotrem Parzyszkiem i Patrykiem Tuszyńskim. Kto wie, czy taki wariant nie będzie częściej stosowany podczas wiosennych zmagań w ekstraklasie… Z pewnością dla Piasta było to cenne przetarcie.

– Rozegraliśmy bardzo dobry sparing z bardzo mocnym rywalem. Widzieliśmy jakość tej drużyny. Oba zespoły miały jeszcze okazje do zdobycia goli. Wygraliśmy i jesteśmy zadowoleni. To zawsze ma swoją wymowę po konfrontacji z zespołem cyklicznie grającym w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy – podsumował mecz trener Piasta, Waldemar Fornalik.

Górnik Zabrze z kolei w konfrontacji z Trenczynem miał okazję przećwiczyć karne. Strzelał w meczu aż trzy.

W dobrym stylu zaprezentowali się piłkarze Górnika Zabrze, którzy w rozgrywanym na Cyprze sparingu zwyciężyli słowacki AS Trenczyn. Wszystkie bramki zdobyli po strzałach z „wapna”.

Ekipa ze Słowacji z polskimi zespołami zna się bardzo dobrze. W 2016 roku w eliminacjach Ligi Mistrzów mierzyła się z Legią Warszawa, która z wielkim trudem ostatecznie Trenczyn pokonała. Z kolei na początku sezonu 2018/19, w kwalifikacjach Ligi Europy, Słowacy mierzyli się właśnie z Górnikiem Zabrze, który wówczas rozbili w dwumeczu aż 5:1. Co ciekawe, wiosną 2017 roku na stadion przy Roosevelta trafił – w ramach wypożyczenia – wychowanek Trenczyna, Denis Janco. W pierwszym zespole Górnika – jeszcze w I lidze – rozegrał jednak tylko 6 spotkań.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.04.30

W starciu z węgierskim Spartacusem Mateusz Wieteska zaliczył hat-tricka.

– To chyba mój pierwszy hat trick w karierze. Chociaż może zdarzyło się w barwach… Pogoni Grodzisk Mazowiecki? Dla Legii pierwszy raz trafiłem trzy razy – powiedział Mateusz Wieteska, po pierwszym wczorajszym sparingu rozegranym w tureckim Belek, w którym „wojskowi” zmierzyli się w węgierskim drugoligowcem, Nyiregyhaza Spartacus. Wygrali 3:1, właśnie po hat tricku środkowego obrońcy. To rzeczywiście rzadkość, nawet w meczach sparingowych.

Co z tą reformą? Wczoraj odbyło się zebranie zarządu PZPN, w piątek poznamy wnioski z debaty.

Powiększenie ekstra- klasy do 18 drużyn i rezygnacja z fazy finałowej oznaczałyby zmniejszenie liczby kolejek z 37 do 34.

– Zmiana formatu rozgrywek uwolniłaby kilka terminów. Ponadto łatwiej byłoby zarządzać drużynami. Kluby nie walczyłyby za wszelką cenę o ósme miejsce, oznaczające spokojne utrzymanie już w kwietniu. Można byłoby ogrywać młodych piłkarzy. Była dyskusja wewnątrz zarządu PZPN, teraz chcemy rozmawiać z Ekstraklasą, a później trzeba będzie podjąć decyzję – dodał uczestnik obrad.

Jeżeli dojdzie do reformy, sezon 2020/21 będzie prawdopodobnie „przejściowy”. Z 16-zespołowej ekstraklasy spadnie tylko jeden zespół, a z pierwszej ligi awans uzyskają trzy drużyny.

GKS Tychy chce sprowadzić francuskiego obrońcę. Wiadomo też, że nie będzie podpisania kontraktu z Borisem Kipeyą.

– Kipeya pojawił się u nas na ostatnich treningach w ubiegłym roku i trenował także z nami w pierwszych dniach styczniowych przygotowań – mówi trener Ryszard Tarasiewicz. – Byłby nam potrzebny, gdyby „Szeli” faktycznie miał problemy z szybkim powrotem na boisko. Jednak po ostatniej konsultacji Bartek wrócił zadowolony i stwierdził, że leczenie przebiega szybciej niż się spodziewano. W optymistycznej wersji do zajęć z drużyną powróci więc 10-12 dni wcześniej niż zakładano, a to znaczy, że nie ma już tematu transferu bocznego obrońcy.

Pozostaje więc jeszcze dokonanie drugiego transferu, co trener Tarasiewicz sygnalizował ponad miesiąc temu, analizując grę defensywną zespołu. Nie bez powodu, bo ma on na koncie 29 straconych goli. O szczegółach jeszcze nikt nie chce głośno mówić, ale wiemy już, że chodzi o lewonożnego stopera, Francuza ostatnio występującego w lidze tureckiej. Wszystko wskazuje na to, że może się pojawić w Tychach w przyszłym tygodniu, o ile oczywiście nie zajdą nieprzewidziane okoliczności.

Zrzut ekranu 2020-01-23 o 08.04.36

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...