Niekończąca się saga związana z budową stadionu w Częstochowie trwa. Wczoraj do Krajowej Izby Odwoławczej wpłynęło odwołanie skierniewickiej firmy Mirbud, która stwierdziła, że terminy zaproponowane przez miasto w procedurze przetargowej są nierealne, wobec czego przetarg powinien być unieważniony, a w najlepszym wypadku: jego zasady powinny ulec modyfikacji. To oznacza, że dotychczasowy termin rozstrzygnięcia przetargu – 10 lutego 2020 – może się przesunąć. W sytuacji częstochowian, gdy modernizacja obiektu jest potrzebna właściwie na wczoraj, to może oznaczać najczarniejszy scenariusz: degradację.
Pikanterii dodaje fakt, że firma Mirbud buduje stadion Łódzkiego Klubu Sportowego i jest oficjalnym partnerem łodzian. Na ewentualnym odrzuceniu wniosku licencyjnego Rakowa, mógłby skorzystać właśnie walczący o utrzymanie beniaminek.
Jak sytuacja wygląda w praktyce? Pierwszy przetarg, do którego zgłosiły się dwie firmy, a trzecia była bardzo bliska złożenia oferty, został unieważniony. Najpierw dwukrotnie przekładano termin otwarcia ofert, natomiast gdy już do tego doszło, okazało się, że obie propozycje znacząco przekraczają możliwości finansowe Częstochowy. Podjęto decyzję o rozpisaniu nowego przetargu, który będzie dotyczył wyłącznie modernizacji, a nie budowy obiektu. Siedem dni temu przetarg ruszył i choć nie pojawiły się jeszcze żadne oferty, to złożona została wspomniana skarga Mirbudu.
Czy to oznacza, że już po ptokach, przetargu nie będzie? Nie. Pozostałe firmy nadal mogą składać oferty, nadal oficjalnym terminem zakończenia procedury pozostaje 10 lutego. To może ulec zmianie dopiero za około dwa tygodnie, gdy KIO rozpatrzy protest firmy Mirbud. Wówczas KIO może – w najczarniejszym dla Rakowa scenariuszu – unieważnić przetarg, co zmusiłoby miasto do trzeciego rozpisania zamówienia, ale równie dobrze może odrzucić skargę i pozwolić na kontynuowanie procedury. Na razie trudno ocenić szanse powodzenia skargi Mirbudu a nawet intencje samej firmy.
Z jednej strony: Mirbud nie stawał do pierwszego przetargu, a i obecnie nie złożył oferty, poprzestał jedynie na proteście. Z drugiej: przy przetargu w Płocku Mirbud złożył protest do KIO, która uwzględniła uwagi budowlańców i wymusiła na Płocku podpisanie umowy z firmą. Obecnie Mirbud prowadzi prace na ŁKS-ie, gdzie według zapowiedzi ukończy obiekt szybciej, niż planowano w przetargach oraz w Płocku, gdzie trwają prace projektowe, a w czerwcu ma zagościć ciężki sprzęt. Nie da się tutaj wykluczyć żadnej wersji. Artur Sokołowski, były radny Częstochowy, na swoim koncie facebookowym sugeruje dość dosadnie, że partner ŁKS-u niespecjalnie interesuje się budową, za to interesuje go wykorzystanie całej ścieżki odwoławczej w taki sposób, by maksymalnie wydłużyć cały przetarg. Mirbud z kolei może po prostu mieć chrapkę na kolejne duże zamówienie, jaki z pewnością byłby trzeci obiekt sportowy budowany w zbliżonym czasie.
Niezależnie od tego jakie są motywacje stojące za protestem – skoro już się pojawił, warto zapytać co dalej.
– Nie wydaje mi się, że to klub powinien zabierać głos w tej sprawie, jeśli ktoś ma tutaj prawo komentowania, to raczej miasto, które rozpisało przetarg – mówi w rozmowie z nami prezes Rakowa Częstochowa, Wojciech Cygan. – Na pewno my byliśmy przygotowani, że postępowania przetargowe w Polsce zawsze wiążą się z pytaniami, odwołaniami i długimi dyskusjami z udziałem zainteresowanych firm, więc spodziewaliśmy się, że i tutaj ten proces będzie przebiegał podobnie. Każda taka informacja oczywiście powoduje trochę przyspieszone bicie serca, ale wolimy komentować fakty, a nie medialne spekulacje.
Fakty z kolei są takie, że przez najbliższe kilkanaście dni “deadline” raczej nie ulegnie zmianie.
– My ani nie prowadzimy postępowania przetargowego, ale też nie rozstrzygamy o losach odwołań do KIO. Jeśli będziemy mieli jakieś informacje i podkreślam: informacje, a nie pogłoski czy domysły, wtedy z pewnością będziemy zabierać głos i zastanawiać się nad kolejnymi ruchami – dodał Cygan, którego dręczymy telefonami w kwestii infrastruktury stadionowej z imponującą regularnością. – Z naszej strony mogę raz jeszcze zapewnić – nie zejdziemy z tej ścieżki walki o stadion dla kibiców Rakowa i będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, by do tej budowy doprowadzić. Czekamy jednak na fakty, a nie spekulacje.
W podobnym tonie dla TVP Sport wypowiada się rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowa, Włodzimierz Tutaj.
– Z punktu widzenia interesów miasta i klubu dla nas istotne jest to, że złożone odwołanie, nie wstrzymuje – przynajmniej na razie – biegu przetargu. Jeżeli wyrok KIO będzie dla nas korzystny, mamy nadzieję otworzyć oferty przetargowe (które, w co wierzymy, wpłyną) w przewidzianym terminie 10 lutego. Zdajemy sobie sprawę, że w kontekście procesu licencyjnego ważne jest jak najszybsze rozpoczęcie prac związanych z przebudową stadionu. Miasto musi jednak – co oczywiste – poddawać się rygorom procedur zamówienia publicznego, licząc na pozytywny dla nas finał sprawy złożonego odwołania – powiedział dla sport.tvp.pl rzecznik Tutaj.
Trudno tu zresztą zarzucać częstochowianom bezczynność. Nie jest wielką tajemnicą, że tylko upór klubu w ogóle utrzymuje nadzieję na szybkie dostosowanie stadionu do wymogów licencyjnych. Obietnicę znacznego finansowego wsparcia złożyło Ministerstwo Sportu, także i miasto zdaje się być gotowe na inwestycję w dostosowanie obiektu przy Limanowskiego do ekstraklasowych wymogów.
Czy to wystarczy? Zbigniew Boniek w sobotnim “Stanie Futbolu” był bardzo stanowczy.
– Gwarantuję, że jeśli w lipcu nowy obiekt Rakowa nie będzie co najmniej na wykończeniu, to ten klub nie będzie w przyszłym sezonie grał w Ekstraklasie, choć jeżeli chodzi o wartość sportową, jest jednym z najlepszych w Polsce.
No dobra, ale co dalej?
Naszym zdaniem niewykluczony jest ten najprostszy i najbardziej banalny scenariusz – Krajowa Izba Odwoławcza odrzuca protest Mirbudu i 10 lutego następuje otwarcie ofert. To, czy oferty będą, czy zmieszczą się w zakreślonym kosztorysie i czy dojdzie do podpisania umowy w terminie gwarantującym rozpoczęcie budowy zanim cierpliwość PZPN-u się wyczerpie – to osobna kwestia. Ale do unieważnienia przetargu wcale dojść nie musi. Co z kolei, jeśli KIO uwzględni zażalenie Mirbudu? Również wtedy nadal istnieje możliwość zmieszczenia się w terminach – Częstochowa już pomiędzy pierwszym a drugim przetargiem udowodniła, że naprawdę zależy jej na szybkim zakończeniu całej tej sagi. Ile może wynieść opóźnienie w takim układzie? Trudno prognozować, ale zakładamy że przy determinacji władz Rakowa Komisja Licencyjna okaże wyrozumiałość – zwłaszcza jeśli mimo odwołania Mirbudu do miasta wpłyną oferty w obecnej procedurze przetargowej.
Najgorszym scenariuszem byłaby przedłużająca się sądowa batalia, bo od wyroku KIO obu stronom przysługuje oczywiście możliwość odwołania. Na ten moment jest jednak jeszcze stanowczo za wcześnie, by szykować dla Rakowa trumnę.
Fot.FotoPyK