Juventus niegdyś bywał cyniczny, a dziś jest do bólu skuteczny. Kibice nie muszą już czekać do 90. minuty na zwycięskiego gola. Nie idzie? Podajemy do Cristiano i zaraz coś wpadnie. A jak już wpadnie, to dobijamy leżącego. Tak to właśnie wyglądało w meczu z Romą, która choć próbowała jeszcze się podnieść po liczeniu, to nie za bardzo była w stanie konkurować ze Starą Damą na jej poziomie i Juve postawiło kolejny krok w kierunku odzyskania Pucharu Włoch.
O ile pierwsze pół godziny wczorajszego ćwierćfinału Coppa Italia wszystkich rozbudziło, tak początkowo starcie Juventusu z Romą mogło raczej uśpić. Być może Giallorossi wyciągnęli wnioski z ostatniego starcia z mistrzem Włoch, bo półtora tygodnia temu rzymianie mogli zbierać zabawki już po 10 minutach. Tym razem sforsowanie defensywy ekipy Paulo Fonseki zajęło Starej Damie blisko pół godziny, za to później było już z górki.
Kiwka Cristiano, strzał, gol. Farfocel Bentancura spomiędzy nóg obrońców, gol, 2:0. Pau Lopez pierwszą skuteczną interwencję zaliczył dopiero w 39. minucie spotkania. Sarriball może i wystartował z opóźnieniem, ale był bezlitosny. Jeszcze przed przerwą Bianconeri oddali czwartą celną próbę i znów byli skuteczni. Można sobie mówić o Smalldinim, o świetnych postępach Gianluki Manciniego, ale jak się chłopcy Sarriego rozpędzili, to było pozamiatane. 3:0 po 45 minutach wyglądało jak ciężki nokaut, nie było czego zbierać.
Wydawało się już, że po takim meczu pozostanie nam napisać, że Ronaldo po powrocie do domu skoczył jeszcze na siłownię, bo wiele się nie zmęczył. Wygląda jednak na to, że w przerwie w szatni Romy padło mityczne „kilka męskich słów”, bo rzymianie nie stracili nadziei. Już po 120 sekundach Gigi Buffon mógł skapitulować, jednak przy dobitce po sparowanym strzale wyręczył go słupek.
Nie minęła minuta, a podobną próbę zaliczyli gospodarze. Higuain wykończył dośrodkowanie strzałem w poprzeczkę. Jedni jeszcze wierzą, drugim nadal się chce – ok, coś tu się jeszcze może wydarzyć.
Tak też się stało. Cengiz Under zszedł z piłką ze skrzydła, zbierał się do tego strzału jak Lechia do wysłania przelewów do piłkarzy, ale w końcu huknął, ustrzelił poprzeczkę, Buffona i piłka wpadła do siatki. Wyszła z tego całkiem przyjemna bramka.
MAIS WTF ??? C’est quoi ce but magnifique de notre international turc. 💥
INCROYABLE BUT DE CENGIZ UNDER ! 🚀 😍
pic.twitter.com/qkssxjYTsD— SuperLig 🇫🇷 (@TurcFootball) January 22, 2020
Włoch trochę się wkurzył na bierność obrońców, a chwilę później miał kolejne powody do złości. Tym razem musiał ratować sytuację po akcji Florenziego, który stanął z nim oko w oko. Znów szansa dla Romy, coraz bardziej pachniało tu kontaktowym golem i emocjami do ostatnich minut i… nagle mecz umarł.
Do końca spotkania oglądaliśmy już tylko pojedyncze zrywy, które nie przyniosły efektów ani jednym, ani drugim. Najbliżej szczęścia był Higuain, ale jeśli z pięciu metrów trafia się w bramkarza, to można mieć pretensje tylko do siebie. Błysnąć zdążył jeszcze Buffon, który przed końcowym gwizdkiem efektownie odbił strzał głową Kolarova, ale nawet gdyby to wpadło, Roma nie miałaby już czasu na doprowadzenie do remisu.
Mimo niezłego początku drugiej części meczu, można odnieść wrażenie, że Juventus awansował spacerkiem. Poza tym w Turynie mogą się cieszyć, bo przed starciem z Napoli, które wczoraj poszło na wymianę ciosów z Lazio z opuszczoną gardą, są w zdecydowanie lepszej sytuacji. Nie dość, że mają dzień więcej na odpoczynek, to jeszcze nie za bardzo po czym jest tu właściwie wypoczywać.
Na koniec warto jeszcze wyróżnić Douglasa Costę, który dzięki Pucharowi Włoch powoli dochodzi do formy, z której wszyscy chcieliby go pamiętać. Ostatnio Brazylijczyk w końcu się przełamał i trafił do siatki, dziś zaliczył asystę po sprytnym ograniu obrońcy i precyzyjnym dośrodkowaniu. Poza tym miał fundamentalny udział przy dwóch pozostałych golach, za które można mu zapisać dwie asysty drugiego stopnia. No i jeszcze ośmieszył Cristante takim kanałem, że chłop wyłapał żółtko za wyładowanie frustracji na oprawcy. Biorąc pod uwagę, że Douglas odrzuca możliwość przenosin do Monachium, Sarriball może zyskać kolejny ważny trybik w maszynie rozjeżdżającej kolejnych rywali.
Juventus – Roma 3:1
Ronaldo 26′, Bentancur 38′, Bonucci 45′ – Buffon 50′ sam.
fot. NewsPix