Dokąd nocą tupta jeż? Do dziś nie wiadomo. Wiemy natomiast, dokąd dotuptał Lubomir Tupta, którego Wisła Kraków wypożyczyła z Hellasu Verona. Na ten ruch patrzylibyśmy znacznie bardziej optymistycznie, gdyby chodziło o transfer definitywny. Mowa jednak tylko o półrocznym wypożyczeniu i to – jak wynika z komunikatów – bez prawa pierwokupu. O dziwo “Biała Gwiazda” ma… prawo do kwotowego udziału w kolejnych transferach tego zawodnika. Takiego układu chyba jeszcze na polskim podwórku nie było.
Dlaczego wypożyczenie bez opcji pierwokupu to taki problem? Tupta zapewne posiada spory potencjał i za rok czy dwa mógłby grać pierwsze skrzypce w polskiej lidze. Za ładne oczy nie wyjechał jako 14-latek do Włoch, a debiutu w Serie A przed osiemnastymi urodzinami nie zaliczył dzięki wyliczance w szatni. Sęk w tym, że Wisła potrzebuje wzmocnień natychmiastowych, gości, którzy jakość dadzą tu i teraz. Potrzebuje tego, co rok temu w Górniku Zabrze miało miejsce z Walerianem Gwilią, Borisem Sekuliciem, Mateuszem Matrasem czy – po paru tygodniach – Martinem Chudym. Oni w perspektywie całej rundy zrobili różnicę i w dużej mierze dzięki nim klub z Zabrza nie spadł do I ligi.
Oczywiście nie można wykluczyć, że Tupta odpali momentalnie, nie takie rzeczy polska liga widziała. Nie zmienia to faktu, że na wstępie obaw pojawia się sporo.
Obawa pierwsza. Cały strzelecki dorobek Słowaka w seniorskim graniu to dwa gole w ubiegłym sezonie Serie B. Spadek Hellasu jemu akurat pomógł, bo we włoskiej ekstraklasie zagrał dwa epizody, natomiast szczebel niżej zaczął się przebijać do składu. Skończyło się na siedemnastu występach (pięciu od początku), które łącznie dały mu 613 minut na boisku. Grał zrywami: kilka tygodni szans, później na dłużej ławka i powtarzamy proces.
Obawa druga. Chłopak ostatni oficjalny występ zanotował 18 sierpnia, gdy dostał 105 minut w Pucharze Włoch z Cremonese. Verona przegrała 1:2 po dogrywce. W Serie A naprzemiennie siedział na ławce lub trybunach, a w październiku doznał poważniejszej kontuzji i już do końca roku się leczył. Zaległości podobno ma spore, będzie co nadrabiać.
Obawa trzecia. Zimą 2018, gdy był już po debiucie we włoskiej ekstraklasie, podczas obozu w Turcji testowała go Pogoń Szczecin. Nie zdecydowała się na niego. Zwyczajnie pokazał za mało.
Pod wieloma względami droga Tupty jest podobna do tej, którą przemierzył Lukas Haraslin. On przychodząc do Lechii Gdańsk liznął wcześniej Serie A w barwach Parmy i z czasem wyrósł na wyróżniającą się postać Ekstraklasy. Ale no właśnie – z czasem. Tupta ma w seniorskim graniu większe doświadczenie niż Haraslin, lecz stracone pół roku może być dodatkowym utrudnieniem. Tyle dobrze, że Słowak przychodzi na samym początku przygotowań, ma jeszcze prawie miesiąc, żeby dojść do formy.
Artur Skowronek dostaje napastnika, który nie jest przywiązany do pozycji i może być także brany pod uwagę jako skrzydłowy. Jesienią, nie licząc Michała Maka, na bokach pomocy panowała bieda, więc nowych opcji nigdy za wiele. I na tym koniec optymistycznych przesłanek, teraz musi przemówić boisko.
Wisła wypożyczyła również Mateusza Hołownię z Legii Warszawa. 2019 rok spędził w Śląsku Wrocław i przez dwie rundy rozegrał łącznie 13 meczów ligowych. Jesienią na pięć spotkań tylko jedno było całe, bo Dino Stiglec ewidentnie prezentował na lewej obronie wyższy poziom od niego. Co nie znaczy, że Hołownia się w Krakowie nie przyda. Maciej Sadlok de facto nie miał konkurencji i coraz częściej było to widać. A teraz nie można wykluczyć wariantu, w którym Sadlok zostanie przesunięty na pozycję stopera, robiąc miejsce Hołowni na lewej stronie.
Fot. 400mm.pl/newspix.pl