Ani mnie nie dziwi, ani mnie nie gorszy masowy wyjazd polskich zawodników z Ekstraklasy, tak samo jak ani mnie nie dziwią, ani mnie nie gorszą ich kierunki transferowe.
Moi drodzy, o czym my mówimy: oto liga, która w rankingu balansuje między trzecią a czwartą dziesiątką rozgrywek Europy, 0to liga, która przez trzy ostatnie sezony nie potrafiła wprowadzić żadnego zespołu do fazy grupowej europejskich pucharów, która to sztuka udała się Słowakom, Kazachom, Szwedom, Norwegom – w tym potężnemu Sarpsborgowi 08 – Azerom, Mołdawianom, Luksemburczykom, Słoweńcom, Bułgarom, Węgrom, Białorusinom, Macedończykom, Rumunom, większości tych nacji więcej niż raz. O tym, że Czesi i Austriacy wprowadzają jakieś średniaki już nawet nie wspominam.
Zejdźmy na ziemię. Przecież jak coś tu jest dziwne, to że ktoś poważny w ogóle do Polski chce przyjeżdżać i kogokolwiek za tak duże pieniądze kupować.
Zerknijmy na ten słynny ranking UEFA, w którym jesteśmy na 32 miejscu, ranking UEFA, w którym sąsiadujemy z zawsze groźnym Liechtensteinem, ranking UEFA, który dopięty będzie przyszłego lata w przyszłym sezonie.
Źródło: https://kassiesa.home.xs4all.nl
Bilans transferowy Ekstraklasy, sprzedaż graczy na ten moment: 27 milionów euro. Zeszły sezon 30 milionów. Teraz porównajmy to samo do innych lig (korzystam z danych wiadomego portalu, wbrew pozorom agenci całej Europy nie wysyłają mi kwitów, choć oczywiście powinni):
WĘGRY: ten sezon 5 milionów euro/ zeszły 2.5 miliona euro
SŁOWENIA: 6.2/9.2
SŁOWACJA: 2.5/11.4
BIAŁORUŚ: 1/1.4
RUMUNIA: 15/28
AZERBEJDŻAN 0.3/0.1
NORWEGIA 19/34
KAZACHSTAN 0.1/4.2
BUŁGARIA 2/17
IZRAEL 17/26
SZWECJA 19/34
SZWAJCARIA 42/81
CZECHY 38/22
GRECJA 17/32
CHORWACJA 26/82
SERBIA 35/39
DANIA 56/64
Oczywiście to wycinek, oczywiście nawet jeden duży transfer może namieszać w takim zestawieniu, oczywiście pewnie tu i tam są przeinaczenia, ale zgadzając się na pewne uproszczenia można pokusić się o wnioski.
Bo co z tego wynika?
Po pierwsze, oczywistości: piłkarze Ekstraklasy cieszą się znacznie większym zainteresowaniem niż mógłby na to wskazywać poziom ligi. Po drugie, za piłkarzy Ekstraklasy można dostać naprawdę przyzwoite pieniądze. Po trzecie, nie trzeba wcale grać w klubie, który robi w ESA mistrzostwo kraju, nawet nie trzeba awansować do pucharów, o jakiejkolwiek grze w nich – przemilczmy, powiedziano już wszystko.
Znowu można – trzeba – wrzucić tu nie kamyczek, a wywrotkę głazów do ogródka. Widać, że pieniądze w lidze, po prostu, są. Czesi nam zazdroszczą umowy telewizyjnej, u nich z tego tytułu dostaje się grosze, a jeszcze okazuje się, że i z transferowego rynku wbrew logice potrafimy dużo wynieść. Pamiętam jeszcze doskonale czasy, gdy o ligowej piłce mówiło się, że nie da się na niej zarobić – chcesz się w to bawić, dokładasz. Dziś to może być po prostu biznes, zupełnie niezły, dochodowy. Naturalnie jednak tym bardziej powinniśmy wymagać więcej niż mało honorowego odpadania we wczesnych fazach czegokolwiek. Można i trzeba stawiać tutaj pytania o to w jaki sposób wydawane są te pieniądze.
[etoto league=”pol”]
Ale czy martwi mnie wielce kadrowy drenaż ligi? Sorry, ale… nie. Wiem jaka jest ta liga. Wiem, że właśnie ubywa kilka ciekawych postaci, tego czy tamtego fajnie by się oglądało i wiosną. Ale czy z Klimalą lub Buksą Ekstraklasa była o tyle lepsza, że kiedyś to było, a teraz to nie jest i już nie będzie? Życie nie znosi próżni, ktoś wypełni lukę, bo ktoś strzelać bramki musi, ktoś asysty robić będzie – wiadomo, że Buksa czy Klimala to nieźli zawodnicy, ale czy to taki kosmiczny poziom, że nikt do niego nie doskoczy? No to może kontekst pucharów, bo jak mamy je zrobić, jak wciąż wyjeżdżają? Już prędzej, niemniej te transfery naprawdę nie są za frytki – tym, co dostają ekstraklasowicze, zdolny dyrektor sportowy powinien tak obrócić, by i tak było znacznie lepiej niż jest.
Co do samych zawodników, jakiekolwiek zarzucanie im braku ambicji, że idą na przykład do MLS, tylko śmieszy – Ekstraklasa, najwyraźniej, jest znakomitą platformą promocyjną, ale jakkolwiek wiem, że można tu się rozwinąć, tak wszyscy wiemy, że nawet baza w wielu klubach wciąż kuleje i z tym rozwijaniem jest jednak znacznie gorzej niż promowaniem.
W zasadzie to naprawdę niesamowite. Nie ma w Europie – na świecie? – tak słabych rozgrywek, w których tak można się wypromować. Na miejscu różnych młodych piłkarzy z innych krajów, w tym również z niejednego powyżej wymienionego, chciałbym iść do ESA – nie po to, że tu się nie wiadomo jak rozwinę, ale dlatego, że nawet po jednej udanej rundzie w dość – nazwijmy rzeczy po imieniu – przeciętnym towarzystwie mogę wyjechać w dobrym kierunku.
Niejedna z powyżej wymienionych lig czymś podobnym pochwalić się nie może, nie mówiąc o tamtejszych średniakach.
Pamiętam czasy, gdy można było robić cuda w polskiej lidze, a psa z kulawą nogą to nie obchodziło.
Przecież ci piłkarze i tak nie będą chcieli tu zostać – to dobrze, że chociaż nie dostaje się za nich paru groszy, tylko trochę więcej.
Można się na to zżymać, można nazywać ligę “WYPRZEDAŻ EKSTRAKLASA”, ale ja nie mam złudzeń, romantyzm na bok: taki jest dzisiejszy futbol. Pieniądz rządzi nim jak nigdy wcześniej. To jeden wielki globalny rynek, jeden coraz bardziej zwarty ekonomiczny ekosystem – wolę być jednak w nim ujęty, niż znaleźć się na jego totalnych peryferiach.
Leszek Milewski
Fot. FotoPyK
Źródło danych: Transfermarkt