Myśleliśmy, że jeśli w którymś kraju dojdzie do zawieszenia trenera za to, że paradował przed kamerą z przyrodzeniem na widoku, to tym krajem będzie Polska. Ale Hiszpanie wykorzystali moment przerwy w rozgrywkach Ekstraklasy i I ligi. Malaga właśnie odstawiła trenera Victora Sancheza od pracy za to, że do internetu wyciekł film, na którym szkoleniowiec obnaża swoją męskość.
Na pozór sprawa ta wydaje się być prosta do bólu. Facet nagrał się w koszulce Malagi, może chciał się pochwalić którejś ze swoich sympatii, może po prostu chciał mieć jakiś filmik na pamiątkę, gdy był jeszcze w pełni formy. Wideo miało sobie tkwić w bezpiecznym folderze na karcie telefonu, a tu – cyk – jedno złe kliknięcie, jedno fatalne omsknięcie palucha i nagle twoje cojones latają po internecie.
Nagrywanie się w opuszczonych gaciach to jeszcze nie przestępstwo. Właściwie – to nawet nic złego. Oczywiście nie polecamy wam tego, bo zawsze się może skończyć jak w przypadku pana Sancheza, niemniej – do momentu, w którym nagranie leży sobie spokojnie na karcie pamięci, to w sumie kogo obchodzi co i jak nagrywacie. Gorzej, gdy wideo trafia w ręce niepowołane.
A według Victora Sancheza tak właśnie stało się w tym przypadku. – Padłem ofiarą przestępstwa przeciwko mojej prywatności poprzez nękanie i wymuszenia. Sprawa jest już w rękach policji i podążam teraz zgodnie z instrukcjami służb. Udostępnianie i rozpowszechnianie intymnych treści danej osoby bez jej zgody jest przestępstwem. Dziękuję za wsparcie i zrozumienie – napisał trener na Twitterze.
Wersja szkoleniowca jest zatem taka – może i nagrał wideo na własny użytek, w który paraduje ze swoim przyjacielem po świeżym powietrzu, ale ktoś dostał dostęp do tego nagrania i szantażował go. Film wyciekł nie dlatego, że Sanchez kliknął „udostępnij wszystkim” zamiast „wyślij do”, a dlatego, że ktoś mu nieprzychylny naciskał, szantażował go lub nękał. W sumie… jesteśmy w stanie wyobrazić sobie taki scenariusz, że chłop wysłał to do jakieś laski, ta wywęszyła szansę na zarobek i szantażowała aktora i reżysera w jednym.
Ale dobra, dość o tym, jak wideo z penisem hiszpańskiego trenera mogło się znaleźć w internecie. Jakie są tego konsekwencje? Malaga z miejsca zawiesiła go w prawach trenera, sprawa trafiła na policję. Klub zobowiązał się, że podejmie stanowisko (i ewentualne ruchu o zwolnieniu lub zostawieniu na stanowisku trenera) dopiero po wyjaśnieniu całej sytuacji. Drugiego dna sprawie nadaje jednak fakt, że Sanchez kilka dni przed wyciekiem ostro przyjechał się po szejku Abdullahu Al Thanim, właścicielu klubu. Przejrzeliśmy sobie fora i media społecznościowe kibiców Malagi – zdecydowana większość trzyma kciuki za trenera i sugeruje, że klub powinien okazać mu wsparcie, a nie wystawiać go na jeszcze większą nerwówkę. Niektórzy sugerują też, że za wyciekiem wideo stoją ludzie szejka, którzy mieliby kompromitować trenera, ale w to jakoś nam już się nie chce wierzyć.
Maladze coraz mocniej w oczy zagląda widmo spadu do trzeciej ligi, aktualnie są na szesnastym miejscu w Segunda Division. A przecież mówimy o klubie, który jeszcze nie tak dawno grał w europejskich pucharach, chwalił się budżetem na transfery po przejęciu drużyny przez szejków. A tu nie dość, że trener skompromitowany w mediach, to jeszcze zaraz będzie trzeba szukać strażaka, który pomoże w utrzymaniu.
Cóż, znamy przypadek z polskiego klubu, gdy trener po wygaśnięciu kontraktu oddał służbowego laptopa. Klubowy spec od IT zauważył, że komputer strasznie mulił, a to przez przeładowane plikami dyski. Przy czyszczeniu sprzętu okazało się, że trener… zapomniał usunąć kilkadziesiąt gigabajtów pornosów, które sam ściągnął z neta.
fot. Twitter/Malaga