Dość niespodziewanie najkonkretniejszą ekipą w zimowym okienku transferowym jest Raków Częstochowa. Niespodziewanie, bo – w przeciwieństwie do ŁKS-u – temu beniaminkowi głęboko w oczy nie zagląda widmo spadku. Ale pod Jasną Górą najwidoczniej uznali, że pora zbudować drużynę, która powalczy o coś więcej niż spokojny ligowy byt. Dziś klub ma ogłosić już piąty transfer. Po Mikołajewskim, Tudorze, Poletanoviciu i Gutkovskisie (na razie od lata) zespół wzmocni David Tijanić.
Coś wam świta? Jeśli tak, to pewnie jesteście związani z Wisłą Kraków. 22-letni Słoweniec niecały rok temu miał zasilić szeregi Białej Gwiazdy, zameldował się nawet w Krakowie, ale ostatecznie do podpisania umowy nie doszło. W świat poszedł przekaz, że kluczowe były kwestie medyczne, które wyszły w trakcie testów, ale nieoficjalnie mówiło się, że to tylko wymówka dla przeszkód finansowych.
I ku tej wersji skłania nas fakt, że Raków dokładnie Tijanicia przebadał i według klubu wszystko jest w porządku. Udało się też dogadać w kwestii kontraktu, więc pozostaje tylko złożenie podpisów pod umowami.
Co to za piłkarz? Ujmijmy to tak – obiecujący. Jest kolejnym zawodnikiem, który ma wzmocnić środek pola beniaminka. Jesienią rozegrał 20 meczów w barwach NK Triglav, strzelił w nich 5 goli i zaliczył 2 asysty na poziomie ligi słoweńskiej. Poprzedni, w trakcie którego chciała wyciągnąć go Wisła Kraków, też miał udany pod względem liczb (34 występy, 8 goli i 6 asyst). Imponować może jego doświadczenie, bo w wieku 22 lat ma na horyzoncie setkę meczów w swojej lidze, ale uznał, że najwyższa pora pokazać się też w chyba mimo wszystko poważniejszych rozgrywkach.
I oby poszło mu lepiej niż choćby Rokowi Sirkowi, który również przychodził do Zagłębia Lubin z ligi słoweńskiej z imponującymi statystykami.