Reklama

Nowe otwarcie, czyli Piotrowski zmienia otoczenie

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2020, 15:23 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pisaliśmy kilka tygodni temu, że Jakub Piotrowski dla dobra swojej kariery musi zmienić otoczenie. No i rady posłuchał, otoczenie zmienia – w Genku nie miał najmniejszych szans na grę, przegrał tę jesień, teraz spróbuje odnaleźć więcej minut w Beveren. To informacja jednoznacznie dobra, bo bez zmiany barw traciłby czas, a tak jest szansa na wyjście z marazmu.

Nowe otwarcie, czyli Piotrowski zmienia otoczenie

Przypomnijmy zapominalskim sytuację Jakuba Piotrowskiego. Szedł do Belgii za całkiem spore pieniądze, mówiło się wtedy o nim w kontekście pierwszej reprezentacji Polski, a w młodzieżówce był gwiazdą. W Genku wylądował na ławie, notował jakieś epizody – spodziewaliśmy się niby więcej, ALE zarazem Genk to naprawdę nie są słabiaki, przecież w zeszłym sezonie sięgnęli po tytuł mistrza Belgii. Szanujmy ten poziom. Niejeden Polak w pierwszym sezonie przechodzi aklimatyzację, tak naprawdę faktyczne rozliczenia – i faktyczne zmartwienia – można zacząć w drugim sezonie. Niestety, pierwsza runda bieżących rozgrywek była dla Kuby fiaskiem. Fiaskiem o tyle istotnym, że Piotrowski faktycznie dostał całkiem sporo szans. Jego wkład w mistrzostwo Jupiler League wynosił 128 minut – tym razem więcej miał na liczniku już do piątej kolejki. Występował wręcz na początku całkiem regularnie, czterokrotnie na początku sezonu wychodząc w pierwszym składzie.

Potem został jednak zakopany na ławce. Nic nie zmienił nowy trener, który też dał jeden mecz Piotrowskiemu od pierwszej minuty, a później z niego zrezygnował, nie zabierając Polaka nawet na ławkę.

O opinię pytaliśmy wówczas Mariusza Mońskiego, który uważnie śledzi piłkę belgijską: – Polak nie przechodzi obok meczów, walczy – fizycznie jest na tym poziomie, mentalność też odpowiednia, jest wybiegany, zaangażowany. Ale technicznie i taktycznie do Genku nie pasuje. Jak trzeba pograć kombinacyjnie, to niestety, nie ten poziom. Myśli za wolno w porównaniu do kolegów. Ale Genk jest specyficznym klubem. To, że sobie tutaj ktoś nie poradzi, nie musi być ostateczną wyrocznią. Marcus Ingvartsen nie sprawdzał się w Genku, poszedł do Unionu Berlin, mocniejszej ligi i jakoś tu gra dobrze. Nie ma co chłopaka skreślać, według mnie poradziłby sobie w połowie klubów belgijskich – choć rzecz jasna w tej słabszej połowie, gdzie wybieganie i waleczność odgrywają większą rolę. Ma atrybuty, których nie mieli Starzyński czy Wolski.

Reklama

Ta teza zostanie teraz sprawdzona w Beveren, czyli klubie, który jest jak szyty na miarę według słów Mońskiego. To klub, który jest piętnasty w tabeli, bije się obecnie o utrzymanie w lidze, słabszych od nich naprawdę trudno wypatrzeć.

Screen Shot 01-06-20 at 03.10 PM

To, że Beveren za mocne nie jest, przyjmujemy za dobrą monetę. Przecież nie zostaje tutaj do końca świata, a czego potrzebuje w tym momencie Piotrowski? Przede wszystkim minut i zaufania. W takiej drużynie na gracza przychodzącego z Genk może nie będą patrzeć jak na zbawcę, ale na pewno dadzą mu sporo szans. On sam może tu znacznie bardziej pasować do stylu, bo nie oszukujmy się, Beveren gry raczej nie prowadzi.

Szkoda, że Piotrowski nie sprawdził się w zespole, który chce sięgać po tytuły, nadawać ton, ale cóż – nie tylko w takich klubach można w piłce odnosić sukcesy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...