Reklama

Następca Neuera, który podpisał na siebie kilkuletni wyrok

redakcja

Autor:redakcja

04 stycznia 2020, 18:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

Drugi bramkarz – wymarzona fucha dla ludzi, którzy niekoniecznie chcą się przepracowywać. Słyszeliśmy o przypadkach “dwójek”, które z premedytacją odrzucały oferty z innych klubów, byle nie schodzić z wygrzanej ławki rezerwowych. No, ale takie historie krążą głównie o gościach bez ambicji i większych perspektyw, a akurat Alexandera Nübela, jednego z bardziej rozchwytywanych bramkarzy na rynku, podejrzewamy zarówno o ambicję, jak i perspektywy. Tymczasem Nübel wybrał… siedzenie na dupie jak – nie przymierzając – kiedyś trener Kiereś.

Następca Neuera, który podpisał na siebie kilkuletni wyrok

Wprawdzie zawsze to siedzenie na dupie w Bayernie, ale jednak. Bramkarz dołączy do ekipy z Monachium w lipcu na zasadzie wolnego transferu, obecny sezon dogra do końca w Schalke. By dobrze zrozumieć stopień absurdu tego ruchu, musimy sobie uświadomić sobie, w jakim położeniu znajdował się bramkarz przed podpisaniem kontraktu z Bawarczykami. Niemiec generalnie nie mógł narzekać na brak połączeń przychodzących od swojego agenta. W ostatnich czasach mówiło się o zainteresowaniu…

a) Manchesteru United,
b) PSG,
c) Atletico Madryt,
d) AS Roma,
e) BVB,
f) RB Lipsk.

Spokojnie można było wyciągnąć wniosek, że przed 23-latkiem świetlana przyszłość. Do tego dochodzi opaska kapitana w Schalke (już odebrana wskutek podpisania kontraktu z Bayernem), posadzenie na ławie wieloletniego filaru klubu Ralfa Fährmanna, opinie o świetnej grze nogami, charakterystycznej dla produktów niemieckiej szkoły bramkarskiej. Ale Nübel oferty odrzucał. Te zza granicy dlatego, że nie chciał opuszczać swojego kraju.

Zamarzył mu się Bayern i przejęcie schedy po Neuerze. Oczywiście, być może potraktował ten transfer jako wielkie wyzwanie i wręcz powinniśmy go podejrzewać o niewiarygodną ambicję, ale to wszystko – niestety dla 23-latka – nie trzyma się kupy. Pozycja Manuela Neuera jest potężna i można zadać sobie pytanie: jakie szanse na wygryzienie go ma Nübel, skoro w reprezentacji nie daje rady zrobić tego Marc Andre ter Stegen?

Reklama

Neuer wrócił do swojej optymalnej formy po kryzysowym roku 2018 i wcale nie zamierza się starzeć, ani tym bardziej dzielić minutami z młodszym kolegą. Jak pisze niemiecki “Bild”, Hasan Salihamidzić odbył z jedynką Bayernu rozmowę o planach na spokojne wprowadzanie Nübela, podczas której zaproponował, by ten rozegrał 15 meczów o mniejszym ciężarze gatunkowym. Neuer postawił twarde weto na zasadzie: dopóki tu jestem, gram wszystko.

Co więcej, dziennikarze “Bildu” podają, że w grę nie wchodzi też żadne wypożyczanie nowego bramkarza. Oczywiście, być może po pierwszym sezonie i zdrowiu Neuera ta sytuacja się zmieni, ale póki co wygląda na to, że młodego bramkarza czeka siedzenie na ławce. I czekanie.

Nie jest to chyba najrozsądniejsza decyzja, jaką podjął w życiu. Zwłaszcza, że Schalke dawało mu wymarzone warunki do tego, by spokojnie się rozwijać i wjechać do Bayernu na białym koniu, gdy tylko pojawi się taka potrzeba. Po pierwsze – bramkarzowi zaoferowano w Gelsenkirchen aż 7 milionów euro, czyli potężne pieniądze (w Bayernie ma zarabiać około 5,5). Po drugie – Schalke proponowało wpisanie bardzo niskiej klauzuli odstępnego, a wtedy bramkarz spokojnie grałby w solidnym niemieckim klubie i wyczekiwał na znak-sygnał.

No, ale woli być w Monachium już teraz i oglądać mecze z perspektywy ławki. Może przez dwa lata, może trzy, może cztery, a może pięć, aż do końca nowego kontraktu. Tylko czy gdy już przejmie od Neuera pałeczkę pierwszeństwa, nie zdąży już zardzewieć? 

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...