Czego dziś może zazdrościć kibic Barcelony Realowi, a czego kibic Realu Barcelonie?
Czy każdy dzień pod Valverde jest dla Barcelony dniem straconym? Czy Fede Valverde w Realu to największy wygrany jesieni w Królewskich? Dlaczego nad Viniciusem i Rodrygo trzeba rozłożyć parasol ochronny? Czy Griezmann gra na miarę swoich możliwości? Czy krytyka Bale’a stała się karykaturalna? Czy największym problemem Barcy jest współpraca La Masii z pierwszym zespołem?
Pytamy tych, którzy Realem i Barceloną żyją każdego dnia. Nie przepuszczą żadnej wzmiance w „Asie” czy „Mundo Deportivo”, potrafią wymienić tak skład – odpowiednio – Barcelony i Realu, z sezonu 98/99, jak i wymienić skład ławki zespołu B. Zapraszamy.
***
Weszło: Czego przed jutrzejszym meczem zazdrościsz Barcelonie?
Maciej Leszczyński, RealMadryt.pl: Nie będę szczególnie oryginalny – Messiego. W erze Ronaldo nie mieliśmy czego zazdrościć, ale teraz tylko Barca ma zdecydowanego lidera, który ewidentnie wyróżnia się w zespole. W Realu wyróżnia się Benzema, ale nie aż tak – nie wygra sam meczu, potrzebuje partnerów, tymczasem Messi jest zawodnikiem, który potrafi wziąć piłkę, pobiec do przodu i samemu przesądzić wynik na korzyść Barcelony. Przypomniał to choćby ostatnio z Atletico.
A czego Barcelonie nie zazdrościsz, czyli niejako: gdzie widzisz największe problemy Blaugrany?
Może jej brakować równowagi, takiej zespołowości – Barca ma indywidualności, ale nie stanowi monolitu. Dość wymowny był trudny początek Griezmanna, który nie za bardzo potrafił wymienić kilku podań z kolegami… Ten zespół nie jest wewnętrznie skoordynowany. Do tego problemy w defensywie. To, że tak jest chwalony Ter Stegen, nie miałoby przecież miejsca, gdyby obrona robiła swoje – ta jednak grała słabo i miał wiele okazji by się wykazać.
Gdy myślisz o jutrzejszym meczu i szansach Realu, co wywołuje największy ból głowy?
Poza wspomnianym Messim, to brak drugiej opcji w ataku Realu. Benzema jest mocnym ogniwem, ale teraz nie ma drugiego pewnego elementu. Dobrze grał Rodrygo, ale gdzieś brakuje mu odwagi, przebojowości – to nie jest zawodnik, który wyjdzie na Camp Nou i zrobi różnicę. Może dobrze podać, dać swoją wydolność, pomóc w powolnym budowaniu akcji, ale na takie mecze brakuje mu błyskotliwości. Tej nie brakuje Viniciusowi, ale on ma strasznie nierówną formę. Bale – zagrał dwadzieścia minut z Valencią, bez szału. Więc zostaje Benzema i niewiadome – czy to będzie Rodrygo, czy Isco ustawiony wyżej, czy Vinicius czy Bale.
Brakuje Hazarda, który tuż przed kontuzją był kimś takim, komu można było zagrać i poczekać jaki ma pomysł na akcję. Przed tym feralnym starciem z PSG bardzo dobrze się na niego patrzyło, ewidentnie Benzema i Hazard się uzupełniali, wspierali, a teraz jest problem. Pique nie jest w wybitnej formie, boki obrony też – myślę, że Hazard z Benzemą dawaliby pewność tego, że zaskoczymy, tymczasem kłania się ten brak. Bale i Vinicius to są gracze, którzy potrafią zagrać spektakularne dwie minuty, a potem zgasnąć na resztę spotkania.
Gdzie w obliczu tego widzisz nadzieję na zaskoczenie Barcelony?
Trzeba zagrać na takiej intensywności jak przez pierwsze 30 minut z Valencią. Gole nie padły na Mestalla, ale to był świetny fragment meczu, nie wierzę, że można zagrać tak dobrze znowu i nie prowadzić. W tej wysokiej intensywności widzę lekarstwo na braki kadrowe, Barca Valverde różni się mocno od tej z czasów Guardioli czy Luisa Enrique – tamte budowały spokojnie akcje, bo świetnie radziły sobie z pressingiem. Teraz Barcelonę można nim zaskoczyć, gubi się.
Jak sam oglądam Real, największą uwagę zwracam na Viniciusa i Rodrygo. Pali mnie pytanie: czy któryś z nich może być jednym z wielkich? Nie ukrywam, szczególnie ciekawi mnie Vinicius, ma naturalny talent.
Na Viniciusie spoczywała wielka presja. Po odejściu Cristiano wielu liczyło, że on z miejsca przejmie pałeczkę. To było widać nawet po boisku: nie mam pomysłu, gram do Viniciusa. Jemu sporo wychodziło, był szybki, przebojowy, natomiast pojawiła się też krytyka, nie wychodziły mu również na pewno strzały. Później przyszedł Rodrygo. Od pierwszych meczów było widać, że to zupełnie inna charakterystyka piłkarza. Dużo większa świadomość taktyczna, ale też chyba życiowa, natomiast nie jest tak przebojowy. Na pewno natomiast jeden i drugi na pewno oddaliby wiele za Real, to widać. Oczywiście nie wiemy jak to się potoczy w przyszłości, ale myślę, że powinien być nad nimi parasol ochronny. Zidane odstawił trochę Viniciusa, nawet nie zabierał go do kadry – Vinicius wrócił, zagrał dwa dobre mecze. Rodrygo też w pewnym momencie sezonu może potrzebować odpoczynku. Jestem zdania, że Zidane wie jak ich budować, rozumie, że nie wolno burzyć ich charakteru, naturalnych skłonności, tylko na tym budować.
Trzeba jednak również powiedzieć jasno: od skrzydłowych w Realu należy wymagać wiele. Skrzydłowy w Realu nie może być Lucasem Vazquezem. W naszych najlepszych czasach tutaj Real miał piłkarzy z dużymi liczbami, takich, którzy robili różnicę. Za kogoś takiego mam Hazarda, który może nie robił statystyk, ale brał na siebie grę, potrafił wypracować kolegom przewagę.
MOŻE WRĘCZ SENSACJA I 0:0? KURS 13,75 W ETOTO
Benzema ma obecnie bardzo dobry moment.
Benzema ma bardzo dobry moment od kilku lat, ale przez to jak strzelali Ronaldo i Messi przestaliśmy realnie patrzeć na liczby napastników. Tymczasem Benzema strzela bardzo dużo goli, bardzo. Futbol ewoluuje i zgadzam się też z tymi, którzy zwracają uwagę, że poza strzelaniem goli Karim to więcej niż napastnik, pomaga też w rozegraniu, grze kombinacyjnej.
Ciekawa statystyka: od momentu, w którym Cristiano odszedł z Realu, Benzema ma więcej bramek niż Cristiano Ronaldo w Juve, a przecież Juventus to też jest drużyna mocna, która w Serie A ma prawo sobie czasem postrzelać. Benzema wziął na siebie więcej odpowiedzialności, jest trzecim kapitanem, czuje się liderem i w pełni na to miano zasługuje. Dla mnie to najlepszy piłkarz Realu tej jesieni.
Wielkim wygranym jest na pewno też Fede Valverde.
Pamiętam, gdy po dwóch pierwszych dobrych meczach „As” napisał, że Zidane znalazł swojego Pogbę. Chciało mi się wtedy śmiać. Dzisiaj? Spójrzmy gdzie jest Pogba w tym sezonie, a gdzie Fede. Valverde jest absolutnie na wznoszącej, gra coraz lepiej – dobrze wszedł z Valencią w buty Casemiro, miał siedem odbiorów w pierwszej połowie, ale potrafił też napędzić akcje.
Po porażce z Ajaxem w zeszłym sezonie Mourinho w studiu Sky Sports mówił, że Realowi brakuje dynamiki w środku, bo Modrić o Kroos grają statycznie. Fede jest tą odpowiedzą, potrafi pracować na całej długości boiska. Cieszę się, że cały czas widać u niego progres, wciąż daje się poznać z nowej strony, wreszcie strzelił gola, są asysty. Jeśli dalej będzie się tak rozwijał, będzie absolutnie pierwszoplanową postacią Realu. To wielkie pozytywne odkrycie.
Za takie mam też Courtoisa, bo abstrahując od spektakularnej główki na Mestalla, czytałem, że z 21 ostatnich strzałów w bramkę obronił 19. Wcześniej Real miewał takie mecze, że przeciwko niemu oddawano trzy strzały, a tracił dwa gole. Nie były to nawet błędy bramkarza – po prostu takie uderzenia. Teraz jednak Courtois daje coś więcej.
Czy frustrujące jest posiadanie w drużynie Garetha Bale’a?
Dla mnie w ogóle. Uważam, że ludzie, którzy się go czepiają, robią to w sposób sztuczny, wymuszony. Kto chce mu coś wskazać – niech wskaże, że nie gra nawet średnio po sześćdziesiąt minut, że jego podatność na urazy jest problemem, że jest jednowymiarowy, słabo sprawdza się w ataku pozycyjnym. Ale to, że nie obejrzał towarzyskiego meczu Realu, bo grał akurat w golfa, albo że udawał na treningu, że kopie piłkę kijem od golfa a nie nogą… Albo świeża „afera”, gra w bottle challenge na ławce rezerwowych czy to, ze wyszedł ze stadionu w 80 minucie. Piłkarze Realu mają w regulaminie zapisane, że mogą tak robić. I robią tak praktycznie wszyscy. Robił tak Zidane w czasach piłkarskich. Tymczasem gdy ostatnio Bale wyszedł z meczu z Espanyolem, hiszpańska prasa dosłownie skopiowała newsa z poprzedniego meczu, podmieniła tylko nazwy. Dla mnie to groteska co się o nim pisze. Jak Bale woli spędzić trochę więcej czasu z rodziną niż oglądając końcówkę, a pozwala na to regulamin – proszę bardzo.
Albo to bottle challenge. Tyle się mówiło, ze nie jest zintegrowany. Tu śmieje się z Casemiro, widać, że się integruje – to robi się z tego zarzut, czemu nie ogląda ważnego meczu. Mam wrażenie, ze ktokolwiek inny by tak zrobił, a problemu by nie było. Gdy Militao boksował rękami powietrze, czy ktoś miał o to pretensje? To jest szatnia, śmiech, żarty – to też buduje. Już abstrahując od faktu, że moim zdaniem ta sytuacja zdarzyła się przed meczem i została włożona w taki kontekst.
Czy ta otoczka pozapiłkarska, która jest tak silna przy tym El Clasico, ma dla was duże znaczenie?
Mówi się, że Real i Barcelona zgrupowane będą w tym samym hotelu, a na mecz jechać będą autokar obok autokaru…
Element tonowania emocji?
Albo wykorzystanie autokaru Barcelony jako naturalnej tarczy. Ja jestem spokojny, przedsięwzięto wszelkie środki, żeby mecz mógł być rozegrany – będzie większa liczba stewardów, a co do policji, to ta bez powodu na obiekt wejść nie może. Spodziewam się informacji koło 16-17, że dojdzie do jakiegoś zamieszania pozasportowego, słyszałem, ze jutro zbiera się organizacja Tsunami Democratica, może będą jakieś petardy, jakieś wykorzystanie tego meczu do celów politycznych. Ale szczerze mówiąc, moim zdaniem Barca zdała sobie sprawę, że politycznie zaszła za daleko i sama będzie chciała się od polityki odsunąć, by klasyk piłkarski był po prostu piłkarskim klasykiem. Od kilku dni władze Barcy gryzą się w język jeśli chodzi o politykę, więcej mówi się o sędziach. Razem z katalońskimi mediami zaczęły kampanię na rzecz sędziów.
WIĘCEJ NIŻ TRZY GOLE W MECZU? KURS 2,20 W ETOTO
W jaki sposób?
Prezes Bartomeu – pisało o tym Mundo Deportivo – wysłał oficjalną skargę do Rubialesa, prezesa hiszpańskiej federacji. Katalońskie dzienniki grzmią: to kradzież. Klasyczne nakładanie presji na Hernandeza Hernandeza, który w ostatnich trzech klasykach popełnił przynajmniej trzy błędy na niekorzyść Realu – to bym dodał do obaw o jutro. W Katalonii narzekają, mówią, że to zwolennik Realu Madryt, tymczasem on te klasyki sędziował po prostu tragicznie. Jutro dostanie czwartą szansę, miejmy nadzieję wreszcie będzie bez pomyłek.
[etoto league=”spa”]
Jeszcze ostatnie pytanie: jak nastroje w obozie Realu po losowaniu City?
Środowisko podzieliło się na dwie części: jedni twierdzą, że nie będzie po co jechać do Manchesteru, bo już w pierwszym meczu dostaniemy. Inni mówią, że Guardiolę eliminujemy praktycznie co edycję i to lepsze losowanie niż trafić na Lipsk. Ja uważam, że to komentarze na gorąco, tymczasem trzeba podejść na spokojnie: do meczów jeszcze dwa miesiące i wiele może się zmienić. Real szuka swojej odświeżonej tożsamości, będzie już wówczas z miejmy nadzieję Hazardem, Vinicius i Rodrygo mogą być w dużo lepszej formie, dla nich każdy miesiąc jest cenny. Zobaczymy też jak będzie wyglądała sytuacja City w lidze – jak Liverpool się jednak zatrzyma i Citizens wyczują krew, to może będzie u nich gorzej z dysponowaniem siłami. Trzeba poczekać, kilka dni przed meczem porozmawiamy rzeczowo. Teraz jestem z dania: tak, wypada się raz na jakiś czas spotkać z Pepem.
***
Weszło: Czego zazdrościsz Realowi w tym momencie?
Michał Zawada, socio nr 81126, Blaugrana.pl: Zazdroszczę im konsekwencji, jej brak Barcelonie. Realowi też go brakuje, ale generalnie Perez jest prezydentem, który zapewnia stabilność Realowi na lata. Niezależnie od tego jakie nazwiska ma w kadrze, to Real Madryt jest Realem Madryt.
To bardzo stabilny projekt. Głównie pozasportowo, bo sportowo ostatnio wyglądają słabo – jak na siebie oczywiście, bo poprzeczka dla Królewskich zawieszona jest bardzo wysoko, dlatego możemy powiedzieć jakieś „ale” nawet wtedy, gdy wygrywali kilka razy pod rząd Ligę Mistrzów, czyli choćby wskazując dyspozycję w La Liga. Ale Barcelona nie potrafiła utrzymać takiej stabilności projektu opartego na filozofii Guardioli. Real też bardziej szanuje ludzi, którzy mu się zasłużą.
A schodząc na boisko, czy jest coś w dzisiejszej drużynie Realu, czego zazdrościsz?
Kadrowo nie, Real ma za dużo słabych punktów. Benzema ma za małe wsparcie ze strony młodych chłopaków, brakuje im trochę kreatywności. Barcelona jeśli chodzi o nazwiska, wydaje mi się po prostu mocniejsza.
Natomiast sama charyzma trenerska decyduje moim zdaniem, że Real czasem jest w stanie wycisnąć więcej niż ma na boisku, podczas gdy Barca, szczególnie w meczach wyjazdowych, według mnie przez brak trenerskiej charyzmy czasem ma bardzo poważne problemy. W Barcelonie to się cały czas wtedy opiera na geniuszu jednego zawodnika i bardzo mocnej pozycji Ter Stegena. Jeśli tego brakuje, Barcelona przegrywa mecze.
Nie jestem wielkim fanem Zidane’a, ale uważam, że w wielkich klubach powinny na ławce trenerskiej siedzieć wielkie postacie – Valverde jest dobrym trenerem, ale do klubu o mniejszych ambicjach. On według mnie charyzmy po prostu nie posiada.
Czy jest coś takiego typowo boiskowego, co przeszkadza ci w jego warsztacie?
Wiele rzeczy. Przesypia pierwsze połowy i liczy na rozwój wypadków. Weźmy taki mecz w San Sebastian. Drużyna zaczyna grać w 35 minucie, a Valverde później narzeka, że Barcelonie zabrakło kilku minut, jakby o tyle dłużej trwał mecz, na pewno by wygrali. Mieliście czas, tylko go zmarnowaliście! Zawodnicy wyglądali na początku na pozbawionych pomysłu, jakby nie było odprawy, tylko Valverde rzucił:
– Dobra, zaraz się zacznie, idźcie, grajcie.
Mój główny zarzut jest jednak taki, że daleko odszedł od stylu gry Barcelony. Wszyscy wiemy, że to truizm, ale Barcelony nie ogląda się po to, by wygrywała 1:0 po meczu, którego nikt nie pamięta. Oglądam Barcę całe życie po to, żeby patrzeć jak się gra dobrze w piłkę nożną. Tymczasem dzisiaj patrzę na boisko i gdyby nie Messi widziałbym drużynę jakich wiele. Czasem dochodzą zrywy niektórych innych indywidualności, ale ich potencjał nie jest wykorzystywany.
Wiem jak grał de Jong u Koemana i wiem, że nie gra dziś tak, jak mógłby. A pracuje nad sobą, jest wzorem profesjonalizmu, mimo to na boisku nie dostaje takich przestrzeni jakie mógłby dostawać. Nie wiem też jak grałby Arthur u innego trenera. Wiem, ze jest OK, ale wydaje mi się, że mógłby grać jeszcze lepiej.
Wielcy trenerzy potrafią z zawodników przeciętnych zrobić dobrych, a z dobrych bardzo dobrych lub nawet wybitnych. To co miał Zidane w momencie, kiedy wygrywał ligę młodymi chłopakami na wiosnę, jak potrafił wtedy zbudować Asensio, czy tak jak teraz buduje Fede… Valverde natomiast ma szatnię naładowaną potencjałem po brzegi, a jak popatrzymy na mecz, to na co my czekamy? Na jeden wolny Messiego, na jeden jego zryw? Jasne, cieszę się, że Barcelona jest w stanie wygrać 3:1 z Interem grając młodymi, ale ja chciałbym oglądać Barcę grającą swoją piłkę w każdym meczu, tak jak to robiła za Luisa Enrique, bo nie mówię nawet o Pepie.
Jak oceniasz Griezmanna? Przyszedł za wielkie pieniądze, początkowo zupełnie nie mógł się odnaleźć. Czy dziś spełnia oczekiwania?
Jestem jego fanem jeszcze od czasów juniorskich w San Sebastian, miałem okazję go kiedyś wtedy widzieć będąc akurat w Hiszpanii i zwrócił moją uwagę. Pomyślałem: kurczę, to jest chłopak urodzony do gry w Barcelonie.
Ale jeśli nie jesteś wychowany w La Masii, to musisz się najpierw Barcelony nauczyć. Griezmann ma ten etap już za sobą, myślę, że byłoby mu łatwiej gdyby częściej był ustawiany na prawej stronie, ale Valverde to pragmatyk. Moim zdaniem Valverde nie rozwija piłkarzy, dlatego de Jongowi jest trudno – gra dobrze, ale tylko dobrze.
Griezmann miał bardzo słabe mecze, widziałem na żywo jak poruszał się w Dortmundzie, gdzie fatalnie się ustawiał. Dużo chciał, dużo biegał, ale nic z tego nie wynikało. Natomiast z tego biegania dziś wynika niesamowita praca, mało doceniana, tymczasem Griezmann haruje na całej długości boiska, często tyrając za Suareza. To chłopak wychowany w bardzo dobrej technicznie drużynie z San Sebastian, potem nauczony ciężkiej pracy przez Simeone – idealny materiał na gracza Barcelony. Ja w starej skali szkolnej, od 2-5, oceniam go na 4+.
Brzmisz tak, że jakby jutro zwolniono Valverde, byłbyś z miejsca w setce najszczęśliwszych ludzi na świecie.
Dla mnie każdy mecz Barcy był świętem, absolutnie, oglądałem nawet Puchar Katalonii, by zobaczyć jak wprowadza się młodych. W tym momencie jednak na przykład nie mam ochoty jechać do Neapolu, chociaż czekałem żeby wylosowali Napoli przez całe lata, myślałem: fajnie, posiedzę w Neapolu, zobaczę jaka jest atmosfera na San Paolo, poza tym ciekawy mecz. Ale po kilku ostatnich meczach na żywo nie mam ochoty jeździć na wyjazdowe mecze Barcelony, bo one są tak zachowawczo grane przez Valverde, że cały czar pryska. Dałbym Barcę poprowadzić nawet Pimiencie – na pewno nie robiłby tego gorzej niż Valverde. Każdy dzień z Valverde jest dniem straconym. Moim zdaniem grając tak zachowawczo Barca nie wygra Ligi Mistrzów. To po prostu nie jest ten błysk, który miewała – owszem, te przebłyski jeszcze się jej zdarzają, ale coraz rzadziej. Sam Valverde wydaje się zmęczony gęstą atmosferą wokół niego.
Uważam jednak, że Valverde dogra sezon, bo Bartomeu miał dużo lepsze okazje by go zwolnić. Mam jednak nadzieję, że po sezonie odejdzie, a jego miejsce zajmie ktoś, kto ma we krwi filozofię Johana Cruyffa i większą charyzmę. Teraz to jest trochę taki klub z ostatniego sezonu Franka Rijkaarda. Kółko wzajemnej adoracji, piłkarze robią co chcą: chcę jechać na snowboard? Jadę na snowboard. Chcę jechać do mamusi? Jadę do mamusi. Chcę wyjść z kolegami na miasto? Trener zabronił. Ale i tak pójdę.
Co jest dziś twoim zdaniem największym problemem Barcelony?
Cała współpraca między pierwszą drużyną a La Masią. Bardzo mi się nie podoba kierunek, w którym podąża Patrick Kluivert jeśli chodzi o jego obowiązki w klubie. Ja rozumiem, że ma trudną sytuację, bo musi wypożyczać zawodników o dużym potencjale, tylko jak popatrzymy na wypożyczenia Barcelony i powroty… tych udanych powrotów praktycznie nie ma.
Nie podoba mi się bardzo jak przez zarząd został potraktowany choćby Cucurella. Czy Firpo jest lepszym piłkarzem? Na ligę hiszpańską nie jest. Jaki to wzorzec dla chłopaków z Juvenilu czy młodszych kategorii? Jestem w klubie od dziecka, przebijam się przez kolejne szczeble, a potem i tak kupujemy takiego kopiącego się w czoło Firpo, a mnie czy moich kolegów oddaje się na pałętanie po wypożyczeniach do Getafe czy Eibaru?
To nie jest model zarządzania klubem, o jakim marzyłem. To boli tym bardziej, że wydawało się, że wszystko zostało poukładane. Mecz z jedenastoma wychowankami z La Masii w składzie, konsekwentne zaufanie tej strategii, kolejne młode talenty – wydawało się, że to zapewni stabilność na lata, że ta filozofia będzie obowiązywać i cieszyć oko. Kibice są w stanie wybaczyć Barcy porażki – byłem na przegranych meczach Pepa, gdzie i tak żegnały ich owacje na stojąco, bo trybuny widziały jaki był ambitny pomysł i jak wszyscy się starali.
Dziś co ma zrobić taki Ricky Puig? To brylant, a nie dostaje żadnych minut. Iniesta w jego wieku tak nie grał. Barca prowadzi 3:0, gra z Mallorcą – czy on nie może dostać kwadransa? Nie podoba mi się kupowanie przeciętnych piłkarzy za duże pieniądze, nie podoba mi się prowadzenie młodych, a tymczasem w Realu mamy przykład Odegaarda, który został mądrze wypożyczony, ale nawet ma mądrze skonstruowany kontrakt. Skala talentu też została prawidłowo oceniona.
Moim zdaniem talenty, które wychodzą z Barcelony i przepadają – mam wątpliwości, czy faktycznie były za słabe na Barcelonę, czy tylko nie zostali odpowiednio pokierowani.
BARCELONA OGRA REAL? KURS 1,80 W ETOTO
Faktycznie, jak się wspomni czas, gdy Barca potrafiła wyjść jedenastoma wychowankami, a w filozofii głęboko tkwiło stawianie na wychowanków, to Barca daleko od tego modelu odeszła.
I powtórzę: nie gra swojej piłki. Skupuje przeciętniaków, a potem i tak wszyscy oni czekają na ruch jednego starzejącego się geniusza.
Skoro wywołałeś temat, zadam pytanie, które zadają sobie wszyscy: co jak Messi się zestarzeje?
Messi jeszcze pewnie parę lat pogra, jego można cofać i cofać, nawet jak będzie biegał 6km, to rzuci kilka takich piłek, które zrobią różnicę. Ale jasne, jakbyśmy odjęli teraz Messiego – nie da się go zastąpić, więc to trudne pytanie.
Tak samo uważam, że nie udało się zastąpić po dziś dzień Carlesa Puyola i widzimy tego negatywne efekty. Wszyscy mówią o Xavim i Inieście, mnie najbardziej brakuje serca tamtego zespołu, czyli Puyola. Są takie mecze Barcelony, kiedy nie ma kto tym zespołem potrząsnąć. Messi nie krzyczy, za niego przemawia gra, a potrzebny jest też ktoś, kto umiałby zmobilizować w inny sposób. Mógłby taką osobą być Pique, ale on nie ma jednak tej siły charakteru, nie ma tej umiejętności skupienia się na sukcesie zespołu.
Mówimy o wychowankach, którzy nie dostają szans – powiedzmy o tym, który te szanse dostaje. Ansu Fati.
Fajne jest to, że tak szybko dostał szansę, trochę mnie to nawet zaskoczyło. Ale jak się ma Dembele na ławce, trzeba kimś go zastąpić, kolejnych 150 milionów Barcelona nie wyda. Nie mogę tu nie zejść w dygresję o rozrzutności i marnotrawstwie przy kilku transferach, taki choćby sposób prowadzenia Coutinho, który dzisiaj świetnie gra w Bayernie – on tak naprawdę najgorszy epizod miał w Barcelonie. Dembele jest wiecznie kontuzjowany i tak wyklarowała się szansa Fatiego, a on to fantastycznie wykorzystuje, czy wchodzi w lidze, czy w Champions League.
Widać, ze ma głowę do gry w piłkę. To nie jest brazylijski czy francuski model, który nie wie co zrobić z pieniędzmi, tylko model filozofii katalońskiej, gdzie dominuje szacubnek do pracy. Dlatego też brakuje mi więcej wychowanków, ci wiedzą ile trzeba włożyć sił, żeby dostać się do Barcelony, ile lat trzeba chłonąć to DNA klubowe, by dotknąć murawy Camp Nou. Oni wiedzą jaki to zaszczyt reprezentować barwy kluby. Gdy im, obdarzonych świadomością, szacunkiem i etyką pracy, odbiera się to na rzecz przeciętniaków – jest to bolesne.
Wspomnę tu Oleguera, który nie był wybitnym piłkarzem, średnio szanowano go w Europie, ale bardzo szanowanym w Katalonii. Wszyscy wiedzieli, że jego rodzice mają warzywniak. Na początku, gdy był już powoływany przez Barcę A, Oleguer przyjeżdżał na treningi srebrnym transporterem, bo rano zawoził rodzicom warzywa do sklepu. Oczywiście później zdobył Ligę Mistrzów, nie miał już na to czasu, ale nigdy nie zwariował. Widziałem go na ulicy kiedyś, szedł na Mini Estadio ulicą, spokojnie rozdawał autografy – normalny, uśmiechnięty i przystępny facet. Taki sam jest Sergi Roberto. Xavi – u siebie chodził na grzyby, na spacery, szedł jak każdy do lokalnej restauracji. Normalni ludzie, nie Neymary, Dembele, tylko zwykli katalońscy chłopcy, którzy akurat genialnie grają w piłkę.
Przed tobą rozmawiałem z Maćkiem Leszczyńskim, zwracał uwagę jak wiele w prasie zajmuje temat sędziowania. Co ty sądzisz na ten temat?
Ja myślę, że to jest klasyczny hiszpański płacz przed meczami. To sędziowie, to ktoś odpoczywał 18 godzin dłużej, to presja polityczna – nie przesadzajmy. Takie sytuacje w futbolu się zdarzają. Hiszpanie czasem mają taką skłonność do histerii, to jest często wywoływane sztucznie, takie gierki.
W Katalonii był płacz o karnego z San Sebastian, tymczasem jakkolwiek zgadzam się, ze karny mógł być, tak punkty nie zostały stracone tutaj, tylko przez grę. Ja o jutrzejsze sędziowanie jestem spokojny. Nie boję się, w dobie VAR liczba wypaczeń spada.
Jak twoim zdaniem głośno będzie o pozaboiskowych sprawach?
Pamiętam klasyk, gdy przyjeżdżał pierwszy raz Figo w barwach Realu na Camp Nou. Wszyscy zastanawiali się jak to będzie. Poleciała butelka po whisky, parę telefonów i świński łeb. Nikt nikogo ni zabił.
Na pewno Katalonczycy będą manifestować swoje niezadowolenie z polityki rządu centralnego. Będzie „independencia”, będą jakieś zdarzenia na mieście. Nie ma mnie obecnie w Katalonii, ale jak czytam fora i opinie dziennikarzy, to sytuacja jest bardziej stabilna i dobrze, że przełożono klasyk. Wtedy atmosfera była bardzo napięta, rzeczywiście na ulicach płonęły samochody, mogło dojść do czegoś złego. Teraz szanse na to są minimalne, zadbano o wszystko, począwszy od rekordowej liczby porządkowych, po skoszarowanie obu drużyn w jednym hotelu – takiej sytuacji szczerze nie pamiętam. Mam nadzieję, że mecz będzie na tyle dobry, by okazał się przede wszystkim sportowym świętem.
Rozmawiał Leszek Milewski
Śledź Maćka Leszczyńskiego na Twitterze
Śledź Michała Zawadę na Twitterze
Fot. NewsPix