Reklama

Uczyłem Jędzę grać w piłkę, więc jest moim godnym następcą w Legii!

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

17 grudnia 2019, 11:33 • 8 min czytania 0 komentarzy

– Mamy w Polsce skłonność do ponaglania i podpalania się, a zapominamy, że nic na świecie nie dzieje się od razu. Vuković przejął zespół po specyficznym Sa Pinto i potrzebował czasu, żeby to wszystko poukładać po swojemu. Zaczął wprowadzać swoją taktykę, swoje standardy, swoje pomysły, obserwował, analizował i efekty tego wszystkiego widzimy teraz. Oczywiście, ta forma nie będzie trwała następne dziesięć czy piętnaście lat. Są wzloty i upadki. Nic się w tej materii nie zmienia. Nie zawsze będzie kolorowo, ale naprawdę nie można wyprzeć tego, że w tym momencie jest dobrze. Pozostaje tylko dmuchać i chuchać, żeby ten ogień palił się, jak najdłużej – mówi były legionista Marcin Komorowski, z którym rozmawiamy o wszystkich obliczach rozkwitu formy wicemistrza Polski. Zapraszamy.

Uczyłem Jędzę grać w piłkę, więc jest moim godnym następcą w Legii!

Podoba ci się Legia z ostatnich miesięcy?

Dziewięć zwycięstw w dziesięciu meczach we wszystkich rozgrywkach, większość bardzo przekonujących, tylko jedna wpadka z Pogonią, więc właściwie nie ma się do czego przyczepić. Za tą Legią zwyczajnie stoją wyniki, a cokolwiek by się nie mówiło, to wyniki ostatecznie zawsze stoją za każdym zespołem. Szkoda tylko, że ta runda się kończy.

Myślisz, że z czego głównie wynika ten renesans formy?

Mamy w Polsce skłonność do ponaglania i podpalania się, a zapominamy, że nic na świecie nie dzieje się od razu. Vuković przejął zespół po specyficznym Sa Pinto i potrzebował czasu, żeby to wszystko poukładać po swojemu. Zaczął wprowadzać swoją taktykę, swoje standardy, swoje pomysły, obserwował, analizował i efekty tego wszystkiego widzimy teraz. Oczywiście, ta forma nie będzie trwała następne dziesięć czy piętnaście lat. Są wzloty i upadki. Nic się w tej materii nie zmienia. Nie zawsze będzie kolorowo, ale naprawdę nie można wyprzeć tego, że w tym momencie jest dobrze. Pozostaje tylko dmuchać i chuchać, żeby ten ogień palił się, jak najdłużej.

Reklama

Dominik Furman po sobotnim spotkaniu powiedział, że żaden inny zespół Ekstraklasy nie wygrałby z Legią w takiej formie.

Legia jest na fali, wykorzystuje słabości rywali, sprzyja jej szczęście, ale czy żadna inna drużyna nie miałaby z nią szans? Nie mam pojęcia. Co by było przykładowo, gdyby Pich trafił karnego w poprzednim meczu ze Śląskiem? Zaczęłoby się od 0:1 i nigdy nie dowiemy się, co byłoby dalej, bo taka jest już piłka, że jednego dnia gra się mecz życia, a drugiego totalny piach i nie da się tego w żaden sposób wytłumaczyć. I można to też przełożyć na szersze okresy. Furman miał jasny przekaz i nie można odmówić mu racji. Końcówka roku należy tylko do jednego klubu.

Dysponującego największą kadrową jakością?

W tej lidze bardzo często indywidualności decydują o wygranych meczach. Ktoś kiwnie, ktoś poda, ktoś się rozejrzy, ktoś podejmie decyzję o strzale i padają bramki. No taka jest rzeczywistość, a Vuković ma dwóch dobrych napastników, jakościowych skrzydłowych, kilku gości do walki w środku pola, wartościowych zmienników, dobrego bramkarza i przed nim duet doświadczonych stoperów. Naprawdę mało, który trener może sobie pozwolić na taki komfort.

Miałeś okazję grać z Arturem Jędrzejczykiem. Spodziewałeś się, że w tym okresie swojej kariery będzie pełnił taką rolę akurat w Legii?

Uczyłem go grać w piłkę, więc jest moim dobrym następcą (śmiech).

Reklama

Ciekawe twierdzenie.

Daje radę czy nie?

Pierwsza opcja.

To w takim razie jest pojętnym uczniem! Nie wszystko rozumiał, czasami trzeba było wziąć kartkę i papier, żeby wytłumaczyć mu pewne rzeczy w ten sposób, ale teraz to owocuje. Zakłada opaskę kapitana, nie popełnia większych błędów, wprowadza spokój, a to wszystko naprawdę kluczowe na tej pozycji. Pamiętam go jeszcze za czasów, kiedy grałem i sam widzę, że on jeszcze nie gra na poziomie, na jakim mógłby grać. Zmiana pozycji nigdy nie jest łatwa i przyjemna. Zupełnie inaczej gra się na boku obrony, a zupełnie inaczej na środku, ale dla niego pozycja stopera aktualnie jest optymalna. Radzi sobie tam zwyczajnie lepiej, bo może korzystać ze wszystkim swoich atutów, a przy tym nie musi ganiać za młodymi skrzydłowymi na boku.

Tworzy parę z Lewczukiem.

Gwarantują stabilizację. Mają za sobą utalentowanego Majeckiego, któremu też na pewno łatwiej gra się, mając przed sobą takie dwie stare wygi, które już z niejednego pieca chleb jadły. Zresztą korzystają na tym też ofensywni zawodnicy, bo dzięki spokojowi z tyłu, mogą pozwolić sobie na większą swobodę z przodu. Tak to działa.

Atutem tej dwójki jest też to, że zwyczajnie znają klimat tego klubu, a nie są kolejnymi najemnikami, zatrudnionymi, żeby osiągnąć cel od A do Z i na tym skończyć.

W ogóle jestem zwolennikiem twierdzenia, że powinno stawiać się na Polaków. Nieważne, czy starych, czy młodych, ale w polskiej lidze siłą rzeczy powinna dominować liczba lokalnych zawodników. Denerwuję się, kiedy ściąga się obcokrajowca, który okazuje się totalnym przeciętniakiem, ale gra, bo jest ściągnięty, kosztował trochę kasy i trzeba na niego stawiać, żeby samemu sobie udowadniać, że nie wyrzuciło się masy szmalu w błoto.

Widzisz w tym zespole charakter Vukovicia?

Nie powiedziałbym tego. Każdy trener oczekuje agresywnej gry, walki i z tyłu, i z przodu, a Legia właśnie tak gra. Doskakują wysoko, nie pozwalają na długie rozgrywanie akcji rywalom, to widać, ale czy to jest jakiś jeden jedyny model na modłę Vukovicia? Raczej nie, choć trzeba przyznać, że znalazł on jakiś sposób na wykorzystanie potencjału swoich podopiecznych i chyba to jest najważniejsze.

ATENY 14.08.2019 REWANZOWY MECZ III RUNDA ELIMINACYJNA LIGA EUROPY SEZON 2019/20: PAE ATROMITOS ATENY - LEGIA WARSZAWA 0:2 --- UEFA EUROPA LEAGUE SECOND LEG THIRD QUALIFYING ROUND MATCH: ATROMITOS ATHENS - LEGIA WARSAW 0:2 ALEKSANDAR VUKOVIC FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl *** Local Caption ***

Ale byłeś na jakimś etapie zwolennikiem teorii, że przygoda Vukovicia z trenerką przy Łazienkowskiej powinna dobiec końca?

Na przełomie lata i jesieni Legia nie imponowała, miała swoje problemy, przegrywała i pojawiała się krytyka pracy Vukovicia, ale to było całkowicie zrozumiałe. Ja nie zamierzałem się tym specjalnie ekscytować. Mnie to nie dziwiło, bo taki już mamy klimat w Warszawie, że szybko popadamy w skrajności. Raz kibice uwielbiają Legię, bo wygrywa mecz za meczem, a po jednej porażce są w stanie budować szubienice i szafoty. Pojawiają się nazwiska nowych trenerów, listy transferowe, transparenty, komentarze, ale w piłce nie da się wszystkiego wygrywać. Zawsze przyjdzie przegrana, zawsze przyjdzie słabszy mecz, ale o klasie zespołu świadczy to, czy umie z tego wyjść, zamiast brnąć w dalsze porażki i remisy, pogrążając się w marazmie. Legia sobie z tym poradziła i pokazuje to klasę tej drużyny.

Odrodził się też Jarosław Niezgoda, który strzela ma na koncie trzynaście bramek w siedemnastu meczach. Najtrudniejszy typ napastnika do krycia dla stopera?

Typ egzekutora. Znajduje się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Zawsze piłka spada mu pod nogi. Niezgoda przypomina mi trochę Tomka Frankowskiego, który intuicyjnie przeczuwał, gdzie spadnie futbolówka i dzięki temu wyprzedzał defensorów drużyn przeciwnych. Nie oszukujmy się, jego atutem nie jest gra kombinacyjna, więc dobrze, że przynajmniej odbija te deficyty w bramkach. Cieszy też fakt, że przezwyciężył swoje problemy zdrowotne i wrócił do formy.

Współpracuje z Jose Kante, który jest zupełnie innym typem snajpera. Wychodzi do gry kombinacyjnej, szuka gry, walczy w powietrzu, przepycha obrońców i chyba mogę powtórzyć poprzednie pytanie: ciężko się z takimi walczy?

Pamiętam Kante z czasów, kiedy grał w Płocku, i zastanawiało mnie, dlaczego nie dostaje szansy w większym klubie. Czasami ktoś śmiał się z niego, że marnuje jakieś tam stuprocentowe sytuacje, ale szczerze powiedziawszy, to wystarczyło spojrzeć na sposób, w jaki w ogóle do nich dochodzi, w jaki kreuje sobie miejsce do gry, w jaki absorbuje uwagę defensorów, żeby zobaczyć, że choć to nie będzie typ, który walnie dwadzieścia goli w sezonie, to w zamian da dużo dobrego. Tacy też są potrzebni. Nieprzyjemny, twardy, wywiązujący się z założeń taktycznych, a przy okazji strzelający bramki, bo przecież potrafił zakręcić się w graniach dziesięciu goli w sezonie. I teraz też to jest możliwe.

Legię wzmocnił też Paweł Wszołek, który jak na razie chyba spełnia oczekiwania. 

Nie widzimy jeszcze najlepszej wersji Pawła. Jeszcze nie jest samym sobą z czasów, kiedy opuszczał Polskę. Potrzebuje czasu, żeby tu się odnaleźć, żeby tu być tak przebojowym, tak błyskotliwym skrzydłowym, jakim był za czasów Polonii. On, faktycznie, daje dużo jakości, widać, że zebrał mnóstwo doświadczenia w Championship, umie wrócić, powalczyć, szarpnąć do przodu, ale myślę, że najlepszego Wszołka zobaczymy dopiero na wiosnę.

Skoro Wszołek ma rozkwitnąć na wiosnę po przepracowanym okresie przygotowawczym, to teraz zasadnicze pytanie: da się zawalić przygotowania przed rundą? Są zwolennicy teorii, że to niemożliwe. 

Mogę się tylko zaśmiać. Oczywiście, że się da. To nie jest żadna sztuka.

Czyli Legia może się obawiać, że Vuković źle przygotuje Legię przed rundą wiosenną i finałową?

Legia dysponuje takim zapleczem organizacyjnym, finansowym, kadrowym i specjalistycznym, że to raczej absolutnie niemożliwe. Vuković zna ten zespół od podszewki, może wszystko organizować, obserwować, kontrolować i raczej nikt nie dopuści, żeby tutaj coś poszło nie tak w materii przygotowania do rundy wiosennej.

W takim razie Legia jest faworytem do mistrzostwa Polski.

Oczywiście. Od początku sezonu nic się nie zmienia.

Nawet mimo słabszego okresu sprzed dwóch miesięcy?

Tak. Legia zawsze jest faworytem do mistrzostwa Polski. Powiedz mi, kiedy nie była?

Dziesięć lat temu, kiedy sukcesy święciła Wisła?

No właśnie, nikt nie pamięta, co było w Polsce ponad dekadę temu. Cofamy się w tył sześć, pięć, cztery, trzy, dwa lata temu i faworytem zawsze, ale to zawsze jest Legia. Odkąd pamiętam. Nawet, kiedy Wisła górowała w lidze, to Legia zawsze się liczyła, prawda?

Nie da się ukryć.

Tak wygląda rzeczywistość. Legia zawsze jest faworytem. Tylko to powtórzę. Na razie prezentuje formę, która pozwala jej spełniać te oczekiwania, a jak będzie na wiosnę? No cóż, mogę tylko jeszcze raz powtórzyć, to co powiedziałem już kilka razy…

ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK 

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...