Dwa lata dyskwalifikacji (w tym osiemnaście miesięcy w zawieszeniu) dla Artura Balickiego, Aya Dioufa, Tomasza Margola, Marcina Kozłowskiego, Piotra Smołucha, Kacpra Falona i Sebastiana Krawczyka. Takimi karami Polska Agencja Antydopingowa (POLADA) postanowiła rozstrzygnąć kwestię niedozwolonej porcji środków, jaką zażyli zawodnicy drugoligowej Pogoni Siedlce. Wyroki nie są jeszcze co prawda prawomocne, istnieje procedura odwoławcza, ale sytuacja siedlczan wygląda naprawdę krucho.
Przypomnijmy krótko, o co chodzi w całej sprawie.
Pierwszy raz o dopingowej aferze w Pogoni pisaliśmy pod koniec października. Przedstawiliśmy wówczas sylwetkę Daniela Purzyckiego (KLIK) – kontrowersyjnego szkoleniowca klubu, który w dziwacznych okolicznościach powrócił na trenerski stołek drugoligowca. Szybko się jednak okazało, że jeszcze bardziej zdumiewające są jego metody treningowe i sposoby na poprawę kondycji zespołu. „Z naszych informacji wynika, że to Daniel Purzycki uznał, że piłkarzom między meczami warto zaordynować „kroplówki” – specjalną suplementację, która budzi poważne wątpliwości. Również personelu, który był odpowiedzialny za podanie jej piłkarzom. – Wy chyba nawet nie macie świadomości, co im dokładnie podajecie – o taki komentarz podobno pokusiła się jedna z pielęgniarek. Zresztą personelowi medycznemu Purzycki miał zrobić później karczemną awanturę, grożąc wyrzuceniem z pracy. Dlaczego? – To taki człowiek, ego na poziomie himalajskich szczytów. On zawsze musi być w centrum uwagi, niewiele mu potrzeba być się zagotować – słyszymy.
W ostatni czwartek drużyna, mając w świadomości to, co wisi w powietrzu, odmówiła wyjścia na trening pod wodzą Purzyckiego. W szatni mówiło się, że wśród konsekwencji może być nawet czteroletnie zawieszenie dla piłkarzy, którzy przyjęli kroplówkę. Ale wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że w piątek rano do klubu wparuje policja”.
Ano właśnie – do siedziby klubu z Siedlec przed jesiennym meczem z GKS-em Katowice weszli mundurowi. To nadało rozgłos dopingowej aferze w Pogoni.
Dwa dni później szczegóły sprawy objaśnił nam Michałem Rynkowski (KLIK), dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
– Zawodnikom Pogoni Siedlce został postawiony zarzut naruszenia przepisów antydopingowych, który polega na zastosowaniu metody zabronionej. Mówimy o dopingu zgodnie z definicją prawną. Według naszych ustaleń, zawodnikom została podana większa objętość substancji niż dozwolona, czyli kroplówki większe niż 100 mililitrów. W tej sprawie realizujemy postępowanie. I kwestia, czy w kroplówkach były podawane substancje dozwolone, czy nie, podlega wyjaśnieniom. Niemniej jednak, sam fakt podania kroplówki stanowi doping, objętość jest większa niż dozwolona i podanie następuje w częstotliwości większej niż 12 godzin. Te dwa kryteria muszą zostać spełnione: objętości i czasu – powiedział Rynkowski. – W przypadku Pogoni Siedlce mamy konkretne dowody świadczące o tym, że objętość była większa niż 100 mililitrów. A jeśli chodzi o inne przypadki na świecie, to Samir Nasri za stosowanie infuzji dożylnej otrzymał karę 18 miesięcy. Ryan Lochte, amerykański pływak, 14 miesięcy dyskwalifikacji.
– Takie nawadnianie jest zabronione, ponieważ stosowanie infuzji – zwłaszcza w sporcie – ma na celu przyspieszenie regeneracji. Postawienie zawodników na nogi, mówiąc kolokwialnie. Lepsze nawodnienie, lepsza gospodarka elektrolitowa. Może mieć to wpływ na zwiększenie wydolności, korzystniejszy trening, bardziej wartościową dyspozycję dnia w trakcie wydarzenia sportowego. Nie bez kozery jest to więc traktowane jako metoda zabroniona. Ponadto stosowanie tego rodzaju metod, może mieć wpływ na szybsze „wypłukiwanie” substancji zabronionych. Ta metoda jest zakazana od 2005 roku – dodał dyrektor POLADA.
Krótko mówiąc – przepisy zostały złamane w sposób ewidentny. Nawet jeżeli zawodnikom nie podano nielegalnych substancji, to zaaplikowano im po prostu zbyt dużą porcję, choćby i tych dozwolonych.
Początkowo były jeszcze wątpliwości, czy piłkarze poddani tym zabiegom zostaną potraktowani jako ofiary całej sytuacji, czy też jako osoby współwinne zakazanego czynu. Teraz już wiemy, że zostały osądzone jako współwinne. Jako pierwszy wyrok usłyszał 20-letni Artur Balicki. Jego sytuacja jest o tyle kuriozalna, że to tak naprawdę w ogóle nie jest piłkarz Pogoni. Do Siedlec został wypożyczony z Wisły Kraków, gdzie miał łapać minuty i doświadczenie. Tymczasem przyjdzie mu odpękać karę, na jego szczęście liczoną już od 16 października. Czyli dwa miesiące ma z głowy. Treningi z drużyną może rozpocząć dwa miesiące przed końcem, czyli prawdopodobnie do pracy wróci 16 lutego. Niefajnie, ale i tak lepiej niż Diouf, Margol, Kozłowski, Smołuch, Falon i Krawczyk, który kara liczona jest od piątego grudnia. Oni wiosnę w zasadzie mogą spisywać na straty.
POLADA informuje też, że sprawę bada prokuratura: „Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie zaistniałego w dniu 16 października 2019 r. w Siedlcach, narażenia ustalonych piłkarzy Miejskiego Klubu Sportowego Pogoń Siedlce na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprzestrzeganie procedur medycznych, to jest czynu z art. 160 § 1 kk w zbiegu z art. 48 ust. 2 Ustawy z dnia 21 kwietnia 2017 r. o zwalczaniu dopingu w sporcie w zw. z art. 11 § 2 kk”.
Stanowisko POLADA jest jednakowoż jasne – nieznajomość prawa nie stanowi żadnego usprawiedliwienia dla piłkarzy.
W tej chwili Pogoń Siedlce zajmuje czternaste miejsce w tabeli II ligi. Ostatnie nad kreską. Siedlczanie mają dwa punkty przewagi nad Stalą Stalowa Wola i Skrą Częstochowa, dwanaście nad Legionovią Legionowo i czternaście nad Gryfem Wejherowo. Bezpieczni, najdelikatniej rzecz ujmując, nie są. A stracą ważnych zawodników – Kozłowski ma na koncie 19 meczów w lidze, Smołuch czternaście, Margol piętnaście, Diouf dziesięć, Balicki i Falon po dwanaście, Krawczyk pięć. W klubie dzieje się źle – zima może być naprawdę trudna.
Wciąż istnieje oczywiście procedura odwołania się od wyroku. Jak informują przedstawiciele POLADA, zawodnicy w ciągu 30 dni dostaną w swoje ręce oficjalne postanowienie agencji wraz z uzasadnieniem, a wtedy będą mogli domagać się zmiany werdyktu w drugiej instancji. Dodatkowo pozwów spodziewać się może Daniel Purzycki, a i o odszkodowanie ze względu na Balickiego może ubiegać się Wisła Kraków.