Reklama

Poza kadrą od siedmiu kolejek, Legia chce 1,5 miliona. Co dalej z Nagym?

redakcja

Autor:redakcja

12 grudnia 2019, 08:49 • 9 min czytania 0 komentarzy

Legia chce za Nagya 1,5 miliona euro. Taka kwota pół roku temu nie wydawałaby się wygórowana. Pytanie, czy ktoś zapłaci tyle za zawodnika, który nie gra i o którym wiadomo, że obecny pracodawca chce się go pozbyć” – czytamy w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym”.

Poza kadrą od siedmiu kolejek, Legia chce 1,5 miliona. Co dalej z Nagym?

RZECZPOSPOLITA

Dwa mecze na dwóch kontynentach w 24 godziny – 17 grudnia z Aston Villą w Bigmingham, 18 grudnia w półfinale KMŚ w Dausze. Liverpool w oparach absurdu.

Z początku Klopp nie wykluczał, że Liverpool będzie zmuszony, by mecz w mało prestiżowym i jeszcze mniej dochodowym Pucharze Ligi oddać walkowerem. Zanim jednak na dobre rozpoczęła się dyskusja, czy wypada, i zanim angielscy dziennikarze oraz eksperci zaczęli szermować argumentami o świętej tradycji, znaleziono kompromis. Postanowiono, że przeciwko Aston Villi zagrają zawodnicy w dużej mierze złożeni z piłkarzy drugiego zespołu (na Wyspach to drużyna U-23). Wspomożeni zostaną przez kilku młodszych zawodników, którzy ocierają się o pierwszy zespół, a niektórzy z nich mają już za sobą debiut w seniorach. Poprowadzi ich z ławki Neil Critchley – na co dzień trener drużyny U-23.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.25.32

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Napoli w ogniu. Gattuso wskakuje za Ancelottiego.

Według neapolitańskich reporterów cała szatnia podzieliła się na grupy – Milik należał do „niezadowolonych”, którzy grali rzadko i czuli się niesprawiedliwie traktowani, a Piotr Zieliński do „mediatorów”, którzy zabiegali o przynajmniej tymczasowy rozejm. Dobrze nie było jednak nikomu. Kibice przeraźliwie gwizdali, piłkarzom zaczęły się przytrafiać niepokojące incydenty (włamanie do mieszkania Allana, do samochodu Zielińskiego), o prezesie mówiono, że gdyby mógł, to rozsprzedałby wszystkich. I stawało się jasne, że obecna drużyna wkrótce przestanie istnieć. W minioną sobotę, po zremisowaniu meczu-ultimatum z Udinese, stało się też jasne, że Ancelotti nie przetrwa.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.03.40

SUPER EXPRESS

Pięciu gwiazdom naszej ligi kończą się latem kontrakty. Gytkjaer, Angulo, Flavio, Andre Martins, Cafu. Możemy przede wszystkim stracić wielkich goleadorów.

Reklama

Gytkjaer odejdzie na 100 proc.
W najtrudniejszej sytuacji jest Lech. Największa gwiazda klubu, Christian Gytkjaer, niemal na pewno po tym sezonie zmieni otoczenie. Duńczyk w 84 ligowych meczach strzelił dla Lecha 42 gole, jest najskuteczniejszym zagranicznym strzelcem w historii Kolejorza. Strzela też bramki w reprezentacji Danii, z którą pojedzie na Euro. Jeśli nie podpisze z kimś nowego kontraktu wcześniej, to finały Euro będą dla niego doskonałym oknem wystawowym.
Szanse na pozostanie w Lechu: 0 proc.

Angulo działa sam
Latem kontrakt z Górnikiem kończy się Igorowi Angulo. Hiszpan w 88 meczach ekstraklasy strzelił 53 gole. Najchętniej zostałby w Górniku, jednak chciałby dwuletnią umowę. Strony prowadzą ustne negocjacje, ale dotarły do nas informacje, że rozbieżności są duże, nie tylko ze względu na długość kontraktu, ale też warunki finansowe, jakich oczekuje piłkarz.
Szanse na pozostanie w klubie: 60 proc.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.29.20

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.06.04

Pięciu Polaków nadal w grze w Champions League. Ten z największą goli wczoraj nie zagrał, ale nie przeszkodziło to Bayernowi rozegrać rekordowej fazy grupowej.

Sześć meczów, 18 punktów i niesamowity bilans bramkowy. Bayern Monachium kończy fazę grupową Champions League z klubowym rekordem. Spotkanie z Tottenhamem Niemcy wygrali 3:1, ale powinni zdecydowanie wyżej, bo obijali słupki i poprzeczkę bramki Kogutów. Dla Anglików spotkanie kończące pierwszą część rywalizacji w Champions League również miało charakter towarzyski.

Robert Lewandowski dostał od trenera Hansiego Flicka zasłużone wolne i przesiedział mecz na ławce rezerwowych. Ale przesiedział go w koronie, bo zapewnił sobie tytuł króla strzelców fazy grupowej dzięki dziesięciu golom strzelonym w pięciu poprzednich spotkaniach. To już trzecie takie wyróżnienie dla najlepszego polskiego piłkarza w tym roku, wcześniej został najlepszym strzelcem Bundesligi oraz Pucharu Niemiec.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.06.10

Trzech Polaków może zaś grać wiosną w Lidze Europy. Dla Dynama Kijów Tomasza Kędziory każdy gol w dzisiejszych meczach grupy z Kopenhagą, Malmoe i Lugano ma znaczenie.

W trwającej edycji Ligi Europy występuje tylko trzech Polaków: Tomasz Kędziora z Dynama Kijów oraz Jacek Góralski i Jakub Świerczok z Łudogorca Razgrad. Ich zespoły mają szansę grać dalej. W trudniejszej sytuacji z tej dwójki są Ukraińcy. Oni potrzebują do awansu nie tylko absolutnie niezbędnego zwycięstwa nad Lugano (Szwajcarzy grają już tylko o prestiż i punkty do rankingu UEFA, bo odpadają), ale także korzystnego rozstrzygnięcia w derbach cieśniny Sund między duńskim FC Köbenhavn a szwedzkim Malmö FF. Jeżeli wygrają goście, Dynamo może odpaść. Do Szwedów będzie tracić dwa punkty, a z Kopenhagą ma równy bilans bezpośrednich meczów (dwa razy po 1:1). Wtedy o tym, kto za- gra w 1/16 finału, przesądzi bilans bramkowy ze wszystkich meczów grupowych. Gdyby w obu dzisiejszych spotkaniach było 1:0, Dynamo gra dalej (ma bramki 7–6, a Duńczycy 5–4). Ale im więcej goli padnie w Kopenhadze, tym bliżej do scenariusza, w którym to FCK zostaje w pucharach. Gdyby klub Kędziory wygrał 1:0, a w drugim spotkaniu było 4:3 dla Malmö, awansuje zespół z Danii. Ale już 3:2 dla Malmö (cały czas zakładamy 1:0 dla Dynama) powoduje, że o kolejności między Kopenhagą a kijowianami zdecydowałoby to, kto strzelił więcej goli w meczach wyjazdowych (FCK 3, Dynamo 4). Jak widać, każda bramka może mieć kluczowe znaczenie.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.06.18

Michał Trela rozmawia z Maciejem Sadlokiem o tym, jak wielka presja ciąży dziś na piłkarzach Wisły grających o utrzymanie, ale i o byt klubu.

Rok temu, gdy miesiącami nie dostawaliście pensji, a sytuacja właścicielska klubu była bardzo zawikłana, też powtarzaliście, że to najtrudniejszy czas w waszych karierach. Teraz jest jeszcze gorzej?
Przychodzą święta i drugi raz z rzędu coś złego nas spotyka. Różnica jest taka, że teraz to my odpowiadamy za złe sprawy, które są w klubie. Wtedy nie mieliśmy żadnego wpływu na to, jak będzie dalej, a teraz go mamy. Dlatego wszystko w naszych głowach i nogach, by to naprawić.

Presja walki o utrzymanie jest duża, ale chyba jeszcze większa pojawia się, gdy prezes klubu mówi, że Wisły w I lidze nie będzie. Będzie albo w ekstraklasie, albo zbankrutuje.
Nie da się ukryć. Wiemy, na czym stoimy i o co gramy. Jeśli się nie powiedzie, podejrzewam, że może być właśnie taki scenariusz. Każdemu z nas przechodzi to przez głowę. Nie możemy natomiast o tym zbyt wiele myśleć, bo to w niczym nie pomaga. Głowy pracują wtedy jeszcze gorzej. Dlatego na ile się da, trzeba odrzucić wszystko na bok.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.06.24

Legia w pacie w kwestii Dominika Nagy’a. Chce sprzedać, ale jego wartość nie jest dziś za wysoka, po siedmiu meczach, gdy nie załapał się nawet na ławkę.

Pytanie, co dalej. Zawodnik podobno nie bardzo chce wracać na Węgry. Tam zresztą stać na niego tylko dwa kluby – Ferencvaros i Fehervar. W tym drugim raczej nie zamierza występować. A Ferencvaros, z którego trafił do Warszawy i gdzie odbudowywał się po poprzednich kłopotach w Legii, zmienił politykę. Odkąd drużynę prowadzi Serhij Rebrow, stawia na obcokrajowców. Latem sprowadził siedmiu piłkarzy, tylko dwaj z nich to Węgrzy, w dodatku rezerwowi bramkarze.

Legia chce za Nagya 1,5 miliona euro. Taka kwota pół roku temu nie wydawałaby się wygórowana. Pytanie, czy ktoś zapłaci tyle za zawodnika, który nie gra i o którym wiadomo, że obecny pracodawca chce się go pozbyć.

Jewhen Radionow bardzo pomógł ŁKS-owi w niższych ligach, był z drużyną od III ligi, ale Kazimierz Moskal cały czas nie widzi go w składzie. Jak nie teraz, to nigdy.

Patrząc na formę napastników ŁKS możliwe, że szkoleniowiec Rycerzy Wiosny da wreszcie szansę ukraińskiemu napastnikowi. Rafał Kujawa i Łukasz Sekulski grają słabo, a Żenia cierpliwie czeka na swoją szansę. Ryzyko, że wypadnie gorzej od wymienionej dwójki, jest niewielkie, a może zmiana w ataku wyjdzie wszystkim na dobre.

Na razie Ukrainiec dostał w ekstraklasie 35 minut, ale żeby móc go sprawiedliwie ocenić, musiałby zagrać od początku. – Wiem, że nie będę pierwszym wyborem, ale rozgrywki są długie. Może w końcu dostanę szansę – mówił przed sezonem 29-latek. Wszystko wskazuje na to, że jeśli Moskal nie da zagrać mu teraz, to już nigdy.

Sport i dziewczyny. Nic innego w szkole za bardzo nie interesowało Karola Fili.

Uczniem byłem przeciętnym. Mogę szczerze przyznać, że w szkole interesowały mnie tylko zajęcia sportowe i dziewczyny. Futbol pochłaniał mnie coraz bardziej, w III klasie liceum na większości lekcji nie mogłem być obecny. Na szczęście nauczyciele byli wyrozumiali. Mieli świadomość, że pracują z młodymi sportowcami. Matury nie mam, ale w przyszłym roku planuję do niej podejść.

Nie zapomnę, jak podczas lekcji polskiego zadzwonił mój telefon. To był kierownik Lechii. Spytałem, czy mogę wyjść do toalety. Kiedy oddzwoniłem, usłyszałem: „Karol, szykuj się. Jedziesz na zgrupowanie do Turcji”. Nie mogłem w to uwierzyć. To był 2017 rok, gdy drużynę prowadził Piotr Nowak. Pierwszego dnia obozu chodziłem przestraszony. Byłem tam jedynym młodym zawodnikiem, który trochę nie miał się do kogo odezwać. Wokół wielcy piłkarze – Miloš Krasić, Sebastian Mila. Ten drugi bardzo mi pomógł w adaptacji. Wiele zawdzięczam Sebastianowi, który jest bardzo dobrym człowiekiem.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.06.31

SPORT

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.39.43

Piast ma problem z młodzieżowcem. Do Sebastiana Milewskiego nie można mieć zarzutów, ale poza nim jest słabo.

Gdy trener Waldemar Fornalik chce zmienić ustawienie lub sposób gry Piasta, albo chociaż dać odpocząć Milewskiemu, to robi się kłopot. Teoretycznie w kadrze jest kilku innych młodych piłkarzy spełniających kryteria młodzieżowca, ale ich jakość jest jednym wielkim znakiem zapytania. Najczęściej na boisku oprócz Dziczka i Milewskiego pojawiał się z młodzieżowców Dominik Steczyk. Młody napastnik, który został wypożyczony z niemieckiej Norymbergi, na razie jednak zawodzi. 239 minut i niemal niezauważalny wkład w grę drużyny. Nie tego spodziewaliśmy się po reprezentancie kraju, który występował na mistrzostwach świata do lat 20. Oprócz Steczyka tylko krótki debiut zaliczył jeszcze 20-letni Remigiusz Borkała. Pomocnik otrzymał 12 minut w meczu z Cracovią. Reszta młodzieżowców albo siedzi na trybunach, albo (rzadziej) zasiada na ławce rezerwowych. W tym gronie mamy m.in. skrzydłowego Denisa Gojkę czy napastnika Łukasza Krakowczyka. Obaj od kilku sezonów starają się przebić do kadry meczowej Piasta. Z mizernym skutkiem.

Jerzego Dudka wciąż można zobaczyć w grze – i w piłkę, i w golfa. W rozmowie ze „Sportem” opowiada, co u niego dziś słychać.

Można pana zobaczyć w akcji na piłkarskim boisku?
– Tak. Piłkarskich butów nie zawiesiłem na kołku, bo gram w meczach legend Liverpoolu więc trzeba utrzymywać formę. Najbliższy występ mamy 28 marca z Barceloną. Ale nie trenuję na boisku piłkarskim tylko na… polu golfowym. Nasza drużyna Kraków Valley Golf zajęła czwarte miejsce w klubowych mistrzostwach Polski. Jestem kapitanem mojego zespołu i właśnie zostałem mistrzem, więc mam tytuł Mistrz Match Play Krakow Valley Golf 2019 co jest dla mnie dużym sukcesem. Myślałem, że golf będzie już raczej schodził w dół, ale okazuje się, że jest jeszcze miejsce na progres z czego się bardzo cieszę. A na co dzień jestem nadwornym kierowcą moich córek wożąc Wiktorię i Natalię do szkoły. Daje mi to niesamowitą radość, bo po 16 latach grania w piłkę zagranicą sprawy rodzinne nie zawsze mogły być na pierwszym miejscu. Teraz mogę się poświęcić dzieciom i wykorzystuję ten czas na rekompensatę rodzinie tego co jej piłka zabrała. W takich momentach jest więc szczególna okazja żeby podziękować najbliższym za cierpliwość.

Zrzut ekranu 2019-12-12 o 08.39.54

fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
9
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...