Dramatyczny środek pola Śląska w starciu z Legią, Joao Amaral wymuszający na trenerze coraz więcej minut i Raków Częstochowa na złej ścieżce. W cotygodniowym posumowaniu kolejki bierzemy pod statystyczną lupę ligowców. Tym razem nie znęcamy się nad Wisłą Kraków. A moglibyśmy.
Pisaliśmy tuż po meczu Śląska z Legią, że goście zdominowali ten mecz totalnie, a największą przewagę uzyskali w środku pola, gdzie brakowało Krzysztofa Mączyńskiego i Michała Chrapka. Gołym okiem było widać, że wrocławianie dali się zdominować w okolicach koła środkowego, ale nie sądziliśmy, że to będzie tak dramatycznie wyglądało w statystykach.
Grający jako „ósemka” Jakub Łabojko wygrał jeden z ośmiu pojedynków, nie miał żadnego udanego zwodu, nie zaliczył żadnego odbioru, skuteczność jego podań wynosiła ledwie 66% (dziesięć niecelnych podań na trzydzieści prób). Ustawiony wyżej Damian Gąska zepsuł prawie co drugie podanie – na 28 prób dograń tylko 16 było celnych (57% skuteczności). Dramat. Trudno powiedzieć cokolwiek pozytywnego o występie tej dwójki. Za nich starał się nadrabiać Żivulić (cztery odbiory, dwanaście wygranych pojedynków), ale on nie odpowiada za kreowanie.
A trudno kreować, gdy twój ofensywny kwartet notuje skuteczność podań na poziomie 60%. Pich, Płacheta, Gąska i Exposito wykonali 98 podań, z tego aż 40 było niecelnych. Równie dobrze mogli rzucać monetą, prawdopodobieństwo udanego zagrania byłoby podobne.
Nic dziwnego, że sam Luquinhas wykonał w tym meczu więcej prób kluczowych podań niż czternastu piłkarzy Śląska razem wziętych. Cztery do dwóch na korzyść legionisty.
***
Czy Lecha Poznań stać na sadzanie Joao Amarala na ławce? To pytanie brzęczy nam w uszach od sobotniego meczu z ŁKS-em. Ale to tylko błysk ostatniego weekendu – to pytanie zadajemy też sobie przy każdej okazji, gdy Portugalczyk wchodzi z ławki i robi przeciąg na boisku. Oto jego bilans z meczu z ŁKS-em:
– podania kluczowe – 2/2 (więcej tylko Jevtić)
– pojedynki – 11/18 (więcej tylko Muhar)
– pojedynki na ziemi – 11/18 (najwięcej)
– dryblingi – 7/10 (najwięcej)
– odbiory – 2/3 (więcej tylko Satka)
Do tego oczywiście gol. Trzeci w tym sezonie, do tego dorzucamy cztery asysty – a mówimy tu wciąż tylko o rezerwowym. W lidze zagrał ledwie 722 minuty, tylko raz w tym sezonie nie zszedł z boiska przed końcem meczu lub nie był na to boisko wprowadzany z ławki. Gość ma zatem udział przy golu średnio co 103 minuty. I teraz pytanie – czy Kolejorz jest w stanie zmieścić go gdzieś w składzie? Wydaje się, że tak. I tą pozycją powinna być „dziesiątka”. Puzzle układają się właściwie same – Jevtić wpadł w dołek formy, ponadto zapowiedział już, że latem wraz z wygaśnięciem kontraktu odejdzie z Lecha. Poznaniacy mają zatem argumenty, by stopniowo odsuwać go od składu, a mają też zawodnika, którego można za niego wprowadzać.
Brzmi rozsądnie? Niby tak. Chociaż nauczyliśmy się już, że w Ekstraklasie nie zawsze dwa plus dwa daje cztery.
Aha, Karlo Muhar miał najwięcej prób odbiorów. Aż dziesięć. Skuteczna była tylko jedna z nich, ale podrzucamy tak dla Lecha Poznań, bo ostatnio mocno pompowali Chorwata tym, że często próbuje odbierać piłkę. Mniejsza ze skutecznością – liczą się chęci, prawda?
***
Pojęcie antyfutbolu najczęściej w tym sezonie stosowaliśmy w przypadku Cracovii, ale musimy oddać jej to, na co zasłużyła – w tej kolejce wyglądała naprawdę przyzwoicie. Pierwiastek prymitywizmu przejął za to Raków Częstochowa, który zmierza w bardzo niepokojącym kierunku.
Mamy wrażenie, że sztab beniaminka coraz mocniej odchodzi od swojej filozofii grania, którą oglądaliśmy w I lidze. Nie wiemy, czy to jakaś świadoma refleksja typu „w I lidze piłeczka chodziła, był dwie dziesiątki, stałe fragmenty, kombinacyjne akcje, ale w Ekstraklasie trzeba już na chaos”, czy po prostu brakuje jakości na poszczególnych pozycjach i takie są efekty. Ale coraz częściej łapiemy się na tym, że gdy na pasku Canal+ pokazuje nam się informacja, że zaraz transmisja meczu Rakowa, to wyłączamy telewizory, chowamy je za szafy, a sami zamykamy się w piwnicy.
W starciu z Cracovią częstochowianie przeprowadzili ledwie 45 ataków pozycyjnych (najmniej w kolejce), strzelali głównie z dystansu (średnia odległość strzałów od bramki – 18,1 metra), wykonali ledwie dwa celne kluczowe podania (czyli tyle samo, ile Michal Siplak, który wszedł na ostatnie pięć minut meczu), a najwyższy xG mają dwaj stoperzy (Jach – 0,33, Petrasek 0,28).
Marku Papszunie, Rakowie Częstochowa, nie idźcie tą drogą.
***
I klasyczna jedenastka kolejki według InStat Index. Mamy wrażenie, że z Januszem Golem widzimy się tej rubryce co tydzień. Siłą rzeczy jedenastkę zdominowała Legia Warszawa, ale jest też czterech zawodników Górnika Zabrze (Kopacz na pewno po raz pierwszy).
źródło danych: oficjalne statystyki Ekstraklasa S.A. (InStat + CyronHego)