Nikt, absolutnie nikt od 2014 roku nie urwał Bayernowi tylu punktów, co Borussia Moenchengladbach. Żadna Borussia Dortmund, żaden Lipsk, a właśnie zespół Źrebaków.W ostatniej dekadzie były tylko dwa takie sezony, w których Bayern wygrał oba ligowe spotkania z Gladbach. I już wiadomo, że nie wygra również w rozgrywkach 2019/20. Dziś na Borussia Park powinien był zamknąć mecz w pierwszej połowie. A że tego nie zrobił, wraca z niczym.
Sytuacje, gdy to Gladbach podchodzi do starcia z Bayernem praktycznie się nie zdarzają. Dziś jednak tak właśnie było. I te oczekiwania jakby odcisnęły negatywne piętno na ekipie Marco Rose. Miał być entuzjazm, miał być nieustanny pressing i próby zmuszenia Bayernu do błędów. W pierwszej połowie była obrona Częstochowy, pojedyncze ciekawe zagrania, w większości z dala od bramki Manuela Neuera. Jeden oddany strzał, który nie sprawił grama problemu Niemcowi, to wszystko na co było gospodarzy stać.
Albo, by być precyzyjnym, wszystko, na co było Gladbach stać w ofensywie. Bo obronie gospodarze zawdzięczają to, że Marco Rose w przerwie mógł przegrupować szyki przy wyniku 0:0. Nie była ona może perfekcyjnie szczelna, lukę potrafił na przykład znaleźć Thiago Alcantara, rozgrywając rzut wolny lobem do Lewandowskiego. Ale była dość dobra, by średnio dysponowany strzelecko Bayern powstrzymać. Lewy dwa razy mylił się nieznacznie – wolej po piłce od Thiago przeleciał obok lewego, uderzenie a’la Thierry Henry, dokręcone do dalszego słupka obok prawego. Przed technicznym uderzeniem Thomasa Muellera ustrzegł Borussię rewelacyjną interwencją na refleks Sommer, przed mocnym strzałem Kimmicha w środek – szczypta szczęścia, ale i zwinność Szwajcara. Mógł bowiem zaliczyć klopsa, piłka przemknęła za niego, ale zdążył się zreflektować i rzucić do futbolówki nim ta przekroczyła linię całym obwodem.
Gol zdawał się jednak przy takim obrazie meczu być tylko kwestią czasu. I był. Sommera już nie uratowało nic, gry jego dłoń przełamał potężny strzał Perisicia. Bayern często gubił okazje do zagrożenia bramce rozgrywając za długo, rozmieniając kontry na drobne, ale tutaj to pomogło. Perisić w pierwsze tempo nie miał jak uderzyć, oddał więc do Muellera, po chwili zrobiło się wokół Chorwata luźniej – Niemiec oddał, dzięki czemu znów notuje asystę.
Ten gol jednak zrobił coś, czego nie potrafił pokrzykujący zza linii bocznej Rose. Kompletnie odmienił jego zespół, który nagle przypomniał sobie, że przystępował do spotkania jako lider. Że wypadałoby ten Bayern, któremu ligowi rywale wbili już osiemnaście goli, choć trochę przetestować. Tym bardziej, jeśli ma się z przodu takiego kozaka jak Marcus Thuram. Z czasem przez Francuza szło coraz więcej akcji, a on nawijał rywali na lewo, na prawo. Dawał sygnał, że w odpowiednich okolicznościach zrobi Bayernowi sporo krzywdy.
[etoto league=”ger”]
Tak też stało się w momencie absolutnie kluczowym. Ostatnia minuta spotkania, 1:1 na tablicy wyników, bo wcześniej doskonałą wrzutkę z rogu głową do bramki Neuera skierował Bensebaini. Kolega dostrzega Thurama, gra do niego piłkę, ale na jej drodze stoi Kimmich, wcześniej swoją drogą mogący strzelić na 2:1 po zagraniu z prawej strony. Niemiec kompletnie się jednak w tej sytuacji zaplątał i zagranie, które przejść nie mogło – przeszło. Thuram był jeden na jeden z Javim Martinezem, przekalkulował, że jest od niego jakieś trzy razy szybszy, więc puścił piłkę przed siebie i ruszył sprintem. Martinez wykosił Francuza, dostał drugą żółtą kartkę, załatwił Gladbach karnego w doliczonym czasie. Karnego, na wagę wygranej.
Tak, 2:1 dla Borussii mogło być wcześniej, gdy strzelał Stindl i centymetrów brakło Embolo, by zmienić tor lotu piłki i wbić ją do siatki. Ale to mimo wszystko nie była sytuacja aż tak dogodna, jak piłka na jedenastym metrze, do której podszedł – po dublet – Bensebaini. Neuer wyczuł, ale na nic się to zdało.
Bayern, choć bardzo długo nie dawał Borussii pomyśleć o niczym poza obroną, wypuścił więc mecz z rąk, przegrał drugi raz z rzędu w lidze, spadł aż na szóstą pozycję. A zaraz może być jeszcze niżej, tuż za plecami jest bowiem grające o 18:30 z Schalke Leverkusen.
Borussia Moenchengladbach – FC Bayern 2:1
Bensebaini 60’, 90’+2’ (k.) – Perisić 49’
fot. NewsPix.pl