Jeśli w rankingu znalazło się miejsce dla aż dwóch piłkarzy z Ekstraklasy, wiadomo, że nie był to najpiękniejszy miesiąc. No, ale Milik kontuzjowany, Piątek bardzo słaby, Bereszyński też z urazem i tak jakoś wyszło… Natomiast jedno się nie zmienia i pewnie się przez jeszcze długie miesiące nie zmieni: Lewandowski na pierwszym miejscu. Dolary przeciwko orzechom – w grudniu będzie to samo.
Trochę symboliczne wyróżnienie, ale naprawdę zaimponował nam w meczu ze Słowenią. Nie dość, że grał dobrze, to jeszcze strzelił gola, a jak Jacek Góralski strzela bramkę, to naprawdę dzieje się duża historia. W klubie bywało różnie, raz nie grał (też przez uraz), raz grał, raz wyłapał czerwoną kartkę (z Espanyolem), ale jak mówimy: od dwóch punktów za kadrę nie zbiedniejemy.
Od 6:35
Chcieliśmy kogoś wyróżnić z lidera Ekstraklasy, Śląska Wrocław, bo przecież zachwycaliśmy się seriami Wisły Płock czy Piasta, a wrocławianie też naprawdę dają radę, skoro wygrali pięć meczów z rzędu. Naszym zdaniem duży wpływ ma na to Golla, który jest jednym z liderów formacji defensywnej. Jasne, potrafi zgłupieć i zrobić idiotycznego karnego jak z Wisłą, ale hej, przecież zaraz go nadrobił. Patrzymy na noty za listopad: 7, 6, 4, 8. Ogarnął się Wojtek i coraz łatwiej nam uwierzyć, że chwilę pograł w Holandii.
Czy Legia gra lepiej, czy Legia gra gorzej, dla Niezgody nie ma to większego znaczenia – po prostu ładuje kolejne gole. Strzelał w już pięciu meczach z rzędu: ma na rozkładzie kolejno Wisłę Kraków, Arkę, Górnik, Pogoń i Koronę. To już naprawdę robi wrażenie, a też trudno mu nie kibicować, pamiętając o jego kłopotach zdrowotnych. W następnej kolejce czeka nas pojedynek Golli z Niezgodą, czyli Śląsk – Legia i rzeczywiście jesteśmy tego starcia ciekawi.
Dobry mecz z Izraelem. Pisaliśmy: – Kilka razy bujnął się w swoim stylu, przejmując piłkę na naszej połowie i mijając jednego czy drugiego rywala, co napędzało polskie ataki. Modelowy przykład to rajd z 23. minuty początkujący akcję, po której zablokowany został Piątek. No i to jego strzał plecami w słupek dobijał potem napastnik Milanu. W defensywie nie było źle, parę przytomnych odbiorów zarejestrowaliśmy, choć z upływem czasu zdarzyło mu się też kilka razy spóźnić w defensywie. Ogólnie jednak duży postęp w porównaniu do występu przeciwko Austrii. Poza tym regularna gra w Championship. Cały czas się rozwija.
Cały czas walczy o uznanie Jerzego Brzęczka, bo trzeba się zastanowić, czy choćby jakakolwiek szansa dla Świderskiego nie miałaby więcej sensu niż regularne powołania dla Kownackiego, który ostatnio jest po prostu bez formy. Może Świderski nie strzelał w listopadzie jak nakręcony, ale o zwycięstwie z Larissą jednak przesądził. W sumie ma siedem goli i cały czas przewodzi klasyfikacji strzelców w Grecji, o jeden skalp wyprzedzając peleton.
Od 1:00
Jak trzeba było go krytykować, to krytykowaliśmy, jak można chwalić, to warto pochwalić. Rośnie w oczach Kędziora na prawej stronie reprezentacji i tak jak wciąż bliżej nam do Bereszyńskiego, tak odległość między nim a Kędziorą nie wynosi już setek kilometrów. Po Izraelu pisaliśmy: – Bardzo dobra pierwsza połowa. Bez zarzutu w defensywie, odważnie w ofensywie, czego kulminacją było stworzenie sytuacji sam na sam Szymańskiemu. Po zmianie stron już bardziej wycofany, ale nadal jego bok okazywał rywalom znacznie mniej uprzejmości niż drugi. W jakimś stopniu zamieszany w bramkę Daboura, co lekko psuje ogólne pozytywne wrażenie.
Wszystko spointowaliśmy notą “6”. Za Słowenię również była szóstka – dla porównania Piszczek tylko pięć. Tak trzymać.
Musi walczyć o swoje w kadrze, bo jego pozycja zaczyna słabnąć – przez ostatnie cztery mecze uzbierał 80 minut, kiedy wcześniej wychodził właściwie zawsze w podstawie. No, ale nic dziwnego, że Brzęczek przestał mieć do niego cierpliwość, skoro Klich bywał i pierwszym hamulcowym w drużynie. Natomiast jeśli będzie częściej miewał takie spotkania jak z Middlesbrough, selekcjonerowi trudno będzie go ignorować. Ta bramka, perełka:
What a goal from Klich #LUFC pic.twitter.com/ovcyAVMX5Q
— Gary Bullock (@GaryBLawyer) November 30, 2019
Jakoś nie może dojść do porozumienia z selekcjonerem, ale w klubie cały czas ma silną pozycję. Liga Mistrzów? Dwa razy po 90 minut z Juventusem i Bayerem. Liga rosyjska? Trzy mecze z czterech, do tego asysta. Cholera, dziwne są te urazy Rybusa, skoro uaktywniają się głównie wtedy, kiedy przychodzi mu założyć choćby treningową koszulkę z orłem na piersi…
Jakby wyjeżdżał z reprezentacji bogatszy o trzy bramki, ani bramkarz z Izraela, ani ze Słowenii nie mógłby mieć pretensji. Niestety Zieliński i konkrety, to nie idzie w parze, tak więc albo Piotrek w dobrych sytuacjach trafiał prosto w bramkarza, albo obok niego, ale też i obok bramki. Z kolei w Napoli Piotrek gra regularnie, jego występy w listopadzie podchodziły w większości po pełne 90 minut. A że bez asyst i bramek, to wiadomo.
Jeśli w reprezentacji ma obok siebie Glika – wszystko jest w porządku. Jeśli Glika brakuje, cóż, wydaje się, że Bednarek jeszcze nie dorósł do roli jedynki na środku obrony w kadrze, co udowodnił choćby mecz ze Słowenią, kiedy choćby przy drugiej bramce mógł zachować się lepiej. Oczywiście żadnego dramatu nie było, dostał od nas piątkę, ale za Izrael była już szóstka. Z kolei w Southampton gra wszystko i też Święci zaczęli się odkręcać, robiąc siedem punktów w czterech meczach. W czas, bo chcemy mieć piłkarza w angielskiej elicie, na zapleczu już paru mamy.
Ależ fiestę piłkarską zaprezentowali swoim kibicom piłkarze Uralu! Podobno bilety na ich mecze sprzedają się jak ciepłe bułeczki, ludzie walą drzwiami i oknami, żeby tylko spojrzeć na cudowną grę zespołu Augustyniaka. No bo tak:
0:0 z Achmatem.
0:0 ze Spartakiem.
0:0 z Rostowem.
To są prawdziwe piłkarskiej delicje! Dobra, złośliwości na bok, bo nie oceniamy Uralu, tylko Augustyniaka, a ten wciąż gra i zbiera dobre recenzje. Od strzelania bramek to raczej nie jest, zespół przeważnie gra na zero z tyłu, czyli z jego strony w porządku. Niech się nad sobą zastanowią choćby napastnicy.
Dla kadry wciąż jest niezastąpiony. Grał, dostaliśmy jedną bramkę, nie grał, dostaliśmy cztery. Rośnie przy nim Bednarek, ale rośnie też cała drużyna. W Monaco bywa różnie, jasne, natomiast gdy grał z Dijon, zespół z Księstwa skończył na zero z tyłu, gdy usiadł z Bordeaux, pojawiły się dwie sztuki. Nie ma co robić dramatu z jego sytuacji w klubie, on wciąż o wiele więcej gra, niż nie gra, to się do Euro mamy nadzieję nie zmieni.
Odpokutował swoje za pauzę kartkową, ale gdy już mógł grać, nikomu nawet nie wpadł do głowy pomysł, by Wilczka posadzić na ławce. I słusznie: w obu meczach sieknął po sztuce, stał się najskuteczniejszym piłkarzem w historii potyczek ligowych Broendby. Pisaliśmy o tym szerzej TUTAJ. Buduje tam swoją legendę i na zdrowie, kadra, wiadomo, temat może nie zamknięty na cztery spusty, ale na dwa już raczej tak.
Cóż, mógł irytować w meczu ze Słowenią, ale i tak swoje zrobił: wielu piłkarzy straciłoby głowę przy zagraniu Lewandowskiego, a on spokojnie odegrał główką do Góralskiego i wygraliśmy. Konkrety – to charakteryzowało i wciąż charakteryzuje Grosickiego w kadrze. Z kolei w lidze dołożył jedno trafienie przeciwko Preston. Nie był to więc dla Kamila miesiąc przełomowy, ale wciąż solidny? Jak najbardziej.
Mówi, że nie jest gorszy niż Szymański i stara się to udowadniać. Na razie może to robić jedynie w lidze chorwackiej, bo ani w kadrze, ani w Lidze Mistrzów okazji na zaprezentowanie swoich umiejętności nie dostaje. No, ale jak przychodzi mu grać w Chorwacji, to nie zawodzi, w listopadzie nie było meczu, żeby nie dołożył gola albo asysty. Chyba warto go sprawdzić w sparingu, zaufać. Na skrzydłach naprawdę nie mamy wielkiego komfortu.
Po pierwsze debiutancki gol w lidze rosyjskiej, przeciwko Rubinowi:
Po drugie naprawdę fajna gra i też bramka w reprezentacji. Nie boi się Szymański, nie ma kompleksów, po prostu czuje, że może być częścią tej drużyny. Jasne, na razie sprawdzały go co najwyżej przeciętne zespoły, ale i nie z takimi rywalami nasze “talenty” potrafiły zrobić w gacie. Szymański nie potrzebuje pampersa. Ba, Wojtek Kowalczyk widzi w nim już podstawowego skrzydłowego tej ekipy, drugim jest oczywiście Grosicki.
Zbierał fantastyczne noty od Kickera za listopad.
3 za Herthę.
1,5 za Mainz.
2 za BMG.
2 za Schalke.
Szybka matematyka i wychodzi nam średnia ciutkę ponad dwa, czyli taka, której nie powstydziłby się nawet Robert Lewandowski. Piękny sen Gikiewicza więc trwa, a jeszcze zdążył pokazać charakter, kiedy w derbach z Herthą spacyfikował – oczywiście słownie – krewkich kibiców. Naszą rozmowę o tamtej sytuacji możecie przeczytać TUTAJ.
Został wybrany najlepszym piłkarzem listopada w Lokomotiwie. Strzelił w kadrze, dołożył trzy sztuki w lidze – z Krasnodarem i Tambowem. Pewnie, czasem te jego trafienia są śmieszne, bramkarze w lidze rosyjskiej wyglądają jak z zajęć wyrównawczych, ale przecież karać może ich więc każdy, a robi to jednak Krychowiak. Trzymamy by utrzymał tę formę do Euro, niekoniecznie samą strzelecką, bo też pamiętamy, jaki miał wpływ na nas podczas turnieju we Francji. Jeśli on będzie w gazie, będzie nam się grało o wiele łatwiej.
Mamy wrażenie, że jest trochę niedoceniany. I przez kibiców czy dziennikarzy z Polski, bo trochę przyzwyczailiśmy się do jego regularnej gry w Juventusie i może zbyt mocno, nie gra Szczęsny przecież w pierwszej lepszej drużynie, tylko na samym szczycie. I przez, by tak rzec, opinię publiczną w Europie, która momentami zdaje się nie dostrzegać jego klasy. A takie interwencje…
KAPITALNA PARADA WOJCIECHA SZCZĘSNEGO! 😲
Polak 🇵🇱 w formie w meczu Juventusu FC z AC Milan! 💪 Oglądajcie Eleven Sports 1! 👍 #włoskarobota 🇮🇹 pic.twitter.com/30uLWppIkC
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) November 10, 2019
… po prostu trzeba nagradzać brawami. Jest dziś Wojtek dla Starej Damy niezbędny, nie gra, to wchodzi Buffon i potrafi puścić klopsa (mecz z Sassuolo!). Naszym zdaniem Szczęsny to dziś ścisły top światowy i tyle.
Cóż my możemy państwu powiedzieć? Właściwie moglibyśmy przeklejać opisy pochwalne Roberta z miesiąca na miesiąc, bo facet dystansuje resztę tej klasyfikacji na pięć długości, jeśli nie więcej. Tym razem, mówiąc o listopadzie, dał show w reprezentacji, bo bez niego nie wygralibyśmy ze Słowenią, a także w Lidze Mistrzów. Wiadomo: Crvena to żaden potentat, natomiast strzelić i takiemu rywalowi cztery bramki w mniej niż kwadrans? Niewiarygodne, niewyobrażalne, zresztą, wpiszcie sobie każdy synonim, będzie pasować.
Ósme miejsce w Złotej Piłce… Żart.