Co naturalne, po wczorajszych rozstrzygnięciach w plebiscycie France Football nasza uwaga skoncentrowała się głównie wokół Roberta Lewandowskiego. Zasłużył na wyższe miejsce w wyścigu o Złotą Piłkę, czy może potraktowano go sprawiedliwie? Naszym zdaniem Polak powinien skończyć głosowanie na znacznie lepszej lokacie, ale zwycięstwo – trzeba to powiedzieć wprost – było absolutnie poza jego zasięgiem. Dlatego trudno określać Lewego mianem największego rozczarowanego wczorajszej gali. Tym bez wątpienia może być Virgil van Dijk, który – choć maskował to skutecznie kurtuazyjnymi wypowiedziami – na pewno miał chrapkę na zgarnięcie nagrody głównej, a jednak ostatecznie musiał uznać wyższość Lionela Messiego.
Rozgoryczenie Holendra może być tym większe, że przegrał po jednym z najbardziej zaciętych głosowań w historii plebiscytu. Leo Messi otrzymał w sumie 686 punktów, van Dijk zgarnął 679. Bliziutko było. Naprawdę, bliziutko.
Ciekawie robi się zwłaszcza, gdy przeanalizujemy głosy według kontynentów. W Europie z miażdżącą przewagą zatriumfował van Dijk – zebrał 231 punktów, a Messi tylko 194. Holender największe uznanie zyskał też wśród członków jury pochodzących z państw azjatyckich – 155 do 134 dla van Dijka. Messi z nawiązką nadrobił jednak te straty na pozostałych kontynentach. Był faworytem głosujących z Ameryki Południowej (47 do 39), Ameryki Północnej (102 do 86), Oceanii (22 do 14) i Afryki (187 do 154). Decydujące okazały się właśnie głosy z Czarnego Lądu, gdzie van Dijk zajął zaledwie trzecie miejsce, bo wyżej od niego uplasował się jeszcze Sadio Mane, który otrzymał aż 170 punktów.
Co nie jest nawet jakoś szczególnie oburzające – Senegalczyk ma za sobą świetny rok, był w finale Pucharu Narodów Afryki. Ale dla van Dijka pewnie trochę bolesne.
Do których dziennikarzy Holender może mieć dzisiaj największy żal, patrząc już globalnie? Na pewno do redaktora z Turkmenistanu, Jemenu, Serbii, Sri Lanki, Czadu, Mozambiku, Wysp Świętego Tomasza i Książęca, Republiki Środkowoafrykańskiej, Madagaskaru, Maroka, Dominikany, Liechtensteinu, Hondurasu, Libii, Liberii, Gwinei Równikowej, Wysp Cooka, Kosowa, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Andory oraz Burkina Faso. Oni nie znaleźli miejsca dla van Dijka nawet w swoim TOP5, o podium lub pierwszej lokacie nie wspominając. Tych dodatkowych punkcików zabrakło, bo jeżeli chodzi o pierwsze miejsca, Holender zebrał ich więcej od Messiego. 69 do 61 dla piłkarza Liverpoolu.
Po siedemnaście razy na szczycie listy ulokowani zostali Sadio Mane i – trochę niespodziewanie, mimo wszystko – Cristiano Ronaldo. Pięć pierwszych miejsc dostał Mohamed Salah, po dwa Alisson, Kylian Mbappe i Robert Lewandowski (od polskiego i niemieckiego dziennikarza). Jedno wyróżnienie przypadło Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi. Trochę ucierpiał zatem van Dijk na tym, że aż tak wielu zawodników Liverpoolu ma za sobą indywidualnie znakomity rok. Głosy się podzieliły.
Choć z drugiej strony, to chyba też błędne myślenie – gdyby koledzy nie byli w świetnej formie, to i sam Holender aż tak by nie błysnął.
W całej historii Złotej Piłki generalnie nagrodzono zaledwie trzech obrońców. Wszyscy jednak wygrywali to głosowanie jeszcze za czasów, gdy pytano o opinię znacznie węższe grono dziennikarzy. W 1972 roku zatriumfował Franz Beckenbauer, który wraz z reprezentacją Niemiec sięgnął po mistrzostwo Europy. Wówczas głosowało zaledwie 25 osób. “Cesarz” minimalnie pokonał dwóch swoich kolegów z kadry narodowej. On zdobył 81 punktów, a Gerd Muller i Gunter Netzer po 79 oczek.
Drugą nagrodę do kolekcji Beckenbauer dołożył cztery lata później, już jako srebrny medalista Euro. Wtedy wygrał plebiscyt France Football dość pewnie – 91 do 75 nad drugim Robem Rensenbrinkiem. Zadecydował prawdopodobnie trzeci z rzędu triumf Bayernu w Pucharze Europy.
Kolejny sukces też należał do defensora z kraju naszych zachodnich sąsiadów. W 1996 roku wyróżniony został bowiem Matthias Sammer. W głosowaniu wzięło udział 51 dziennikarzy, a nagroda była już przyznawana zawodnikom z całego świata, a nie tylko Europejczykom. Sammer – również aktualny mistrz Europy – wygrał zaledwie jednym punktem z Ronaldo. Otrzymał mniej głosów w ogóle (39 do 35 dla Ronaldo) i mniej pierwszych miejsc (16 do 13 dla Ronaldo), ale aż piętnastu dziennikarzy postawiło go na drugiej lokacie swojego zestawienia. U Brazylijczyka bardziej się to porozrzucało między miejsca drugie, trzecie, czwarte i piątce, co w konsekwencji przełożyło się na w sumie dość niespodziewany triumf stopera Borussii Dortmund.
[etoto league=”eng”]
Wreszcie – rok 2006. Mistrz świata, weteran Fabio Cannavaro otrzymuje wyróżnienie, czwarte i ostatnie wręczone defensorowi. Tutaj dla odmiany przewaga nad resztą stawki była już znacząca – aż 173 punkty otrzymał Cannavaro, tylko 124 dostał drugi w kolejności Gianluigi Buffon. W tamtym głosowaniu wzięło udział 52 dziennikarzy. W 2009 roku do jury włączono już 96 osób, a po eksperymencie ze Złotą Piłką FIFA w wyborach uczestniczą już redaktorzy z całego świata. W 2019 roku było ich aż 176.
Bardzo możliwe, że van Dijkowi lepsza okazja na zgarnięcie nagrody się nie trafi. Nawet jesienią tego roku widać już pewne oznaki zniżki formy u Holendra, który w rundzie wiosennej osiągnął poziom absolutnie topowy, trudny do powtórzenia i utrzymania przez lata. Był w sztosie, był dominatorem. I w dawnych realiach zostałby za to wyróżniony, można tak chyba stwierdzić bez większych wątpliwości. Tymczasem musi obejść się smakiem. Co nie oznacza jednak, że mówimy o jakimś skandalu. Triumf Lionela Messiego nie jest nawet kontrowersyjny. Ot, po prostu w 2019 roku dwóch zawodników rzetelnie sobie zapracowało na główną nagrodę, ale zwyciężyć mógł przecież tylko jeden.
fot. NewsPix.pl