Jak poinformowała Legia Warszawa – dość tajemnicza zadyszka Arvydasa Novikovasa z ostatniego meczu okazała się dość poważnym objawem częstoskurczu nadkomorowego. Lekarze zadecydowali, że skrzydłowy wicemistrza Polski będzie musiał przejść zabieg ablacji serca, co wyklucza go z gry przynajmniej na miesiąc. Ale jak zawsze w przypadkach urazów dalekich od prostego naciągnięcia mięśnia – boisko w tym wypadku schodzi na dalszy plan.
Arvydas, życzymy po prostu jak najszybszego uporania się z serduchem, bo diagnozy dotyczące akurat tego mięśnia zawsze jeżą włosy na głowie. Szczęście w nieszczęściu, że jako piłkarz Litwin miał szansę, by arytmia została bardzo szybko namierzona i od razu wyznaczona do wyleczenia, zapewne w innych warunkach zdiagnozowanie tej wady byłoby cięższe.
Nie wypada może pisać, że to zły moment na pauzę od gry, ale trzeba zauważyć, że Arvydasa sercowy problem dopadł w niefortunnym momencie. Mianowicie: gdy właśnie uporał się z kryzysem formy z pierwszej części sezonu, w której grał zdecydowanie poniżej własnego potencjału. Jak cała Legia, tak i Novikovas w ostatnich tygodniach wyglądał nieźle. Od połowy października strzelił 3 gole i dołożył do tego 2 asysty (wcześniej miał tylko gola z Koroną i asystę z gibraltarskim FC Europa), ale przede wszystkim – wreszcie przestał tak często irytować samolubną grą, głupimi stratami czy dryblingami prosto w nogi rywala.
Od fatalnych w jego wykonaniu meczów z Lechią i Piastem, właściwie nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, co zresztą miało też wymierny efekt w tabeli, w której Legia pięła się z tygodnia na tydzień.
To jednak totalnie nieistotne didaskalia, kluczowe i najważniejsze jest zdrowie Litwina, za które mocno trzymamy kciuki. Zwłaszcza, że przerwa w przypadku pomyślnego przejścia przez te zdrowotne wertepy nie wydaje się wcale tak długa – Legia prognozuje powrót skrzydłowego już na początku roku, a więc za 4-5 tygodni. Musimy przyznać, że w Warszawie mają już pewne doświadczenie w szacowaniu długości leczenia problemów z sercem – na liście piłkarzy walczących w tej kategorii wagowej Novikovas ustawia się przecież w długiej kolejce za Markiem Saganowskim, Mateuszem Szwochem i Jarosławem Niezgodą. Każdy z nich mierzył się z oddziałami kardiologicznymi, każdy z nich wychodził z walki zwycięsko – a najlepszym tego dowodem jest spojrzenie na obecną klasyfikację strzelców, w której na samym szczycie wraz z Christianem Gytkjaerem znajduje się właśnie Niezgoda.
O samym zabiegu ablacji Niezgoda opowiedział dla Przeglądu Sportowego.
Poszło bardzo sprawnie, godzina i było po wszystkim. Miałem tylko miejscowe znieczulenie, byłem całkowicie świadomy. Lekarze przedostali się przez pachwinę do tętnicy, do której wpuścili elektrodę i dotarli do serca. Trochę bolało, ale przede wszystkim było to nieprzyjemne, dziwne. Wymuszali częstoskurcze, podawali mi leki, które pomagały w diagnozie. Cały dzień i noc musiałem leżeć nieruchomo, przez kilkadziesiąt godzin czułem pieczenie, coś na kształt zgagi. Następnego dnia wyszedłem do domu.
Jeszcze raz – dużo zdrowia, Arvydas!
Fot. FotoPyK