Do światowego topu zaliczano ich całymi latami. Grali wspaniale, odnosili wielkie sukcesy, wyróżniano ich indywidualnymi laurami na arenie krajowej. Łapali się do jedenastki roku w Europie czy na świecie. Nigdy jednak nie było im dane zgarnąć najbardziej prestiżowej nagrody, którą może zostać doceniony piłkarz. Brak im w dorobku Złotej Piłki. Lista gigantów, którzy nigdy się nie doczekali pierwszego miejsca w plebiscycie France Football jest niezwykle długa. Wcale nie trzeba sięgać do piłkarskiej prehistorii, by stworzyć zestawienie naprawdę poważnych zawodników, którzy uczciwie zapracowali sobie na Złotą Piłkę za całokształt boiskowej twórczości, żeby choć trochę osłodziła im brak tej właściwej.
Oczywiście nie ma sensu brać pod uwagę zawodników spoza Europy, którzy błyszczeli na światowych boiskach, zanim redakcja France Football postanowiła włączyć ich do głosowania. Przed 1995 rokiem wielkie gwiazdy z Afryki czy Ameryki Południowej w ogóle nie były brane pod uwagę. Ale później? Rzuciliśmy okiem na wybory z poszczególnych lat i stworzyliśmy ranking piłkarzy, którzy mogą czuć największy niedosyt, że Złota Piłka przeszła im koło nosa, bo kręcili się wokół tego wyróżnienia całymi latami, lecz zawsze trochę głosów do pierwszego miejsca w rankingu brakowało.
Zasady zestawienia są proste. Załapali się do niego zawodnicy, którzy – licząc od 1995 roku włącznie – najczęściej gościli w czołowej dziesiątce głosowania. Konkretnie – znaleźli się w niej przynajmniej czterokrotnie, w tym chociaż raz na podium.
PAOLO MALDINI
Odkąd Złota Piłka przestała być już tylko plebiscytem na europejskiego piłkarza roku, niezapomniany włoski elegant futbolu aż cztery razy łapał się do czołowej dziesiątki głosowania. Co dla defensora jest naprawdę wielkim wyczynem i dobitnie świadczy o klasie Paolo Maldiniego. A trzeba pamiętać, że Włoch znalazł się też na trzecim miejscu plebiscytu z 1994 roku, gdy nie brano jeszcze pod uwagę zawodników spoza Europy. Wielu widziało go wtedy na najwyższym stopniu podium.
W omawianym przez nas okresie jego najlepszym wyczynem również jest zajęcie trzeciej lokaty. W 2003 roku Maldini oglądał plecy tylko dwóch zawodników. Wyżej uplasowali się jedynie Pavel Nedved i Thierry Henry. Czyli – rzecz jasna – geniusze ofensywy.
Nedved wygrał głosowanie ze zdecydowaną przewagą nad resztą stawki – dostał aż 27 najcenniejszych głosów, podczas gdy Maldiniego na pierwszym miejscu ustawiło jedynie siedmiu dziennikarzy. Niemniej, gwiazdor Juventusu – choć uchodził za wielkiego faworyta do zgarnięcia nagrody – był wielce zaskoczony tamtym sukcesem. Informację o tym, że przyznano mu Złotą Piłkę potraktował jako głupi dowcip kolegów z zespołu. Tymczasem Paolo mógł po cichu liczyć na to, że zostanie jednak wyróżniony – jego Milan zatriumfował w Champions League, zresztą kosztem “Starej Damy” właśnie, a doświadczony obrońca został wybrany najlepszym piłkarzem meczu finałowego. Wykartkowany Nedved w ogóle w tamtym finale nie zagrał i dość powszechną stała się opinia, że nagrodę przyznano mu… na pocieszenie. Choć to chyba jednak nieco krzywdzące dla Czecha, który w tamtym czasie był naprawdę w wielkiej formie.
Nazwisko Maldiniego przewijała się jeszcze w czołówce głosowania, ale już nigdy Włoch nie zdołał znaleźć się bliżej Złotej Piłki niż w 2003 roku.
DAVID BECKHAM
Kolejny z zawodników, którzy w czołowej dziesiątce plebiscytu France Football gościli po 1995 roku aż cztery razy. Na przełomie wieków David Beckham był zresztą jednym z najważniejszych kandydatów do Złotej Piłki, wręcz faworytem do otrzymania nagrody. Miał w gruncie rzeczy wszystko, co zwykle jest potrzebne do odniesienia sukcesu – wielką popularność i boiskowe sukcesy. W 1999 roku skończył jednak ostatecznie na lekko rozczarowującej, drugiej pozycji. Choć jego Manchester United zatriumfował w Lidze Mistrzów, Beckhama w głosowaniu wyprzedził Rivaldo z FC Barcelony. I to wyprzedził zdecydowanie – Brazylijczyk otrzymał aż 31 głosów stawiających go na pierwszym miejscu, podczas gdy Beckham zaledwie czternaście.
– Uważam Rivaldo za najlepszego piłkarza na świecie – skomentował to głosowanie… Nie, nie Beckham, lecz sam Rivaldo. – David był wspaniałym rywalem, jest również świetnym zawodnikiem. Myślę, że gdyby wygrał, byłoby to zasłużone zwycięstwo. Ale moje gole zrobiły różnice. On zdobył najważniejsze trofea, świetnie dośrodkowuje, lecz zbyt rzadko strzela.
Okazało się, że Beckham już nigdy nie zbliżył się do końcowego sukcesu aż tak bardzo jak w 1999 roku. Jego późniejszy transfer do Realu Madryt był niezbyt udanym ruchem ze sportowego punktu widzenia i w konsekwencji słynny Anglik wypadł z grona piłkarzy z najściślejszego, światowego topu. Głosujący brali go jeszcze dość mocno pod uwagę w 2001 roku, ale wtedy Beckham zajął ostatecznie czwartą lokatę, a nagrodę niespodziewanie zdobył jego rodak – Michael Owen, co do dzisiaj pozostaje jednym z najtrudniejszych do pojęcia wyborów kapituły.
GIANLUIGI BUFFON
Gigi Buffon ze Złotą Piłką flirtował wielokrotnie. Ostatni raz w 2017 roku, gdy bardzo mocno doceniono niewątpliwie olbrzymi wkład włoskiego weterana w sukcesy turyńskiego Juventusu. Buffon zajął niezwykle wysokie, czwarte miejsce w głosowaniu. Trochę pewnie z przyczyn sentymentalnych, choć trzeba przyznać, że bronił wówczas wspaniale. Jednak nie był to jego największy sukces w plebiscycie. Czternaście (!) lat wcześniej Gianluigi pojawił się w TOP10 po raz pierwszy, wtedy jeszcze na dziewiątej lokacie, by trzy lata później dosłownie otrzeć się o nagrodę.
W 2006 roku Buffon uplasował się na drugim miejscu. Plebiscyt France Football wygrał jednak ostatecznie jego rodak, Fabio Cannavaro. Stoperowi reprezentacji Italii aż dwadzieścia osób przyznało w głosowaniu palmę pierwszeństwa, podczas gdy golkipera Juve na pierwszej lokacie widziało tylko czternastu dziennikarzy.
– Szczerze mówiąc, moim zdaniem nie mam prawa narzekać – opowiadał Buffon, komentując brak Złotej Piłki w dorobku. – Zdaję sobie sprawę, że mam za sobą fenomenalną karierę i kilka razy byłem naprawdę blisko tej nagrody. Może nawet na nią zasłużyłem. Ale skoro mnie nie wybrano, to znaczy, że po prostu nie zrobiłem wystarczająco dużo.
XAVI
Najlepszy środkowy pomocnik w najnowszej historii futbolu? Wielce prawdopodobne. A jednak bez Złotej Piłki w dorobku. Xavi w plebiscycie France Football aż trzy razy plasował się na trzeciej lokacie – w 2009, 2010 i 2011 roku. Do topowej dziesiątki załapał się pięciokrotnie, zresztą – pięć razy z rzędu. Jego prime-time był naprawdę niezwykły i przełożył się na olbrzymie sukcesy klubowe oraz reprezentacyjne.
A także wiele indywidualnych laurów, no ale tej najcenniejszej nagrody Xaviemu jednak w dorobku brakuje.
***
***
Czy Hiszpan czuje się jednak rozżalony, że jego znakomite występy nie zostały nigdy dostatecznie docenione przez jury, a plebiscyt zdominowali Leo Messi i Cristiano Ronaldo? Nic z tych rzeczy. – Messi to najlepszy piłkarz jakiego w życiu widziałem. Gdyby to ode mnie zależało, przyznawałbym mu Złotą Piłkę co roku, bez względu na wszystko – twierdził stanowczo Xavi. Nie zmienił zdania nawet wtedy, gdy Luka Modrić zadedykował swoją nagrodę jemu, Andresowi Inieście i Wesleyowi Sneijderowi. – Ucieszył mnie sukces Modricia, bo to środkowy pomocnik, ale nie zgadzam się z tym werdyktem. Najlepszym zawodnikiem świata jest Messi.
NEYMAR
Miał zdetronizować Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, przerwać ich dominację. Dzisiaj wydaje się już oczywiste, że pozostaje mu grzecznie poczekać w kolejce po Złotą Piłkę, aż ci dwaj definitywnie spuszczą z tonu z racji na wiek. Neymar już nie jest tym cudownym młodziakiem, który trafił do Europy, by z marszu ją oczarować i zawojować. Ma 27 lat, jego postać owiana jest pozaboiskowymi kontrowersjami, kariera zabrnęła w ślepy zaułek, a zdrowie notorycznie się sypie. Tymczasem na horyzoncie pojawiają się już… młodsi, też mający chrapkę na indywidualne wyróżnienia. Choćby Kylian Mbappe, żeby daleko nie szukać kandydatów.
Nie można zatem wykluczyć, że Neymar ostatecznie po Złotą Piłkę nie sięgnie nigdy. Choć wielokrotnie był całkiem blisko.
Pierwszy raz w czołowej dziesiątce plebiscytu zagościł w 2011 roku. Jeszcze jako zawodnik Santosu. Cztery lata później wskoczył natomiast na najniższy stopień podium, gdy udało mu się w barwach Barcelony zwyciężyć w Lidze Mistrzów.W 2017 roku znowu wylądował na trzeciej lokacie, już z łatką najdroższego piłkarza w dziejach futbolu. Przenosiny do Paris Saint-Germain miały dać mu szansę na wyjście z cienia Messiego, a co za tym idzie – wykonanie ostatniego kroku w drodze na szczyt. Dzisiaj już wiemy, że ze sportowego punktu widzenia była to po prostu gigantyczna pomyłka. Neymar od Złotej Piłki na razie się oddalił, ale ostatniego słowa pewnie jeszcze nie powiedział. Choć, co wymowne, w 2019 roku zabrakło go nawet w szerokim gronie nominowanych do nagrody.
RAUL GONZALEZ
Raul to kolejny z zawodników, którzy pewnie mają prawo czuć się lekko pokrzywdzeni faktem, że w 2001 roku dziennikarze Złotą Piłkę przyznali Michaelowi Owenowi. Hiszpański napastnik w sumie sześć razy znalazł się w czołowej dziesiątce głosowania po 1995 roku, ale w 2001 był najbliżej nagrody – uplasował się ostatecznie na drugiej lokacie, tylko 36 głosów za Owenem. Choć był mistrzem Hiszpanii, no i królem strzelców La Ligi oraz Ligi Mistrzów.
Z drugiej strony, w konkurencyjnym plebiscycie na Piłkarza Roku FIFA gwiazdor Realu Madryt zajął jeszcze niższą, trzecią lokatę. Tam przegrał z Luisem Figo i Davidem Beckhamem.
Sam Raul nigdy raczej nie uskarżał się na to, że nie został doceniony przez jury powoływane przez redakcję France Football. Z całą pewnością brakowało mu do zwycięstwa w głosowaniu jakiegoś spektakularnego sukcesu z reprezentacją. W 2000 i 2002 roku wygrywał Ligę Mistrzów w barwach “Królewskich”, strzelał nawet gole w obu finałach, ale równolegle Hiszpania nie osiągała wielkich wyników na turniejach rangi mistrzowskiej. Choć trzeba pamiętać, że na mundialu w Korei i Japonii hiszpańską kadrę zatrzymał dopiero skandal sędziowski w ćwierćfinałowym starciu z Koreą, a Raul był na tamtym turnieju w zupełnie niezłej dyspozycji strzeleckiej.
Wyczyny Brazylijczyka Ronaldo trudno byłoby mu przyćmić, ale gdyby to Hiszpania sięgnęła po mistrzostwo świata? Kto wie. Na nieszczęście Raula, kadra zaczęła święcić triumfy akurat wówczas, gdy go z niej odpalono.
ANDRES INIESTA
Jedna z największych postaci Barcelony i reprezentacji Hiszpanii w czasach, gdy obie te ekipy rządziły twardą ręką w piłkarskim świecie – nie może zatem dziwić, że Andres Iniesta całymi latami był rozważany jako jeden z głównych kandydatów do Złotej Piłki. W czołowej dziesiątce plebiscytu uplasował się aż sześciokrotnie. Po sukcesie na mistrzostwach Europy 2012 zajął w nim trzecie miejsce, rok wcześniej wylądował tuż za podium. Najbliżej nagrody znalazł się natomiast w 2010 roku. Iniesta – autor zwycięskiego gola w finale mundialu – zajął w głosowaniu drugą lokatę.
Przed nim znalazł się tylko jego kolega z Barcelony, czyli rzecz jasna Leo Messi.
Głosowanie wywołało rzecz jasna olbrzymie kontrowersje. Część hiszpańskich dziennikarzy uznała rozstrzygnięcie plebiscytu za skandaliczne – wszak Messi miał za sobą bardzo przeciętne mistrzostwa świata, tymczasem Iniesta został bohaterem turnieju. Niemniej, jeżeli spojrzeć na tamten turniej i w ogóle cały rok nieco szerzej, zapominając na chwilkę o zwycięskim trafieniu z Holandią, to wydaje się, że Iniesta jednak na Złotą Piłkę sobie nie zapracował. No i nigdy nie był zawodnikiem śrubującym niewiarygodne statystyki w klasyfikacji kanadyjskiej, a to niestety często ma decydujące znaczenie dla głosujących.
– Wybacz nam, Andres – pisał redaktor naczelny France Football, Pascal Ferre, gdy Iniesta ogłosił odejście z Barcelony. – Dla nas nie byłeś tylko zawodnikiem. Cierpimy widząc, że nie ma twojego nazwiska wśród zdobywców Złotej Piłki. Możemy mieć tylko nadzieję, że rozegrasz niezwykłe mecze podczas mistrzostw świata w Rosji i uda się rzutem na taśmę naprawić tę anomalię demokracji.
THIERRY HENRY
Wreszcie – samodzielny lider zestawienia. Odkąd w 1995 roku do głosowania dopuszczono zawodników spoza Europy, żaden piłkarz aż tak długo nie szwendał się w okolicach Złotej Piłki, by ostatecznie nie zostać nagrodzonym. Thierry Henry aż siedem razy łapał się do czołowej dziesiątki zestawienia, jednak koniec końców nie wylądował na pierwszym miejscu i nie odebrał upragnionej nagrody.
Blisko było już w 2000 roku, gdy Henry – wówczas jeszcze wschodząca gwiazda europejskiego futbolu – zatriumfował w mistrzostwach Starego Kontynentu, co zaowocowało czwartą lokatą w głosowaniu. Trzy lata później napastnik Arsenalu, cieszący się już statusem mega-gwiazdy w Premier League, zajął z kolei drugie miejsce w plebiscycie, tuż za plecami Pavla Nedveda. Rok później Henry był natomiast czwarty, dwa lata później też, a w 2006 roku znalazł się na najniższym stopniu podium. I chyba tak naprawdę wtedy Francuz miał nagrodę naprawdę na wyciągnięcie ręki – wraz z Arsenalem zawędrował do finału Ligi Mistrzów, z reprezentacją wystąpił w finale mundialu.
Jednak oba te decydujące starcia przegrał i wyróżnienie kolejny raz przeszło mu koło nosa.
Philippe Auclair, biograf Henry’ego, dowodził jednak w jednej ze swoich publikacji, że Francuz nie był za bardzo sfrustrowany brakiem wyróżnienia. Uważał, że najlepszym piłkarzem Europy był w tamtym czasie Andrea Pirlo. Jak opowiadał z kolei Emmanuel Petit, kolega Henry’ego z reprezentacji, francuski napastnik był bardziej rozczarowany swoją niską pozycją w głosowaniu z 2001 roku. Nie mógł się pogodzić z faktem, że nagrodzony został taki gość Michael Owen, od którego czuł się – nie bez podstaw zresztą – znacznie lepszym piłkarzem.
***
A wy, komu przyznalibyście Złotą Piłkę za całokształt kariery?
fot. NewsPix.pl