– Powiedziałbym, że ma wielkie szanse na wygraną, tyle że nie wiemy, jak kto będzie głosować. Przekonamy się niedługo, bo już 2 grudnia. Ale moim zdaniem Robert musi być w czołówce. To piłkarz wyjątkowy. Napastnik, który robi różnicę wszędzie, gdzie gra – mówi Christo Stoiczkow, legenda bułgarskiej piłki i Barcelony. Co dziś w prasie? Sporo o Lewandowskim, ale i przewijają się wątki ekstraklasowe – np. ciekawa rozmowa z duetem Bohar-Żivec.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Robert Lewandowski w szale strzelania goli. Nie wychodzi z transu i coraz bardziej realne staje się, że w światowych rekordach ustawi się tylko za Messim i Ronaldo.
Ciągle walczy, by jego miejsce w historii było jak najmocniej wyeksponowane. Zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Ligi Mistrzów wszech czasów i zapewne niedługo wyprzedzi Karima Benzemę, który ma tylko o jednego gola więcej, oraz Raula Gonzaleza, do którego traci osiem bramek. Choć oczywiście Francuz nie odpuści bez walki. Podobnie jak Polak po trzydziestce osiągnął życiową formę, co potwierdził też we wtorek, strzelając dwa gole w starciu z PSG. Możemy być świadkami podobnego wyścigu, jak wtedy, gdy Lewandowski gonił Claudio Pizarro na czele klasyfi kacji najskuteczniejszych obcokrajowców w Bundeslidze. Kiedy kapitan naszej reprezentacji był już blisko, peruwiański weteran nieoczekiwanie jeszcze próbował uciekać, ale oczywiście nie miał szans dłużej pozostać na czele tego zestawienia. Benzema z pewnością jest lepszym napastnikiem od Latynosa, ale prędzej czy później Lewandowski powinien sobie z nim poradzić. Natomiast Raul już uciekać mu nie może, więc Polak – o ile utrzyma skuteczność nawet nie z tego sezonu, ale choćby z poprzednich – pewnie wyprzedzi go najpóźniej do końca przyszłej edycji Champions League.
Diego Simeone przechodzi test – za jego kadencji w Atletico tak źle jeszcze nie było. Czas pewnie dostanie, ale jak odbić się z tego dołku?
Tegoroczne statystyki Atleti są najgorsze w erze Simeone. Zespół ma najmniej punktów od lat w LaLiga. Nie strzela goli i nie kreuje okazji. Traci więcej bramek, szczególnie po stałych fragmentach gry, których madrytczycy byli przecież niedawno królami. A najgorsze jest to, że Rojiblancos nie wygrywają. W ostatnich szesnastu meczach komplet punktów zgarnęli ledwie w pięciu! – Trzeba być cierpliwym. Jesteśmy na dobrej drodze, nawet mimo braku oczekiwanych wyników – stwierdził Simeone po przegranej z Juventusem (0:1). Problemem jest jednak fakt, że fani Los Colchoneros takie słowa z ust szkoleniowca słyszą już nie po raz pierwszy i można zastanawiać się, kiedy cierpliwość się wyczerpie. Paradoksalnie kryzys rozpoczął się od najlepszego w historii klubu początku sezonu.
Wisła Kraków ma nowego piłkarza. Ale ważniejsze od pozyskania Żukowa wydaje się pozyskanie nowego sponsora.
Na niedzielny mecz z Lechią (17.30) piłkarze Wisły wyjdą już w koszulkach, na których rękawkach widnieć będzie logo nowego sponsora klubu, firmy Nowak-Mosty. – Pod względem wkładu finansowego dla Wisły będzie to drugi największy sponsor – zdradza Obidziński. Jako że największy sponsor LV Bet przekazuje Wiśle ponad półtora miliona złotych rocznie, a trzeci co do największych – Socios Wisła – milion złotych, wiadomo, że nowo podpisana umowa przyniesie Białej Gwieździe ponad milion złotych. Współpraca będzie obowiązywać przez trzynaście miesięcy. – W umowie zawarto paragraf, pozwalający ją rozwiązać w przypadku, gdyby Jakub Błaszczykowski przestał w jakikolwiek sposób być związany z Wisłą – informuje Obidziński.
Łączona rozmowa z duetem Żivec&Bohar, czyli najefektywniejszym duetem skrzydłowych w Ekstraklasie. Sporo wątków – od ich obecnej formy, przez temat Roka Sirka, na skokach narciarskich skończywszy.
Nie wierzę, że od dziecka marzył pan, żeby grać w polskiej lidze.
DB: Odszedłem z Mariboru, bo przez ostatnie pół roku w zasadzie już nie grałem. Czułem, że potrzebuję zmiany, ale takiej radykalnej – że po raz pierwszy w życiu muszę spróbować sił za granicą. Przyjąłem ofertę Zagłębia Lubin, bo taką dostałem. Wcześniej niewiele wiedziałem o polskiej lidze. Słyszałem o Lechu, Wiśle Kraków i przede wszystkim o Legii, która przegrała kiedyś walkowerem z Celtikiem Glasgow. A przecież my czekaliśmy na nią w decydującej rundzie walki o Champions League. Zrobiła na mnie duże wrażenie, bo na boisku była dwa razy lepsza od Celticu.
Co można robić w Lubinie, kiedy wychodzi się z klubu?
DB: Dajemy sobie radę, są z nami dziewczyny, organizujemy sobie czas.
SŽ: Czasami jeździmy do Wrocławia. Piękne miasto.
We wrześniu byliście tam na Stadionie Miejskim. 4:4 ze Śląskiem.
DB: Topowy mecz, lepszego w lidze w tym sezonie nie było.
SŽ: Szkoda tylko, że nie wygraliśmy. Do dzisiaj nie mogę tego odżałować.
Juliusz Letniowski wreszcie zadebiutuje w Lechu? Nieźle gra w rezerwach, zaleczył kontuzje i Dariusz Żuraw może już go rozważać przy ustalaniu kadry.
Jego dobrą postawę w rezerwach docenił trener Dariusz Żuraw, który w meczu z Piastem Gliwice (3:0) po raz pierwszy wyznaczył go na ławkę rezerwowych. W starciu z mistrzami Polski Letniowski nie wystąpił, ale w niedalekiej przyszłości powinien doczekać się szansy. – Prezentuje się coraz lepiej, na boisku wykazuje dobrą postawę i myślę, że jeszcze do końca tej rundy możemy spodziewać się jego debiutu w ekstraklasie – przyznaje szkoleniowiec Lecha. Rywalizacja w środku pola Kolejorza jest jednak duża, a młody pomocnik, zwłaszcza po tak długiej przerwie, potrzebuje regularnej gry. Nie można więc wykluczyć, że zimą poznaniacy będą chcieli go wypożyczyć do innego klubu, by ogrywał się na poziomie wyższym niż II liga, gdzie grają rezerwy Lecha.
“SPORT”
Na otwarcie gazety wyniki Ligi Mistrzów z przedwczoraj i z pierwszej tury środowej. Witamy w papierze. Lecimy dalej. A tu – ciekawostka przed Euro 2020. Jeśli Anglicy dotarliby do finału, to pięć z sześciu meczów zagrają u siebie.
Otóż wszystkie trzy mecze fazy grupowej „Synowie Albionu” rozegrają na Wembley. Wiadomo że zespół ten jest jedną z najmocniejszych obecnie europejskich reprezentacji i nie ma takiej możliwości, że ekipa Garetha Southgate’a nie wyjdzie z grupy. Mało tego, całkiem prawdopodobne, że z pierwszego miejsca. Wtedy opuści Londyn, ale kibice „Synów Albionu” wcale nie będą rozpaczać, bo w 1/8 finału zagrają w… Dublinie! Wprawdzie Irlandczycy za Anglikami nie przepadają, ale na pewno sympatycy „Trzech lwów” szczelnie wypełnią trybuny Aviva Stadium. No chyba, że Anglikom powinie się noga i zajmą drugie lub trzecie miejsce w grupie. W pierwszym z wymienionych przypadków pojadą do Kopenhagi, a w drugim mogą trafić np. do… Glasgow. Zostańmy jednak przy najbardziej prawdopodobnej opcji. Przecież na Wembley Anglia o punkty praktycznie nie przegrywa. Pierwsze miejsce zatem oznacza najpierw Dublin, a następnie Rzym i będzie to jedyny przypadek, kiedy to zespół opuści Wyspy Brytyjskie.
Nakręcania Poldimanii ciąg dalszy, czyli “co by było, gdyby Podolski przyszedł do Górnika i dlaczego duet Poldi-Angulo byłby kozacki?”.
Sztab szkoleniowy Górnika z mediów dowiedział się o całej sprawie. Podobnie jest z piłkarzami. – W każdym okienku transferowym mówi się i spekuluje o tym, że Podolski może trafić do Górnika. Mam nadzieję, że teraz ten czas nadejdzie. To przecież wielkiej klasy piłkarz, superstrzelec, na pewno bardzo by nam pomógł. Nie wiem, czy to prawda, że ma do nas trafić, ale zobaczymy – mówi Angulo, który w ostatnich latach jest najlepszym strzelcem Górnika. Od momentu, jak doświadczony snajper z Kraju Basków trafił do górniczej jedenastki, a było to w sierpniu 2016 roku, to w ligowych i pucharowych rozgrywkach nastrzelał 78 bramek. Czy wyobraża sobie wiosną grę z przodu nie z Łukaszem Wolsztyńskim, ale z innym Łukaszem, Podolskim? – Mam taką nadzieję. Na pewno można by bardzo mocno skorzystać na grze obok tak dobrego i tak utytułowanego gracza – mówi z uśmiechem „Angulo-gol”, jak śpiewają o nim fani Górnika.
Niezła rozmówka z Grzegorzem Kaliciakiem. Oczywiście – o Wiśle Kraków, konfliktach ją toczących, postawie sportowej, zwolnieniu Stolarczyka, stylu gry wiślaków.
Wisła w tej chwili nie łączy ludzi, a raczej dzieli – na tych nieufnych wobec TS-u albo wobec trójki „ratowników”.
– To smutne, ale wykładnikiem i tak są wyniki pierwszej drużyny. Gdyby one były jako takie, to podejrzewam, że wiele dyskusji by się rozmywało. Sytuacja w tabeli jest jednak katastrofalna i pewne rzeczy wypływają z większą mocą. Patrząc na konflikt między Wisłą SA a TS Wisła zastanawiam się, dlaczego to wszystko wyszło tak późno. Czemu rozmowy o przejęciu klubu były między nimi podjęte dopiero w lipcu, nie było próby rozwiązania tej sytuacji wcześniej? Palących kwestii jednak w tym roku nie brakowało, choć prezes Obidziński przedstawia, że Wisła regularnie spłaca zadłużenie.
Informacje o burzliwych negocjacjach w sprawie przejęcia klubu mogą odbijać się na postawie drużyny?
– Jeśli masz w szatni grupę ponad 20 osób, to trudno, by się o tym nie rozmyślało i nie mówiło. Dla niektórych zawodników, szczególnie młodszych, Wisła to przyszłość. Oni na pewno o tym wszystkim myślą. Czy przekłada się to na boisko? W głowach ten konflikt siłą rzeczy siedzi. Będę powtarzał, że podstawa to wygrać jeden, dwa mecze. Wtedy przynajmniej poprawi się sytuacja w tabeli, jeden problem będzie bliższy rozwiązania, a resztą niech się zajmują ludzie do tego odpowiedni.
Odra Opole wygrała po raz trzeci z rzędu. Takiej passy w tym sezonie nie miała, a w ogóle w ostatnich latach podobnych rzeczy nie wyczyniała.
Nie dziwi, że na trybunach skandowano też nazwisko Piotra Plewni, tymczasowego trenera, który z powodzeniem zastąpił Mariusza Rumaka, a niebawem jego misja dobiegnie końca, bo klub będzie musiał zatrudnić szkoleniowca z licencją UEFA Pro. Misja udana, bo Odra do rywali znad strefy spadkowej traci już tylko punkt. – W niedzielę z GKSem Tychy musimy postarać się przedłużyć dobrą passę. Wyszliśmy z ekstremalnej sytuacji, ale ona wciąż jest bardzo trudna. Cieszy mnie, że przed meczem w szatni zebrała się cała drużyna, wszyscy zawodnicy, nieważne czy grający, czy chorzy, czy kontuzjowani. Oni stanowią jedność. Na boisku wykazali się hartem ducha, do samego końca walczyli o jak najlepszy wynik – podkreślał trener Plewnia.
Już w Ekstraklasie nie imponowali frekwencją, a w I lidze na skansenie pojawia się też relatywnie mało ludzi. Zagłębie Sosnowiec nadal ma problem z kibicami. A właściwie z ich liczbą na meczach.
Brak kibiców albo ujmując rzecz delikatnie niska frekwencja na Ludowym to problem, z którym klub mierzy się od lat. W minionym sezonie gdy sosnowiczanie grali po dziesięcioletniej przerwie w ekstraklasie, w żadnym ze spotkań frekwencja nie przekroczyła 5 tysięcy widzów! Wiadomo że na wielkie liczby na stadionie w Sosnowcu nie ma co liczyć, bo wszyscy, którzy na co dzień interesują się futbolem w regionie wiedzą, że Ludowy to dziś archaiczny obiekt, z ograniczoną liczbą miejsc. Jeśli jednak nawet taka liczba miejsc nie była zapełniona podczas minionego sezonu gdy do Sosnowca przyjeżdżały najlepsze drużyny w Polsce, w tym Legia Warszawa (3554 widzów), to rodzą się pytania w czym tkwi problem. Na pewno na taki stan rzeczy ma wpływ stan obiektu, na którym gra Zagłębie. Ludowy to archaiczny stadion, który ma duszę i wiąże się z nim masa wspomnień, ale w porównaniu do nowych obiektów to skansen.
“SUPER EXPRESS”
Rozmówka z Christo Stoiczkowem. Jedna z wielu, które zaraz obiegną wszystkie media sportowe w kraju. M.in. o Złotej Piłce dla Lewandowskiego.
A według pana Robert Lewandowski ma szansę na jej zdobycie w tym roku?
– Powiedziałbym, że ma wielkie szanse na wygraną, tyle że nie wiemy, jak kto będzie głosować. Przekonamy się niedługo, bo już 2 grudnia. Ale moim zdaniem Robert musi być w czołówce. To piłkarz wyjątkowy. Napastnik, który robi różnicę wszędzie, gdzie gra. Tak było w Borussii Dortmund, tak jest w Bayernie i w reprezentacji Polski. Ważne są nie tylko jego bramki dla Polski, moim zdaniem dzięki niemu inni polscy piłkarze grają po prostu lepiej, bo patrzą na to, co on robi… On podciąga innych!
Superak się nie pieści. Po czterech golach Lewandowskiego – cyk, wielki napis “BÓG” na pół strony.
Jaki jest mój sekret? Po prostu trzeba umieć zachować koncentrację, nawet jak strzelisz już jednego czy dwa gole w meczu. Przez cały czas musisz być gotowy na kolejną sytuację – mówił po meczu w Belgradzie „Lewy”, który w pierwszej połowie też trafił do siatki (przepiękny gol anulowany został po analizie VAR), a w 77. min został zdjęty z boiska. Trochę szkoda, bo kto wie, ile jeszcze goli by dołożył.
“GAZETA WYBORCZA”
Nie może być inaczej – czwarta gazeta, po raz czwarty Lewandowski. Znów peany, tym razem z wątkiem korony króla strzelców w tym sezonie – jeśli Polak ma po nią sięgnąć, to bardziej trzeba się martwić formą Bayernu, a nie jego.
Lewandowski jeszcze nigdy nie był królem strzelców Ligi Mistrzów. Od 2008 roku tytuł ten dzielą między siebie Messi (6 razy) i Cristiano Ronaldo (7). W 2015 roku Neymar dokonał wyłomu, gdy z dziesięcioma golami dorównał Argentyńczykowi i Portugalczykowi. Przed rokiem Lewandowski był liderem strzelców Ligi Mistrzów po jesieni, ale wiosną Bayern trafi ł na Liverpool w 1/8 finału i pożegnał się z rozgrywkami. W tym sezonie także bardziej trzeba się obawiać o formę Bawarczyków niż o Lewandowskiego. Jeśli Bayern zajdzie wyżej w Lidze Mistrzów, Polak będzie miał większe szanse sięgnąć po koronę króla strzelców. Oczywiście zdecydowanie ważniejsze jest inne trofeum, o które Lewandowski zabiega od lat – triumf w najważniejszych klubowych rozgrywkach. Do tej pory tylko raz grał w finale 2013 roku jako piłkarz Borussii Dortmund. Czy Bayern jest poważnym kandydatem do zwycięstwa w Champions League w tym sezonie? – Jeśli w poprzedniej edycji do fi – nału dotarł Tottenham, to Bawarczycy też są w stanie – uważa Dziekanowski. – Kwestia szczęścia, wykorzystywania wszystkich swoich atutów do maksimum. Czyli to, co na co dzień robi Robert – dodaje.