– Kasuj Sasza! Nikt się nie zorientuje.
Takie słowa mógł usłyszeć pracownik Rosyjskiej Agencji Antydopingowej od swoich przełożonych. Chyba, że działał sam i dyski dostarczone śledczym z WADA padły ofiarą wstrętnego sabotażu. Możliwe, że dane na nośnikach zmieniły się same, ewentualnie pod wpływem jakiegoś magicznego czynnika, który spowodował to nieporozumienie. Niewykluczone, że post factum winni wszystkiemu będą „pszeki praklate”, w końcu to nasz rodak Witold Bańka od stycznia będzie szefem Światowej Agencji Antydopingowej.
Dziewiątego grudnia ta właśnie organizacja podejmie decyzję w sprawie udziału sportowców z Rosji w zawodach międzynarodowych. Od śledczych, którzy badali dla niej wyżej wspomniane dokumenty dostała rekomendację, żeby na cztery lata zabrać możliwość startu na wszystkich światowych imprezach sportowych. Dotyczy to zarówno Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w przyszłym roku w Tokio jak i na przykład piłkarskiego mundialu 2022. Co takiego ustalili członkowie niezależnej komisji do spraw przestrzegania Światowego Kodeksu Antydopingowego (CRC), że Rosjanom grożą tak surowe kary? Musimy cofnąć się chwilę w czasie…
***
Igrzyska w Soczi miały być propagandowym sukcesem Rosji, wracającej na światowe salony. Sukcesem pod względem organizacyjnym. Cały glob miał z podziwem patrzeć na nowoczesne obiekty jak i odświeżone miasto. Sportowcy z kolei mieli swoimi zwycięstwami rozsławiać imię swojej ojczyzny.
Reprezentanci Sbornej zdobyli łącznie trzydzieści trzy krążki, w tym trzynaście złotych wygrywając klasyfikację medalową.
***
W grudniu tego samego roku niemiecka telewizja ARD emituje film dokumentalny „Tajemnice dopingu – Jak Rosja produkuje swoich zwycięzców”.
Film przerażający, który ukazuje jak w zorganizowany sposób podmioty, teoretycznie mające walczyć z dopingiem w rosyjskim sporcie, de facto są ważnym ogniwem systemu mającego na celu jego tuszowanie.
Manipulowanie przy próbkach czy swoisty system „opodatkowania” nagród sportowców w zamian za parasol ochronny musiały budzić skojarzenia z czasami wyścigu farmaceutycznego. Jednego z frontów „zimnej wojny” w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
Film wywołuje poruszenie i powoduje, że WADA żąda od Rosjan próbek z laboratorium w Moskwie. Nie otrzymuje ich. Do zniszczenia ponad ośmiu tysięcy próbek przyznaje się – w 2016 roku w wywiadzie dla New York Timesa – były szef moskiewskiej instytucji Grigorij Radczenkow. Dodatkowo opisuje proces oszustw w bazach danych i sugeruje, że cały proces przebiega pod ścisłym nadzorem Ministerstwa Sportu i Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Czy w Rosji ktokolwiek reaguje racjonalnie na oskarżenia?
Naturalnie nie.
Małżeństwo Stiepanow, które wystąpiło w niemieckim filmie, musi wyjechać z kraju. Wywiad Radczenkowa komentuje z kolei honorowy prezydent Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Leonid Tjagaczew mówiąc, że „Radczenkow powinien zostać zastrzelony”. Dodatkowo Władimir Putin sugeruje, że „głupiec powinien odpowiedzieć przed sądem”.
Komisja powołana przez WADA potwierdza oskarżenia, które pojawiały się w mediach. Wychodzą na jaw szczegóły oszustw podczas olimpiady w Soczi. Szczegóły, które bardziej przypominają treść powieści Iana Fleminga niż kulisy zawodowego sportu. W tle mamy szpiegów z GRU, hackowanie serwerów czy włamania na prywatne konta sportowców. Świat dowiedział się miedzy innymi o podmienianiu próbek przez dziury w ścianie. Na bieżąco pracowało laboratorium produkujące fałszywki. Raportowi komisji towarzyszy sugestia żeby Rosję wykluczyć z Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki. Smutne jest to, że poza sportami olimpijskimi czy piłkarzami w cały proceder zamieszani byli również… sportowcy paraolimpijscy.
Lata śledztw znajdują swój finał piątego grudnia 2017 roku. Na specjalnym posiedzeniu Międzynarodowy Komitet Olimpijski podejmuje decyzję o zawieszeniu członkostwa Komitetu Olimpijskiego Rosji i rosyjskich członków MKOl. Dodatkowo wykluczono ze struktur olimpijskich rosyjskiego Ministra Sportu i nakazano zapłacenie 15 milionów dolarów za koszty śledztwa.
Rosjanie rywalizują na zimowych Igrzyskach w Pjongczangu indywidualnie, pod flagą olimpijską.
Rosyjskie laboratorium traci swoją akredytację.
***
Sportowcy, którym nie udowodniono stosowania dopingu, a nie byli też zamieszani w proceder manipulowania danymi, dostają pozwolenie na start na międzynarodowych zawodach pod neutralnymi barwami. Odwieszony zostaje Rosyjski Komitet Paraolimpijski. Wszystko to dzieje się warunkowo. RUSADA, Rosyjska Agencja Antydopingowa pod ścisłą kontrolą światowej centrali, odzyskuje licencję na badanie sportowców. Na dokumentacji przekazywanej z Rosji opierają się miedzy innymi decyzje IAAF dopuszczające zawodników do startów.
Cała para jednak idzie w gwizdek i wszystko psuje wstrętny Sasza i jego nieuwaga w obsłudze komputera.
***
WADA swoją decyzję o warunkowym odwieszeniu akredytacji dla Rosjan wiąże z obowiązkiem przekazania próbek sportowców z lat 2011-2015 i całej dokumentacji elektronicznej. Strona rosyjska nie dotrzymuje oczywiście terminów określonych w umowie.
W międzyczasie pojawiają się wątpliwości dotyczące prawdziwości badań lekkoatlety Deniła Łysenki. Okazuje się, że dokumentację medyczną halowego mistrza świata w skoku wzwyż podpisali nieistniejący lekarze.
Śledczy zajmujący się analizą dostarczonych w końcu przez Rosjan danych informują, że większość z nich jest niekompletna. Dodatkowo przekazują wiadomość, że duża część to sfabrykowane albo modyfikowane materiały. Skala? Ekspert Komisji CRC podał, że w pierwszej badanej grupie danych trzystu sportowców, tylko przy czterdziestu siedmiu nie było wątpliwości co do prawdziwości dostarczonego materiału.
Efektem sugestia, która może kosztować Rosję prawo do organizacji finału Ligi Mistrzów w 2021 roku. To samo spotkałoby mistrzostwa świata w siatkówce 2022 i miedzy innymi czempionat globu w hokeju na lodzie w 2023 roku.
Ta strata bolałyby Rosjan szczególnie i byłyby wizerunkową katastrofą. Sport przecież jest jednym z elementów polityki prezydenta Putina mającej na celu sławienie imperium na każdej płaszczyźnie. Brak nie tylko sportowców pod rosyjską flagą na kolejnych Igrzyskach Olimpijskich ale i odebranie prawa do organizacji wielkich wydarzeń sportowych to ogromny cios w te cele.
Na razie komentarze z Moskwy są mieszaniną oburzenia na ewentualną surową karę i lekceważenia znaczenia niewiele wartej „rekomendacji”. WADA jednak wydaje się mieć dość wieloletniego przeciągania liny i wszystko wskazuje na bardzo surową karę.
Wszystko wyjaśni się 9 grudnia w Paryżu gdzie obradować będzie WADA. Decyzje mogą mieć wielkie znaczenie i przemeblować krajobraz sportowy na najbliższe cztery lata.
Tyle ma trwać ewentualne zawieszenie Rosjan.
Cztery lata kolejnych negocjacji i walki z wiatrakami?
Bo czy jeśli nad rosyjskim sportem sprawują opiekę resortowe „siłowiki”, to cokolwiek może się zmienić?
***
PS. Stop zwolnieniom z Wf’u